Wybrałam się w poniedziałek do sklepu na większe zakupy, by nie chodzić codziennie po coś.
Nabiał i owoce się skończyły.
Na spacery chodzimy z mężem razem, po zakupy osobno.
Wczesnym rankiem ludzi niewielu, panie wykładają towar, spokojnie wybieram to i owo.
Do sklepu wchodzi bardzo starsza pani.
Od progu zagaduje do każdego, także do mnie.
- już otwarte, a mieli dopiero od ósmej, a te surówki to świeże?
Pani podchodzi bardzo blisko, lekko się odsuwam, jak każą.
Po chwili staruszka zagaduje do sprzedawczyni, do sąsiadki, którą rozpoznaje z daleka.
Nikt nie kwapi się do dłuższej rozmowy, zajęty pracą w sklepie lub wybieraniem towarów z listy , no i z wiadomych względów bezpieczeństwa.
Między regałami słyszę nagle taki dialog:
- nie boi się pani sama chodzić po zakupy? w pani wieku to niebezpieczne, ten wirus teraz...
- nie mam nikogo, a obcych nie chcę fatygować... zresztą co mi zostało? siedzę sama jak palec, jedyna radość to wyjść z domu i do ludzi zagadać, a dzisiaj nawet na ulicach i w sklepach pusto...do przychodni tylko na telefon!
- a jak pani się zarazi?
- trudno, albo umrę na wirusa, albo ze zgryzoty, nie wiem co gorsze...
Straszne to jest.
OdpowiedzUsuńTeż obserwuję takie sceny...
Smutne to bardzo, nie mieć do kogo się odezwać...
UsuńJa sama zaczynam lekko wariować, niestety nie mogę pracować, mąż 8 godzin na zdalnej, więc ten czas jestem jakby sama, niby mam zajęcia, ale smutno jest. Wnuki tylko na komunikatorach, rodzice to samo. Nie popieram takich zachowań, ale rozumiem tę panią... ( a może tą panią? nawet gramatyka ma juz dość)
OdpowiedzUsuńRaczej tę panią...
UsuńJa już powoli mam dość gadania przez telefon i smsowania , a na e-dziennik nikt nie może się dziś dostać...
Tak, zauważyłem, osobom starszym wirus nie straszny. Najwięcej na ulicach seniorów. Być może ludzie samotni, którym wszystko jedno.
OdpowiedzUsuńChyba tak, ile można patrzeć przez okno w bloku? gdy ma ktoś ogródek, to co innego...
UsuńZ jednej strony, to bardzo smutne... Chodzi mi o los ludzi starszych i samotnych. Oni naprawdę są z tym wszystkim sami. Nawet doradzić nie ma im kto. Przypilnowć, pomóc. Z drugiej strony, jeśli są świadomi na umyśle, i spędzają wiele godzin przed TV, to dlaczego nic do nich nie dociera?
OdpowiedzUsuńMyślę, że dociera, ale w końcu teraz ich odcięcie od świata jest podwójne...telewizja to nie wszystko.
Usuńto prawda , przymusowa izolacja jest na dłuższą metę straszna. I jestem pewna, że jej skutki psychiczne dotkną nie tylko ludzi starych i samotnych, ale i rodziny. To nie jest naturalny stan. Badania psychologiczne prowadzone nad zagadnieniem kwarantanny pokazują, że sytuacja ta ma znaczące i negatywne konsekwencje dla naszej psychiki: strach, gniew i natrętne myśli itp Czynnikami stresowymi w tej sytuacji są nuda, dezinformacja, problemy z dostępem do artykułów gospodarstwa domowego, straty finansowe i poczucie piętna, osaczenia /którzy mieli bezpośredni kontakt z wirusem/ itd.
OdpowiedzUsuńJuż zaczynam to odczuwać, mam kłopoty ze snem i brak apetytu...
UsuńTo strasznie przygnębiające.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać...
Pozdrawiam ciepło
Pozdrawiam Cię także, trzymajmy się:-)
UsuńWitaj niedzielnie Jotko
UsuńOd kilku dni nie mogę zapomnieć o tym co napisałaś. Nie jest mi łatwo teraz być samą w domu przez kilka ostatnich dni. A co mają powiedzieć osoby starsze, które zmagają się z tym od lat...
Dzisiaj życzę szukania najpiękniejszych wspomnień, czytania pięknych książek, odwagi na następny dzień....
Zarażajmy się uśmiechem i pozytywnym myśleniem!
