Wiele osób na spotkania z rodzinami 1 listopada przygotowuje na obiad czerninę.
Tak robiła także moja mama, a przejęła to od babci. Listopadowe święto bywało zimne, nawet mroźne, więc rodzina od grobów ruszała do stołu, by się ogrzać.
Za czerniną nigdy nie przepadałam, jak i za mięsem kaczki, ale próbowałam różnych tego typu polewek i każda gospodyni robiła inną, z innymi dodatkami smakowymi, z innymi kluskami.
Wiele potraw, deserów, ciast, ma swoje odmiany, zależnie od regionu, rodziny, gospodyni. Nie ma dwóch jednakowych sałatek jarzynowych, bigosów, zrazów, pierogów...
Moja teściowa robiła znakomite baby piaskowe i gotowane, przepisy dostałam, wypróbowałam, ale nigdy nie wyszły tak samo, baby gotowane to w ogóle była moja porażka.
Moje babcie też miały swoje sekrety kulinarne i choć podglądałam to i owo, nigdy nie powtórzyłam ich dań z sukcesem.
Mój tato robił najlepsze na świecie klopsy i żeberka z kapustą, moja bliska koleżanka piecze najlepszy sernik i szarlotkę, ale i pierogi robi znakomite.
Mój mąż słynie w rodzinie i wśród znajomych z ciasta drożdżowego i racuchów z jabłkami, a ja lubię także jego pulpety w sosie pomidorowym, on zaś chwali moje sałatki z niczego...
Co podziwiam w różnych lokalach, to dressingi do sałatek i bułeczki z oliwą na przystawkę, czasami mogłabym ograniczyć się do tych bułeczek właśnie:-)
Niektóre desery czy sosy to istne dzieła sztuki, podobno zatrudnia się w restauracjach specjalistów od tego typu dań. Twórcy takich dobroci strzegą swych przepisów przed konkurencją.
Upodobania kulinarne także bywają rozmaite. Niektórzy dosładzają sałatkę jarzynową czy zupę pomidorową, a nawet kapustę kiszoną, inni do ciasta naleśnikowego dodają piwo lub wodę gazowaną, jedni płuczą makaron zimną wodą po ugotowaniu, inni do wody dodają oliwę, by makaron się nie sklejał.
A przepisów na dobry rosół jest chyba tyle, co gwiazd na niebie...
Czy znacie jakiś sekretne przepisy, które przetrwały w Waszych rodzinach pokolenia?
Ja mam przepis na znakomity ajerkoniak wielkanocny. Ale to ja go wymyśliłem parę lat temu raptem więc przetrwanie przez pokolenia dopiero przed tym przepisem.
OdpowiedzUsuńO, lubię ajerkoniak, więc życzę twojemu, by przetrwał pokolenia!
Usuńja znałem przepis na likier na gorąco zwany "grzanką", którą przyrządzał mój stryj ze spirytusu i krówek /koniecznie milanowskich, bo najlepsze/ z okazji większych świąt rodzinnych... z czasem mi się trochę zapomniał i zaczęło się to sprowadzać do czystego spirytusu na zimno zakanszanego krówkami, ale we wtorek planuję zajrzeć do stryja, to mi przypomni oryginalny...
Usuńp.jzns :)
Krówki to karmel, a nie była to tzw. przypalanka?
Usuńna sam koniec faktycznie podpalało się na króciutką chwilę opary z naczynia...
UsuńNawet jeśli takie były, to odeszły w nicość razem z mamą... W szkolnych czasach kompletnie mnie to nie interesowało, a potem wyszłam z domu i powroty trwały zbyt krótko.
OdpowiedzUsuńAle wspomniałaś o dosładzaniu (NAWET) kapusty kiszonej. Otóż surówki z kapusty kiszonej nie tknę, jeśli nie będzie obficie posypana cukrem 😁 Co do dosładzania zupy, to ponoć cukier też dodaje jej smaku. Kiedyś nawet wycięłam z gazety i wkleiłam do zeszytu z przepisami artykulik o tym, jak doprawiać zupy - tylko rzadko tam zaglądam 😂
A widzę często na You Tube, że Azjaci właśnie płuczą makaron po ugotowaniu, ale tak solidnie.
