Żyjemy ostatnio z dnia na dzień, trudno cokolwiek zaplanować, nawet własne zdrowie, zwłaszcza gdy widzisz się z kimś w poniedziałek, a w czwartek ta osoba już na kwarantannie.
Od wielu dni wyglądam słońca i nic, pozostaje łykać witaminę D i spacerować, by jakoś tę odporność zbudować. Na razie dla poprawy nastroju zakupiłam "knedle" dla sikorek, powiesiłam na balkonie i z mojego wygodnego fotela obserwuję codziennie spektakl pod tytułem SIKORY KONTRA WRÓBLE.
Polecam każdemu, program przyrodniczy na żywo i najlepsza rozrywka.
Od wtorku zajadamy rogale, różnie nazywane w różnych częściach Polski, gęsiny nie jedliśmy, bo nie przepadamy.
Nawet w pracy moja szefowa zrobiła nam niespodziankę i częstowała wszystkich rogalami, nie zjadłam całego, bo za duży był, ale tradycji stało się zadość.
Jedna pozytywna iskierka w szarości, to zamówienie na książki dla mojej biblioteki i jeszcze załapałam się na rabat, oczywiście domówiłam więcej książek. Kiedyś pandemia się skończy, to będą dzieciaki miały nowe lektury.
Założyli nam nowy, dotykowy domofon na wejściu do bloku, ładny jest, podświetlony, kod do zamka mam zapisany w telefonie, jakby co.
Może wreszcie sąsiedzi przestaną blokować drzwi wejściowe, bo ciężko im nosić klucz. Kilka razy zastałam na schodach podejrzane osoby, które robią bałagan, ale gdy powiesiłam kartkę z prośbą o zamykanie drzwi dla wspólnego bezpieczeństwa, to zastałam kartkę podartą na podłodze.
No cóż, całego świata się nie zmieni...
Myślałam, że we wtorek zgubiłam pozłacaną bransoletkę, prezent od męża.
Jakież było moje zdziwienie, gdy dzisiaj po wejściu do biblioteki znalazłam bransoletkę na biurku.
Pani sprzątająca na moim piętrze znalazła ją i położyła na widoku...
Ulga wielka i banan na twarzy!
Czasami idąc przez osiedle mam wątpliwości czy to listopad, wszędzie na balkonach kwitnące kwiaty, przeważnie pelargonie, do kompletu teraz flagi biało-czerwone i dynie, wesołe te balkony...
Na zakończenie ponurego dnia oglądam jeden lub dwa odcinki sympatycznego serialu angielskiego DOC MARTIN - o dziwnym lekarzu z małej nadmorskiej miejscowości w Kornwalii - to taki balsam przeciw jesiennej szarości, a ile typów ludzkich w jednym miasteczku!
Zamiast zwyczajowego : byle do wiosny, lepiej chyba na razie mówić - byle do Gwiazdki...lub Sylwestra, jak kto woli.
byle do jutra:))od jutra zaczniemy na nowo:)) nic nie mamy na pociechę, to fakt, ale ...na pewno będzie lepiej!Einstein podobno mówił, jeśli nic ci się nie chce, pij wodę, będzie ci się chciało siusiu:):):).Upsss, przepraszam za żart:))
OdpowiedzUsuńNie ma za co przepraszać, dobry żart, wywołał uśmiech:-)
UsuńCałkiem sporo tych sympatycznych wiadomości. Oby było ich każdego dnia równie dużo a nawet więcej!
OdpowiedzUsuńZdrówka, optymizmu, dobrego samopoczucia! :))
Staram się wyłapywać najdrobniejsze elementy rzeczywistości, które mogą podnieść na duchu, bo nie dość, że epidemia to jeszcze ponura aura...
UsuńA ja mówię... byle do szczepionki.
OdpowiedzUsuńByłam zapisana na specjalnej liście dla seniorów na szczepionkę p/grypie. Rejestracja w przychodni miała dość codziennych telefonów, więc dla swojego spokoju niecierpliwych wpisała na listę i nieszczęśnicy mieli być powiadomieni telefonicznie. Przy okazji zamawiania leków dowiedziałam się, że szczepienia już były... lista już się "wyszczepiła" Może lista tak, ale ja nie :)
To brzmi jak w filmach Barei, wypisz wymaluj...
