Siedzimy sobie z mężem w niedzielny poranek, ja z nosem w laptopie, mąż ogląda jakiś film wojenny.
Każdemu to, co lubi.
Pijemy kawkę, przegryzając piernikiem. Obowiązkowo w piżamach.
Bez pośpiechu, jedyne zmartwienie to pogoda za oknem, ale w każdą staramy się spacerować, zwłaszcza w weekendy. Słońca dawno nie widziałam, ale na to wpływu nie mam...
Jedna kawa wypita, smaczniejsza, niż zwykle, bo express dopiero co odkamieniony i wydobył cały aromat z małych ziaren świeżo zmielonych. Siedzi mi się wygodnie w moim ulubionym fotelu, mówię więc do męża:
- kochanie, teraz twoja kolej, zrób proszę kawę, bo ta jedna mała filiżanka nie rozbudziła mnie należycie...
- okej, zaraz zrobię, ale dopiero po bitwie, bo teraz decydujący moment!
Dobrze, że bitwa nie trwała długo!
A bez czego Wy nie wyobrażacie sobie niedzielnych poranków?
są sprawy nieopowiadalne które znakomicie pasują do niedzielnych poranków PRZED kawą.
OdpowiedzUsuńKawa jako wisienka na torcie:-)
UsuńBez wspólnego śniadania, po szalonym porannym powitaniu przez Bezę:)
OdpowiedzUsuńWspólne śniadanie to musowo, bez dwóch zdań i najlepiej inne, niż w tygodniu!
Usuńkawa,ciasteczko,medytacja,internet
OdpowiedzUsuńMedytacja? no może...
UsuńOd prawie 40 lat moje "niedzielne poranki" nie mają nic wspólnego z kawą, czy piżamą. To był/jest dzień "zbiorów" wynikających z, umów kontraktowych na obsługę informatyczną, kiedy praktycznie cały poranek schodzi mi na wizytach u moich pracodawców. Kawę, nie w piżamie, ale w ciuchach domowych, piję dopiero po obiedzie, bo wtedy lekko przysypiam.
OdpowiedzUsuńPo obiedzie pijemy także, na lepsze trawienie:-)
UsuńKawa najlepiej smakuje w piżamie :) Zawsze się zastanawiałam, dlaczego ta popołudniowa już nie ma takiego smaku i uroku - uświadomiłaś mi Asiu, ze to jest fenomen piżamowy właśnie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie coś w tym jest, chyba że popołudniowa wypadnie w cukierni, z ciachem jak marzenie:-)
UsuńBBM: Nie tylko niedzielnych poranków. Każdy dzień zaczynam od rozruszania mózgu / literówka/ i przeglądu blogosfery- oczywiście przy kawie.😉
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:-)
UsuńMoje dni prawie jednakowe ostatnimi czasy.
OdpowiedzUsuńKawa, to jest to, bez czego ani jednego dnia nie przeżyłabym chyba! :)
Ja też nie, śniadanie może być skromne, obiad także, ale kawa to rytuał i to jaki miły!
UsuńBez kawy nie ma żadnego dobrego poranka, nie tylko niedzielnego. Reszta może być, ale nie musi :)
OdpowiedzUsuńDla mnie brak kawy to jak tortura, nieraz na wyjeździe szukaliśmy przede wszystkim dobrej kawy, bo nie wezmę z sobą expresu!
UsuńNie wyobrażam sobie poranków bez radia, pierwsza rzecz jaką robię po przebudzeniu jest poproszenie Alexę o włączenie ulubionego radia. To jest stacja tylko z muzyką zatem nie grozi mi dopływ złych wiadomości 🙂
OdpowiedzUsuńTak robił kiedyś mój mąż, mnie to przeszkadzało, ale teraz i on potrzebuje głównie ciszy, ewentualnie słuchamy ptaków:-)
UsuńWielką przyjemnością dla mnie jest picie kawy i obserwowanie wschodu słońca. Mam taki widok z okna, więc jest to możliwe, ale nie teraz oczywiście. Zastąpiłam więc stary zwyczaj nowym, czytam książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
Tez dobry rytuał, ja czytam raczej po południu z herbatą z kolei:-)
UsuńKawa i książka, to moje wszystkie poranki w całym tygodniu. :) Wiadomo, że w dniu pracy trwa to trochę krócej, ale chcę tak się rozbudzać, dzięki temu już od progu w pracy jestem pełna werwy. :)
OdpowiedzUsuńSłońce może zostać za chmurami, nie tęsknię.
