Ludzie chyba dzielą się na tych, co to grudzień uwielbiają i na niego czekają, i na tych, co grudnia nie znoszą. A może jest i trzecia opcja. Gdy obserwuję klientów w sklepach, to mam wrażenie, że niektórzy szykują się na wojnę, długą podróż lub najazd rodzinny w wielkiej liczbie.
Bieganie między regałami z kartką, konsultacje telefoniczne, wielosztuki i aplikacje, talony od pracodawcy, kalkulatory, obłęd w oczach!
A przecież to tylko dwa dni świąt grudniowych, nie licząc Mikołajek.
Ale przyjemności grudnia to nie tylko smakołyki i biesiadowanie pod choinką, to wiele radości i aktywności, które nie muszą się kojarzyć z obowiązkiem prześcigania się w gościnności , zwłaszcza gdy takowa męczy nas bardzo , każdego w inny sposób.
Najpierw czekamy więc na Mikołajki.
Radość szczególnie dla dzieci, ale buty trzeba wyczyścić, bo nie wypada brudnych na pokaz wystawiać, a i do brudnych Mikołaj upominków może nie włożyć.
Nawet piesek znajomych dostał od brodacza z Laponii świąteczne ubranko.
Innym wielbicielom grudniowego nastroju zachciało się odwiedzić Londyn i tam poszukać magii świąt, bo nie samymi porządkami i wypiekami człowiek żyje:-)
Można i po górach pohasać, dostroić myśli do rytmu przyrody, a komu w góry nie po drodze, niechaj nad morzem poszuka świątecznej magii, byle od codzienności odkleić się na dni kilka.
Jeśli ciało porządkami i wypiekami zmęczone, może warto do salonu SPA zawitać i w cenie kilku smakołyków, których kupować nie musimy ulżyć swym członkom i w zregenerowanej wersji cieszyć się choinką.
A gdy ponuro za oknem, niechaj cieszą oczy kolorowe drobiazgi .
A dla tych, którzy co roku mają wątpliwości, jaką choinkę sprawić rodzinie, ten oto obrazek z przymrużeniem oka...
A dla wszystkich pozdrowienia grudniowe, niekoniecznie świąteczne, bo dlaczego tylko w święta los ma nas obdarzać łaskami?
Bardzo dobre propozycje Jotko i dla każdego. Co kto lubi. My Mikołajki traktujemy tylko dla dzieci. W moim domu tak było, i tę tradycję kontynuujemy. Zdroworozsądkowo, uważam, bo za chwilę Gwiazdka, wiec pod choinką każdy znajdzie coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńGoście od kilku już lat tylko w Wigilię i to w gronie najbliższej rodziny.
Serdeczności!
To u nas podobnie, bo na wszystko zwyczajnie nie wystarczy kasy...
UsuńZ roku na rok jakoś robi to na mnie coraz mniejsze wrażenie. Ostatnie fajne święta jakie pamiętam - wszyscy byli zdrowi, robiliśmy w kuchni ciasta i sałatki, żyła babcia... a potem jakoś spowszedniały.
OdpowiedzUsuńZawsze w głowie mamy takie wspomnienie, które osłabia moc obecnych świąt, może to kwestia wieku i doświadczenia?
UsuńŚwięta z dzieciństwa już się nie powtórzą...
Bardzo sympatyczne wprowadzenie w grudniowy klimat.
OdpowiedzUsuńMoje najlepsze grudniowe wspomnienia pochodzą sprzed wielu lat - kiedy choinkę zaczynało się ubierać dopiero gdy ukazała się pierwsza gwiazda, kiedy do ilości potraw na stole (powinna być nieparzysta) dodawało się sól a i tak była to liczba jednocyfrowa.
Obecnie świąteczne zamieszanie zaczyna się w sklepach już we wrześniu i już wtedy mam ich dosyć. Na szczęście wnuczęta potrafią zawsze stworzyć świąteczną atmosferę
To prawda, teraz głównie dla dzieci staramy się o ten klimat i wszystkie detale i niechaj ta świąteczna radość towarzyszy im jak najdłużej!
UsuńMikołajki nie były (i nie są) "obchodzone" w naszym rodzinnym domu. Ze Świętami (ironicznie!!!) kojarzą mi się trzy nieodwołalnie najważniejsze sytuacje / czynności: wielkie sprzątanie, wielkie zakupy (co podkreśliłaś), mycie okien (bez mycia okien nie ma Świąt) :-)
OdpowiedzUsuńO tak, czyste okna i pachnące firany, ale bywały takie mrozy, że tylko czyste firany się wieszało. Niektórzy tylko na Gwiazdkę i Wielkanoc porządnie sprzątają, więc w sumie to z korzyścią dla domu.