UsuńNasz kod do domofonu ma taki układ, że łatwo go pamiętać. Zaskakują mnie lokatorzy mojej kamienicy, dbają o zamykanie drzwi wejściowych. Latem zdarzały się otwarte drzwi od podwórka, ale na ławkach obok wejścia siedzieli lokatorzy naszej kamienicy i kręciły się ich dzieci.
OdpowiedzUsuńTakie ptaszkowe kino, piękna rzecz, nie mam balkonu, a w oknie nie bardzo jak mam zainstalować karmidło.
Odpukać, odkąd jest nowy domofon, nie było jeszcze otwartych na oścież drzwi, może podziała?
UsuńSeriale zdecydowanie ułatwiają przetrwanie 😊 a Doc Martin jest fantastyczny, obejrzalam calosc na netflixie za jednym zamachem (9 serii) i żałuję, że się skończył. Jest podobno przewidywana 10 część, ale kiedy? We Wrocławiu też smętnie, też wspomagam się D3 :)
OdpowiedzUsuńWidziałam zapowiedź, ale w Netflixie jeszcze nie ma, na pewno obejrzę:-)
UsuńTeraz jeszcze bardziej będziemy doceniać nawet te najmniejsze przyjemności. ... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, na wiosnę było ciężko, a teraz jesienna szaruga dokłada swoje...
UsuńTak, czas nas nie głaszcze po głowie. Niestety, nawet i u mnie (zawsze afirmujaącej) spowodował spory uszczerbek na pogodzie ducha. Bo jak niby? I jeszcze ta dezinformacja... I jeszcze co nieco... albo wielkie co!
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru i jutrzejszego ptasiego spektaklu.
Ja w tym roku nie kupiłam jeszcze ptaszkom ziarnistych kuleczek, ale oglądam je codziennie na jarzębinie przed kuchennym oknem. Uwielbiam...
Właśnie piszę na klawiaturze do wtóru z ptasim hałasem, krzątają się od świtu:-)
UsuńDobrze, że bransoletka się odnalazła.Zawsze to smutno, kiedy gubimy rzeczy otrzymane od najbliższych. Ptaki u nas karmią się same na jarząbach, winobluszczach i cisach. Jednak wczoraj obejrzałam karmnik i sprawdziłam,czy jest dobry. Jeszcze trochę i postawię go w ogrodzie. Przyleciały kwiczoły. W tym roku będą miały mniej jedzonka, ponieważ tym razem pozbierano wszystkie jabłka w sadzie. Nawet te które leżały na ziemi.
OdpowiedzUsuńFilmów nie oglądam, ale dużo czytam.
Św. Marcina też w cieszyńskim się obchodzi, ale bez rogali.
Zdrowia Jotko, zdrowia:)
Zdrowie cenne i przyda się nam wszystkim, za dużo śmierci wokół.
UsuńUcieszyłam się, że zguba odnaleziona, ale chyba się starzeję, bo w zasadzie nie rozpaczałam za bardzo...
Bywaliśmy zawsze w Poznaniu , bo tam imieniny ulicy św.Marcin i świetne obchody, ale w tym roku niestety odbyły się symbolicznie.
Dla mnie "byle do wiosny" jest ok. W grudniu...nie będzie lekko.
OdpowiedzUsuńDużo czytam, gadam prze telefon i robię tylko to, co muszę. Taka apatia mnie ogarnęła.
Dlatego wolę chodzić do pracy, bo choć spacer zaliczam i jakiś kontakt z innymi sprawami, niż epidemia...
UsuńSzczerze mówiąc przestałam planować w chwili gdy zostałam sama. W ramach "ogarniania się" miałam nadzieję na lepsze poznanie Berlina, miał ktoś do mnie przyjechać, a covid wszystko powywracał do góry nogami.Pogoda z gatunku "przejściowych" i jak mówią optymiści w Europie- "nie jest źle, 10 miesięcy pory przejściowej a potem to już samo lato". W ub. roku w grudniu widziałam tu jeszcze kwitnące w przydomowym ogródku róże, a moje zwariowane pelargonie kwitną jak pomylone- lepiej niż latem. Właśnie wyczytałam, żeby sulementowac sie wit.D, C i...cynkiem. Bo na świecie przyjmując do szpitala pacjenta covidowego robią mu b. dokładne badania poziomu różnych witamin i minerałów w krwi i odnotowali, że pacjenci z właściwym poziomem wit.D i cynku zdrowieli.Ci co nie wyzdrowieli mieli zbyt niski poziom i wit.D i cynku.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, nic innego nam nie pozostaje;)
Gdy niebo zasnute chmurami, trzeba niestety przyjmować w kapsułkach.
