poniedziałek, 25 lutego 2019

Boląca kieszeń i inne takie...

Czasami zamieszczam relacje rozmów z Krzysiem, a czasami dialogi podsłuchane w czytelni.
Bywa, że sama biorę w nich udział.
Wszystkie są bardzo pouczające, nieraz pełne dziecięcego humoru i świeżego spojrzenia na świat.

****
Wpada kiedyś chłopiec z pierwszej klasy i krzyczy:
- czy ma pani książki dla małych dzieci?
- jak małych i jakiego rodzaju?
- bo moja mama wczoraj o 20.58 urodziła mojego brata i ja chcę mu poczytać...
- to trochę za wcześnie, nie sądzisz?
- ale jak będzie płakał to ja mu poczytam...
Dodam tylko, że z dumą pokazywał godzinę narodzin brata wypisaną pisakiem na przedramieniu.

****
W czytelni dziewczynki rozmawiają o modzie i takich tam...
- wiesz, ja też nie wiedziałam co to jest botoks, ale moja babcia sobie zrobiła u kosmetyczki i mówi, że teraz młodziej się czuje
- a to boli?
- babcia mówiła, że najbardziej bolała ją kieszeń, ale nie wiem o co chodzi...

****
Dziewczynki z drugiej klasy czytają na głos książeczkę o św.Faustynie:
- o Boże, ta zakonnica poszła do więzienia!
- ale jak to? przecież to zakonnica i święta!
- bo tu napisali, że wróciła do swojej celi by się pomodlić ...

****
Chłopiec z pierwszej klasy poprosił o wyszukanie książek o zwierzętach, obejrzał trzy i odłożył.
- Hubert, już oddajesz?
- tak, już wszystko obejrzałem
- a może poćwiczyłbyś czytanie?
- czytanie ćwiczy się z podręcznikiem na lekcji, a książki się ogląda...

****
Dziewczynki licytują się, która uczęszcza na większą ilość zajęć dodatkowych.
- Lena, ty powinnaś chodzić na karate, bo masz za dużo energii, zapisz się tam, gdzie ja chodzę
- o nie! wasz instruktor jest za stary, ma już chyba ze 40 lat...

****
Z ostatniej chwili: podsłuchałam rozmowę mamy jednej z uczennic z wychowawczynią:
- czy mogę wpłacić zaliczkę na wycieczkę później, bo musiałam zapłacić 340 zł za telefon córki
- a co, popsuł się?
- nie, grała w jakieś gry internetowe, no wie pani, książek się teraz nie czyta, a coś robić musi...

Ludzie, trzymajcie mnie!



99 komentarzy:

  1. Boląca kieszeń jest przynajmniej śmieszna - ostatnia kwestia to obraz nędzy i rozpaczy społecznej w naszym kraju. A mnie się przypomniała taka oto kwestia (muszę wyjaśnić, że moja córka jest do mnie bardzo podobna):
    Fryzjerka: No, teraz macie z mamą jeszcze takie same fryzurki i już wyglądacie całkiem tak samo!
    Moja córka lat kilka: No tak. Ale ja jestem ładna, a mama jest stara.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz wiem dlaczego nie chodzę do kosmetyczki-nie ma nic gorszego niż boląca kieszeń. Mój syn też nie lubi czytać. Czyżby rosły nam pokolenia "analfabetów" czytelniczych? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, obserwuje, że starsze dzieci coraz mniej czytają, a lektury tylko w streszczeniach...

      Usuń
  3. jedni chcą czytać oseskom, inni uważają czytanie za czynność archaiczną. dobrze, że jest tak różnorodnie, bo trudno się nudzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, a jeszcze inni traktują bibliotekę jak konfesjonał:-)

      Usuń
    2. Oj, prawda. Może nie konfesjonał, w moim przypadku, ale blisko ;) Z paniami z mojej biblioteki ucinam sobie zawsze dłuższą pogawędkę, jeśli, oczywiście nie ma innych pożyczających (a zwykle nie ma). Ja lubię porozmawiać o przeczytanych książkach, gdy dostaję świeżutką nowo zakupioną, to lubię ją "zrecenzować" paniom bibliotekarkom.