UsuńBardzo to smutne. Rozumiem tę panią. Skoro jest samotn/sama, to co ma zrobić? przez internet pewnie nie zamówi, na raz zbyt dużo nie kupi, bo nie da rady zanieść...
OdpowiedzUsuńKilka dni temu na spacerze w alei kwitnących wiśni, takiej lokalnej, nie jakiejś popularnej i uczęszczanej przez tłumy (w Japonii nie ma zakazu wychodzenia, tylko zalecenie i generalnie ludzi na ulicach jest mniej niż zwykle, ale sa) zagadała do mnie starsza pani. I choć miała maseczke, to czułam się niezręcznie, bo z jednej strony nie chciałam rozmawiać zwłaszcza z bliskiej odległości, a z drugiej - opowiadała ciekawie i z pewnościa potrzebowała kontaktu z ludźmi.
Czyli podobnie...w zasadzie na spacery można wychodzić, bez tego to i ja zwariuję, to moja autentyczna potrzeba.
Usuńa cóż ja mam powiedzieć? bez świeżego powietrza nie funkcjonuję. kniaź dreptak, który może trzy kroki zrobić w poprzek pokoju?
Usuńale radzę sobie. nie popadam w jakieś trudne stany. eksploatuję wyobraźnię.
Przymusowe siedzenie w 4 ścianach jest gorsze chyba od samej choroby...
Usuńsamotność jest jeszcze gorsza. tak sądzę. sprawdzałem.
Usuńjest w tym pewien paradoks: odsuwamy się od starszych ludzi ze względu na ich bezpieczeństwo, ale kij ma dwa końce, bo tym samym pogłębiamy ich (ewentualną) samotność...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No właśnie, tak źle i tak niedobrze...
UsuńTo wielowarstwowy problem i różne są powody jego powstawania.
OdpowiedzUsuńMoja sąsiadka tęskni za wnukami, jej synowa nie zarabia, bo ma mały bar, mąż sąsiadki po wylewie, więc w grupie ryzyka, można się załamać...
UsuńMam wrażenie, że nawet pomoc nie zatrzyma w domu starszych osób. Im się wydaje, że skoro przeszli naturalną selekcję i mają swoje lata, to nic ich już nie ruszy. Zarówno ta grupa, jak i najmłodsi dorośli, nie doceniają potęgi wirusa.
OdpowiedzUsuńTe osoby najwięcej ryzykują zdrowiem swoim i innych.
I pewnie ryzyko obejmuje też kolejne obciążenia dla służby zdrowia...
UsuńStarość jest straszna, a samotna starość, to coś wprost nie do zniesienia :( Rozumiem tę panią, garnie się do ludzi, bo w domu nie ma do kogo buzi otworzyć, jest jej smutno i bardzo źle, łaknie choć odrobiny ciepła i zainteresowania. Wirus wydaje jej się mniejszym złem, niż taka potworna samotność :((
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, po to też tacy ludzie chodzą częściej do przychodni...
UsuńTo takie ludzkie. Takie normalne, bym rzekła. Ona też się boi. Naprawdę strach jest gorszy od wirusa. Czy naprawdę ludzie wierzą, że kwarantanna pomoże? Gdzie byli w szkole? Mogę stać 3 metry za kimś w kolejce, a jak się przesunę do kasy, oddycham tym powietrzem co on i kilku ludzi wcześniej. Wirus przenosi się na drobinkach kurzu, to jest właśnie droga kropelkowa. Grypa się tak przenosi, katar i kupa innych wirusówek. Wszyscy się z nim stykamy, tylko nie każdy zachoruje. To normalne. Dziczejemy i głupiejemy.
OdpowiedzUsuńTo prawda, doświadczam tego, pracując w szkole, a wiele dzieci przychodzi chorych na zajęcia, wiec i do biblioteki...
UsuńKiedy w młodości mówiłam, że się nudzę, to matka odpowiadała "to umyj okna". Z samotnością jest podobnie, może być w domu wiele osób, ale każda zajęta sobą, więc stary człowiek czuje się samotny. Tak też się czuje gdy mieszka sam, ale zajęcie czymś rak i głowy zmniejsza poczucie osamotnienia.
OdpowiedzUsuńGorzej, gdy ręce chore i oczy słabe. Ciotka mego męża, już po 80 - ce, mówiła, że nic jej tak nie przeszkadza jak utrata wzroku, nie mogła haftować, czytać...