UsuńJa nigdy specjalnie nie lubiłam planować , ale teraz to wiecznie zmieniamy nawet plany na weekend:-(
Te małe drobne rzeczy cieszą dzisiaj podwójnie..bo ogólnie sytuacja staje się coraz mniej przyjemna. U mnie przynajmniej aktualnie dość spokojnie na wirusowym polu..popukałam w drewno, żeby nie zapeszyć.
OdpowiedzUsuńOby wirus Was tam nie sięgał, tego życzę na długo, a najlepiej na stałe:-)
UsuńMy już nie mamy wątpliwości, jaki to miesiąc. Przed chwilą lało nam w okno tak, jakby ktoś ze szlaucha i to bez sitka je polewał. Rogala bym chętnie spróbował, bo w życiu nie miałem okazji (lub takową przeoczyłem). My dokarmiamy szpaki, dorobiliśmy się całej czeredy czyhającej na resztki z pożywienia naszego kota, no i na resztki od nas. I też obserwujemy czasem walki o jadło: wróbli ze szpakami, szpaków z wronami i gawronami, mew z gawronami..... Po raz pierwszy w życiu naprawdę mocno zirytował mnie za to jakiś przechodzący pies. Zaczął grzebać jak wściekły w naszym ogródku, nie dość że robi dziury, to jeszcze potrafi wygrzebać słabiej ukorzenione rośliny.
OdpowiedzUsuńO tak, psy potrafią zryć niejeden ogródek, więc niektórzy właściciele budują dla dużych psów specjalne wybiegi, ale taki obcy, co się panoszy w naszych grządkach potrafi zirytować.
UsuńMoże tylko ..... carpe diem...?
OdpowiedzUsuńTo się zawsze sprawdza:-)
UsuńKażdego cieszy co innego, czasami wystarczy spacer z kimś bliskim, dobra książka, puzzle...... Ile tak można tak sobie urozmaicać..... Wygląda na to, że będzie to okres długi. Ale co tam NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ.
OdpowiedzUsuńBędzie długi, a covid, to nie jedyna choroba...
UsuńEnergia faktycznie podąża za uwagą. Trzeba się przestrajać na mniej uciążliwe częstotliwości. U nas też umierają ludzie. Bo listopad, a jesień zawsze była dla chorych i starszych czasem odejść. Nikt u nas nie umarł na wirusa. Nowotwory, zawały, udary...normalka, jak co roku. U męża było kilka osób na kwarantannie. Większość nie miała żądnych objawów. A na przykład męża kolega i jego żona chorowali w tym samym czasie, mieli takie same objawy, grypowe, a żonie wyszedł test pozytywny, a mężowi negatywny. Dużo jest takich rzeczy. I tak się rozwija ta paranoja Jotko.
OdpowiedzUsuńDbaj o swój kręgosłup i mniej się martw. Ja też siedzę, głupio zamknięta w bibliotece i kupuję książki. I też się cieszę, że będą nowości na święta dla ludzi ;)
Kręgosłup już O.K za to dopadła mnie paskudna migrena...
UsuńTesty zostawiają chyba wiele do życzenia, słucham różnych dziwnych historii.
Och, faktycznie, trudno w dzisiejszych czasach coś zaplanować. Ale grunt to być dobrej myśli. A gest pani sprzątającej bardzo sympatyczny. Zresztą pamiętam podobną sytuację z gimnazjum - już myślałam, że zgubiłam klucze do mieszkania, kiedy znalazłam je na drugi dzień na biurku w szkole :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dobrzy ludzie są wszędzie, na szczęście:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa także żyję z dnia na dzień. Stwierdzam, że ciężkie jest życie bez planów i celu. Praktycznie czekam tylko na noc, żeby zasnąć.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja dziś tylko leżałam, bo mam migrenę, że klękajcie narody!!!
UsuńNie łykam witamin, to jakieś placebo. :P Przyroda jest tak ustawiona, że nie trzeba się o to martwić (nie mieszkamy w końcu w Norwegii, ale i tam wiedzą, że tabletką się człek nie wspomoże, oni się tam naświetlają lampami UV). Zażywać słońca na zapas też się nie całkiem da, ale wystarcza to co jest. Ważniejsze moim zdaniem jest zażywaniu ruchu na świeżym powietrzu przez cały rok.