Kupny chrzan mama zawsze doprawiała utartym z cukrem żółtkiem i śmietaną, ale to chyba nie jest żaden sekret, tylko się tak generalnie robi?
Pierwszy raz słyszę o tym doprawianiu chrzanu więc nie jest to powszechne. A do surówki z kiszonej kapusty dodaję cukier, ale niewiele.
UsuńNie tylko cukier, podobno sól poprawia smak kawy, ale nie próbowałam.
UsuńO żółtku do chrzanu nie słyszałam, wiec jednak sekret.
Ja dodaje oliwę do wody, także gdy gotuję pierogi i kopytka.
Dwa przepisy po prababciach robią nieustającą furorę. Jeden na tort kamienny, drugi na tort z ziemniaków (jak najbardziej słodki).
OdpowiedzUsuńTort kamienny... gdzieś słyszałam, ale może przypomnij!
UsuńZ grubsza rzecz biorąc, gotuje się miód, pianę z białek i orzechy. Potem trzeba kroić nożem i młotkiem.
UsuńZ tym młotkiem, to niezły odjazd...
UsuńTak. A potem... sam rozpływa się w ustach.
UsuńTo nadzieja, bo szkoda plomb w zębach!
UsuńCzernina to z krwią? Aż mną wstrząsnęło...Absolutnie nie.
OdpowiedzUsuńNie mam tradycyjnych potraw, gotuję co lubię. A najbardziej lubię jeść w restauracjach i próbować nowych smaków. No i super, gdy ktoś ugotuje i poda :)
Tak, krew z kaczki wymieszana z octem, którą dodaje się do rosołu z kaczki lub gęsi. Kaszanka tez przecież z krwią i salceson czarny...
UsuńIm jestem starsza, tym chętniej korzystam z restauracji, tylko ceny mi się nie podobają, ale są jeszcze bary mleczne:-)
Smacznego!
OdpowiedzUsuńDobry apetyt to oznaka zdrowia:-)
UsuńSą potrawy ,np. moczka na Śląsku to taki deser wigilijny, co dom to inny przepis ale baza piernika, powideł,bakalii jest wszędzie tylko jedni dają kompot, inni wino, czy przecier jabłkowy itp.Byla i jest nadal kalarepa na gęsto z zasmażką jednak przepisu nie potrafię odtworzyć jak robiła mama .Czerninę poznałam u męża rodziny i.mi zasmakowała ale nie z dodatkiem cukru
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pieknie.
O, śląskie przysmaki znane bywają i w innych regionach, choć tej kalarepy nie znam!
UsuńPierogi drożdżowe z kapustą i grzybami, mojej mamy (przepis od jej babci i jej mamy) :) Teraz synowa mojej mamy próbuje w tym swoich sił, ja się nawet za to nie biorę bo z drożdżowym się dogadać nie umiem ;)
OdpowiedzUsuńJa żałuję, ze nie potrafiłam odtworzyć bab teściowej, ale nauczyłam się sosu potrawkowego do kurczaka.
UsuńNie wiem co to jest czernina.
OdpowiedzUsuńMasz racje mowiac ze co dom to inny sposob gotowania tych samych potraw.
Ja sama wiem bo przeciez jadalam u znajomych albo w restauracjach i zawsze bylo niby to samo a troche inne.
Oczywiscie potrawy i wypieki mojej mamy (rowniez babci) byly najsmaczniejsze wiec gdy gotuje staram sie dorownac.
Najwiekszym komplementem jest gdy maz i syn mnie pochwala, porownaja do tego co pamietaja z mlodosci - syn pamieta wyroby babci, mej mamy - slyszac te zachwyty nie zaluje wlozonego czasu i wysilku.
Moja tesciowa tez swietnie gotowala choc troche zbyt tlusto.
Nie mam przekazanych przepisow, na oko dopasowywuje smak i prawie zawsze mi sie udaje. Gotowanie to moja slaba strona i nie zebym nie umiala tylko strasznie nie lubie.........