      Usuń
    3. To bardzo cenne informacje, bibliotekarz nie jest w stanie zapoznać się z każdą książką, a polecenie lub krytykę ma z pierwszej ręki:-)

      Usuń
  4. czasem są takie chwile, że człowieka coś boli, niektórych nawet życie boli, a często faktycznie się okazuje, że to tylko kieszeń boli...
    ...
    no cóż, jedne dziewczyny chodzą na zajęcia np. karate o 17-tej, drugie o 18-tej... co prawda wtedy już jest po zajęciach, ale właśnie o to chodzi...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niektóre dziewczyny biorą kasę na korepetycje, a chodzą do kawiarni:-)

      Usuń
    2. ja w liceum brałem kasę na obiady w szkole, a kupowałem sobie za to płyty...
      i nie tylko płyty :)...

      Usuń
    3. Ja podobnie robiłam na studiach:-)

      Usuń
  5. Od zawsze uwielbiam opowieści dzieci, one mnie rozbrajają :D U mnie bratanek mnie ostatnio zastrzelił tekstem, że jestem "mięciusia ciocia" ... cholibka chyba czas schudnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięciusia ciocia brzmi jak przytulanka, słodko :-)

      Usuń
  6. Bosze!!! ten ostatni kawałek!!!! Biedne dziecko. Moja siostra w przypływie głupoty walnęła sobie botoks na czole. Mówiła, że przez dwa miesiące miała wrażenie, że na czole ma sztywną opaskę ;-) Też ją kieszeń bolała, bardzo :-)
    Ale ten chłopczyk co chciał książki do poczytania dla brata :-) daj, daj mu duuużo książek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On i tak przychodzi codziennie, jego siostra też dużo czyta, więc spoko:-)

      Usuń
  7. Te teksty są doooobre :-)))
    Ale czasami nie wiadomo czy śmiać się czy płakać :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. No,no jak zwykle Asia -Obserwatorka super. Ile Ty czasami się nasłuchasz.Przyznaję ,że niektóre "rozmowy" mnie osobiście smucą.Najbardziej ucieszyła mnie ta pierwsza rozmowa.Mam nadzieję a nawet jestem pewna ,że wypożyczyłaś mu cudne książeczki dla braciszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wypożyczył, bo nabrał serie dla siebie i przyprowadza kolegów:-)

      Usuń
  9. "Się nie czyta" ... matka powiedziałą w ten sposób, że ona nie czyta. Ech, to gadanie na okrągło przez "się", że niby nie "ja jestem taki głupi, tylko taki jest klimat" ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, podciąganie wszystkich pod swój gust lub upodobania...

      Usuń
  10. Dzieci przynajmniej są szczere w tym co mówią i robią. Wydaje mi się, że chyba tak całkiem źle z tym czytaniem jeszcze nie jest. Albo obracam się w czytającym gronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak i tak, są środowiska, gdzie książka i wiedza są wartością i bywają takie, że czytania i nauki nie ceni się wcale.

      Usuń
  11. hmmm czy za wcześnie? na książki nie jest nigdy za wczesnie, nawet nie wiem czy nie za pózno już o nie zapytał :) ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noworodkom jeszcze się chyba nie czyta, chociaż znam teorie, że czyta się dzieciom w brzuchu mamy...

      Usuń
  12. Rozczulił mnie ten młodzian pragnący czytać bratu.
    Boląca kieszeń rozśmieszyła, bo widziałam niedawno
    chyba ofiarę botoxu - miałam wrażenie, że boli ją twarz,
    a kieszeń się podziurawiła.

    Książek się nie czyta i to jest przykre, a ja myślę
    o wakacyjnej celi, choć to droższa imprezka
    niż wakacje w Hiszpanii, ale święty spokój zapewniony. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że pobyt w klasztorze w celach urlopowych do tanich nie należy...ale spokój ducha wart jest każdych pieniędzy.

      Usuń
  13. Cela - pobiła chyba wszystko :))) Musze to opowiedzieć " mojej" siostrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiem czemu to są właśnie cele - i w więzieniu i w klasztorze?

      Usuń
  14. Po przeczytaniu tej ostatniej rozmowy trzeba koniecznie wrócić do pierwszej, żeby odzyskać wiarę w dzieci i ich zapał do czytania książek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszna uwaga, dla równowagi chociażby...