UsuńJakoś nie umiem wzbudzić w sobie świątecznej atmosfery… chyba minęły już u mnie czasy fascynacji grudniem… BBM
OdpowiedzUsuńU nas dbają o to młodzi, więc my z nimi, a teraz to dla wnuka...
UsuńPo 13 grudnia 1981 r. mój grudzień już nigdy nie odzyskał klimatu przedświątecznej atmosfery. To był przełom, bo byłem i jestem "za, a nawet przeciw".
OdpowiedzUsuńU każdego chyba przychodzi taki moment, gdy nic nie jest już takie jak dawniej...
UsuńDo wczoraj grudnia nie znosiłam, dziś z nadzieją patrzą na niebo, bo chyba wychodzi słońce, więc jak widzisz, na mój grudniowy nastrój święta nie mają wpływu. Duży wpływ ma natomiast aura.:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, pogoda, a zwłaszcza brak słońca to ważna przyczyna, a gdy jest się jeszcze meteopatą, to aura ma decydujące znaczenie, niestety...
UsuńW tym roku dałam się ponieść magii świąt. Cieszę się atmosferą, światełkami, choinkami i czekoladkami Lindt. Nic nie sprzątam, nic nie przygotowuję, po prostu korzystam :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku także, wszystko robię powoli i smakuję miłe chwile, jedynie żal mi męża, bo bywa tak zmęczony, że czeka tylko na urlop, a reszta jest mniej ważna...
UsuńMoja lepsza połowa pozwala mi, na szczęście, tylko na ciąganie wózka z zakupami.
OdpowiedzUsuńJestem wrogiem ubierania, przebierania piesów w "ludzkie" ubiory.
Ja tez nie przepadam za ubrankami dla psów, najważniejsze, to dbać o łapy, gdy jest lód i sól na drogach.
UsuńJa akurat grudzień bardzo lubię :) Udziela mi się świąteczna atmosfera, chociaż tych tłumów w sklepach od początku miesiąca nie cierpię! Ostatnio prezenty robię przez Internet, ale po spożywkę wiadomo że trzeba będzie jechać do tradycyjnego sklepu.
OdpowiedzUsuńNajgorzej, że te tłumy są ciągle, nie ma pory bez kolejek i pełnych parkingów...
Usuńzapowiadaja wielkie sniezyce...
OdpowiedzUsuńAle niestety śnieg nie poleży...
UsuńDawno temu stracilam ducha swiatecznego - obecnie widze swieta jako okazje do zobaczenia sie z rodzina. Oczywiscie wtedy gotuje i to trzymajac sie zasad wigilii, swiatecznego dnia ale i tak musialabym gosci czyms karmic czyli gotowac. Nie da sie ukryc ze obecnie najwazniejszym punktem celebracji swiatecznych sa prezenty. W USA jest to bardzo widoczne ze wzgledu na ogromna roznorodnosc ras i narodowosci - i chocby nie wiem jakimi byly, jakiej religi lub zadnej, prezenty musza byc. Nie istnieje juz dawna magia swiat, ta ktora znalam za dziecinstwa.
OdpowiedzUsuńTa magia z dzieciństwa już się nie powtórzy, możemy jedynie spróbować poczarować dla wnuków, a spotkania rodzinne są chyba najważniejsze i kolacja może być zrzutkowa:-)
UsuńNie dwa dni, a trzy! ;) Trochę będę bronić tych zakupów, bo na wigilię robi się inne dania, niż w ciągu roku, jak pojawiają się jacyś goście, to więcej tego trzeba, no i Święta są dla wszystkich w tym samym czasie, więc się to kumuluje. Ja też świąteczne, szczególnie wigilijne dania bardzo lubię, to nie mam problemu, żeby je potem dojadać, a wręcz tego oczekuję. ;) Chociaż to prawda, że na pewno wciąż kupuje się za dużo.
OdpowiedzUsuńW ostatnią sobotę byłam w popularnym centrum handlowym i już po parkingu i drogach dojazdowych było widać, że ruch jest spory, a im dalej w grudzień, tym pewnie będzie gorzej...