OdpowiedzUsuńTeż mam te knedle, jeszcze zostały z zeszłego roku. Jeszcze nie wywiesiłam, bo wydaje mi się, że dość żarcia mają w przyrodzie. Trochę jeszcze poczekam.
To jest sensacyjna rozrywka, potrafiłam godzinami siedzieć i obserwować jak walczą z tą kulką. :D
To pewnie te rogale świętomarcinkowskie. Moje ulubione. :)
Dobre są te rogale i tylko raz w roku, ale za dużo na nich lukru.
UsuńKoleżanka upiekła małe bez lukru i były smaczne:-)
Wróciłam od fryzjera - jest dobrze 😀 Na Netflixie ostatnio namiętnie oglądam filmy o tematyce bożonarodzeniowej, a jest tego sporo. Zachwycam się klimatem i dekoracjami. Kompletuję drobiazgi do świątecznych prezentów , które może trzeba będzie kurierem wysłać... i marzę o świątecznym wyjeździe , na który się zapisaliśmy . Byle do Świąt 🥰
OdpowiedzUsuńJa przełożyłam fryzjera na piątek i dobrze, bo dziś nie ruszam się z łózka, migrena mnie przeczołgała nieźle...
Usuńja sikorkulki robię sam, ale walk "skorki vs. wróble" to raczej nie widywałem, obie nacje grzecznie wcinają przy jednym stole, jest trochę rejwochu i zgiełku, ale "walkami" bym tego nie nazwał, ot taki posiłek w stylu francuskim, gdzie jedzeniu towarzyszy ożywiona, aczkolwiek miłą dyskusja...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
U nas wróble są bardziej zadziorne, ciągle się kłócą między sobą, a sikorkom czasami dostaje się rykoszetem...
UsuńTeż podglądam sikorki, bo tuż przed sobą okno za którym rośnie młoda lipka, na której usytuowany jest karmnik. Najbardziej lubią podjadać słoninkę!:-)
OdpowiedzUsuńJakoś to będzie, Jotko. Musi być. Niech no tylko śnieg spadnie, od razu zrobi sie ładnie!:-))
To fakt, śnieg przykrywa wszelkie brudy i szarość, ale z roku na rok coraz go mniej.
UsuńPóki co, kupiłam kwitnący kaktus grudniowy:-)
Na wiosnę było ciepło, jasno, coraz dłuższy dzień i dlatego mimo strachu dało się wytrzymać. Teraz krótki dzień, ciemno, nieprzyjemnie i zwykła jesienna depresja się dołącza.
OdpowiedzUsuńA żyć trzeba dalej dopóki się da 🙂 Dlatego nie dawaj się, jeszcze wróci normalność. Przytulam ❤ anka
Nie daję się, nawet z migreną dziś walczyłam do ostatku sił!
UsuńTy tez się trzymaj:-)
👍❤✌❤
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJakoś udaje mi się nie nudzić:)
Towarzyska zawsze byłam ale nie na siłę, więc tylko ze sobą też mi "po drodze".
Póki co - pracuję w domu i nie przemęczam się:) Musiałam się przebranżowić, ale to miła odmiana po ciągłych wyjazdach.
Też coś tam oglądam, czegoś słucham, piszę, sporo czytam. I bawię się w to swoje koralikowanie:) Właściwie tu niewiele się zmieniło.
A gdy mi siedzenie w czterech ścianach bardzo dokuczy - wybywam do miejsc nieuczęszczanych. Taka przydomowa włóczęga to też u mnie norma:)
Dostosowuję się i w granicach rozsądku staram się nie zmieniać przyzwyczajeń:)
Byle do grudnia, bo wtedy uświadczymy wreszcie zimowego słoneczka, a wraz z jego pojawieniem poprawią się też nastroje:)
Pozdrawiam:)
Cztery ściany doceniamy w takich właśnie okresach, gdy niepewność, epidemia, szaruga na zewnątrz.
UsuńMamy więc podobnie, szukamy dobrych stron zastanej sytuacji i wykorzystujemy swój azyl do budowania poczucia bezpieczeństwa:-)
Koleżanka z pracy miała mniej szczęścia, bo jej obrączka przepadła na dobre, a za mąż wyszła raptem dwa miesiące temu :( Ale dobrze rozumiem Twoją radość i ulgę, bo kiedy Małż zapodział swoją obrączkę to chodził jak struty. Ale się znalazła.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Nie ma co planować i myśleć o tym co będzie. Byle do jutra.