      Usuń
  15. Jestem załamana tą ostatnią rozmową i to jeszcze z ust rodzica. To jest straszne. Ale dzięki pierwszej historyjce, to zaczynam wierzyć w ludzi i to, że nie będę jak ten rodzic. Dzieci potrafią rozśmieszyć człowieka i to nawet bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dodatku trzeba trzymać fason, by się nie roześmiać i nie urazić, bo różnie reagują...

      Usuń
    2. O to podstawa :) dzieci są nieobliczalne ;)

      Usuń
  16. Po botoksie najbardziej boli kieszeń. Sama prawda. Generalnie wszystkie spostrzeżenia i trafne i śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dialogi z dziećmi i o dzieciach, to istna kopalnia humoru! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ty to faktycznie się Asiu nasłuchasz wiele różnych historii, jedne są wesołe, a inne wręcz smutne, jak ta rozmowa rodzica z nauczycielem.
    Teraz stereotyp nowoczesnej rodziny nie ma nic wspólnego z byciem razem, bo zawsze coś jest ważniejsze, albo przychodzi zmęczenie i chęć odosobnienia. Czasem zastanawiam się po co Ci ludzie zakładali rodziny skoro potem nie mają dla siebie czasu, dzieci są spychane i zostawiane same sobie, albo rodzicom wydaje się, że jak kupią im drogie gadżety, to zrekompensują swój brak czasu dla nich. A ja sobie ciągle przypominam stary już film, ale ciągle bardzo na czasie "Sala samobójców" i aż mi serce pęka na myśl ilu jest takich niby szczęśliwych na pozór, a tak naprawdę nieszczęśliwych i samotnych dzieciaków, których los kończy się tragicznie :(

    Rozmowa dziewczynek o siostrze Faustynie jest niby zabawna, ale pokazuje jak mało rozmawia się z dziećmi na różne tematy i nie tłumaczy wielu ciekawostek lub ważnych i potrzebnych rzeczy jak pierwsza pomoc, czy to z czym często się spotykam zdziwienie na mój widok i wyśmiewanie mnie. To przykre dla mnie i przypuszczam, że dla wielu osób, ale niestety wychodzi tu brak edukacji o tolerancji osób chorych, czy też o zachowaniu wobec nich.

    Nie sposób nie wspomnieć mi też o tym chłopcu, który chciał wypożyczyć u Ciebie książki by poczytać swojemu nowo narodzonemu braciszkowi. Powiem Ci Asiu, że mnie to bardzo rozczuliło jak odpowiedzialnie ten chłopczyk podszedł do swojej roli starszego brata :)
    Kiedyś słyszałam jak mądre głowy wypowiadały się by czytać dziecku już w łonie matki, bo ono wtedy uczy się rozpoznawania głosów swoich bliskich i szybciej się rozwija, tak samo muzyka klasyczna też jest bardzo dobra, bo uspokaja maluszka i pobudza rozwój muzykalny.

    A co do botoksu, to uważam za niemądre, bo nie dość, że potem robią się z tego problemy, to jeszcze według mnie szpeci twarz, która jest dziwnie usztywniona i nienaturalnie napuchnięta. Mój mąż jak widzi kobiety z tzw. murzyńskimi wargami, to mówi wtedy botoksowa lala. Wiem, że to nie jest stosowne, ale faktycznie to wygląda nienaturalnie i strasznie. No cóż nie wszyscy rozumieją, że podążanie z modą i postępem nie zawsze jest dobre.

    Pozdrawiam Cie Asiu serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, jak zwykle wiele u Ciebie ciekawych przemyśleń,wspomniałaś u kogoś o pomyśle na książkę, spróbuj, chętnie bym przeczytała:-)

      Usuń
    2. Oj mogłabym więcej napisać, ale się pilnuję, bo wiem, że to jest komentarz :):) O książce wspominałam u Iwonki i Ani O. Dziękuję Ci Asiu za wsparcie, ale to może być dłuuuga droga, bo cały czas się zastanawiam od czego by tu zacząć, nie mam zbytnio daru do pisania, nigdy nie byłam dobra z j. polskiego, to w sumie dzięki prowadzeniu bloga trochę się rozpisałam :) ale jakby co, to miło mi wiedzieć, że mam już swoją pierwszą czytelniczkę ;)

      Miłego dnia Asiu :)

      Usuń
    3. Oczywiście, a zacząć możesz od spisywania pomysłów czy zasłyszanych historii:-)
      Słyszałam też, że są warsztaty dla potencjalnych pisarzy.

