Czasami pragniemy by coś się działo, a czasami tęsknimy za spokojem codzienności.
Najlepsza jest chyba równowaga.
Pisałam tutaj o gościach z zagranicy, którzy dopiero co wyjechali i zapewnili, że trudno będzie gospodarzom kolejnego spotkania dorównać gościnnością. To miłe:-)
Impreza goni imprezę - ślubowanie pierwszaków i jubileusz szkoły, połączony z festynem dla rodziców oraz innych gości.
Pogoda dopisała, a uroczystości pogratulował nam prezydent miasta.
Dzieciaki spisały sie na medal, radości i wzruszeń nie było końca, adrenalina trzymała długo.
Dla takich chwil warto podjąć każdy trud.
Robiłam oczywiście zdjęcia, ale akurat w tym dniu aparat odmówił współpracy, zachowałam tylko kilka zdjęć, które wyszły jako tako. Na szczęście zaproszono przedstawicieli mediów...no po prostu pech!
Jakby mało było atrakcji - mój syn dostał w prezencie, jeszcze przed ślubem kupon na skok spadochronowy z instruktorem.
Prezent fajny, nie powiem, ale dla matki - stać i patrzeć czy kopuła się otworzy, no nie wiem. W dodatku termin wyznaczony na 13 października.
Gdy doszło do ustalania szczegółów, okazało sie, że syn przekracza limit wagowy. Skok będzie możliwy, gdy schudnie i w całym rynsztunku zaliczy ważenie, a będzie to trudne, bo ma prawie 2 m wzrostu i cherlakiem nie jest.
Nie zmartwiłam się, tortura odsunięta w czasie, tylko dlaczego nie było o tych wymogach mowy przy zakupie prezentu?
Przyjdzie synowej samej skakać, zamiast niego...
Pojechaliśmy jednak w odwiedziny na dobry obiad z deserem i spacer po Poznaniu.
Kolejna niespodzianka to udział syna w nagraniu do programu Familiada. Wysłali z kolegami z pracy zgłoszenie, tak dla jaj 2-3 lata temu i w te wakacje otrzymali zaproszenie na casting.
Po jakimś czasie przyszedł mail, by zgłosić się na nagranie. Pojechali, dobrze się bawili, ale przed emisją nie zdradzę wyniku...
Jedynym spokojniejszym akcentem tego posta jest podziw dla uroków nieba nad głową.
Pierwsze zdjęcie to zachód, drugie wschód słońca.
Życzę wszystkim równowagi w przyrodzie i życiu, chociaż odrobina adrenaliny nikomu nie zaszkodziła...
O, ciekawe z tym ważeniem. Skok spadochronowy mam na liście marzeń, a nie wzięłam pod uwagę, że mogę się okazać za ciężka. O_O (ważę więcej niż wyglądam że ważę).
OdpowiedzUsuńA zdradzisz jaki suchar zapodał Strasburger? :D
To potwierdza moją teorię, że wschody słońca są milion razy ładniejsze. :)
Jeszcze nie rozmawiałam osobiście z synem, a przez telefon za dużo opowiadania, ale gdy poznam szczegóły to napiszę.
UsuńNa pewno nie ważysz więcej, niż dwumetrowy facet!
To na pewno nie. Ale mój mąż ma prawie dwa metry i jakby miała lecieć, to bym go zmusiła, że też ma to zrobić, dlatego pytam. ^_^
UsuńOstatni czas dla mnie też bardzo obfituje w różne wydarzenia np wielka wierzba złamała się podczas wichury na dzialce. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńStrata każdego drzewa jest niepowetowana, zanim urośnie nowe, nas już może nie być...
UsuńBardzo dużo się u Ciebie dzieje. Podziwiam odwagę młodych, na pewno to będzie niezapomniane dla nich przeżycie. Trzymam za ekipę Twojego syna , która wystąpi w Familiadzie kciuki. Piękny wschód słońca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zdjęcie przysłał mi mąż w drodze do pracy, dzień coraz krótszy, słoneczko później wstaje:-)
UsuńSporo się u Ciebie działo :)
OdpowiedzUsuńI końca nie widać...