To fakt, dawniej gotowało się chyba prościej, ale i i bardziej tłusto, teraz wolimy lekką kuchnię i nowe smaki.
UsuńCzernina/czarnina/czarna polewka to zupa na bazie rosołu z kaczki lub gęsi, do którego dodaje się krew kaczą zaprawioną octem. Niektórzy dodają owoce (jabłko, gruszka) i obowiązkowo z kluchami ziemniaczanymi. Sama robiłam może ze dwa razy w życiu...
starożytni Spartanie przyrządzali czerninę /zwaną "czarną polewką"/ z krwi świńskiej, więc kaczki i gęsi chyba się nie pogniewają, gdy zrobimy czerninę z kury lub indyka?...
Usuńp.jzns :)
Na pewno nie, tylko nie wiem czy każda krew się nadaje...
UsuńMoja mama robiła niesamowite w smaku makówki. Z przepisów rodzinnych? Wejdź na mój blog, jest zakładka kuchnia, a w niej przepisy na ciasteczka cieszyński. W ich pieczeniu niezrównane były moja babcia i ciocia, siostra taty.
OdpowiedzUsuńPamiętam twoje wpisy o tych ciasteczkach, mistrzostwo świata!
UsuńBabcia i mama piekły pyszne drożdżowe ciasta, bułeczki z makiem, z serem, mniammm... a pierogi jakie rewelacyjne! Ja pierogów wcale nie potrafię, przerwałam po kilku próbach stwierdzając, że matki i ojca nie zabiłam więc nie będę się tak męczyć. Zresztą wszystko co robiły miało wspaniały smak :)
OdpowiedzUsuńJa tez próbowałam robić pierogi, ale to nie moja bajka, czasami zrobię kopytka, ale żebym lubiła? więcej roboty, niż jedzenia!
UsuńCzęsto coś tam wyjmuję ze spiżarki i mieszam, mąż zachwycony, moje lenistwo usprawiedliwione:-)
OdpowiedzUsuńJak
OdpowiedzUsuńjotko się robi tą potrawkę do kurczaka ? Pozdrawiam E
To przepis podobny do sosu beszamelowego, tylko zamiast mleka dodaję rosół z kurczaka, odrobinę soku z cytryny, a jeśli ktoś lubi, to można dodać namoczone w rosole rodzynki. Aby uzyskać ładniejszy kolor, dodaję odrobinę sproszkowanej kurkumy:-)
UsuńKurczak w tym sosie z ryżem smakuje świetnie, konsystencja sosu powinna być nieco rzadsza, niż majonezu.
jotka
Dziękuję Jotko za ten przepis,widzę że będzie smacznie.Jesteś dobrota.Macham .EF
UsuńDo usług:-)
UsuńA u mnie zawsze na Wszystkich Świętych, robię gęś pieczoną i tradycyjną sałatkę jarzynową. Tak było i w tym roku, zaprosiliśmy na późniejszy obiad dzieci i moją Mamcię :)
OdpowiedzUsuńO, dobra gęś to wyższa sztuka kulinarna, podziwiam!
Usuńrozgniatamy ugotowana fasole(moze byc ze sloika)dodajemy podsmazone kawalki jablka i cebule,sol,pieprz i mamy smalec wegetarianski,do tego czarna herbata z gozdzikami....
OdpowiedzUsuńBrzmi apetycznie i zdrowo, my stosujemy smarowidła na bazie suszonych pomidorów, słonecznika i bakłażana lub twarożki z rzodkiewką i szczypiorem:-)
UsuńSama sobie tworzę kulinarną renomę, bo dań rodziców i babci nie powtórzę.
OdpowiedzUsuńOstatnio z siostrami mówiłyśmy, że szkoda iż nie towarzyszyłyśmy ojcu w kuchni podczas przygotowywania przez niego ryby w śmietanie na wigilję. Zabrał przepis ze sobą w zaświaty.
Lubię czerninę, ale takiej jaką gotowała babcia nikt mi już nie ugotuje. Mama gotowała, ale to nie było to co u babci. A odkąd nie ma mamy czerniny chyba już nie uświadczę. A może nauczę się gotować tę zupę sama?
