Obserwuję na wielu blogach podejmowanie wyzwań czytelniczych, najczęściej są to 52 książki w roku, tyle ile tygodni. No cóż, ja takiego wyzwania nie podejmę z kilku powodów, głównie dla zachowania przyjemności z czytania, która to przyjemność wyklucza w moim przypadku podejście ilościowo-czasowe.
Ale podziwiam wszystkich, którzy takowe wyzwania podejmują, w końcu każdy czyta w innym tempie i inne wartości przedkłada w czynności czytania. W swojej pracy oraz w trakcie innych sytuacji poczyniłam pewne obserwacje dotyczące czytelników. Nie będzie to jakiś super psychologiczny wykład na temat czytania, jedynie luźne refleksje...
Rodzaje czytelników:
zakupoholik - nie wypożycza książek, wszystko, co czyta kupuje w księgarni, bo lubi książki nowe, pachnące, nieużywane. Swoje lektury musi mieć na własność, odstępstwem jest jedynie wymienienie się ze znajomymi osobami, podobnymi do niego. Nigdy niczego nie wyrzuca, dokładając regałów, półek i schowków...
typ mieszany - i kupuje i wypożycza, wyznając zasadę, że szafy nie są z gumy, a w bibliotekach jest także mnóstwo nowości, lubi też upominki książkowe, podwójne prezenty wymienia na inne lub podarowuje do biblioteki publicznej...
pochłaniacz - połyka książki w bardzo krótkim czasie, najczęściej szybko czyta, ale kolejne książki są dla niego głównie wyzwaniem...
koneser - czyta dość wolno, delektuje się każdym słowem, podkreśla ciekawe zdania, robi notatki na marginesie, wynotowuje "złote myśli", sięga po książki tego samego autora...
czytelnik świadomy - kieruje się upodobaniami, pyta o konkretne tytuły, śledzi rynek wydawniczy, czyta recenzje, bywa na spotkaniach autorskich, zbiera dedykacje...
niezdecydowany - nie ma ulubionego typu literatury ani autora, chętnie korzysta z podpowiedzi bibliotekarza lub sprzedawcy, czyta książki polecone przez znajomych lub w mediach, lubi być na bieżąco z poczytnymi tytułami z różnych rankingów, np.Top 10...
recenzent - czyta głównie zawodowo, zapoznając się z treścią pobieżnie i pod kątem recenzji krytyczno-literackiej lub podobnej notki na blogu...
kolekcjoner - inaczej bibliofil, poszukuje określonych wydań książek, odwiedza antykwariaty i aukcje książek, wyłudza od znajomych lub rodziny upragnione tytuły niedostępne na rynku wydawniczym, w skrajnych przypadkach posunie się do kradzieży...
czytelnik niedzielny - czyta głównie w weekendy, dni wolne, wakacje, traktuje lekturę jako relaks, odpoczynek od codziennych zajęć...
nocny Marek - czyta tylko przed snem lub zarywa noce dla książki, której obowiązki zawodowe lub rodzinne nie pozwoliły mu przeczytać w ciągu dnia lub po prostu woli późną porę, bo nocna cisza stwarza odpowiedni klimat...
czytelnicy czasopism - wolą czasopisma od książek, które wymagają większego zaangażowania czasowego i emocjonalnego, często bywają czytelnikami krótkich form literackich (nowela, opowiadanie)
Oczywiście wiele jest typów mieszanych, można też pokusić się o podział na czytelników określonych typów literatury: znam osoby, które czytają tylko literaturę faktu, inne czytają tylko tzw.literaturę kobiecą, wielu jest fanów literatury scence fiction oraz fantasy, są też tacy, którzy pochłaniają kryminały na przemian z thrillerami itp. itd.
Wreszcie ostatni chyba podział dotyczy zwolenników książek tradycyjnych - papierowych oraz posiadaczy e-booków lub audiobooków, ale tu także występują typy mieszane, zależnie od wieku i sytuacji.
Cokolwiek napisalibyśmy o typach i upodobaniach, najważniejsza jest idea czyli sięganie po słowo pisane dla przyjemności.
A czy Wy utożsamiacie się z jakimś typem czytelnika? A może pominęłam lub nie zaobserwowałam któregoś i z Waszą pomocą uda się uzupełnić ten bardzo subiektywny zbiór?