UsuńA ja 'starszą' panią rozumiem - w pewnym wieku ma się inną perspektywę; młody człowiek boi się, bo ma życie przed sobą, perspektywy, dzieci, a stary człowiek? Starość, choroby, zniedołężnienie, samotność - czego ma żałować, czy bać się?
OdpowiedzUsuńMoi bliscy byli w większości długowieczni, różnie ich losy sie potoczyły, ale jedno ich wszystkich łączyło - brak rówieśników, którzy podobnie, myślą, pamietają, czują.
Nie litujmy sie nad staruszkami, pomagajmy im i ich podziwiajmy 😊
Pięknie powiedziane, litość nie jest tu właściwa, pomoc i życzliwość- jak najbardziej.
UsuńJAkie to przykre :(
OdpowiedzUsuńbardzo, nie chciałabym tego doczekać...
UsuńMam nadzieję, że to Ciebie nie spotka.. a jeśli będzie kogoś spotykać to jak najmniej ludzi
Usuńnajgorsza jest samotność bez zajęcia.Bez względu na wiek.Samotność dotyka ludzi w różnym wieku.
OdpowiedzUsuńI to prawda, bo nie każdy sam czuje się samotny...
UsuńDziwne, bo jakby już kogoś poprosiła to może i miałaby szansę z kimś pogadać.
OdpowiedzUsuńJa mam sytuację kompletnie z innej strony. Moja własna matka. Mówię jej, że przecież nie musi jechać do sklepu, że my kupimy, że załatwimy, że przecież każą siedzieć w domu, tym bardziej jej. Ale najwyraźniej nie umiem kupić soli i napoju, bo MUSIAŁA się wybrać do sklepu. Bo ona potrzebowała ogarnąć sprawunek. A pewnie my do pracy jeździmy z nudów i tak tylko by w tym domu nie siedzieć. Grrrr.... Stąd wniosek, że niektórym się po prostu nie przetłumaczyć.
My z mężem robimy zakupy na zmianę, on większe, bo dźwiga więcej.
UsuńKiedyś mojej babci miałam umyć okna, przychodzę, firany zdjęte, wyprane i nie dotarło, że gdyby spadła ze stołu, bo mieszkanie wysokie, to w najlepszym razie zostałaby kaleką...
Wiesz, że czasami obserwuję to samo? Niemniej, za bardzo mnie to nie dziwi. Ludzie uczą się samotności dopiero wtedy, gdy ich dopadnie. Są zdziwieni, choć wszyscy mogą się tego spodziewać. Osobiście nie ma mam pretensji o tę samotność, staram się ją polubić, ale rozumiem, że nie dla wszystkich jest to możliwe. Ja na przykład nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, gdy nie będę zdolny do korzystania z netu. Niby to tylko erzac, niby tylko wirtualność, ale jego wagę nie da się przecenić.
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym samym, jeśli wzrok lub coś nie tego, to można się załamać...
UsuńSamotność była plagą, zanim Chińczycy "wynaleźli" koronawirusa...
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale w takich sytuacjach chyba się potęguje...
UsuńCiężki temat, bo z jednej strony nie można na siłę żyć tak jak wszyscy – jeżeli ktoś jest samotnikiem, to nie można mu kazać na siłę zakładać rodziny. Z drugiej jednak strony, na końcówce życia zostaje sam i naprawdę nie ma znikąd pomocy. Być może ostatni z rodu, dosłownie nie ma nikogo. I nie można go winić, że żył tak, jak tego chciał.
OdpowiedzUsuńMyślę o tym tak jak mówiła kiedyś pani Czubaszek, że na starość nikt jej nie będzie mógł podać szklanki wody, więc na wszelki wypadek ustawi sobie obok łóżka kontener. Ciekawe czy mnie się uda żyć do końca o własnych siłach i zaradnie. Czas pokaże czy robię błąd. A gdy będzie za późno, to po prostu będzie za późno.
Dzieci nie gwarantują tego, że będzie Ci miał kto podać szklankę wody...znam osoby, które maja kilkoro, a i tak żyją samotnie, z pomocą znajomych raczej.
UsuńWłaśnie. Ale jak słyszę, że przez to, że się nie rozmnażam, zdechnę z głodu w pustym mieszkaniu, to mnie aż ręka swędzi.
UsuńTakie gadanie to przykra mantra, ale nie denerwuj się, to źle świadczy o osobach głoszących takie rzeczy, nie o Tobie...
