Nie lubię gołębi. Lubię wszystkie ptaki, oprócz gołębi. To moje nielubienie związane jest z bardzo przykrym doświadczeniem sprzed lat. Wybrałam się na cmentarz, na groby dziadków. Była piękna pogoda, ja w świetnym humorze, posprzątałam wokół grobu, zapaliłam znicze i usiadłam na ławce pod drzewem. Gołębie nade mną gruchały, cieszyłam się ciszą. Nagle spada na mnie deszcz czegoś z drzewa, deszcz czegoś ciepłego i lepkiego. Zmroziło mnie i przygwoździło do ławki z obrzydzenia. Co to było? Sięgnęłam ręką do włosów - ptasie gó...a w dużej ilości, na całych włosach! Zdjęłam sweterek, cały w tymże w dużej ilości, w dodatku przez sweterek przesiąknęło na bluzkę.
Chwilę trwało, zanim zebrałam myśli: jak tu wracać do domu? Swetrem starałam się wytrzeć włosy, co z każdą chwilą było trudniejsze, bo maź owa zasychała szybko. Czułam się strasznie. Gdy uznałam, że nie będę straszyć, schowałam sweter do torby i najszybciej jak umiałam, ruszyłam do domu, mając ciągle wrażenie, że oczywiście wszyscy się za mną oglądają. Myłam się długo, włosy wielokrotnie. Swetra nie udało się uratować, bo jak wiadomo ptasie, a szczególnie gołębie odchody są żrące jak kwas. Incydent ten przypomniał mi się , gdyż ostatnio znowu prześladują mnie gołębie.
Upodobały sobie podwórko przed moim blokiem, siadają na balustradzie balkonu, produkują nawóz w ogromnych ilościach lub o świcie siadają na parapetach i budzą głośnym gruchaniem. Nie dziwię się, gdy widzę kolczaste zapory zakładane przeciw gołębiom na kamienicach.
Wyobraźcie sobie moje obawy, gdy np.na rynkach miast, które odwiedzam trzeba przejść między gołębiami karmionymi chętnie przez dzieci i turystów i nagle całe stado ptaków zrywa się do lotu. Stoję wtedy skamieniała jak posąg... Nie cierpię gołębi!
Inne ptaki też zostawiają odchody - wróble, wrony, nie tylko pod drzewami, także w locie. Czasem niechętnie idę przez park, widząc na drodze plamy po tych pamiątkach. Nie siedzieć pod drzewami, nie ma innej rady.
OdpowiedzUsuńWrony w moim mieście tak się rozpanoszyły, zwłaszcza na alejach uczęszczanych przez kuracjuszy, że założono odstraszacze dźwiękowe, imitujące krzyk drapieżników. Pomogło na krótko. Jest to nieprzyjemne wizualnie i zapachowo, bo w upały smród jest straszny, wielka uliczna kloaka...
UsuńDzisiaj przed wyjazdem od moich lubelskich Przyjaciół miałam przygodę. W pełnym rozpędzie gołąb uderzył w okno. Przestraszyłam się bo dziwne to było, ale szyby na szczęście nie wybił. Tak przykrej jednak "przygody" z gołębiami nie doświadczyłam Joasiu. Masz pełne prawo... same sobie winne
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie była to szyba samochodowa, bo nieszczęście gotowe. Wczoraj widziałam pięknego bażanta, który przechodził przez jezdnię - na szczęście samochody nie jechały szybko i kierowcy poczekali, aż bażant zniknie w zaroślach na poboczu...
UsuńJa lubię gołębie, ale rozumiem, że takie zdarzenie, jakie stało się Twoim udziałem, może człowieka zniechęcić. Fobie bywają najróżniejsze i trzeba to zrozumieć. Moja koleżanka na przykład potwornie, histerycznie wręcz boi się motyli.
OdpowiedzUsuńRozumiem, widać jest tego jakaś przyczyna...
Usuń:) ha ha .... W Rzeszowie w parku wynajmują sokolników bo nie dało się przejść przez park bez parasola - i mówię tu o deszczu z ptasich gówien
OdpowiedzUsuńOj, u nas podobnie, są ulice upodobane przez wrony i gołębie i skarżą się kuracjusze na wątpliwe ozdoby lecące z drzew. W parku trzeba bardzo uważać gdzie się siada...
Usuń