Podpisuję się pod " zakupoholikiem" i " czytelnikiem świadomym" :) Mnie też jakoś to wyzwanie nie przekonuje, dokładnie z tego powodu co i Ciebie Joasiu. Ostatnio mam jakiś zastój w czytaniu. Po książce naprawdę dobrej , mam potem problem bo każda następna jakaś taka słabiutka mi się wydaje. następuje potem faza oglądania filmów w internecie, bo jak się okazuje można tam znaleźć naprawdę sporo wartościowych i mądrych. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś 2 letni okres czytania tylko czasopism, nie licząc książek w pracy i na studiach podyplomowych, nawet weekendy miałam zajęte i bardzo mi tego czytania dla przyjemności brakowało...nie mogłam tez skupić się na czytaniu gdy zmarła moja mama, nosiło mnie, a w biegu czytać nie można...
UsuńChyba najbliżej mi do czytelnika świadomego. Ostatnio czytuję głównie ebooki, chociaż wolę wersję tradycyjną. Chciałabym być zakupoholikiem radość z nowej książki. Ale rozsądek zwycięża- po co kupować coś jednorazowego? I tutaj zbliżam się do kolekcjonera (jakie cudo mi wczoraj mąż kupił! Pochwalę się niedługo) Na starość staję się koneserem, takim robiącym notatki. I tu uznaję wyższość ebooków- w pdf-ie nie niszczę książki!
OdpowiedzUsuńNotatki, zwłaszcza na marginesie wbrew pozorom nie niszczą książki, raczej podwajają jej wartość historyczno-społeczną. Studia nad takimi notatkami z minionych epok dawały wspaniały obraz ówczesnych elit. Nawet dedykacje na stronach tytułowych bywają przedmiotem studiów...tak więc notuj śmiało, może ołówkiem?
UsuńWyłącznie ołówkiem! Bo ja ze starej szkoły jestem, po podręczniku pisać nie należało, żeby służył następnym pokoleniom. A książka z notatkami staje się bardziej moja, nawet intymna czasem, na pewno nie do pożyczania innym
UsuńJa jestem chyba jeszcze inny typ.....Czytelnik nastrojowy - czytam jak mam nastój:) Obrazek pod koniec wymiata - no tak - facet potrafiący czytać to dla wielu szczyt marzeń
OdpowiedzUsuńMasz rację, nastroje też mogą warunkować czytanie lub rodzaj czytanej literatury, ja np. inne książki lubię zimą, a inne latem...a ten demotywator bardzo mi się spodobał:-)
UsuńHmm, teraz to mi dałaś do myślenia :) blisko mi do pochłaniacza, bo jak się już dorwę do dobrej sensacji to kupuję prawie że "na kilogramy" książki tego autora . Jeśli czytam książki psychologiczne i motywacyjne robię przerwy, notują, a więc mam coś też z konesera :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na notkę, gratuluję spostrzegawczości :)
Chyba każdy z nas jest typem mieszanym z jakąś przewagą. Cieszę się, że mi się udało, a podsumowanie wynika z doświadczenia po prostu:-)
UsuńSerdeczności:-)
Asiu bardzo się cieszę ,że poruszyłaś taki fajny temat....Ja absolutnie nie mogę zdecydować jaki ze mnie czytelnik...chyba mieszanka- bo i blisko mi do pochłaniacza ,trochę we mnie czytelnika świadomego i nocnego Marka.Najbardziej ulubione to sagi rodzinne,obyczajowe,historyczne,literatura tzw. kobieca także bardzo chętnie.Kryminały ,thrillery rzadziej ale nie mówię,że nie.Od dłuższego czasu nie lubię typu fantasy,ale tak naprawdę dlaczego?Możliwe ,że to przede mną...A co do książek to wygrywa zawsze ta tradycyjna-papierowa.Głównie czytam książki z naszej dukielskiej biblioteki gdzie już jestem od kilkunastu lat traktowana jako "bardzo dobry czytelnik". Stąd też mam tzw. przywileje ....prośbę ,abym jako pierwsza przeczytała dopiero co wprowadzoną książkę do katalogu....Niby takie coś małe,ale bardzo mnie to cieszy....Od czasu gdy zostałam szczęśliwą emerytką....to chyba jednak pochłaniacz najbardziej do mnie pasuje.Zresztą w domu tak jestem zwana...nawet podoba mi się więc niech tak zostanie...