UsuńJestem tak zdyscyplinowana, że mi to uszami wychodzi!!! Pomoc jest, ale zdecydowanie wolę samodzielność. Przyjęłam do wiadomości wszystkie zalecenia, ale gdyby choć byłoby wiadomo, jak długo potrwa ten stan- byłoby lżej... :((
OdpowiedzUsuńTeż wolałabym wiedzieć. Podobną sytuację przeżyłam rok temu, gdy był strajk nauczycieli, czuliśmy się parszywie i bez nadziei na rozwiązanie sytuacji, a po strajku wszyscy mieli pretensje, natomiast my szczęśliwi, że w końcu pracujemy.
UsuńZnam takie osoby. :(
OdpowiedzUsuńNie mam chyba siły tego komentować,
bo staram się bardzo nie popaść w depresję.
Też się staram i nawet ucieszyło mnie zlecenie od dyrekcji, kto by pomyślał!
UsuńJa cały czas robię dla dzieci zadania,
Usuńkarty pracy, piszę im też ciekawostki
z zakresu sztuki, bo uczę plastyki.
I teraz znowu dociera do mnie, jak bardzo
kocham to, co robię... I jak bardzo brakuje mi dzieci.
Ja niestety wypożyczać przez Internet nie mogę...
UsuńMam co chciałam, chciałam odpocząć na wiosnę, to siedzę i kwitnę!
Kiedy mieszkałam w pobliżu dużego miasta, zdarzało mi się, że starsze osoby podchodziły do mnie na przystanku, albo kiedy odpoczywałam w parku i oczywiście próbowały się "narozmawiać". Tak, to pewnie przez samotność, ale czasami myślę sobie, że przecież mogłyby nawiązywać przyjaźnie z osobami w swoim wieku, a potem odwiedzać się i wspólnie spędzać czas, rozmawiając z przyjemnością, bo z ludźmi ze swego pokolenia zawsze więcej wspólnych tematów. Nie wiem, może coś takiego staje się trudne w pewnym wieku... A widywałam też takie grupy wesołych staruszków obojga płci, jak spotykały się w parku całą grupą i po cichu flaszeczkę rozpracowywały przy akompaniamencie śmiechu. Wyglądali zdrowo i wesoło, w takim wieku to już nie muszą sobie niczego żałować ;-)
OdpowiedzUsuńChociaż swój komentarz napisałam tak bardziej ogólnie, a nie nawiązując do tego, co dzieje się dzisiaj, dopiero teraz zauważyłam. Ale niech już zostanie :-)
UsuńMyślę, że to bardzo pasuje, bo skoro wiekowi ludzie maja się wystrzegać, to przynajmniej niechaj wystrzegają się i wspierają wspólnie!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńCzterdzieści lat jestem sama, ale nigdy nie byłam samotna, jak obecnie. Rozumiem tę panią, która nie ma do kogo odezwać się. Pokolenie "nieinternetowe" po prostu umiera z samotności. Blogi i portale społecznościowe dają jednak namiastkę kontaktów.
Pozdrawiam serdecznie.
To prawda, pod warunkiem, że jest się podłączonym i chętnym do takich kontaktów:-)
UsuńWirtualne buziaki:-)
Oj, tak, na szczęście są jeszcze psiaki... ups wróciły właśnie z dworu... za chwilę zdadzą relację...
UsuńTo napisz, jakie wieści przyniosły:-)
UsuńPrzepraszam za wyrażenie, ale to bardzo chujowa alternatywa.
OdpowiedzUsuńNo niestety, masz rację...
UsuńNie ma dobrego wyjścia z tej parszywej sytuacji :( Czy my jeszcze kiedyś będziemy normalni? A może ten nawyk odsuwania się od człowieka już nam pozostanie?
OdpowiedzUsuńDla niektórych to nawet dobry pretekst, by się odsunąć bez wyrzutów sumienia...
UsuńJa rozumiem powagę sytuacji. Rozumiem tez końiecznosc ograniczeń. Wydaje mi się jednych, że zaczynamy żyć w strachu.
OdpowiedzUsuńOj, chyba tak, zwłaszcza gdy ofiar śmiertelnych przybywa.
UsuńSiedzenie w domu to żadne rozwiązanie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńDla mnie także, to nie jest naturalna sytuacja i mimo wszystko nie sprzyja zdrowiu...