Babcia piekła świetne jabłeczniki na biszkopcie. Odeszła i skończyło się. Po wielu, wielu latach moja teściowa powtórzyła coś co smakowo przeniosło mnie do dzieciństwa i babci jabłecznika.
Moim zaś popisowym daniem jest ponoć gulasz z dziczyzny.
Mięso z dzika czy sarnina to trudny produkt, trzeba znać tajniki, by nie zepsuć! Widziałam w jakiejś restauracji gulasz z żubra, ale nie próbowałam, strasznie drogi był...
UsuńKiedyś koleżanka ugotowała czerninę i podrzuciła w słoiku innej, która uwielbia:-)
Moja mama zawsze na święto Wszystkich Świętych piekła rogaliki z marmoladą. Takich nie jadłam już nigdy później.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
To tak, jak moja babcia pączki, żadne im nie dorównują...
UsuńTematy kulinarne zdecydowanie mnie nie kręcą. Nie lubię gotować. Dla mnie to strata czasu. Kiedyś musiałam, ale teraz już nie. Przeważnie.
OdpowiedzUsuńJa tez nie lubię, ale teoria mnie ciekawi:-)
UsuńZapadł mi w pamięci taki obraz, chyba z filmu "Dyskretny urok burżuazji", który dawno temu oglądałam. Eleganccy goście siedzą wokół stołu na muszlach klozetowych, gotowych do użycia ;) a jeśli ktoś ma ochotę na przekąskę wychodzi w ustronne miejsce. Absurd? Czy ja wiem? ;) To rzecz umowna, kulturowa, co jest publiczne, co umowne. Najważniejsze jest spostrzeganie układu trawiennego w całości, jako narządu do odżywiania organizmu. Podobnie jak pokarm. Czemu to zapamiętałam? Sądzę, że już wtedy miałam taki stosunek do jedzenia, jaki mam. Nie znaczy to, że nie akceptuję innych postaw.
UsuńPodobno jemy, by żyć, a nie odwrotnie:-)
UsuńNie jestem fanką jedzenia jako takiego, ale jak mawiał mój tato - jak się tuczyć, to czymś dobrym, a jeśli smaczne jest także zdrowym, to jestem za, a gdy ktoś ugotuje i poda, to jeszcze lepiej:-)
to był tylko surrealistyczny film, ale ponoć Ludwik "ileś-tam" król Francji przyjmował gości na audiencjach, także przy suto zastawionym stole, siedząc na królewskim wazonie sedesowym, ale czy tych gości sadzał na takich samych, o tym kroniki już milczą...
UsuńJakkolwiek by nie było, musiał mieć szybki metabolizm...
UsuńNigdy nie jadłam. I nie wiem jak smakuje.
OdpowiedzUsuńSmak specyficzny, jedni uwielbiają, inni wręcz przeciwnie...
UsuńCo do mięsa kaczego to kiedyś pyszne jadłam, tak mi smakowało że pamętam że przesadzać nie należy. Czernina no nie , podziekuję. Tak sie zastanawiałam nad tym czy dla mojego lubego mogłabym se przemuc i przyrządzić wyżej wspomnianą zupę, ale chyba to przerosłoby mnie, fobia sie kłania....
OdpowiedzUsuńBez próbowania trudno dobrze doprawić, a jeśli masz także obiekcje innego typu, to nie katuj się:-)
UsuńBBM: Nigdy nie byłam dobra w kucharzeniu, więc i teraz żadnym super przepisem nie błysnę. ;((
OdpowiedzUsuńKochana, ze mnie tez marna kucharka, wolę próbować u innych:-)
UsuńSkoro o sekretach to przypomnę, że sól i cukier to podstawowe przyprawy kuchenne. Ale dopiero właściwe proporcje tych dwóch składników stanowią największą tajemnicę. A więc nie bójmy się dodawać cukru do rosołu, a soli do słodkich kremów!
OdpowiedzUsuńTo prawda, niektórzy jeszcze cenią pieprz!
UsuńTeż dodaję oliwę do gotującego się makaronu. Smaku nie zmienia, a życie ułatwia.