OdpowiedzUsuńNo to masz Grażynko chody...z tego co obserwuje w filii, do której ja chodzę są zapisy na poszukiwane tytuły i gdy zbliża się kolej zamawiającego, panie wysyłają sms-a, żeby odebrać książki. dostaje także maila, kiedy zbliża się termin zwrotu książek, więc nie muszę pilnować.
UsuńBardzo pozytywnie zmieniają się biblioteki teraz i zmienia sie mentalność bibliotekarzy, na szczęście:-)
Chyba jestem mieszańcem świadomoego i kolekcjonera. Kocham antykwariaty, ponieważ uwielbiam prozę XIX wieku i w zasadzie stanowi ona 90 procent tego, co czytam - uwielbiam ten język, w ogóle formę tych dzieł, no i bardzo interesuje mnie wspomniana epoka:)Niestety w Toruniu zamknięto mój ukochany antykwariat i muszę polować na książki w sieci. Niedawno dostałam paczkę, a w niej między innymi Balzac, mój ukochany Kraszewski i trochę zapomniana powieść Reymonta:)
OdpowiedzUsuńo tak, antykwariaty zaczęły znikać już dawno... teraz niby pojawiają się znowu, ale to nie ten klimat, nie ci antykwariusze...
UsuńBalzaca zawsze lubiłam, Orzeszkową, Kraszewskiego już mniej...
Życzę udanych zakupów :-)
Bardzo fachowo podeszłaś do sprawy.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to jestem połączeniem pochłaniacza z nocnym Markiem. I wolę mieć własne książki aby w każdej chwili do nich wrócić, jeśli się okaże że należą do tych wybitnych. Korzystam też z książek w bibliotekach i to w kilku.
Czasami też zaliczam się do koneserów, bo jak książka jest wybitna, to lubię do niej wracać i delektować się każdym zdaniem czy nawet poszczególnymi frazami.
A tak wogóle to od wiem lat mam taki zwyczaj, że czytam kilka książek naraz - aktualnie mam kilkanaście zaczętych i w zależności od nastroju kontynuuję tę która mi najbardziej pasuje.
Pozdrawiam pięknie.
Podziwiam, kilku książek na raz nie czytuję, no może na zasadzie, że w przerwach czytania jednej, zajrzę do tomiku poezji, do jakiejś antologii, opowiadania w czasopiśmie...
UsuńPewnie nie wiesz, że jest jeszcze czytelnik posiłkowy, ja znaczy :) Zawsze jedząc czytałam. Obserwuje to także u mojej 4 letniej wnuczki. Wprawdzie nie czyta jeszcze, ale gdy tylko chce coś zjeść natychmiast siada przed telewizorem. Synowa jej nie rozumie, uważa, że jej chodzi i tv, a to nieprawda. Jak pochłonie co nieco, bajka przestaje ją już interesować.
OdpowiedzUsuńOczywiście czytam i poza posiłkami :) Mam swoich ukochanych autorów, ale nawet najpłodniejsi z nich piszą wolniej, niż czytam :)
Przy okazji dziekuję Ci za polecenie Karbali. Przeczytałam książkę. Czytałam o filmie. Chyba wolę książkę. W końcu dostałam odpowiedzi na temat Złotego Chłopca.
http://wrzosy.blog.pl/2013/07/20/zloty-chlopiec/
Czytanie przy posiłku jest mi obce, oglądanie Tv tak....
UsuńP.S. Karbala to nie ja.
Ha, że też nie nie wymieniłaś tzw. "bibliotecznego mola", czyli kogoś takiego, jak raz, pasującego do mnie... a charakteryzuje się ten egzemplarz tym, że w koszmarnej większości pozyskuje dla niszczenia wzroku księgi właśnie z bibliotecznych półek. Kolejnych jegio cech kilka:
OdpowiedzUsuń- nigdy a przenigdy nie kieruje się przy wyborze reklamą a podpowiedzią,
- nie zmusza się do czytania nowości,
- łazi pomiędzy regałami jak ten kocur, własne wytyczając ścieżki,
- przychodzi z pomysłem wypożyczenia 2-3 książek; resztę pozostałą (również 2-3) chwyta intuicyjnie,
- jak mu się cosik spodoba, następną razą sięga po tegoż samego samego autora, a zdarza się, że po upływie czasu, kolejny raz tę samą pozycję zabiera do domu (i zwraca),
- denerwuje się, kiedy zapomni okulara na nos włożyć, przez co tytuły mu się mieszają,
- potrafi jedną pozycję, jak w toto-lotku, na chybił-trafił pozbawić bibliotecznej lokalizacji, nie patrząc ani na tytuł, ani na autora,
- po zaczytaniu się w jaką ciekawą publikację, kiedy ją z niechęcią zwraca, jest w stanie powiedzieć bez zaciemniania bibliotecznej pani: "oto jest świetna księga i polecenia godna",
a tak w ogóle to lubi ten biblioteczny zapach, nawet jeśli kurzem pokryty, co tylko klimat ubogaca znacznie skuteczniej, aniżeli trzy pociągi emigrantów (wyjąwszy tych pana Mrożka) :-)
Nie wymieniłam, bo jak bym siebie opisywała, z tym, że nie sugeruję się podpowiedziami, bo każdy lubi co innego, a pani w bibliotece, do której chodzę z reguły doradza książki dla pań(cokolwiek to znaczy)....
