Czasami ludziom wydaje się, że z tylu już pieców chleb jedli, tyle tajemnic życia poznali, że nic ich już nie zaskoczy.
Ale na tym najpiękniejszym ze światów wszystko jest możliwe i nigdy nie przypuszczamy czym życie nas zadziwi.
Słuchamy różnych historii, niektóre wydają się nieprawdopodobne, bo nas nie dotyczą.
Ale czy na pewno?
Przypomniały mi się trzy historie , które uświadamiają czym może skończyć się uporczywe trwanie w swoich uprzedzeniach i przekonanie, że wszystko, czego nie akceptujemy przydarza się innym...
Nie jest istotne czy są to historie prawdziwe, jedna na pewno. Założę się, że wielu z Was zna podobne ze swojego otocznia lub zasłyszane.
Zanim osądzimy kogokolwiek lub odrzucimy, zastanówmy się najpierw, jak sami zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji?
1. Szokujący spadek.
Senior rodu, założyciel lokalnego Ku-Klux-Klanu podsycał w sobie nienawiść nie tylko do czarnoskórych, także swej żony czy kobiet w ogóle nie miał w poważaniu.
Jego syn także nie spełnił ojcowskich oczekiwań, zbyt słaby był i miękki, na szczęście spłodził wnuka. Wnuk, wychowywany pod czujnym okiem seniora rodu wyrastał w pogardzie dla matki i ojca.
Ojca, który ostatecznie okazał się gejem, pobił kiedyś niemal na śmierć, by dać świadectwo swej twardej męskości przed dziadkiem i członkami Ku-Klux-Klanu
Gdy zmarł senior rodu i wnukowi przyszło przejrzeć jego papiery , okazało się, że we krwi ukochanego dziadka płynęła domieszka krwi czarnoskórych niewolników, a dziadek przez lata utrzymywał czarnoskórą kochankę…
2. Felerne nasienie
W rodzinie zasadniczego pułkownika dorastało dwoje dzieci, kochanych jednako, może syna ojciec traktował nieco surowiej, by wyrósł na charakternego żołnierza i kontynuował rodzinne tradycje, wszak i dziadek nosił mundur.
Wszyscy powtarzali, jaki ten syn do ojca podobny i na pewno ukończy akademie wojskowa.
Syn wprawdzie miał inne plany, ale przecież młody jeszcze, ma czas wybrać właściwą drogę.
Pewnego dnia przed świętami Bożego Narodzenia dzieci zjechały do domu na święta, córka sama, a syn z… przyjacielem. W czasie świątecznego obiadu dwaj młodzi chłopcy poinformowali rodziców o swojej miłości i wspólnych planach.
Matka wydawała się zaskoczona, ale przyjęła wiadomość spokojnie, siostra zareagowała spontanicznie, jak każda nastolatka, a ojciec… po prostu wyszedł z pokoju.
Długo nie rozmawiał z nikim, odizolował się od znajomych, obwiniał się o spłodzenie wybrakowanego obywatela…
Nie pomogły błagania żony i tłumaczenia córki.
Pewnej nocy pułkownik w swoim gabinecie popełnił samobójstwo…
3. Po moim trupie...
Nie wszystkie kobiety młodo wychodzą za mąż. Czasami długo szukają tego jedynego, czasami singielka trafia na rozwodnika.
Niby nic takiego, o ile nie ma się rodziców bardzo religijnych, którzy odbierają życie w barwach czarno-białych.
Wspomniana singielka, niemłoda już, ale szczęśliwa z poznanym rozwodnikiem, w dodatku zamożnym i zapatrzonym w nią bardzo, zapragnęła przedstawić ukochanego rodzinie.
Na spotkanie nie zgodził się przede wszystkim ojciec, bo z rozwodnikiem nie będzie siedział przy jednym stole.
Singielka wolę rodziców uszanowała, ale z wybrańcem serca zamieszkała…
Gdy ojciec zachorował, pomagała w opiece nad nim, czasami podejmując próby wprowadzenia konkubenta do rodziny. Ślubu c nie brali, bo nie chcieli dolewać oliwy do ognia… zresztą ojciec zapowiedział, że wyrzeknie się córki, jeśli ta wyjdzie za rozwodnika
Tak mijały lata.
Ojciec jednak, nawet na łożu śmierci trwał przy swoim.