UsuńA może się ktoś okazać zbyt lekki na skok ze spadochronem? A może to instruktor powinien być wagi lekkiej- przecież instruktor i "delikwent" skaczą na jednym spadochronie.Wschody słońca zawsze są malownicze, nad morzem zwłaszcza, gdy słońce "wychodzi z wody".
OdpowiedzUsuńOj, nawet nie wiem, że "Familiada" nadal funkcjonuje! Ciekawa jestem jak się będzie synowi podobał udział w tym programie.
Też myślałam, że już nie ma tego programu. Nagranie już było, mówił, że sympatycznie i fajne doświadczenie:-)
UsuńA ja mam już dość wszelkiej adrenaliny.
OdpowiedzUsuńW ogóle wszystkiego mam dość.
Przyjedź do mnie, pospacerujemy po parku lub po Kruszwicy i może nastrój Ci się poprawi...czakramy pod Mysią Wieżą działają cuda:-)
UsuńDopóki jestem uwiązana na wsi, nie mogę się stąd ruszyć. Do więzienia wracam na Wielkanoc, wtedy będę mogła się szlajać.
Usuń500 km... Ciekawe, czy zdążyłabym objechać. 10 godzin pociągiem...
UsuńTrzeba sprawdzić, szkoda że Kuchciński przestał latać, może by Cię zabrał?
UsuńWątpię, ja gorszy sort jestem. A gdyby nawet wpuścił mnie na pokład, to chyba tylko po to, żeby wyrzucić bez spadochronu z 11000 metrów jako totalnie nieprawomyślną.
Usuńna mieście mówią, że inteligentny człowiek nigdy się nudzi...
OdpowiedzUsuń...
no tak, młodsi dostają zaproszenie na skok spadochronem, a starsi zaproszenie na kolonoskopię...
p.jzns :)
Ale i nuda czasem potrzebna, by docenić adrenalinę...
UsuńTo fakt, chociaż nie, my dostaliśmy voucher na podróż marzeń ...
Powiadasz, że impreza goni imprezę; rozrywkowa jesteś i tak trzymaj, póki duch ochoczy z ciało sprawne fizycznie [gibkie]; wszak podobno "żyje się raz..."
OdpowiedzUsuńmogę Ci jedynie pozazdrościć imprezowania; pewnie też bym tak chciała; ale choć duch ochoczy, to ciało słabe.
Imprezy lubię, ale nie wszystkie, wolę kameralnie i nie na siłę.
UsuńPowiem Ci w sekrecie, że już zaczynam odczuwać ubytek sił...ale jeszcze daję radę:-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńDobrze, gdy coś się dzieje i życie płynie ciekawie. Spokój także lubię, ale gdy go za dużo, popada się w stagnację.
Pozdrawiam serdecznie.
No właśnie, ta równowaga jest cenna, by zbytnio nie zmęczyć , ani w otępienie nie popaść...
UsuńOj dzieje się Asiu,dzieje i bardzo dobrze. Wcale Ci się nie dziwię,że ten skok spadochronowy dla mamy to stresik,ale widać ,że nie jedyny. Co do familiady-znam termin emisji ,z przyjemnością obejrzymy . Spokojne akcenty piękne ale jak sama przyznajesz czasami i adrenalina potrzebna. Oby tylko nie przesadzić ani z jednym ani drugim.
OdpowiedzUsuńOtóż to, mam nadzieje, że oglądając będziemy się dobrze bawić:-)
UsuńProszę nie wspominać o adrenalinie! Albo inaczej: jak ktoś ma niedosyt, to chętnie się podzielę ;)
OdpowiedzUsuńMój syn, z kolei, leciał na paralotni, ale na szczęście dowiedziałam się o tym po fakcie. Wrrrr...