UsuńJa z typu mieszanego przemieściłam się w kierunku zakupoholika, bo jakoś mi do biblioteki ostatnio nie pod drodze. Ta najbliższa ma zupełnie dziwne godziny otwarcia. Z racji natłoku obowiązków jestem jednak raczej czytelnikiem niedzielnym choć pracuję nad tym, aby tego czasu na książki mieć więcej.
OdpowiedzUsuńTeż nad tym pracuję, tym bardziej, że ostatnio zaczęłam chodzić do kina na tanie seanse...
UsuńHmmm... ciężko podpiąć się pod któryś typ. Lubię czytać, zawsze na wyjazdy zabieram zbyt dużo książek, ale mam też takie okresy, że zupełnie nie wiem, co bym miał czytać, potrzebuję podpowiedzi. Jeżeli znajdę podpowiedź, to czytam zachłannie jednego autora, aż do wyczerpania zasobów. Niektóre książki kupuję, bo lubię do nich wracać, inne pożyczam..., głównie od znajomych, bo do biblioteki już trzeci rok nie mogę się zapisać, chociaż mam ją prawie tuż obok domu :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, że jak spodoba mi się jakiś autor, to wyczytuję wszystkie jego tytuły. mam tez na własność książki, do których wracam, gdy mam chandrę...
UsuńBardzo fajny pomysł na wpis jotko :) Ja podobnie jak większość mam trochę z różnych typów, czyli jestem typem mieszanym, zakupoholikiem i czytelnikiem niedzielnym. Jestem też tradycjonalistką i książki istnieją dla mnie tylko w postaci papierowej. Przewracanie kartek, zapach druku, obserwowanie ile już przeczytałam to dla mnie duża frajda. Wszelkie e - booki jakoś do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńMój mąż nie czyta książek, ale za to nasz syn bardzo lubi czytać głównie fantasy, ale niektóre moje kryminały też. Zapał do czytania ma po mamusi :) Teraz niestety nie ma czasu, bo przygotowuje się do matury, ale w wolnej chwili pochłania książki. Często też dostaję od niego książki na prezent, bo wie, że to mi sprawi największą radość :)
Cieszę się, że trafiłam. Każdy z nas jest chyba mieszanką różnych typów. też lubię dostawać książki, ale także wypożyczam, czasem po kilka, bo zdarza się, że z kilku pasuje mi tylko jedna...
UsuńZnalazłam siebie w kilku typach :) Po pierwsze jestem zakupoholikiem. Kocham mieć książki, każdy tomik jest dla mnie wyjątkowy a oddawanie z powrotem pozycji, która coś dla mnie znaczyła, wręcz łamie mi serce ;) Po drugie jestem koneserem, delektuje się książkami, lubię wypisywać ulubione cytaty aczkolwiek pochłanianie kolejnych pozycji to też miły proces. Głównie czytam wieczorami i w dni wolne, ostatnio nawet poświęcam swoje ramię i zabieram książkę ze sobą aby choć te kilkanaście stron poznać w autobusie :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam widok ludzi czytających w różnych miejscach. Gdy jestem np. w galerii handlowej i siedzę na kawce lubię obserwować ludzi czytających przy kawie i deserze, sama zabieram czasem książkę do parku, do przychodni...autobusami nie jeżdżę, bo mieszkam w małym mieście i wszędzie chodzę na własnych nogach:-)
UsuńJestem zakupoholikiem-pochłaniaczem :) A ja do mema dodałabym, że najseksowniej facet wygląda ze swoim dzieckiem, lub gotując dla ukochanej. :)
OdpowiedzUsuńOj tak, lubię patrzeć jak moi panowie gotują, a ja potem zajadam pyszności. A gdy zobaczyłam mojego męża z noworodkiem to zakochałam się po raz drugi....