Po jego odejściu singielka zawarła związek małżeński ze swoim rozwodnikiem i jedyne czego żałuje, to brak obecności rodziców na jej ślubie. Okazało się bowiem, że w dniu ślubu matka była już tak chora, że nie mogła uczestniczyć ani w ceremonii zaślubin, ani być na weselu.
Nie potrafiła przeciwstawić się mężowi...
Samo życie. Czy faktycznie wola rodziców powinna być najważniejsza. Przecież życie tak naprawdę jest takie ciężkie.Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła
OdpowiedzUsuńRodzice raczej powinni doradzać, dyskutować, wspierać. Pamiętam gdy mój syn złożył papiery do technikum i zapytał czy nie jestem rozczarowana, bo wszyscy idą do liceum... ale pozwoliliśmy mu wybrać i dziś nikt tego nie żałuje, wręcz przeciwnie.
UsuńZastanawiam się - jaki wpływ mamy na dzieje naszej rodziny i...swoje.
OdpowiedzUsuńNiby człowiek działa w dobrej wierze,chce jak najlepiej, a potem okazuje się,że decyzja chybiona, albo jej owoce bardzo cierpkie.
Bywa, że jedna zła decyzja zatruje życie nasze i naszych dzieci.
Na ten przykład; małżeństwo. Osoby wstępujące w związek małżeński mają jak najbardziej szczere chęci [w większości] dożycia wspólnej starości, a wystarczy chwila zapomnienia, chwila niewielka i związek rozpada się.
Słyszałam; nie wtrącaj się, to moja decyzja, moje życie i mogę z nim zrobić co chcę. Niby prawda, lecz konsekwencje złej decyzji ponoszę również ja. Właśnie tego doświadczam w swojej rodzinie; brat nie dość, że sam pokutuje z powodu swych błędnych wyborów, to my pokutujemy razem z nim sprawując nad nim opiekę.
Zatem - jak to jest z tym "NIE WTRĄCAJ SIĘ" i co dalej???
Nie wtrącam się, ale bierzesz odpowiedzialność za swoje wybory... Opieka nad bratem mimo wszystko, to Wasz wybór, prawda? Skoro kiedyś źle wybrał, niech was nie obarcza odpowiedzialnością za swoje kiepskie decyzje...tylko widocznie on ma spokojne sumienie , a Wy już nie bardzo...
UsuńDziecko powinno mieć w życiu dwa razy przeciętą pępowinę- po raz pierwszy w chwili porodu, po raz drugi gdy osiągnie pełnoletność. Bo dziecko rodzimy nie dla siebie lecz dla świata. Jest odrębnym bytem i ma pełne prawo do własnego życia, zgodnego z przyjętymi ogólnie normami a nie pod dyktando rodziców.
OdpowiedzUsuńLudzie wierzą, że istnieje "niebo i piekło" w życiu pozagrobowym, ale nie zauważają, że to "piekło" sami tworzą za życia ziemskiego zadręczając swymi chorymi pomysłami otoczenie.
Czekając na nagrodę w niebie doświadczają czyśca na ziemi, gra niewarta świeczki...
UsuńAniu, twoje słowa chyba wydrukuje i powieszę nad łóżkiem mojej teściowej. Przez całe życie ma zupełnie inne zdanie na ten temat.
UsuńTo są sprawy zawiłe i skomplikowane. Każdy ma jakieś poglądy, co do słuszności których jest przekonany i jednocześnie nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakiego figla spłata mu życie. Sama wielu rzeczy nie rozumiem i drugie tyle nie akceptuję, to jest nieuniknione.
OdpowiedzUsuńTo znaczy - błędy są nieuniknione, bo każdy je popełnia.
UsuńOczywiście, cały czas, ale po to są przykłady innych i doświadczenie własne , by czerpać z nich jakąś naukę...
UsuńA to insza inszość. Jak ktoś oporny na wiedzę i zafiksowany na swoim, to żelbeton...
UsuńŻelbeton z kolcami i bez kija nie podchodź...
UsuńWygląda na to, że problem zawsze stanowi głowa rodziny - mężczyzna.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak, jak widać, patriarchat przetrwał w wielu rodzinach nadal...
UsuńHistorie są dramatyczne, ale niestety, nie zaskakujące. Każda rodzina ma jakiegoś trupa w szafie. Czasem nawet cały skład. Ludzi koncertowo potrafią się wzajemnie unieszczęśliwiać.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie ma chyba rodziny bez trupów w szafie, a unieszczęśliwianie siebie i innych to chyba nasz sport narodowy...