Kiedyś myślałam, że zgubiłam obrączkę, ale okazało się, że była w torbie z chlebem, zsunęła mi się z palca, bo było zimno...a ja obeszła wszystkie sklepy w poszukiwaniu zguby.
UsuńNa podwórku tak karmiłem zimowe sikorki. Wróble nie miały szans ;)
OdpowiedzUsuńJakie tam byle do wiosny (sylwestra czy gwiazdki). Mnie dopada paranoja, bo myślę kategoriami byle do jutra.
To tak jak ja dzisiaj, gdy dopada mnie silna migrena, to byle obudzić się następnego dnia bez bólu..
UsuńOdniosę się do tej bransoletki, bo to takie miłe, kiedy człowiek spotyka się z ludzką życzliwością :)
OdpowiedzUsuńU nas pogoda raczej jak na listopad przystało: najczęściej zimno i wieje, pada na przemian. Ale nic to, bywają też miłe i przyjemne momenty, kiedy można się napatrzeć na piękne krajobrazy.
Z uwagi na kotka nie mogę przyjmować u siebie sikorek, ale te Twoje pięknie mają. :)
pozdrowienia z nadmorskiej krainy
Sikorki nie zawsze są , a kot umila Ci wszystkie chwile.
UsuńU nas brak słońca już drugi tydzień...
No oczywiście, kicia jest świetną towarzyszką na co dzień! :)
UsuńMój "z dnia na dzień" to jest dopiero dzień podobny do poprzedniego i bliźniaczy w stosunku do kolejnego. Tam gdzie mieszkałem, domofony miały defekty... albo nie działał przycisk otwierania drzwi, albo w ogóle nie działał, albo dźwięk dzwonka jest tak przeraźliwy jak w tym obecnym mieszkanku - Adelka szczekaniem chce staranować drzwi wejściowe.
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak u moich sąsiadów, bokserek jest spokojny i nigdy nie szczeka, a mały kompan reaguje na wszystkie dzwonki:-)
UsuńCykl codzienny mam zmienny - prawie do rymu, żyję w planie tygodniowym, a nawet miesięcznym - a czasu na wszystko wciąż brakuje.
OdpowiedzUsuńTo fakt, podobno na emeryturze jest czasu mniej, niż kiedykolwiek, jeśli mamy pasje i jesteśmy aktywni:-)
UsuńTak to jest z sąsiadami, przy różnych się mieszka. Nie wszystkim zależy żeby coś zrobić dla wspólnoty. Książki zawsze fajne, a jeszcze z promocją to już w ogóle ekstra!
OdpowiedzUsuńA szkoda, że nie wszyscy chcą ładu i porządku, w końcu mieszkając w bloku trzeba się dopasować...
UsuńZ sąsiadami to czasem same problemy. U nas też nie zmykają drzwi, choć domofon jest. Okolica spokojna i to aż tak bardzo nie przeszkadza, za to komuś przeszkadzało, gdy dokarmiałam ptaszki. Bo ich za dużo bo za głośne, bo narobią :(.
OdpowiedzUsuńNowe książeczki <3 jak u mnie w bibliotece się pojawiają to aż zacieram ręce z radości i pierwsza jestem do wypożyczeń :)
Cieszę się, że znalazłaś swoją bransoletkę.
Byle do... Nie... Może żyjemy tak z dnia na dzień niepewni niczego to zamiast myśleć o przyszłości cieszmy się z każdego dnia. Bo nawet w czasie pandemii każdy dzień przynosi różne drobne radości :)
Słusznie, cieszmy się każdym dniem i niczego nie przyspieszajmy, bo życie nam ucieka:-)
UsuńPtaszkowe kino na żywo mamy też każdego dnia, bo co roku kule z jedzeniem wieszamy na drzewach i zostawiamy jabłka :)
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że prezent dla męża nie zaginął. Wielka to byłaby szkoda. Serdeczności w te jesienne dni.
Planuje dokupić słoninkę, będzie większe pole dla obserwacji:-)
Usuńfajnie te but wglądają chyba muszę o czyms taki na działkę pomyśleć
OdpowiedzUsuńja tez juz powiesiłam słoninkę i czasem tak śmiesznie sie awanturują te sikorki miło sie na nie patrz
Pomysłowe bywają "donice", zawsze to recykling, nic się nie wyrzuca...
UsuńByle do świąt to dobre przywoływanie... Bo będzie to jakaś namiastka normalności w tym zwariowanym świecie.