UsuńCóż za wyzwanie... zaszufladkować swoje skłonności czytelnicze, zwłaszcza, że nie ograniczają się wyłącznie do książek, oraz ich papierowego wydania. Nawet nie będę próbowała się z tym zmierzyć. Nie wiem ile w sumie książek przeczytałam w zeszłym roku, natomiast sprawdziłam swoje saldo biblioteczne, z 5-ciu miesięcy 2015 roku, wyszło tego 22 pozycje. Mam zwyczaj czytania od deski do deski, wraz ze stopką redakcyjną. Do niektórych książek wracam wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńZdziwił mnie, "nocny Marek" jako typ czytelniczy, bowiem przyswoiłam sobie, że jest to określenie osoby, która nie dosypia nocą zajmując się czymś, czym normalnie ludzie zajmują się za dnia. Bez przypisywania ściśle określonej czynności.
Co do zawodowego recenzenta, nie jest regułą, że recenzent czyta książki pobieżnie.
Typ czytelniczy "czytelnik świadomy" jakoś dziwnie brzmi. Moim zdaniem każdy czytelnik jest czytelnikiem świadomym, nie tylko ten, który "pyta o konkretne tytuły, śledzi rynek wydawniczy..."
Dodałabym dwa typy czytelnika:
- monotematyczny - np. jeden mój znajomy czyta wyłącznie książki z gatunku science fiction.
- nałogowiec - czytający w kolejce do kasy, w środkach komunikacji, na przystanku, w poczekalni u lekarza... wszędzie, do których ja się zaliczam.
A facet w łóżku z książką jakoś mi się nie kojarzy z seksownością. Raczej z ucieczką od seksu.
Pozdrawiam.
Jak wspomniałam na początku jest to bardziej zabawa, subiektywny ogląd.Przejrzałam kilka blogów tzw. recenzenckich i nie chce mi się wierzyć, że co drugi dzień ktoś jest w stanie zamieścić nową recenzję, chyba że ma pomocników.
UsuńDzięki za dodanie dwóch typów, a nocny Marek? Znam takie osoby, które zarywają noce na czytanie, bo tak wolą...
Nie każdy facet czyta w łóżku, chyba że Kamasutrę :-)
Kamasutrę najlepiej się czyta we dwoje.
UsuńTak mi przyszło do głowy, dlaczego nie ma żeńskiego odpowiednika nocnego Marka? Poszukałam w Internecie i znalazłam, pierwotnie znaczyło to: pokutująca dusza. Nie bardzo mi się to podoba.
Masz rację,a pokutująca dusza mi także nie pasuje bo to by znaczyło, ze czytanie jest za karę...
Usuńteż nie znam odpowiednika nocnego Marka dla pań :-)
Jest jeszcze jedna kategoria. Czytelnik, że tak powiem, toaletowy... Na tronie naprawdę fajnie się czyta!
OdpowiedzUsuńO właśnie boja, znam ten typ czytelnika :) mój synal ją stosuje. Z tego co słyszałam to najczęściej mężczyźni preferują tą formę czytelniczą, a niektórzy nasi znajomi, trzymają nawet w ubikacji różnego rodzaju czasopisma :)
UsuńMacie rację, ja tez miałam półkę w ubikacji, a na niej książki i czasopisma czytane przez zasiadających na tronie, a za zakładkę służył papier toaletowy...gdzieś znalazłam taką ciekawostkę, że jakaś firma drukowała komiksy na papierze toaletowym :-)
UsuńBoja, Ty to masz głowę! Przecież to najpopularniejsza forma czytelnictwa.