UsuńHistorie napisane przez życie i z życia wizięte... życie w którym nie raz bywa bardzo ciężko i boleśnie... i jak ktoś napisał "trupy w szafie"
OdpowiedzUsuńCiężko bywa, ale wystarczy, że spadają na nas nieszczęścia od nas niezależne, po co dokładamy sobie dodatkowych?
UsuńNatura człowieka?
UsuńPewnie tak, a mogłoby byc tak pięknie i łatwiej...
UsuńŻycie nie jest piękne i łatwe- nigdy nie będzie. Nie może być bo dobrobyt uderzyłby człowiekowi do głowy
UsuńCzy ja wiem? z jednej strony niebezpiecznie być bogatym, z drugiej- moze lepiej sprawdzić to na sobie, niż wierzyć na słowo?
UsuńPrzyznam szczerze, konflikt międzypokoleniowy wydaje się sprawą niemal oczywistą. Co innego pragną rodzice (wobec swoich dzieci), inne marzenia mają potomkowie.
OdpowiedzUsuńSwego czasu miałem sporo zajęć w Powiatowym Domy Kultury. Były tam zajęcia baletowe dla najmłodszych i powiem Ci w sekrecie, żal mi było tych dzieci (w przewadze dziewczynek). Kończył zmaltretowane, czasami nawet zapłakane, za to rodzice czekający w poczekalni zdawali się być wręcz zachwyceni. Tak się zastanawiam, komu to służy i czyje marzenia mają się spełnić? Przecież temu niespełna dziesięcioletniemu dziecku może się jeszcze kilkanaście razy odmienić, co do planów na przyszłość. A balet?! Bądźmy szczerzy, tylko garstka prawdziwych zapaleńców w prawdziwym balecie się znajdzie.
To jeszcze inny problem, często te dzieci, jako dorośli ludzi są wdzięczne rodzicom za motywowanie do rozwijania talentów. Na balecie sie nie znam, ale znam kilkoro dorosłych, którzy mordowali instrumenty w szkole muzycznej i jedni w ogóle nie grają dziś na niczym, bo im obrzydzono, inni grają sobie kolędy w domu na święta...
UsuńTylko co ja mam powiedzieć, skoro ojciec „mordował” mnie szachami, kazał rozwijać talent malarski, a gdy przyszło, co do czego, wylądowałem w... kopalni ;)
UsuńWedług mnie to materiał na książkę:-)
UsuńMiałam znajomą, która nie wyrażała zgody na ślub syna(lekarza) z dziewczyną, która miała już dwójkę dzieci z innymi mężczyznami.
OdpowiedzUsuńSyn zalegalizował związek, wyjechał i tyle go widziała. Nie wiedziała nawet gdzie mieszka i gdzie pracuje. nie wiem, czy teraz tego żałuje, ponieważ też straciłam z nią kontakt. A wydawało się, że jako osoba sama wychowująca syna, mogła być bardziej wyrozumiała w stosunku do jego wyborów.
Pewnie żałuje, a może się pogodzili, nie wiemy...tak jak zastanawia, dlaczego jej to przeszkadzało, ważne, że byli szczęśliwi.
UsuńNieelastyczni ludzie, zapiekli w swych jedynie słusznych poglądach, potrafią zniszczysz innym życie przy okazji niszcząc swoje. Znam tez i ja takie przypadki. Na szczęście jest ich coraz mniej.
OdpowiedzUsuńDawniej, zwłaszcza w małych miejscowościach panna z dzieckiem już była sensacją, teraz jest trochę lepiej...
UsuńNigdy nie wiadomo, kim byli przodkowie i na kogo wyrosną nasi spadkobiercy. Kiedyś czytałam, że w wielu Polakach płynie krew rycerzy Jana III Sobieskiego, którzy lubili sobie poswawolić.
OdpowiedzUsuńDobrze już nie pamiętam, ale we krwi królowej Elżbiety II jest domieszka krwi murzyńskiej, chyba 8%, ale mogę się mylić.
Często po latach się okazuje, że znani artyści i sportowcy są gejami, którzy przez wiele lat to ukrywali.
Rozwody to przecież codzienność, bo dwie połówki jabłka na siebie nie trafiły. Dlaczego rozwodnicy nie mogą po raz kolejny założyć rodziny?
Naprawdę kryje się w nas dulszczyzna.