Usuńi to jest smutne ze starsi są czasem tak samotni
OdpowiedzUsuńja obrałam kurs działka dom i to mi wystarcza raz na jakiś czas spożywcze zakupy i tyle ale drożdży i u nas jest brak mi udało się po znajomości dostać
Działki nie mam, nawet ogródka...teraz na wagę królestwa!
UsuńZ babcią jak rozmawiam, przynajmniej raz dziennie to zawsze słyszę chociaż raz "pusto, nikt nie chodzi, nikogo nie ma"...przez okno to obserwuje..I "żeby już było ciepło" ...mam nadzieję , że nic nie przeszkodzi jej zająć się tym co uwielbia...działkowaniem, ogródkiem czyli :)
OdpowiedzUsuńOby zachowała zdrowie i mogła realizować swoją pasję:-)
UsuńMam "żywy" przykład mojej 81-letniej Pani Marii.
OdpowiedzUsuńNie ma nikogo, nikt się nią nie interesuje, zatem sama sobie musi radzić!
Nie boi się zarażenia, nie boi się śmierci, bo teraz nie jest jej dobrze samotnej!
No właśnie, cóż może ją jeszcze przestraszyć?
UsuńGdyby nie te zakupy - to jakoś dałoby się w spokoju funkcjonować. My dzisiaj też objechaliśmy kilka sklepów i mam nadzieję, przez conajmniej 2 tygodnie nie trzeba nigdzie jechać. Bardzo mnie stresuje to kupowanie, odsuwanie się, pilnowanie ... Ale pogadaj z ciocią ... ona codziennie w sklepie ( o kościele nie wspomnę) samotność...
OdpowiedzUsuńDziś mąż pobiegł na ryneczek po jajka i warzywa, bo w Poznaniu targowiska zamknęli, może i u nas...nie wiadomo.
UsuńTeraz do poniedziałku chyba spokój z zakupami.
Strasznie smutne. Nawet nie bardzo wiem, co w takiej sytuacji napisać...
OdpowiedzUsuńDziś widziałam pana zabezpieczonego jak na wojnę chemiczną, ale o laseczce dzielnie kroczył...no bo ile można?
UsuńStarsze samotne osoby juz teraz, jeszcze za życia są opuszczone, a nie daj Boże, zachorują, to i umierać będą samotnie. Nawet pogrzeb w dzisiejszych warunkach jest nietypowy. Ale żałobnie sie wpisałam...
UsuńSama prawda, sąsiadka moich teściów, dawno temu zmarła nagle, znaleziona w przedpokoju, nie dała rady dotrzeć do drzwi, nie wiadomo, jak długo tam leżała...
UsuńNie wiem czemu, ale od początku miałam przeczucie, że ten wpis tak się skończy. Smutne, ale prawdziwe. Chcemy usadzić starsze osoby w domu, a one nie wytrzymują samotności. Dzieci mieszkają osobno, do koleżanki wyjść nie można, przez Internet komunikacja w tym przypadku też nie zawsze wychodzi...
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma inne potrzeby, niektórym to pasuje, inni strasznie się męczą :-(
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam podobną sytuację. Tyle, że starsza pani chodziła za mną krok w krok, wypytując o każdy produkt, który wzięłam do ręki.
Pomijam bezpieczeństwo jej i moje. Umęczyła mnie bardzo, brzęcząc za plecami jeszcze przy kasie.
Szczerze mówiąc, uciekłam jej spod sklepu, ignorując nawoływania typu: "Halo! Niech pani zaczeka!", bo miałam wrażenie, że zechce się do mnie wprosić:)
Pozdrawiam:)
Całkiem możliwe...obserwuję w sklepach raczej kupowanie w ciszy i brak małych dzieci. Kasjerki bardzo życzliwe i uśmiechnięte, mimo wszystko:-)
UsuńSmutny, trudny czas, dla wszystkich. Sama najchętniej bym do sklepów wcale nie chodziła. Ale nie sposób zrobić nieskończonych zakupów. Może te dzisiejsze na tydzień wystarczą. Nie mam miary, zawsze kupowałam świeże rzeczy na bieżąco. Teraz trzeba sie przestawić na inne gospodarowanie, na całkiem inne życie...
OdpowiedzUsuńMój mąż właśnie nie słyszał, jak informowałam co kupiłam, bo malował sufit w kuchni i wczoraj kupił to samo, zamroziłam część oczywiście...
UsuńZły czas dla nas wszystkich, najgorszy dla starszych, samotnych ludzi..
OdpowiedzUsuńNigdy nie spodziewałam się, że zatęsknię za bezpośrednim kontaktem z niektórymi osobami...