A wschody i zachody, te nad Czantorią, oglądane codziennie, jeszcze widzę, gdy przymykam oczy...
No to też ekstremalnie się bawi Twój syn...ciekawe, co jeszcze chłopaki wymyślą, byśmy się nie nudziły...
UsuńTeż marzę, by oderwać się od ziemi :) cudny prezent
OdpowiedzUsuńDostał od narzeczonej, pod warunkiem, że skoczy po ślubie...
UsuńWow, rzeczywiście masz dużo wrażeń i dużo towarzystwa, ale też ( co równie ważne) - wystarczająco dużo energii, to przebija z tekstów na blogu. O oby tak dalej :-)
OdpowiedzUsuńKorzystam z każdej okazji, życie jest krótkie, kiedyś męczyły mnie często migreny, więc dziś cieszy mnie każdy dzień bez bólu głowy...
UsuńPost po prostu dla mnie.
OdpowiedzUsuńEh, ta równowaga. :)
Mój brat też ma niemal 2 metry wzrostu,
po dziadku ze strony ojca, który miał 207 cm.
Chciałabym sobie choć raz skoczyć na bungee
i ze spadochronu i polecieć na paralotni.
A równowagi zero. Wszystkie propozycje dodatkowej
pracy - a mam ich wiele - odrzucam, bo w szkole
26 godzin i zachciało mi się jeszcze dobić studiami.
Dzisiaj - z braku równowagi właśnie - zaspałam i odpuściłam.
I dobrze, świat się nie zawali, a ja choć troszkę odpocznę. :)
Czego i Tobie życzę.
Masz rację, świat się zawali, jeśli czasami coś odpuścimy, dla siebie i spokoju nerwów, stres zabija...
UsuńNo to dzieje się:) A może Ty skoczysz ze spadochronem? Będzie jeszcze więcej atrakcji :):):):) Brałam udział w Familiadzie bardzo dawno temu. Nie do końca jest tam uczciwie i nie do końca fajnie. A badania wśród ludzi podawane jako największa liczba odpowiedzi są wyssane z palca. Po całej imprezie zrobiłam wywiad z wieloma osobami, zadając im pytanie na którym polegliśmy i ani razu nie padła odpowiedź, która rzekomo była wiodąca wg. prowadzącego.
OdpowiedzUsuńŻyczę synowi i jego ekipie powodzenia, a Tobie następnych pozytywnych wrażeń.
O nie, takie atrakcje to nie dla mnie, nawet karuzele omijam z daleka:-)
UsuńNie wiem dokładnie jak było, ale wrócili zadowoleni:-)
Nie napisałaś jaka jest ta maksymalnie dopuszczalna waga, a mnie się marzy taki skok na starość. Koniecznie się popraw ;)
OdpowiedzUsuńRazem z ekwipunkiem sporo poniżej setki, ale dokładnie nie wiem...
UsuńAdrenaliny dostarczyli nam protestujący po podwyżce cen. Nastał jednak spokój.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nuda ci nie grozi. Tak trzymaj.
Oj, protesty z rozbojami to niebezpieczna"rozrywka", nikomu nie życzę...
UsuńFaktycznie dużo wrażeń. Jeśli o telewizję chodzi, to chyba bym się nie zdecydował wystąpić nigdzie. Podobnie ze sportami ekstremalnymi.
OdpowiedzUsuńZapach grzybów jest super. Tylko dla mojej wątroby grzyby już tak super nie są. Kiedyś załatwiłem się grzybami na tydzień. @_@
Pozdrawiam!
Dla mnie grzyby też już nie, nawet pieczarek unikam, najwyżej jako dodatek smakowy...