OdpowiedzUsuńOby nam miast nie zamknęli, bo rodzinka rozrzucona po Polsce...
UsuńDomofony mają to do siebie, że często drzwi są otwarte, bo sąsiadom nie chce się szukać kluczy... Ale może u Was będzie spełniać swoją funkcję.
OdpowiedzUsuńByle do...? U mnie jest etap "byle do całkowitej normalności" :) jak będzie kuchnia i szafy w przedpokoju odetchnę z ulgą. Pozdrawiam :)
Znam ten ból, ale później będzie pięknie:-)
UsuńCo kupiłaś? Jakie książki? ;)
OdpowiedzUsuńGłównie brakujące lektury, a w ramach rabatu przygodowe i inne...
UsuńSuper, że bransoletka się znalazła.:) Zgubiłam srebrny pierścionek z cyrkoniami bardzo oryginalny. Jest mi przykro, ponieważ był to prezent od M. z okazji dosyć ważnej okazji.:( Nie rozpaczam, ale jakiś czas nie umiałam o tym powiedzieć M.
OdpowiedzUsuńFajny taki ptasi spektakl.:)
Zdrowia Jotko Ci życzę. My ciągle dochodzimy do siebie. U mnie niestety powikłania już wyskoczyły...
Ach... Byle do jakiejkolwiek pory roku, oby tylko zdrowie było.
O tak, o tym sama się przekonałam w ten weekend.
UsuńWystarczy migrena by docenić każdą pogodę i możliwość pójścia na spacer...
Trzymam kciuki, by nie było gorzej!
Najbardziej pamiętam sikorkowe spektakle w rodzinnym domu. Tata wywieszał kawałek skórki od słoniny na balkon i działo się. To piękne wspomnienia...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Zamierzam kupić słoninę, ale trudno dostać surową...
UsuńZnaczy, są jeszcze zacni ludzie na tym świecie, zachowują się godnie i nie przywłaszczają sobie cudzych przedmiotów.
OdpowiedzUsuńSikorki u mnie też mają swoją słoninkę, niech głodu nie znają.
Byle do Gwiazdki
Serdeczności
Byle do Gwiazdki, takie światełko w tunelu:-)
UsuńPięknie uchwyciłas sikoreczka to cudowny widok który cieszy bo cala reszta to do...
OdpowiedzUsuńKtoś fajnie powiedział... aby do jutra bo dzis to faktycznie nie wiadomo co będzie za godzinę...
Zycie z dnia na dzień jest zupełnie inne niż to jakie mielsimy do tej pory...
Dokładnie, ja marudziłam na pogodę, to mi migrena dopiekła...cieszmy się każdym dniem:-)
UsuńAle cudowna sikorerczka :)
OdpowiedzUsuńTo prawda teraz to najlepiej żyć z dnia na dzień, dostrzegać małe radości, cieszyć się z małych rzeczy i po prostu czekać na rozwój sytucji. Niestety w takich niepewnych czasach musimy żyć, miejmy nadzieje,że 2021 przyniesie więcej dobrego.
Oby przyniósł, bo niektórym wyczerpuje się cierpliwość ;-)
UsuńTeż lubię obserwować przyrodę. Dobrze, że bransoletka się odnalazła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przyroda nigdy nie zawodzi:-)
UsuńJest trochę promyków. Jak te książki, bransoletka. Trzeba się wspierać. Nie ma rady. Jakoś przetrwać. I bez akcentu na "jakoś". Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOptymizm na pewno pomga:-)
UsuńTo ja jadłam gęsinę u rodziców, ale nie konkretnie 11-go, za to rogala nie i mnie rogal nie kusi.
OdpowiedzUsuńMoje pelargonie też kwitną. Powinnam je przenieść na zimowanie i przyciąć, zanim przyjdą przymrozki, ale na razie wyglądają zbyt dorodnie.
Pelargonie w tym roku zaskoczyły wszystkich, na niektórych balkonach całe kaskady!
UsuńCzyli jesteś z tych, co wolą gęsinę od rogali :-)
Dobrze, że te książki są. ❤
OdpowiedzUsuńDobrze, że pieniądze na nie się znajdują:-)
UsuńO doktor Martin fajny zabawny. Ma fajne poczucie humoru. Dobrze mi sie ogladalo. Serial Sherlock tez super, swietny, mozna sie posmiac. Polecam na ten ciezki czas.
OdpowiedzUsuńNetflix ratuje nas w długie wieczory, bo reklam w TV mam dość.
Usuń