UsuńSama niedawno przyłapałam się na lekkiej frustracji. Bo jak to tak - wszędzie mówią o złym wirusie, a starsi ludzie tak po prostu sobie chodzą. I tak zgryźliwie myślałam sobie nawet, że im wszystko jedno, rzeczywiście. Albo że uważają, że złego diabli nie biorą. Rozumiem samotność i potrzebę kontaktu. Ciężko jednak zatrzeć granicę zrozumienia między epidemią, a ludźmi starszymi. Można ich rozumieć, logicznie wytłumaczyć ich zachowanie, jednak mimo wszystko nie zmniejsza to prawdopodobieństwa rozsiewu tego cholerstwa. Tutaj jest ta niezgoda, bo przecież wszyscy chcieliby końca tych wydarzeń.
OdpowiedzUsuńDużo ciepła wysyłam i siły,
Inka
I dla Ciebie wszystkiego dobrego na ten dziwny czas!
UsuńSmutne, ale cóż zrobić... Takie czasy nastały, że strach się bać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno!
I ten strach nie pomaga, wręcz przeciwnie.
UsuńTrzymaj się ciepło!
Nawet nie wiem co powiedzieć na to Jotko. Ja również boje się wychodzić. Czuje wewnątrz dziwny niepokój. Zewsząd dochodzi mnie zapach środków dezynf i czuje się jakbym była w szpitalu. Ludzie wokół nerwowi. Kłócą się o miejsce w kolejce do banku. Straszne to.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się zdrowo Kochana.
Tak naprawdę niepokoi niewiedza, niepewność, bo może zwykły katar to już to...
UsuńMam nadzieję, że twoja mama daje radę?
Zdrówka dla wszystkich!
Bardzo smutne, że ludzie są samotni i nie mają pomocy i w domu nie mają z kim rozmawiać.
OdpowiedzUsuńTrudne czasy nastały.
Samotność w czasach zarazy potęguje się bardzo.
UsuńSmutna i przykra rozmowa. Niestety takich ludzi jest więcej...
OdpowiedzUsuńWielu nie widzimy i nie słyszymy, bo siedzą w domach, zdani na sąsiadów.
UsuńŻycie. Na wiele rzeczy mamy wpływ i na tak wiele wpływu nie mamy. Czasami brak mi słów mimo że myśli biegają jak szalone.
OdpowiedzUsuńNa to raczej nie mamy i chyba tym cięższa świadomość, że wszystkim nie pomożesz.
UsuńNo niestety. Dobre jest tworzenie klubów seniora, ale niektórzy sie tam nie zapiszą i zazwyczaj są one w miastach. Nie wiem. Wolontariuszy też jest mało, żeby tak chodzili i pomagali tym staruszkom. Zresztą oni też są różni, niektórzy sympatyczni, ale trafiają się też zgryźliwi. ,, Samotność to taka straszna straszna trwoga..." śpiewał Rysiek. I mnie za każdym razem jak słyszę te słowa to zalewa smutek i tak ściska serce.
OdpowiedzUsuńObyśmy podobnej starości uniknęli...
Usuńpo prostu żal i rozpacz
OdpowiedzUsuńNie dziwne więc , że wirus im nie straszny.
UsuńSmutny los samotnego człowieka, szczególnie teraz. Internet ratuje, ale po 80-tace mało kto go używa, nasza Marynia Zamyślona jest wyjątkiem i wzorem do naśladowania.
OdpowiedzUsuńMarzę o powrocie do normalności. Nie ja jedna jak widać... anka
Marynia nawet dla nas może być wzorem, podziwiam Ją szczerze:-)
UsuńPrzydałaby się pomoc. Starsi i samotni ludzie nie mają teraz łatwo...
OdpowiedzUsuńAle chyba najbardziej brakuje im rozmów i kontaktów...
UsuńStraszne czasy nastały i bardzo smutne :( mi to się płakać chce jak czytam albo słucham takie rzeczy. Moja mama ostotnio mówiła mi że cieszy się że są razem z tatą bo chociaż ma się do kogo odezwać. Ja jestem daleko, brat też ma swoją rodzinę a oni zostali sami... Nad tym najbardziej ubolewam bo nie wiem kiedy ich znowu zobaczę :(
OdpowiedzUsuńMój syn wprawdzie blisko, ale nie widziałam go na żywo od ferii zimowych, urodziny męża i synowej będziemy obchodzić osobno...
Usuń