UsuńJotko, faktycznie nie masz się kiedy nudzić. Kiedyś marzyłam o locie balonem, skończyło się na locie samolotem przez pół świata :). Jestem ciekawa występu syna w Familiadzie, którą staram się regularnie oglądać(podobnie jak "1 z 10", czy też "Jaką to melodię".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Emisja 2-3 listopada:-)
UsuńBalonem może być ciekawie i te widoki...
Nuda? a co to takiego 🤔
OdpowiedzUsuńU mnie wiele się dzieje także 🤗
Spaceruję, podziwiam jesienne kolory, rozmawiam z psem🐕
Cieszą: budowa 🏠 Córki i Zięcia, sukcesy w pracy u Synów🤗❤️
Pozdrawiam najserdeczniej i życzę kolejnych udanych dni😊🌺
Gdy dzieci szczęśliwe, to i rodzice zadowoleni, oby tak dalej:-)
UsuńWłaśnie najważniejsza ta równowaga:))) Ale sporo się u Ciebie dzieje:))) Zdjęcia piękne.. Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRuch w interesie to lepsze, niż stagnacja, lenistwo źle wpływa na psychikę:-)
UsuńJa też jestem za równowagą, tylko że w życiu bardzo często jest tak, że nie dzieje się prawie nic i raptem ciach i kumulacja ;)
OdpowiedzUsuńImprezy przygotowywane z dziećmi to bardzo duży wysiłek i dla dzieci i dla nauczycieli, dobrze że jest potem ta satysfakcja :)
No właśnie, imprezowanie napadowe, nie zawsze jesteśmy w stanie sprostać:-)
UsuńFaktycznie dużo się ostatnio u Ciebie działo. Dawno nie oglądałam familiady ale twojego syna chętnie bym zobaczyła :D Skok spadochronowy chyba kupię mojemu mężowi, bo miał trochę schudnąć a nie ma motywacji :P
OdpowiedzUsuńTo samo powiedziałam, dobra motywacja do zrzucenia paru kilogramów:-)
UsuńJuż bardzo niecierpliwie zacieramy rączki i szykujemy się do oglądania Familiady, a co do skoku, no nie dziwię się jakoś, że wolałabyś mieć to już za sobą. Jednym słowem - ożenek syna wcale nie pozbawił Was " atrakcji" z nim samym związanych w życiu, a powiedziałabym - że mam wrażenie - wręcz odwrotnie. Strach pomyśleć, co dalej :)))
OdpowiedzUsuńOn zawsze lubił ekstremalne aktywności, im trudniej, tym ciekawiej...
UsuńRozumie Twój niepokój "Skokowy". Mój syn przysłał mi zdjęcie ze skoku "po", bym nie zwagarowała ze strachu. Kiedy Bedzie emisja Familiady? Zazwyczaj nie oglądam, ale ty razem...
OdpowiedzUsuń2-3 listopada, już nie mogę się doczekać:-)
Usuńzwariowała...tak jak komputer:))
OdpowiedzUsuńKomputer to jeszcze nic, a telefon jakie robi numery...
UsuńMoje dzieci dostarczały mi emocji, ciągle próbując nowych rzeczy, więc nie tęsknię za tego typu doznaniami, chociaż rozumiem mlodzieńcze tęsknoty- młodość ma swoje prawa! ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale rodzice nie zawsze są na to gotowi...
UsuńDziało się i nie można narzekać na nudę i brak emocji... i są wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńWspomnienia są osłodą zimowych wieczorów:-)
UsuńZgadzam się - warto je notować aby nie umknęły :)
UsuńPamiętam ten program w tv jak jeszcze chodziłam do szkoły... oglądałam z tatą te wspomnienie ma jakiś urok ;) Skoki to raczej nie dla mnie, chyba że bym musiała no to mus to mus. Baw się dobrze Jotko chyba o to chodzi :)
OdpowiedzUsuńGrunt to dobre zdrowie i dobry humor!