Gdy pracowałam, starałam się zawsze znaleźć czas na spokojne wypicie kawy, inaczej się wtedy funkcjonuje.
UsuńKażdy poranek, także niedzielny, rozpoczynam od wypuszczenia psów na dwór, nakarmienia kota, rozpalenia w piecu i zaparzenia mocnej kawy. Potem siadam przy laptopie by zobaczyć i poczytać o tym, co słychać daleko i blisko, coś napisać...W tym czasie świt powoli przekształca sie w dzionek:-)
OdpowiedzUsuńO tak, zwłaszcza teraz długo jest ciemno i po wypiciu kawy dopiero budzimy się razem z dniem:-)
UsuńOch To piękna chwila, idealna, pełna miłości i szczęścia, cieszę się, że to przeczytałam. :) Moje poranki cieszą zwykłym 'cześć' wypowiedzianych przez moich bliskich i przytulenie się Timmiego, kocham, jak wskakuje na łóżko, by se poleżeć, ciężko wstać, kiedy on jest obok, bywa, że długo razem leżymy i to są te chwile najpiękniejsze. Musi też być spore śniadanko. haha
OdpowiedzUsuńPosyłam mega serdeczne pozdrowionka. :)
Mega serdecznie pozdrawiam i Ciebie, oby miłych chwil nigdy nie brakowało!
UsuńNie mam niedzielnych porankow w sensie by byly inne niz codzienne. Wstaje bardzo wczesnie, pomiedzy 3cia a 4ta, wiec spedzam je po swojemu: w pojedynke, pijac kawe (dwa kubki) i patrzac w laptop. Nawet w weekendy gdy to maz w domu , jest tak samo bo on dlugo sypia wiec nadal poranek jest tylko moj. Nie chce inaczej - lubie byc sama wiec taki styl mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńNadchodzi niedziela wiec zycze Tobie i mezowi wspanialego porankowania w pizamie.
To ważne, by spędzać czas po swojemu, to nasz dobrostan, więc życzmy sobie by trwał jak najdłużej.
Usuńgdy nocuję poza domem, to rano brakuje mi kotów do zajmowania się nimi: dać michę, wypuścić na pole lub wpuścić do domu, a jednego wyczesać porządnie...
OdpowiedzUsuńgdy taki nocleg jest niespodziany, nieplanowany, to brakuje mi szczoteczki do zębów, a gospodarze nie zawsze mają zapasową na zbyciu...
kawy mi nie brakuje, bo nie piję, jedynie herbatę, ale nie jest to jakaś konieczność, mogę się napić czegoś innego: coli, soku, czy po prostu wody...
p.jzns :)
To jesteś wolny od nałogu, bo to jest nałóg, ale w sumie przyjemny i raczej nieszkodliwy:-)
Usuńnajwiększe zdziwienie budziłem zawsze wśród znajomych we Francji, w głowie im się nie mieściło, że można zaczynać dzień bez kawy :)
UsuńJa długo nie piłam kawy, zaczęłam w sumie grubo po 30-ce :-)
UsuńJa w zasadzie nie celebruję poranków, czy to w tygodniu, czy w niedzielę. Muszę sprawnie ogarnąć poranną higienę i założyć dzienne ubranie, bo inaczej czuję się bardzo rozlazła i nie mogę się potem za to zabrać.
OdpowiedzUsuńZa to kawa obowiązkowa! W tygodniu robię małe espresso w kawiarce albo piję w pracy, ale w weekendy lubię taką nieco większą z przelewu. :)
Mieliśmy expres przelewowy, ale zasmakowaliśmy w kawie z ciśnieniowego, więc taki kupiliśmy, lubimy też kawę zmieniać i smakować różne rodzaje.