O Elżbiecie też słyszałam lub czytałam. Skąd w ogóle przeświadczenie niektórych, że są rasą panów?
UsuńTrudno w wieku 20 paru lat mieć pewność, że to na całe życie...
Po przeczytaniu Twojego posta przeleciałam myślami po znajomych rodzinach, w tym mojej. W każdej zaistniał przypadek braku "normalności", czy to w układach damsko-męskich, czy to w płci. Po prostu nie ma rodzin doskonałych, każda ma swoje tajemnice. Nic w tym złego i gdyby te rodziny nie mieszały się do życia innych, życie byłoby znośniejsze. Jednak większość z tych "felernych" rodzin zachowuje się w myśl przysłowia:" Widzi słomkę w oku sąsiada, a nie widzi belki w swoim".
OdpowiedzUsuńUciekł mi sens posta- dotyczący wewnętrznych relacji w przypadku braku jakiejkolwiek "normy" w rodzinie. Sama doznałam i doznaję ostracyzmu. Boli, ale da się żyć. Wkurza mnie właśnie to, co napisałam wyżej, bo ta belka znajduje się w wielu oczach członków danej rodziny i przeszkadza im, i całej rodzinie normalnie żyć.
UsuńTo właśnie hipokryzja, niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy. zamykanie innym drogi do szczęścia w myśl swoich wyimaginowanych ambicji czy skutkiem kompleksów jest straszne, jak można uważać się za dobrego katolika, jeśli postępuje się w ten sposób.
UsuńMądre historie.
OdpowiedzUsuńLudzie mają zatwardziałe serca,
skostniałe poglądy i nawet nie zdają
sobie sprawy, jak bardzo to odbija się
na ich zdrowiu.
Dzisiaj we Wrocku marsz równości.
Miałam być, ale miałam pierwszy zjazd na studiach,
za to byli rodzice jej przyjaciół - gejów!
A a propos gejów i poglądów: przypomina mi się postać z "American Beauty",
grana przez Chrisa Coopera: postać ojca - pułkownika.
Pozdrawiam!
Ojcowie chyba maja większy problem z takimi sytuacjami, to pewnie atawistyczne...
UsuńArmia scenarzystów nie wymyśliłaby takich historii jakie pisze nam życie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ci ludzie pod urzędem sięgali głębiej, do sypialń ludziom. Po prostu wstyd i tyle. Bo granice wolności słowa moim zdaniem przekroczyli.
Pozdrawiam!
Najłatwiej zaglądać innym, od ich sypialni i poglądów wara!
UsuńNie sądzisz Jotko, że to wszystko z egoizmu i braku miłości? Jeśli kochamy nasze dzieci, to ich dobro jest ważniejsze od naszych, często, małostkowych, a na pewno egoistycznych "zasad". Bo chodzi tym ludziom, że ma być tak "jak ja chcę, jak ja myślę". Inni nie maja racji, "ja mam rację ". To takie smutne i zgubne dla tych ze swoimi "niepodważalnymi" zasadami. Cierpią za swoje. I gdyby jeszcze nie sprowadzali cierpienia na innych...
OdpowiedzUsuńMogłabym powiedzieć: nie mój problem, bo moją główną zasadą jest to, co u Ciebie na stronie: "nikomu nie czynić zła". Tolerancja, to podstawa, ale do tego potrzeba jeszcze mądrości życiowej, doświadczenia i dobroci. Tak uważam.
Niby nie nasza sprawa, ale z ogólnego przyzwolenia nawet na takie poglądy rodzi się zło i prześladowanie inności...
UsuńI mnie życie ostatnio zaskoczyło... chociaż nie jest to żaden z przypadków o których piszesz...
OdpowiedzUsuńZaskoczenia są dobre, gdy są pozytywne, miłe. Mam nadzieję, że Twoje zaskoczenie nie przyprawia o bezsenność...
UsuńŻycie pisze najróżniejsze scenariusze, te smutne i tragiczne niestety także.
OdpowiedzUsuńAle dziś niedziela, świąteczny dzień, zatem uśmiechu, 🌞 życzę 🤗🌺❤️☕
Uśmiech mile widziany, ale i zaduma nad ogólnoludzkimi problemami potrzebna...
UsuńA ja uważam, że w większości przypadków to my sami piszemy nasze scenariusze tylko robimy to bardzo nieświadomie. Zbyt często ludzie myślą, że nie mają na wiele rzeczy wpływu i przestają się starać o lepsze jutro.