OdpowiedzUsuńMój tata jest z zawodu kucharzem, więc nasze rodzinne obiady zawsze były na 10 gwiazdek. :)
O, wyobrażam sobie, mój tato tez lubił gotować, mój syn to nawet na kursach bywał, lubi to:-)
UsuńNo i może dlatego, że to jednocześnie jego wielka pasja, nie nasiąkłam miłością do gotowania, ponieważ zawsze miałam zakaz wchodzenia do kuchni. ;)
UsuńJa takiej pasji nie poczułam nigdy, ale syn już tak i mówi, że go to relaksuje.
UsuńJako że kuchnia to nie jest bliskie mi miejsce, dlatego gotuję najprościej jak się da i po swojemu. Jednak raz do roku na Wigilię gotuję potrawę mamy ;)
OdpowiedzUsuńJest to kapusta z fasolą. W skład tej potrawy wchodzi kapusta, ale tylko taka z główki, szatkuję ją, gotuję na wodzie do miękkości. Małą białą fasolkę moczę na noc, potem gotuję do miękkości i częściowo miażdżę kopystką. Także osobno gotuję grzyby suszone. Następnie łączę ze sobą te 3 składniki, doprawiam solą, pieprzem, wodą z gotowanych grzybów i octem. Wygląd to ta kapucha ma nieszczególny, jest gęsta jak bigos, ale szara właściwie papkowata, za to smakuje bardzo dobrze i to nie tylko mnie :)
Kapusty z fasolą nigdy nie jadłam, u nas (na Kujawach) podobnie przyrządza się kapustę z grochem i tez tylko na Wigilie:-)
UsuńTradycjami gastronomicznymi nie gardzę, ale w kuchni na drugie mam Eksperyment...;o)
OdpowiedzUsuńLubię kucharzyć...Nawet dla Luckiego gotuję...;o)
Jak w wielu domach jest tradycyjne: zostaw to na święta, u nas jest : zostaw to dla psa...;o)
Eksperymentowanie tez jest mi bliskie, nawet wole eksperymenty od tradycji...no i szybko, bez poświęceń.
Usuńczerninę jadłem raz w życiu, kumpel kiedyś od swojej babci ze wsi przywiózł, takie kwaśne było z kluseczkami domowymi, rzecz jasna nie mam żadnych fobii w temacie krwi...
OdpowiedzUsuńzawsze "hartuję" makaron zimną wodą, jakoś dopiero później zacząłem dodawać oliwę (lub jakiś inny olej), tak dodatkowo... i jeszcze sól sypię do gotujących się jajek na twardo, długo je gotuję, tak na wszelki wypadek, bo nie cierpię jajek "na średnio", a potem też je hartuję...
miałem kiedyś takie swoje specjalności kucharskie, ale w pewnym momencie przeszedłem na spontaniczną improwizacją "na intuicję" i zabacuło mi się to wszystko...
p.jzns :)
Trochę szkoda wypłukiwać z makaronu ten smak...
UsuńSól tez dosypuję do garnka z jajkami, ale czasem i tak mi pękają!
Podobno jajka nie powinny leżeć w zimnej wodzie, bo żółtko sinieje...
w zimnej wodzie leżą, aż zrobią się w miarę chłodne, po prostu ulewam większość wody z gotowania, stawiam garnek w zlewozmywaku i z kranu leje się przelewając zimna woda, tak zostawiam na kilka minut, w końcu wszystko jest wystarczająco chłodne...
Usuńczytałem coś o dodawaniu octu do gotujących się jajek, ale od tego mięknie skorupka, więc nie wiem, jak to potem obierać... za to można zrobić fajną sztuczkę z umieszczeniem całego jajka w butelce, choć raczej to chodzi o butelkę od mleka, czy śmietany, od wina będzie już za wąska, tylko pytanie, czy takie są jeszcze w sprzedaży?... ja mleka nie używam, więc w sklepie nie zwracam na to uwagi...
Szklanych chyba już nie ma, ja używam mleka tylko do naleśników.
UsuńMakaron przelewam zimną wodą, ale spróbuję z oliwą.... podobno jak tu czytam u Ciebie - nie zlepia się. .