UsuńJa mam filtr nakładany na filiżankę, taka najprostsza technologia, ale mam też do tego wagę i specjalny czajniczek. :D Kiedyś kawa z przelewowego mi nie smakowała, ale teraz odkryłam, że to kwestia ziaren właśnie, powinny być jaśniej wypalane i generalnie mniej się ukryje - raz w palarni dali mi do degustacji z takiego ekspresu jakąś specyficzną afrykańską i była pyszna, bardzo w moim typie (lubię takie nuty kwaskowate i owocowe, nie każdemu będą odpowiadać). A jak sobie w domu zrobiłam z tej, którą mam do espresso, to już nie wyszła za dobra. Najbardziej tęsknię do ziaren, które przywiozłam z Kolumbii, ale trochę to za daleko. :D
UsuńEkspres ciśnieniowy mam taki bardzo prosty (brat zabrał używany od rodziców, potem ja od niego ;)) i obecnie stoi nieużywany, jakoś za szybko przez niego ta kawa przelatuje, rodzaj ekspresu robi różnicę...
My kupiliśmy włoski, ale w średniej cenie, w sumie nie wykorzystujemy wszystkich jego możliwości, bo pijemy bez mleka i ulubioną moc kawy.
UsuńU nas ten nawyk utrwalony...prawie od zawsze. W każdym razie odkąd dzieci zaczęły edukację. I to nie tylko w weekendy. Bo ja zwykle zaczynałam pracę o 8.00, mr Art u siebie, więc poranek aż tak bardzo nas nie gonił, i zawsze na wspólną kawusię się znalazł. I tak jest nadal, dziękować Najwyższemu :) W dodatku jesteśmy z kategorii skowronków :)
OdpowiedzUsuńU nas podobnie, ale gdy jestem na emeryturze, to w tygodniu pijam drugą kawę sama, co tez lubię, celebruję po swojemu takie chwile.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńMiło spędzacie biblijny "dzień odpoczynku":)
My poranka nie nazwiemy niedzielnym, jeśli nie zacznie się kakaem z buziaczkiem i biszkoptowym omletem ze słodkim sosem oraz pośniadannym spacerem w plenerze:)
Pozdrawiam:)
O, to prawdziwie królewski poranek, gratulacje:-)
UsuńCha cha... Każdy mój ranek jest identyczny od dwóch lat, czy to niedziela czy inna środa, bez względu na to czy wstanę o 6 czy 10. Prosto z łóżka do kuchni nasypać chrupek 'kociopsom", one jedzą, ja wkładam kurtkę i buty, wychodzimy z psem, wracam za około 2 godziny, no i wtedy dopiero planuję, co dalej...:) Na rozbudzenie kawa mi niepotrzebna, wystarczy świeże powietrze:)
OdpowiedzUsuńO nie, bez śniadania i kawy nie wyszłabym z domu...podziwiam Cię za taki wyczyn!
UsuńBez przytulasów i jajecznicy :)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo, u nas też albo jajecznica, albo paróweczki:-)
UsuńSwojsko, sielsko i anielsko, bez pośpiechu i wedle własnych upodobań. Ostatnio każdego ranka fundujemy sobie trzykilometrowy spacer. Od czterech tygodni nie opuściliśmy ani jednego dnia…liczymy, że wejdzie nam to w krew.
OdpowiedzUsuńMarek z E.
Podobno wszystko wchodzi w krew, gdy wykonujemy 21 razy pod rząd, tak czytałam, więc u Was już chyba weszło:-)
UsuńTakie wspólne chwile są miłe, każdy jakby w swoim świecie ale razem:)
OdpowiedzUsuńO właśnie, czasem i milcząca obecność pomaga, gdy dba się o siebie wzajemnie:-)
UsuńNo a ta bitwa? Nasi wygrali?
OdpowiedzUsuńNa pewno, choć zerkałam tylko...
UsuńOd urodzenia żyję w systemie "czterobrygadowym", więc wspólnych, niedzielnych rytuałów nie mamy...;o)
OdpowiedzUsuńO, to szkoda:-(
UsuńZa to na wrzosowisku na pewno kawkę razem pijecie:-)
Ja nie żałuję !! Mamy "niedziele" co cztery dni...;o)
UsuńTakie małe chwile przyjemności i spokoju są super. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, warto celebrować, póki można:-)
UsuńU mnie od dawna każdy poranek taki sam -przebudzenie- łyknięcie hormonu, rzut oka na godzinę i powrót w objęcia snu. Potem -przebudzenie i refleksja, że skoro jeszcze żyję to niestety trzeba wstać. Poranna kawa w piżamie- chyba bym umarła z zimna- u mnie 18 stopni.