W pierwszej chwili pomyślałam, że macie zaśnieżone schody. :D Mnie się często marzy, żeby mieć ładną klatkę, ze staranniej dobranym odcieniem farby, zadbaną poręczą i tak dalej, ale to chyba w kwestii marzeń zostanie. U koleżanki w innej spółdzielni, ale też w wielkiej płycie, klatki są ładniejsze, ale za to na czynsz bym się z nią nie zamieniła. ;)
Wyjazdów z jednej strony zazdroszczę, z drugiej... ziiimno, najchętniej to bym gdzieś w cieplejsze miejsce jechała. :) A u kosmetyczki ostatnio rozmyślałam o tym, że nie wiem, co ludzie w tym widza przyjemnego, bo ja, jak chodzę, to akurat na same niezbyt przyjemne zabiegi, a nawet jak potem leżę z maseczką, to mnie to szybko zaczyna nudzić i tylko czekam na koniec. 😅
Chyba właśnie o to kupowanie w nadmiarze chodzi, bo jeśli ludzie się odwiedzają, to w każdym domu jest nadmiar, co widać potem na śmietnikach. My tez zjadamy resztki z Wigilii i staram się nie gotować za dużo, wolę na Nowy Rok zrobić cos świeżego.:-)
UsuńJa na razie wybieram same przyjemne zabiegi, ale przed wiosną trzeba będzie coś radykalnego chyba...:-)
Fantastyczne propozycje tyle, że po zakupie z emeryckiej gaży węgla na grudzień nic nie zostało na świąteczne ekstrawagancje... :)
OdpowiedzUsuńOj, to naprawdę jest problem, kto by przypuszczał, że będą takie podwyżki, my niemal co miesiąc dostajemy wyższy czynsz, a po sezonie grzewczym, to aż strach myśleć o wyrównaniach opłat...
UsuńOoo worek pełen zdrowia to byłby najlepszy prezent dla wszystkich. Ja do nie lubię grudnia ... Ale ozdoby świąteczne są ładne. Te piernikowe chatki to aż szkoda zjeść.
OdpowiedzUsuńKiedyś narzekałam, że w grudniu zbyt dużo okazji w naszej rodzinie, ale gdy grono się zmniejsza, a niektórzy powyjeżdżali daleko, to trochę tęsknie do tamtego zakręcenia...
UsuńMam wrażenie, że większość zamierza w te święta żyć, tak jak ja, tylko karpiami. Wszędzie się kończą, choć cena niemała. I tego już wcale nie rozumiem. Zazwyczaj na targowisku po Mikołaju dopiero zaczynała się sprzedaż. Obłęd jakiś.
OdpowiedzUsuńMoże ludzie boja się jeszcze większych podwyżek?
UsuńJa na szczęście nie muszę się martwic rybami, to załatwia inny członek rodziny, hurra!
Namiary poproszę ;)
UsuńNo niestety, Rodo :-)
UsuńMagia jest konieczna !! Żeby była magia, musi być Czarodziejka...Chyba, że jest Babcia...;o)
OdpowiedzUsuńCzarowanie i prezentobranie można rozdzielić , Babcia sama nie da rady:-)
UsuńA jakie to święta ? Trudno się dowiedzieć . Święto narodzin,Mikołaja, reniferów, łosia ? . Fajnie gdyby ktoś napisał jaka jest geneza świąt i jaka prawda .
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, ustępuję pola!
UsuńJa w tym roku czynię eksperyment ogromny bo razem ze wszystkimi bliskimi zostawiamy swoje domy i jedziemy do wynajętego domu w górach z wielką nadzieją ,że usłyszymy po górach i dolinach niosące się "Bóg się rodzi , moc truchleje" Jeśli nie tam to gdzie ? Kloszard Bo to przecież święto z okazji urodzin Boga jest . Wszyscy świętują i ci co pamiętają i ci którym pamiętać jeszcze nie jest dane.
UsuńWielu ludzi tak robi, a dla wierzących podobno w górach bliżej do Boga...
UsuńRazu pewnego moja mama zapowiedziała, że żadnych prezentów pod choinkę sobie nie robimy i bardzo mnie to uradowało, bo to zawsze był festiwal nietrafionych podarunków.
OdpowiedzUsuńCóż, kiedy na miejscu okazało się, że na nas (dzieci i wnuczkę) prezenty jak najbardziej czekały. Tak, od mamy.
A myśmy nie mieli nic.
To była jedna z tych chwil, gdy człowiek chce się pod ziemię zapaść... Stary, a głupi, uwierzył.
No właśnie, też to przerabiałam , niby umowa była, a jedna ze stron się wyłamała, a my jak te łosie!
UsuńW grudniu czekam na Gwiazdora.
OdpowiedzUsuńAle coś ostatnio on się nie wysila. To prawdopodobnie przez problemy z transportem .Śniegu w ostatnich latach nigdy nie ma😏
Ale inflacja go dopadła.
My kupiliśmy opony zimowe z felgami, wiec prezenty od Mikołaja i Gwiazdora odeszły w siną dal...