OdpowiedzUsuńNie przepadam za gotowaniem, ale będąc świeżo upieczoną mężatką, która nie umiała nawet zrobić mielonych kotletów i przesalała zupy zaczęłam się szkolić w wypiekach by dogodzić mężowi. Nie wyniosłam tych umiejętności z domu. Może oprócz zupy pomidorowej, której podobno moja wnuczka nigdzie nie jadła takiej jak u babci. A moje wypieki - różne, nawet torty wg. zbieranych przepisów, a to od znajomych, a to z książek stawały się z czasem coraz lepsze i zasłynęły wśród przyjaciół, nie wspominając o mężu. Ciastem, które stale było w domu i wszyscy je bardzo lubili stało się kruche z dżemem agrestowym / agrest własny z ogrodu.... domownicy zbierali i obcinali korzonki/ Przepis - od koleżanki Kaszubki. Pierogi były dla mnie "wyższą szkołą jazdy" choć może ze dwa razy odważyłam się..... mąż zlepiał.... zrobiliśmy ich na wigilię i na zapas ok 250.
A teraz gotuję sobie na kilka dni, bez przysmaków / nie mogę słodkiego / jak najszybciej i z niechęcią....
Ps. czerninę jadłam jako dziecko raz w życiu w czasie wędrówek popowstańczych więc musiało mi smakować.. choć miałam świadomość, że to zupa z krwi. Teraz nie wzięłabym do ust.
UsuńJa czerninę raz lubiłam, raz nie, babcia odlewała dla mnie rosół.
UsuńDobre wypieki doceniam, mi wychodzą przeciętne, a gdy jesteśmy we dwoje, to kupujemy po kawałku sernika lub szarlotki.
Obiady tez robię na 2-3 dni, bo szkoda mi czasu, choć mam go niby sporo teraz...
Ja jak już gotuję to wszysko i tak po swojemu muszę zrobić, pozmieniać, dostosować do własnych fanaberii i okoliczności. Teraz mieszam często przepisy polskie z flamandzkimi i wyszukuję nowe z całego świata w ksiązkach i internecie. Ze starych przepisów to chyba placki proziaki są najlepszym przykładem, tyle że nie mam kuchni kaflowej a pieczenie ich na patelni to nie jest to samo. Korzystam też z babci i matki najprostrzego przepisu na chleb, no ale też nie mam pieca tylko piekarnik.
OdpowiedzUsuńZmienianie przepisów to stała u mnie praktyka, bo niektóre składniki mi nie pasują lub bywają niedostępne, a sałatki, to wiadomo, co się nawinie pod rękę.
UsuńRaz widziałam jak byłam mała, jak przyjaciel taty, mój kochany wujek Jurek, robił czerninę i nigdy tego nie spróbowałam.
OdpowiedzUsuńSekretny przepis po prababci w mojej rodzinie, który - oczywiście, bo nie byłabym sobą - zmodyfikowałam - to sernik z ziemniakami ugotowanymi w mundurkach i zmielonymi z serem. Jest pyszny, mokry, delikatny i długo świeży i robię go do dziś, choć prababki nie znałam.
Czy mogłabym prosić o przepis.
UsuńJa też poproszę:-)
UsuńBardzo mi miło. Cały weekend od rana do nocy mam na studiach, właśnie siedzę. Jak mi się uda, to zrobię post, a jak nie zdążę w weekend, to wkrótce, dam Wam znać. Bo chciałabym go upiec i zrobić fotki. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSuper, z góry dziękuję i trzymam kciuki, byś wytrwała na całodniowych zajęciach:-)
UsuńMoja teściowa robiła potrawę o nazwie pamuła. Grysik, dzikie czereśnie z mlekiem.. ale to było dawno i nikt już o tym nie pamięta.
OdpowiedzUsuńMarek z E
O, to mogło być dobre, mniam!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńO przyrządzaniu różnych okazjonalnych potraw pisałam wielokrotnie:) Nawet we własnej rodzinie pod jednakową nazwą kryły się różne dania, cóż więc mówić o tych w innych domach:)
Pozdrawiam:)
No i regionalnie tez to różnie wygląda, to prawda.