      Usuń
  19. Witaj, Jotko.

    Od botoksu kieszeń boli, a "w sobie" od słuchania niektórych mamuś...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, słuchanie niektórych rodziców aż boli, ale spróbuj im coś doradzić...

      Usuń
  20. Super dialogi ^^ Niektóre mnie totalnie rozbawiły.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Mój mały brat też nie lubi czytać, choć ostatnio mnie zaskoczył, bo zaczął mi czytać Harry'ego Pottera na głos :)
    Jak się słyszy takie dialogi, to czasami można się dużo ciekawych rzeczy dowiedzieć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytajcie więc razem, tak czytałam cykl o Potterze synowi, dzięki temu sie wciągnął, bo był ciekaw dalszych przygód:-)

      Usuń
  22. Botoksowa kieszeń najlepsza :))) Starszy brat mnie rozczulił, niech tak dalej trzyma :)
    Ostatniego to mi się nawet komentować nie chce ... dzieciaki są strasznie uzależnione od telefonów, gonię towarzystwo na lekcji, grożąc waleniem po łapach - żart oczywiście, to młodzież jest, ogólnie fajna przecież :)ale chwila nieuwagi i już telefon z powrotem w ręce. Ehhh ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, bez telefonu nie wytrzymują długo...to gorsze, niż papierosy chyba!

      Usuń
  23. hahahahaha fantastyczne jak ty to wszystko zapamiętujesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisuję, a niektóre same zapadają w pamięć, to dar i przekleństwo;-)

      Usuń
  24. Jakby nie patrzeć, często dzieci są mądrzejsze niż ich rodzice.
    Dawka humoru mnie urzekła jak zwykle.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, często tak jest, niestety - dla rodziców.

      Usuń
  25. Mam nadzieję, że kwestie związane z książkami nie są powszechne, w sensie, że jednak książki się czyta.

    Czasem tak trzeba, inaczej by nas życie mogło nieźle przygnieść czy coś podobnego.

    Z dziełami sztuki to mogą być różne sytuacje miłe i mniej miłe moim zdaniem. A już szczególnie kieszeń może boleć.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście, kto ma czytać, ten będzie i w księgarniach sporo ludzi...

      Usuń
  26. Botoks najlpszy, uwielbiam jak pani opisuje te rozmowy i podziwiam za pamięc tych wszystkich dialogów :)

    OdpowiedzUsuń
  27. A mnie wzruszył chłopczyk, który chciał poczytać braciszkowi. To piękne.

    OdpowiedzUsuń
  28. Klik dobry:)
    Z tych zaszłyszanych rozmów powinna powstać książka.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Często jeżdżę tramwajami i za każdym razem nasłucham się takich 'rewelacji', że uszy mi więdną i poważnie wątpię w ludzką inteligencję...
    Fajny ten chłopiec z pierwszej historyjki:-) Oby tego zapału na długo mu wystarczyło.
    Serdeczności Jotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komunikacji nie korzystam , ale coś tam na ulicy czy w sklepie też podsłucham:-)

      Usuń
  30. Tak to już "inny świat", ale nie ten Herlinga-Grudzińskiego. Inny w sensie "nie mój".

    OdpowiedzUsuń
  31. O tym botoksie dobre na żart do gazety. Ale przekładając na rzeczywistość – to żenujące.
    A dla chłopca z pierwszej klasy, polecałabym jakąś powieść graficzną, gdzie z automatu zacznie czytać to, co w chmurkach. Dwie pieczenie na jednym ogniu, naogląda się i naczyta też. ;)
    Książek się teraz nie czyta... no trzymajcie mnie! Co za matka. -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może też bratu opowiadać jakieś historyjki :-)