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane :-)
UsuńObserwuję wiele zmian na lepsze. I może dlatego boję się, abyśmy- pod wpływem bezmyślnej propagandy- nie zaczęli się mentalnie cofać do czasów wcześniejszej kołtunerii.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, żyjemy w końcu w Europie, na razie nas nie wywalili...
UsuńCzasami rodzice za bardzo ingerują w życie swoich dzieci...
OdpowiedzUsuńA potem swych decyzji często żałują, ale zwykle jest za późno...
UsuńHistorie życiowe i jednocześnie smutne. Niestety tak bywa, często takie trwanie w swoich poglądach i uprzedzeniach nie przynosi nic dobrego.
OdpowiedzUsuńDlaczego ludzie sobie to robią, nie rozumiem...
UsuńSmutny jest rozpad rodziny. Szczerze mówiąc, nie wiem jakbym się zachowała gdyby moje dziecko okazało się homoseksualne, nie wiem, wolałabym, żeby się takie nie okazało, ale gdyby jednak to trzeba było znaleźć jakieś rozwiązanie. Chociaż czy rozwiązanie jest dobrym słowem ... Nieważne. Co do singielki i rozwodnika - ja tam bym nie widziała przeciwwskazań. Jedynie ostrzegłabym ją, że skoro odszedł od jednej kobiety, może odejść i od niej, ale czemu nie spróbować, wszakże nie każdy przypadek jest taki sam. Może z tamtą kobietą mu się nie udało, ale z nią się uda? Nie wiem też, czy posiadanie homoseksualisty w rodzinie jest porażką, czy w ogóle powodem, żeby się zabić. Ludzie są różni i różnie odbierają pewne rzeczy. A ten z nienawiścią do czarnoskórych to w ogóle przesadził ... Obłuda, najgorsze, że zniszczył młodego człowieka, bo go wypaczył.
OdpowiedzUsuńWażne to, co piszesz, nie możemy decydować za innych, bo to ich życie, nigdy nie ma pewności, ale czy to znaczy że mamy rezygnować?
UsuńDoświadczenie życiowe każdy musi zdobyć sam...
Znam historię, ale nie związaną z płcią.
OdpowiedzUsuńByli młodzi i zakochani do granic. Wzięli ślub i zaczęły rodzić się dzieci. Szybko pojawiła się czwórka i kiedy mama wyszła ze szpitala oznajmiła, że opuszcza rodzinę i swoje dzieci, gdyż zakochała się internetowo w muzyku i wyjechała i tyle ją widzieli. Opuszczony mężczyzna wpadł w rozpacz, ale przy pomocy rodziców podniósł się. Za jakiś czas ożenił się z drugą kobietą i razem wychowują jego dzieci.
Takich patchworkowych rodzin dzisiaj wiele, ważne by dzieci były szczęśliwe...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPewnie nigdy nie będzie mi dane zrozumieć, czemu niektórzy nie umieją się pogodzić z myślą, że nie ma jednego sposobu na szczęście:(
O dwulicowości zwolenników Paneuropy już nawet nie wspominam...
Trudny temat, Jotko. Zwłaszcza, że rodzice przeważnie naprawdę chcą, by ich dzieci były szczęśliwe. Tylko... może wybór między miłością a zasadami nie dla wszystkich jest oczywisty.
Pozdrawiam:)
Może dlatego, że i dzieci i rodzice pojmują szczęście inaczej?
UsuńDla rodziców szczęśliwym jest człowiek bogaty w dużej rodzinie, dla dziecka szczytem szczęścia jest podróżowanie w pojedynkę po świecie...
Bardzo ciekawe historie, jak to w życiu różnie to bywa i nie ma co za bardzo się upierać, bo życie może faktycznie sprawić niezłe niespodzianki. Najbardziej mi szkoda tego wnuka z pierwszej opowieści, szok musiał być niesamowity...Ciekawe jaki był później...
OdpowiedzUsuńNa tym historia się kończy, ale nie chciałabym być w jego skórze...
UsuńOj to racja. Frida to osobowość złożona z tak skrajnych elementów, że głowa mała. A jednak jest w niej coś, co powoduje, że do dziś budzi emocje.
OdpowiedzUsuńCzasem mam nawet problem jaką biografię przeczytać, tyle ich powstaje teraz.