OdpowiedzUsuńMamy ciepłe szlafroki i kocyki :-)
UsuńPo kawie... często u mnie browarek.
OdpowiedzUsuńNo tak , kawa na rozruch, browarek na humor:-)
UsuńKawa to też od jakiegoś czasu moje paliwo. :) Ale mi wystarcza jedna. Plus coś słodkiego, ostatnio jednak w mniejszych porcjach.
OdpowiedzUsuńNie mniej zadziwia mnie wizjonerstwo niektórych pisarzy, Verne, Lem czy właśnie Bradbury. Stworzyli wiele lat temu swoje wizje w książkach, które teraz się wypełniają. Też jest w tym odrobina strachu nawet, nie mówiąc o tym skąd mogli wiedzieć takie rzeczy.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Kawa z ciachem to sama przyjemność.
UsuńPytanie, czy wiedzieli , czy my wypełniamy ich wizje...
Ps. a kawę też uwielbiam 🤫❤️
OdpowiedzUsuńJa lubię zapach kawy i ciast w kawiarniach:-)
UsuńOczywiście że kawa. Ale przedtem włączam sobie jakąś "moją muzyke"....Ale to nie tylko w niedzielę bo właściwie to każdy dzień tak zaczynam....
OdpowiedzUsuńMy na razie tylko w weekendy, bo mąż jeszcze pracuje...
UsuńKawa to taki poranny rytuał, ale ja lubię smakowe np waniliową albo czekoladową.
OdpowiedzUsuńDawno nie piłam, ale jeśli już, to po południu:-)
UsuńU mnie właściwie nie ma niedziel, a już niedzielnych poranków to już w ogóle, gdyż lubię sobie pospać, aczkolwiek akurat w tym czasie co dwie niedziele mam jakieś zajęcia, ale o tym nie mogę mówić. Jeżeli już wstaję o w miarę porannej porze, chwytam się czegoś gorącego... herbata i jakaś kiełbaska, parówka na gorąco, gotowana lub z braku takiej coś na ząb, jakiś ser, kanapki. Kawa jest później, choć kawoszem nie jestem, czasami źle wpływa na żołądek i dlatego często zadowalam się inką lub temu podobnymi... pijam kawę gorzką, gdy z mleczkiem, co zdarza się rzadziej, z cukrem...
OdpowiedzUsuńJa raczej wcześnie się kładę, to i nie śpię długo, a kawa z ciasteczkiem zawsze poprawia samopoczucie:-)
Usuń"Bez kawy to ja nie zyje" powiedziała kiedyś moja wnusia gdy rano siedziałyśmy na schodach każda z kubkiem kawy w ręce (ona z Inką) 🙂
OdpowiedzUsuńRankiem ja wstaję codziennie i wychodzę z psami, potem jest kawa obowiązkowo. Drugą piję razem z MS po śniadaniu, czasem trzecią na zmianę z herbatą po poobiednim wyjściu z psami, zależy na co mamy chęć. Ale bez kawy się nie da 😀
Kawa to taki luksus w ciągu dnia, chwila wytchnienia:-)
UsuńGratuluję mega zdolnego syna!
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Dziękuję, muszę go spytać czy czasami rysuje jeszcze?
UsuńNiedzielne poranki to przede wszystkim długie wspólne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńTak, to tez ważne i często inne smakołyki, niż zwykle:-)
UsuńNiby zwykły, leniwy poranek, a ile tu czułości. :)
OdpowiedzUsuńTak trzymać, Kochani.
Takie chwile to cały urok codzienności:-)
Usuń"Po bitwie" - bardzo mi się spodobało :-)
OdpowiedzUsuńU mnie niedziela jakoś specjalnie się nie wyróżnia. Tyle lat już pracuję jako freelancer, że czasami nie wiem, jaki jest dzień. Ale dnia bez kawy nie zaczynam, chyba, że na wyjeździe, wtedy udaje mi się ograniczać kawę
Na wyjazdach bywa różnie, dobrej kawy szukamy często dopiero po południu...
Usuń