UsuńNie na darmo mówi sie o sztuce kulinarnej:-)
Tak, przepisy rodzinne są naprawdę cenne i mogą być dziedziczone przez pokolenia. Każda rodzina ma swoje kulinarne tradycje i sekretne przepisy, które przekazują z pokolenia na pokolenie. Często są one unikalne i tworzą specjalny smak i atmosferę w rodzinie. W mojej rodzinie, na przykład, mamy s
OdpowiedzUsuńprzepis na pierogi ruskie, który przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Nie ma tam nic specjalnego , bo kazdy zna pierogi ruskie, ale dla nas to jest tradycja :) To jest jedna z tych potraw, która zawsze była obecna na naszych ś
stołach :) a czarni a nieeeeee, zdecydowanie nieeeee ;)
Tak, Aniu! pierogi bywają unikalne, bo i ciasto ma swoje sekrety i farsz. No i sposoby podania, można z cebulką i tłuszczykiem , można z bułką tartą lub sosami...
UsuńLubię kaczkę (choć nie jest to moje ulubione mięso), ale czerniny nigdy nie jadłam. Kiedyś na 1 listopada babcia zawsze robiła flaki. ;) Flaków mi nie brakuje, ale ciemnych klusek to nie ma obecnie kto zrobić... Nawet bym się skusiła, ale trzeba trzeć surowe ziemniaki i to mnie trochę zniechęca.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mam jakieś rodzinne przepisy, ale część potraw lubię przygotowaną w taki sposób, jak robi to moja mama, to chyba kwestia przyzwyczajenia (no i poza tym moja mama dobrze gotuje ;)). :) Powinnam sobie pospisywać np. dania wigilijne, bo one są niby z gotowych przepisów z różnych źródeł, ale trzeba wiedzieć, z których.
Czasami też korzysta się z gotowego przepisu, ale się go modyfikuje. Mam na przykład swój ulubiony przepis na ciasto marchewkowe i w końcu do wydrukowałam, żeby nanieść poprawki, bo potem nigdy nie pamiętam, jak to było. ;)
Masz racje, ja żałuję, że wielu przepisów nie spisałam, a dziś nie ma kogo zapytać!
UsuńZe mnie to kiepska kucharka, choć rodzice świetnie gotują. Pierwszy rosół gotowałam jak miałam ponad 3 dychy na karku. :) Dopiero odkrywam pomału gotowanie. Lepiej późno niż wcale. :) Ale innym zdecydowanie lepiej to wychodzi.
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa przypominają mi się porozkładane wszędzie prześcieradła, na których suszył się makaron. Albo pieczenie macy czy plasterków ziemniaków na kuchni węglowej u babci. Nikt się jakimś brudem nie przejmował. ;)
Domowy makaron robiła moja babcia, mama już gotowała kupione w sklepie, a ja to w ogóle idę na skróty w codziennym gotowaniu.
UsuńTak myślę, że tym sekretnym składnikiem jest odrobina serca włożona w tworzone dania. Moja mama robiła zupę pomidorową z ryżem i śmietaną. Zwyczajną, codzienną. Ja robię dziesiątki odmian pomidorówki, a jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić tamtej, jedynej, zupy mojej mamy. Nikt już mi takiej nie ugotuje...
OdpowiedzUsuńMasz rację, serce do gotowania i szczypta magicznego składnika:-)
UsuńPyszny temat. :) Lubię gotować, to mnie odpręża, mam też dla kogo gotować, bo rodzinka 2+3, a nastolatki wciąż głodne.
OdpowiedzUsuńNa co dzień jednak wybieram szybkie potrawy: ryż, makaron, kaszę, sosy typu curry, zupy. Czasem syn mi pomoże w kuchni, wykazuje większą smykałkę do gotowania niż siostry. ;)
U mnie tez szybkie potrawy, często jednogarnkowe, bo tak szybciej i mniej do zmywania:-)
UsuńUwielbiam świętokrzyską zalewajkę mojej Mamy🤗🍜
OdpowiedzUsuńO, chyba nigdy nie jadłam!
Usuń