UsuńFamiliada? Kiedy? Chętnie obejrzę :-)
OdpowiedzUsuńWidzą, że się dzieje dużo u Ciebie :-)
jeśli masz ochotę to 2 listopada:-)
UsuńTo faktycznie na nudę nie ma miejsca;)
OdpowiedzUsuńAle niebo rozpuszcza wszelkie napięcia:)
To prawda, podobnie wycieczka do lasu czy nad jezioro...
UsuńGratuluję aktywności ... inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą :)
OdpowiedzUsuńPodobno, ale stagnacja czasami przytłacza...
UsuńWtedy trzeba po prostu coś zmienić ... :)
UsuńRozumiem, że na zdjęciu syn jest najwyższy?
OdpowiedzUsuńFakt, miałaś ostatnio dużo atrakcji. Dobrze jak się dzieje, ale czasem jednak baterie trzeba podładować w spokoju.
Jednak skok na spadochronie to sporo nerwów jak na mnie. Mąż i synowie są strażakami, do tego się przyzwyczaiłam. Dobrze, że żaden nie potrzebuje już więcej wrażeń ;)
Ten z brodą:-)
UsuńO tak, spokój czasami mile widziany:-)
Gratulacje dla syna. Może zostanie celebrytą;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie, to nie ten typ...
UsuńGratulacje dla Ciebie i Syna za atrakcje i za aktywność.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Życie samo podsuwa takie atrakcje, ale dziękujemy:-)
UsuńTo wspaniale, że syn dostał się do Familiady, na pewno super się bawił i ma dobre wspomniania :)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś tak skoczyć ze spadochronem. Na pewno są emocje.
Może kiedyś Ci się uda:-)
UsuńO, wycieczka nad jezioro to jest coś. Ja w okolicy mam dwa średniej wielkości zbiorniki, jednak jeziorem nie można ich nazwać. Za to Wisła jest już miejscem ciekawym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wisłę mam blisko, wystarczy skoczyć do Torunia...
UsuńSkok spadochronowy to musi być niesamowite doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale sama chyba nie odważyłabym się...
UsuńJotko, ale się u Ciebie dzieje!
OdpowiedzUsuńGratuluję tylu imprez i emocji.
Rzeczywiście adrenaliny Ci nie brakuje, pewnie czasem nawet marzysz o nudzie.
Szkoda, że nie mam telewizji, bo Familiadę z udziałem Twojego syna chętnie bym obejrzała. Myślisz, że na youtube może być?
Pozdrawiam.
Człowieka nie zadowolisz, gdy jest nudno, narzekamy, gdy sporo się dzieje, także;-)
UsuńNie mam pojęcia, nawet nie wiedziałam, że Familiada jeszcze jest w TV.
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMożna by rzec, że niemal "rozpasanie atrakcyjne";)
Najważniejsze, by przypływ adrenaliny powodowały pozytywne emocje. Takimi emocjami wywołanej ponoć nie da się przedawkować:)
Pozdrawiam:)
No mam nadzieję, ale wolę już takie nagromadzenie, niż całkowity brak emocji...
Usuń"Rozpasanie atrakcyjne" ;) Podoba mi się ten termin. :)
UsuńTakie barokowe:-)
UsuńJaki piękny post o równowadze ! Jest dokładnie tak jak mówisz: odrobina szaleństwa przyda się każdemu, ale trzeba złapać gdzieś tę równowagę w życiu. U mnie też ostatnio bardzo dużo się dzieje i jestem już tym wszystkim zmęczona. Czuję, że przydałby mi się odpoczynek, ale przecież dopiero co byłam na krótkim urlopie... Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńWschód słońca - cudny !!!!!!!!
Nie nadążamy sami za sobą, prawda?
UsuńA lepiej nie będzie, trzeba to jakoś oswoić...
Familiadę oglądam, chociaż teraz mieszają powtórki z nowymi nagraniami. Dobrze, że podałaś czas emisji. Nie lubię sportów ekstremalnych, ale podziwiam tych którzy się nie boją. U mnie niestety równowagi brak jakiejkolwiek i to nie najlepiej na mnie wpływa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też podziwiam z daleka, wolę twardo chodzić po ziemi...