      Usuń
  32. Chłopiec chcący czytać świeżo urodzonemu ;) bratu wzruszył mnie cudownie :)
    A historia z czterdziestolatkiem, czasem może być ogromnym komplementem dla tegoż czterdziestolatka :) który zasadniczo ma dziesięć, albo więcej, więcej ;)
    Moja mama miała zacząć pracę w pewnej szkole, a że wszystkie szkoły miały rekolekcje w tym samym kościele i czasie też tym samym, zagadała (po kościele oczywiście ;) ) pewnego gimnazjalistę o Panią z biologi. Nie wiem o co pytała i czy w ogóle o coś konkretnego, ale gimnazjalista odpowiedział mojej prawie blisko sześćdziesięcioletniej rodzicielce "miła była, ale nawet sobie Pani nie wyobraża jak stara", więc mama pyta ile lat miała i co się okazuje..."strasznie stara może już z pięćdziesiąt" (poprzedniczka była mamy...
    A w ogóle jak byliśmy dziećmi też niespecjalnie potrafiliśmy ocenić wiek dorosłych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ja sama zaczynam czuć się jak dinozaur:-)

      Usuń
    2. Asieńko, ale tak być musi ;) I trzeba się cieszyć że dla szkrabów 30letni dinozaur to taki sam dinozaur jak ten 50cio letni;)
      A my dinozaury i tak wiemy swoje ;)

      Usuń
    3. Trochę mnie pocieszyłaś, to fakt:-)

      Usuń
  33. Dziara z datą urodzenie młodszego brata-konkurenta? Przeszacun!

    OdpowiedzUsuń
  34. Och, wszystkich nas bolą kieszenie. Często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza po opłaceniu rachunków:-)

      Usuń
    2. Tak, i po zakupach też... Ogólnie to jakiś ból przewlekły najpewniej jest.

      Usuń
  35. 40 lat to dinozaur :) w sumie z perspektywy ucznia...wiadomo. I ten botoks co załatwia kieszenie :) dobre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jak ktoś ma nadmiar, to tylko ulokować w botoksie:-)

      Usuń
  36. Trzymam Cie Joasiu trzymam:):): Można się pośmiać , powzruszać., .ach:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to dobrze, bo czasami ręce i nogi opadają...

      Usuń
  37. Urocze,że już chce czytać bratu :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Kiedyś rozmawiałam z wezwaną do szkoły mamą Jacka, który nie przeczytał "Grażyny". Mama, wyfiokowana damulka, na to:
    "Proszę pani, chyba mówiłam mu dziesięć razy, żeby przeczytał tę głupią "Grażynę".
    Oczywiście zaniemówiłam.
    Po wielu latach spotkałam Jacka, który prowadził jakiś prywatny sklep i pomyślałam, że faktycznie, po co mu była znajomość tej głupiej "Grażyny".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo lektury to w ogóle po co komu? Teraz streszczenia się czyta!

      Usuń
  39. Świetne dialogi. Pokazałam mężowi, żeby też sie uśmiechnął. Oczywiście o nieczytającej mamie wspominać nie warto. Tyle, że w jej rodzinie nie chodzi o to, że "teraz "się nie czyta, tam się po prostu nigdy nie czytało. Bywa. Ale podobno umiejętność czytania ze zrozumieniem i odczuwanie dzięki temu przyjemności, to dar, uzdolnienie, nie każdemu dostępny. No to co się ma ktoś katować, jeśli nic z tego czytania do niego nie dociera? Biedacy, nawet nie wiedzą, co tracą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiam czasem z uczniami i chyba nielubienie czytania bierze sie głównie z problemów z płynnym czytaniem i różnych dysfunkcji, trzeba by dużo pracy, by rozbudzić miłość do książek...

      Usuń
  40. "... książek się teraz nie czyta, a coś musi robić" !!!??? O zgrozo !!! Jaka matka ?! A taka i córka !!! To już najbardziej mnie "poruszyło".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie jak poruszyło! Dlatego postanowiłam sie z Wami podzielić.

      Usuń
  41. W sumie w podstawówce też myślałam, że w wieku 40 lat nie wiadomo jak jest już stary...
    "Książek się teraz nie czyta"... Czytam aktualnie trzy na raz i zastanawiam się, co ze mną jest nie tak.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  42. Uwielbiam te Twoje zasłuchane opowiastki:)

    OdpowiedzUsuń