Pozdrawiam!
Jest tego sporo na rynku wydawniczym, ja lubię tez wywiady-rzeki...
UsuńŻycie pisze różne scenariusze, ale też nie raz słyszalam o tym, ze kontakt rodziców z dziećmi sie urywał, jak okazalo się, że dzieci wybrali inną drogę niż rodzice mysleli.
OdpowiedzUsuńAmbicje rodziców często niszczą życie dzieciom...
UsuńDlaczego ludzie bywają tacy zaślepieni, egoistyczni... Czyż nie powinniśmy naszym dzieciom pozwolić iść własnymi drogami? Szanować ich wybory, wspierać... O ileż łatwiej byłoby wtedy żyć..
OdpowiedzUsuńGdyby wszyscy myśleli podobnie, życie byłoby łatwiejsze, świat lepszy, a terapeuci bez pracy ;-)
UsuńJa jak Marigold...
UsuńDziękuję, Aniu:-)
UsuńBardzo lubię przytaczane przez Panią historie, choć często są dość smutne czy frustrujące. Tak jak i w tym poście. Siedząc w domu, pijąc herbatę łatwo jest oceniać. Z tej perspektywy nie ma tutaj żadnego dylematu, "odpowiednie" wybory wydają się oczywiste. Jednak sytuacja z drugiej historii chyba najbardziej mnie... Zabolała? Ojciec nie akceptuje syna i to jest już dla niego duży cios, ale żeby później musiał żyć z poczuciem, że przez niego ojciec odebrał sobie życie? Że tak go zawiódł? Oczywiście mogły złożyć się na to też inne czynniki i oczywiście ta historia nie musi być prawdziwa, ale tak jak Pani napisała, o podobnych się słyszy czy wie, ale...
OdpowiedzUsuńJa zadałam sobie pytanie - dlaczego tu zwyciężył nacisk społeczny, wyimaginowany wstyd - to miłość powinna zwyciężyć, może jej zabrakło?
UsuńDziekuję:-)
Ad. 1. Przypominam sobie, że jest taki film, w którym młody bohater, kibic piłkarski o poglądach, nazwijmy je - wielce narodowych, dowiaduje się, że w jego żyłach płynie żydowska krew... stopniowo "nawraca się".
OdpowiedzUsuńDrugi i trzeci przykład obrazują, do czego może doprowadzić trwanie przy swoich poglądach bez próby zrozumienia tego, że istnieją też inne racje reprezentowane przez - w tym wypadku - osoby najbliższe. Myślę, że te dyskredytujące poglądy innych ludzi postawy wynikają już to z niewiedzy, co jeszcze można by wybaczyć, ale też stanowią przykład na to, jak bardzo ten typ myślenia może stanowić zagrożenie dla wolności przekonań. Z takich postaw rodzić się może światopoglądowy, religijno-polityczny fundamentalizm, jakże często spotykany w dzisiejszych, pełnych nietolerancji i nienawiści czasach.
No właśnie, pozornie to wymyślone historie, ale gdy rozejrzymy sie wokół, przerażenie ogarnia, obyśmy nie dożyli czasów, gdy wsadzą do więzienia za opcję seksualną lub życie bez ślubu...
UsuńTo czasami zwykła obłuda, na zasadzie, że u innych trawkę widzimy, a u siebie belki nie zauważamy...
OdpowiedzUsuńPrawo do życia własnym życiem - nieoczywiste, choć niby jesteśmy wolnymi ludźmi. Jednak nie zawsze jest to możliwe z racji różnych uwarunkowań...
OdpowiedzUsuńTolerancja to słowo, które bardzo jest nadużywane w ostatnich czasach - i tak jakoś się wypacza coraz częściej.
Życie własnym życiem oznacza odpowiedzialność i nie zawsze jest proste, dlatego niektórzy wolą poddać się woli innych.
UsuńBieganie to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńW Katarze, gdzie były ostatnie mistrzostwa świata wielu długodystansowych biegaczy padło od upału. Ja bym przy zwyczajnej pogodzie raczej nie dał rady przebiec więcej jak powiedzmy 5 kilometrów.
Pozdrawiam!
Moja bajka także nie, mogę chodzić lub jeździć rowerem.
Usuńparę medali w lekkoatletyce mamy!