UsuńNajchętniej wyjechałabym na czas świąt.
OdpowiedzUsuńW Krakowie nikt nie zna Gwiazdora :)
Wyjazd tez mi się marzy, ale pierwsza gwiazdka wnuka ważniejsza!
UsuńStosuję te same co Ty "Czasoumilacze", choć należę akurat do tych co grudzień lubią (no może z wyjątkiem dni kiedy nawet parokrotnie muszę odśnieżać auto...😉🤫). Uściski! flowersblossominthewintertime.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTeraz to lubię jeszcze bardziej, mam czas, nic mnie nie goni, chodzę i podziwiam świąteczne dekoracje:-)
UsuńBardzo przyjemne te grudniowe nastroje, ja z tych co i grudzień i Święta uwielbiają :) :)) A żeby mnie choinki od psychopatów nie wyzywały, od lat mam choinkę sztuczną. Jedynie parę gałązek w stroiku ale myślę że tyle choinki dać od siebie mogą bez żalu ;))
OdpowiedzUsuńU nas tez sztuczna i coraz mniejsza, bo po świętach nikt nie chce rozbierać drzewka ;-)
UsuńWorek zdrowia i spokoju chciałabym dać swoim najbliższym
OdpowiedzUsuń... ale wiem ze to nie jest możliwe...
Ale choinka musi być.... choćby maleńka....
Miejmy nadzieję, że choć okres świąteczno-noworoczny będzie spokojny...
UsuńZ daleka od galerii handlowych, to co mam zamówić zamawiam wysyłkowo :) I tak sobie czekamy... przybywa światełek, czyniących nastrój i po prostu cieszę się na wspólne siedzenie przy choince. Dzisiaj znowu serce Bogdanowe nas postraszyło, na szczęście wszystko już OK i dlatego, marzę o cichych spokojnych i w zdrowiu przeżytych chwilach z miseczką orzeszków do chrupania, czekoladek do degustowania i świętowania kolejnego naszego Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńWorek zdrowia więc jak najbardziej na miejscu;-)
UsuńJa dziś słuchałam świątecznych melodii i szukałam na Pintereście przepisów innych, niż zwykle:-)
Witaj snującą się dookoła szarą godziną Jotko
OdpowiedzUsuńU moich dziadków zawsze był Gwiazdor.
Worek zdrowia na pewno by się przydał.
Niestety mój grudnik w tym roku wyjątkowo późno zakwitnie
Pozdrawiam uciekającym dniem i szybko nadchodzącym wieczorem
Mój zeszłoroczny padł, a nowy jakoś nie chce kwitnąc, paki opadają...
UsuńNajważniejszy dla mnie „worek pełen zdrowia”…bez niego, cała resta nie ma znaczenia…osobiście nie przepadam za tym świątecznym wariactwem.
OdpowiedzUsuńMarek z E.
To prawda, najmniejsza niedyspozycja powoduje, że nic nas nie cieszy:-(
UsuńŚwietny post! Ja wiadomo jakie mam nastawienie, ale nie popadam w fatalizm. Święta to właśnie dwa dni, lepiej celebrować z bliskimi, zamiast leżeć wykończonym staniem nad garami, wszystko z rozsądkiem, a ludzie mimo inflacji nie umieją włączyć hamulec;) .
OdpowiedzUsuńZa to dołączam do grona podziwiających piękne domy z pierników. Coś pięknego, aż szkoda zjeść.
U nas Mikołaj przynosił prezenty pod poduszkę, do butów dowiedziałam się dopiero z internetu ;) chyba zależy od regionu.
Regionalizm powoduje, że mamy prezenty pod poduszką, na parapecie, w butach, pod drzwiami...i to jest piękne :-)
Usuń
OdpowiedzUsuńJoAsiu, świetny post .. każdy znajdzie coś miłego .. na Mikołajki u nas tylko dzieci dostają prezenty, a dopiero na Gwiazdkę Mikołaj przynosi albo zostawia świąteczne paczuszki pod choinką wszystkim ..
..nie przepadam za tłumami i szaleństwem zakupów.. ale grudzień lubię, jest szczególny, taki klimatyczny, obowiązkowo powinien być śnieżny..
grudzień to niezwykły czas magii świąt, taki pełen radości zwłaszcza dla najmłodszych ;)
- pozdrawiam Cię Kochana najserdeczniej i najcieplej ♥
Lubię grudzień i szaleństwa dzieci na śniegu.
UsuńOby czas świąteczny przyniósł Ci same miłe chwile i zdrowie oczywiście:-)
piernikowe domki mnie urzekły... jak to jest zrobione?... znaczy nie ciasto, jako takie, tylko montaż... czy one są pieczone w całości, czy montowane z upieczonych prefabrykatów?... typuję to drugie, ale skoro owa pani robi to od lat, to tego pierwszego też nie można wykluczyć...