UsuńCzasem jeszcze ogladam Familiadę. Gratuluję synowi i trzymam kciuki. Ze spadochronem to bym się bała skoczyc. Serio. Zazdroszczę odważnym.
OdpowiedzUsuńJa też , nigdy tak odważna nie byłam...
UsuńOj to rzeczywiście dużo się tam u Ciebie dzieje:)))
OdpowiedzUsuńU mnie też i nie wiem czy pisać niestety czy stety. Wyobraź sobie, że do tej pory nie uprasowałam sterty po praniu, która czeka od powrotu z wakacji. Czyli już 2 miesiące! Nie mam po prostu kiedy tego zrobić.
Kiedy jak kiedy, ale po powrocie z pracy często już sił brak...
UsuńFajne zdjęcia! Prezent hmm, ciekawy dosyć, nasza koleżanka na wieczór panieński dostała skok z wieżowca. Udział w Familiadzie - ekstra sprawa! Fajnie tak, z kumplami. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńO matko, skok z wieżowca? Ale jak?
UsuńJuż nie mogę doczekać sie emisji programu:-)
Na bungee. ;D
UsuńO nie! To nie dla mnie...
UsuńA syn chciał skakać? Mój zapisał się na kurs spadochronowy, gdy był na studiach. Opłacone były 3 skoki. Samodzielne. Dał radę, ale raz pas od spadochronu mocno przejechał go po szyi, wyglądał, jakby ktoś chciał mu gardło poderżnąć. I więcej już nie miał ochoty skakać. Ale sprawdził siebie. Tez drżałam o niego.
OdpowiedzUsuńOczywiście, nie mógł się doczekać!
UsuńO mamo, rzeczywiście sporo się dzieje. To nagranie w Familiadzie, haha, niby dla jaj, a jednak ;) Kiedy będzie emitowane? :) Bo w sumie nie oglądam TV. Nie dziwię się, że zestresowałaś się wizją skakania ze spadochronem
OdpowiedzUsuń2 listopada, czekam także, to dziwne zobaczyć nagle syna w telewizji...
UsuńWitaj Jotko, chętnie oglądniemy familiadę z udziałem Twojego syna. :)
OdpowiedzUsuńA co do skoku ze spadochronem - woow, podziwiam, nie wiem czy dałabym radę.
Uśmiechu na nadchodzące dni życze.
ja nawet nie będę próbować, wolę nie kusić losu...
UsuńUwielbiam Twoje teksty :) są takie jak, ten przy których dobrze się usmieje :) zadko co prawda ostatnio zagładam bo u mnie też się dzieje tylko niestety nie z takim uśmiechem jak u Ciebie :) super z Was rodzinka i oby ciągle płynęła od Was taka pozytywna energia :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze ten bark uśmiechu u Was, to nic strasznego, wszystkiego dobrego życzę:-)
UsuńWitaj Jotko
OdpowiedzUsuńJa wolę zdecydowanie podziwiać świat z dołu. A ten widziany z góry zazwyczaj podziwiam tylko na fotografiach.
Pozdrawiam zatem mgiełką nostalgii
A ja lubię z góry ale na tę górę wolę wejść na nogach...
UsuńMój syn kupił taki skok narzeczonej bo o tym marzyła, a potem jej pozazdrościł i dokupił też sobie. I razem skoczyli, nawet filmik był nagrany tam w górze. Podobno wspaniałe przeżycie. Cóż nie dla mnie. Dobrze, że po fakcie powiedzieli mi, kiedy to się odbyło bo bym ze strachu umarła. Familiada? Fiu, fiu, niezależnie od wyniku - gratulacje. Napisz, jak im poszło, bo już nie oglądam.
OdpowiedzUsuńJa też obejrzę specjalnie ze względu na syna...
Usuń