Po przeczytaniu pierwszej historii przyszedł mi na myśl Hitler-z jego rozkazu wymordowano miliony Żydów, a żył z Ewą Braun, która udawała, że Holokaust nie istnieje. Nasz naród jest katolicki i zdanie księży ma wielkie znaczenie. Gdyby księża tłumaczyli istotę homoseksualizmu, to może ludzie inaczej podchodzili by do tej kwestii. Niestety zbyt wielu zapomina, że za syna czy córkę życia nie przeżyjemy, więc mają prawo dokonywać własnych wyborów i mieć inne poglądy. Tym bardziej, że rodzice odchodzą z tego świata w momencie, gdy dzieci mają przed sobą jeszcze druga połowę życia. Uściski.
OdpowiedzUsuńKsięża każą się modlić za innych księży pedofilów, a dla ich ofiar,homoseksualistów i ludzi żyjących w wolnych związkach nie mają zmiłowania, więc nie łudźmy się że coś tutaj zdziałają.
UsuńKażdy odczuwa inaczej. Człowiek filtruje rzeczywistość przez pryzmat swoich doświadczeń i przekonań, tworząc swój własny model świata, dla każdego indywidualny. Wychowanie , rodzice, rodzina, środowisko , religia itp czynniki miały wpływ na to jak się ukształtował . Stąd trudność zmiany własnych ocen i postrzegania tego co się wokół wydarza, gdy się jest ukształtowanym tak a nie inaczej. Jeśli ktoś od dziecka nie wzrastał otoczony szacunkiem, szczerością, otwartością na innych ludzi, empatią , tolerancją itd to jak ma to w sobie znaleźć w wieku dojrzałym. Mógłby nad sobą pracować , ale nie zawsze się chce , łatwiej jechać na starych wdrukowanych w podświadomość schematach myślowych.
OdpowiedzUsuńW psychologii istnieje taki termin luka empatyczna. Nie dość, że nie potrafimy oszacować, jak inna osoba czuje się w danej sytuacji, to jeszcze mamy trudności nawet z ocenieniem własnych przyszłych emocji. Wydaje mi się , że to częściowo tłumaczy zachowania bohaterów przytoczonych tu historii....
Bardzo fachowo wytłumaczone, ale jak dla mnie na pierwszy rzut oka widać hipokryzję, egoizm, wynoszenie się nad innych...a czy miłość nie powinna być wolna od takich zjawisk?
Usuńoczywiście , że powinna ... tyle tylko , że kochać też trzeba nauczyć ... stąd był ten wcześniejszy wywód :)
UsuńHistorie, prawdziwe, czy nie - mają moc... prawdopodobnie większą, niż nam się wydaje.
OdpowiedzUsuńMają moc, to prawda, aż nie do uwierzenia...
Usuńsmutne historie, ale wszystkie mogłyby się wydarzyć. masz rację, nie ma znaczenia, która prawdziwa. Taki wniosek mi się nasuwa - czasu nie da się cofnąć...Chociaż tutaj tu chyba nawet to nie pomogłoby, bo gdy jest się upartym jak osioł to niewiele pomaga
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, nawet gdyby cofnąć czas, pewnie niektóre historie potoczyłyby się tak samo...
UsuńLudzie sami sobie komplikują życie, które już z natury nie jest łatwe. Po co dokładać łez bliskim? Nigdy tego nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńJa też nie, skąd taka zatwardziałość serca wobec bliskich...
Usuńbo najtrudniej dogadać się z bliskimi. Rodzinne zadry są najboleśniejsze
OdpowiedzUsuńNo i to jest dziwne, powinno być łatwiej, wystarczy nauczyć się rozmawiać o wszystkim...
UsuńŻycie pisze różne, często tak zaskakujące historie, których nawet dobry pisarz by nie wymyślił. Mam wrażenie, że jakaś podskórna historia kryje się zawsze w głowie i sercu osób, które wyjątkowo głośno i autorytatywnie wypowiadają się na określony temat. Jak np. bohater twojej 1. opowieści. Staramy się zaprzeczać samym sobie. Po co? Nikogo nie powinno obchodzić jak żyjemy i jakich dokonujemy wyborów. Takiego podejścia uczyłam się długo. Chodzi mi o moje życie i decyzje bo do życia innych starałam się nigdy nie wtrącać i nie komentować niepytana.
OdpowiedzUsuńTaka nauka ciągle nam towarzyszy, czasami mamy takie zakusy by doradzać, perswadować, ale sami nie lubimy gdy nam doradzają, pouczają...
Usuń