OdpowiedzUsuń...
a Święta jak zwykle: start 21-go, konserwatywnie, jak w czasach naszych przodków witamy powracające Słoneczko, a potem powolny, stopniowy zjazd z klimatu wracając do codzienności... tylko Kraków wyciął numer, bo ma nie być żadnych sylwestrowych imprez free na mieście, więc się tam nie wybierzemy...
p.jzns :)
Zdaje się, że elementy skleja się białkiem lub lukrem, nie robiłam, więc nie mam pewności.
UsuńNa imprezy miejskie nie chodzę od czasu, gdy na spacerze niemal nie dostałam butelką rzuconą z balkonu, a mijaliśmy tylu pijanych, że przykry to był widok...
Piękny, nastrojowy post, Jotko.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z prawdziwą przyjemnością, na zdjęcia popatrzałam.
I zdałam sobie sprawę, że do świąt zostały tylko dwa tygodnie, a ja jeszcze kartek z życzeniami nie przygotowałam. Oj, zmobilizowałaś mnie, by się zabrać do pracy. Ale poza tym unikam jak się da tłumów, nie wiadomo jakich zakupów, gotowania w hurtowych ilościach...
Nie w tym kierunku powinno iść świętowanie.
A my często tak się wkręcamy w tę przedświąteczną bieganinę, że dbając o dekorację, zapominamy o istocie świąt: zgodzie, miłości, pokoju, dobroci, narodzinach Boga (dla wierzących).
Sama też się na tym łapię i potem jestem zła na siebie i obiecuję sobie, że za rok będę mądrzejsza i bardziej skupię się na wewnętrznym spokoju i przygotowaniu do świąt, na podarowaniu swojego czasu i uwagi bliskim.
Twoje Święta z wnusiem będą wyjątkowo piękne. Uśmiecham się na samą myśl o Was razem.
Kiedyś też wkręcałam się w to szaleństwo, a potem było wielkie rozczarowanie. Od kiedy odpuściłam, pracy jest mniej, a nastrój bardziej świąteczny:-)
UsuńTegorocznych świąt nie mogę się doczekać ze względu na wnuka właśnie, na razie poznaje się z żywą choinką w domu, jeszcze nieubraną:-)
Ech... taki woreczek to świetny pomysł i to nie tylko na święta.
OdpowiedzUsuńTo prawda, oby worek zdrowia był wielki dla każdego!
UsuńLubię grudzień bo lubię zimę. Mikołajek nie wyczekuję, generalnie podejście do tego świątecznego cyrku mam ambiwalentne. Ani tam w żaden los nie wierzę, ani w samospełniające życzenia ciasto.
OdpowiedzUsuńNa bakier i na dystans. ;)
Różnorodność czynu świat ciekawym:-)
UsuńGrudzień z najkrótszymi dniami, brakiem słonca, więc nic dziwnego, że cieszymy się każdym kolorem w domku i w galerii.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Chyba po to te wszystkie święta i uroczystości, by rozjaśnić mroki zimy...
UsuńDziękuję za uznanie.
OdpowiedzUsuńDo grudnia mam ambiwalentny stosunek. Wówczas chyba największą przyjemność sprawia mi praca przy rozmaitych artystycznych projektach.
Te domki z piernika wyglądają wspaniale (brawa dla życzliwej pani z Torunia).
Pozdrawiam Serdecznie! :-)
Artystyczne projekty to świetna forma spędzania czasu i pasja, która uskrzydla:-)
UsuńJoasiu rozbawiłaś mnie tym wpisem ;) tez sie zastanawiam o co chodzi z tymi zakupami taką iloscia ludzi w sklepach i co oni jedzą przez cały rok, bo jak przyjdzie grudzień to kupują wszystko jak leci :) czy potrzebne czy nie i tak biorą :)
OdpowiedzUsuńJa lubię grudzień, lubię troić dom, siedzieć z drutami przy choince i kominku popijać grzańca. A w tym roku dopolniwnjem tej magii były jeszcze jarmarki świąteczne które odwiedzilismy :)
No właśnie, nie samym chlebem człowiek żyje i nie potrawy są najważniejsze, a na pewno nie w takiej ilości!
UsuńWolę grudzień niż styczeń luty i marzec. Zdecydowanie. Ale najbardziej lubię jak grudzień jest biały i bardzo mrozny. No chwilę było fajnie.
OdpowiedzUsuńUściski Kochana Asiu
Kasinyswiat