UsuńJa chyba jestem ta niezdecydowana :D Chociaż konkretniej lubię romantyki i kilku autorów, ale często sięgam też po coś z innej beczki :)
OdpowiedzUsuńWitaj, czasami długo szukamy SWOJEJ literatury, a niektórzy lubią różności i to też jest fajne, jak w tytule posta:-)
UsuńJuż myślałam , że się nie dopasuje :) Ale udało mi się :) Jestem NIEZDECYDOWANYM NIEDZIELNYM czytelnikiem :) Zasadniczo nie przepadam za czytaniem wole oglądać filmy a obejrzałam ich naprawdę dużo. Czytam wolno do tego ciągle przysypiam i muszę czytać stronę po dwa i trzy razy :)
OdpowiedzUsuńZdarza mi się czytać zdania po 2-3 razy...ale i rozdział się zdarzało, jak zasnęłam w łóżku :-)
UsuńStanowczo jestem typem mieszanym i to bardzo mieszanym. Ale najważniejsze, że czytam i w czytaniu znajduję przyjemność. Są pozycje, które łykam i są takie, że delektuję się każdym słowem. Książki z zasady kupuję i wymieniam się z przyjaciółmi, bo w bibliotece na nowości są zapisy i kolejki wcale nie takie krótkie. Odkryłam też wygodę e-booków, bo księgozbiór już zaczyna mi wychodzić z mieszkania, a jakoś nie potrafię się rozstać z moimi książkami, gdyż czasem do nich wracam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cały czas toczy się dyskusja nad czytaniem, bo dzieci za mało czytają książek, za to chętnie wszystko w komputerze. Ja popieram pogląd, że istotne jest aby w ogóle czytały i rozumiały treść, bez względu na to czy jest to tradycyjna książka czy tekst elektroniczny.
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Ciekawy post, szukałam swojej kategorii i doszłam do wniosku, że jestem typ mieszany, kiedyś byłam też nocnym markiem, ale z wiekiem mi przeszło. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA u mnie odwrotnie, całe życie byłam skowronkiem, a teraz staję się sową...
UsuńP.S. lubię thrillery medyczne :-)
Jestem mieszanką kilku typów! Ale czytanie to tylko tradycyjna, papierowa wersja:) Tu na razie jestem nieugięta:)
OdpowiedzUsuńKocham ten swój nałóg, miewam nawet napady głodu czytelniczego, jak dłużej nic nie czytam to szaleję;)))
Ja nie zasne bez przeczytania choćby kilku stron, bez względu na to jak jestem zmęczona i która jest godzina:-)
UsuńPowiedziałabym jeszcze więcej: ile książek tyle czytelników i ile razy ten sam czytelnik bierze tę samą lekturę do ręki, przeżyje każdorazowo inne doświadczenia, zwróci uwagę na inne szczegóły. Wiem co piszę, bo sama czasem wracam do tej samej pozycji kilka razy i po jej przeczytaniu mam wiele innych spostrzeżeń niż dotąd.
OdpowiedzUsuńPisałam w ubiegłym roku tekst na temat czytania. Może w wolnej chwili zapoznasz się z moimi sądami? Zapraszam:http:
//szescdziesiat-rowna-sie-dwadziescia.blog.pl/2014/11/19/oczyszczenie/
http://szescdziesiat-rowna-sie-dwadziescia.blog.pl/2014/11/22/czytac-czy-ogladac-2/
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo chętnie przeczytam, a wracając do Twojego pierwszego zdania dopowiem inną wersję: książka żyje tyle razy, ile razy ktoś ją czyta.
UsuńDzięki za link :-)
W czytaniu na pewno przeistoczyłam się w nocnego Marka ;)
OdpowiedzUsuńA kim byłam dawniej? Molem książkowym, ale bez szczególnych upodobań w kategorii książki i jej autora. Lubię czytać "polecone" i konfrontować, czy i mnie będą się podobać.
Miłego dnia, Jotko :)
Witam pięknie, kiedyś też byłam molem, potem zwolniłam. Lubię poszukiwać, szperać, czasem słucham tez podpowiedzi osób, które lubią podobną literaturę...
UsuńPozdrawiam:-)
Wychodzi na to, że jestem typem mieszanym + pochłaniaczem. Lubię kupować książki, lubię ich zapach, świadomość, że książka należy do mnie. Może to dziwne, ale takie mam odczucia. W bibliotece natomiast znajduję ciszę - której czasami potrzebuję, możliwość wybierania oraz czytania recenzji bez pośpiechu. Jeśli któraś z zakupionych lub wypożyczonych książek bardzo mnie zainteresuje, wtedy zamieniam się w pochłaniacza - do tego stopnia, że czytam do późnej nocy.
OdpowiedzUsuńO tak, zdarzyło mi się czytać w różnych miejscach , nawet w czasie gotowania obiadu:-)
Usuń