W minionym tygodniu obejrzałam dwa filmy, bardzo różne w wymowie, traktujące o różnych epokach historycznych, z odmiennymi typami bohaterów, ale mające wspólny element - katastroficzny, chociaż w obu filmach nawet katastrofa ma inny wymiar.
Pierwszy film obejrzeliśmy w domu w formacie 3D (nie lubię tych okularów) z dysku podłączonego do telewizora.
EXODUS , bo o nim mowa, film Ridleya Scotta z fabułą znajomą, bo opowiadający historię Mojżesza. Zajrzałam do recenzji o tym filmie i muszę przyznać, że moje odczucia pokrywają się z opinią np. na stronie Filmweb.
To co podobało mi się w tej produkcji najbardziej ( a widziałam już inne filmy o Mojżeszu) to sposób potraktowania postaci i głównego bohatera. Bez zbytniej wzniosłości religijnej, bez hollywoodzkiej pompy, nawet kolejne plagi i wędrówka ludu do ziemi obiecanej są pokazane bardzo realistycznie, w sposób dający się wytłumaczyć naukowo (dziś o podobnych zjawiskach w przyrodzie czytamy w Internecie), co nie znaczy, że wszystko co oglądamy odarte jest z tajemniczości kompletnie. Ale jest też trochę psychologii (co lubię), pokazano proces przemiany mentalnej głównych bohaterów, ludzie są przyziemni, a nie idealistycznie natchnieni. Film długi, ale ogląda się dobrze, może nie powala na kolana, ale zobaczyć warto.
Drugi film obejrzeliśmy wczoraj w kinie, na małej kameralnej sali.
FALA - film norweski, typowo katastroficzny. Dla mnie męczące było słuchanie dialogów w języku Norwegów, dziwny, szorstki język, miałam wrażenie, że słyszę same spółgłoski i ciągle te same wyrazy...
Film ciekawy, jeśli lubi się filmy wnoszące element wiedzowy na temat tąpnięć skał i powstawania tsunami. Na upartego można się przyczepić do paru scen czy rysów bohaterów, ale nie chcę wchodzić w szczegóły, może ktoś zechce obejrzeć sam... Obraz nie powala jakoś szczególnie na kolana, ale obejrzeć warto.
Na koniec podzielę się wrażeniami z pobytu w kinie, bo czasem jest to dla mnie trauma ...sala kinowa bardzo duszna, nie przewietrzona po seansie DKFu. Wszyscy widzowie (oprócz mnie i męża) zaopatrzeni w popkorn, hektolitry coli, chipsy itd. Ze wszystkich stron słychać mlaskanie, siorbanie, chrupanie. Tu i tam razi w oczy niebieskie światło wyświetlaczy komórek, bo niektórzy co 5 minut muszą sprawdzać, czy nie dostali smsa. Ale przebojem były wczoraj 3 dziewczyny pochodzenia romskiego, które przyszły pogadać, a gadały cały film i to nie szeptem, zdziwione, że ktoś je ucisza. Miałam wrażenie , że opowiadały tej w środku co widać na ekranie. Nie rozumiałam o czym gadały, bo robiły to w romskim języku chyba... W końcu przyszedł facet z obsługi i zagroził, że je wyrzuci. Długo nie wytrzymały, po paru minutach ostentacyjnie ubrały się i wyszły...
Mam zamiar wybrać się do kina w galerii w moim mieście, na razie przeglądam repertuar. Lubię thrillery i dobre kino akcji, więc może znajdę coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawe filmy trudno znaleźć, czasem pokazują zajawki przed oglądanym seansem, ale potem okazuje się, że są one tak spreparowane, iż poza tym co w zapowiedzi, nie ma tam już nic ciekawego. Ja czasem sugeruję się aktorami, których lubię i cenię...
UsuńOkres zainteresowania postaciami biblijnymi mam za sobą, więc filmu nie obejrzę.
OdpowiedzUsuńPopcorn w kinie to patologia, więc omijam takie kina dużym łukiem. Na szczęście kin u nas bez liku. Lubię oglądać filmy w kinie, bo to zupełnie inna atmosfera niż w domowym zaciszu. Pozdrawiam.
No niestety, ja mam do dyspozycji jedno kino i nie mam wyboru, ale swoją drogą czy są kina, w których nie sprzedają tych przekąsek?
UsuńWiadomo, ze oglądania w kinie nie zastąpi domowa projekcja, zwłaszcza w przypadku niektórych filmów...
Od kilkunastu lat w mojej co prawda małej miejscowości jaką jest Dukla właśnie kino zostało zlikwidowane. Pewnie stało się to gdy ludzie zaszaleli za domowym oglądaniem filmów. Ostatnia moja wizyta w kinie -półtora roku temu na filmie "Bogowie" ze wspaniałą rolą Kota oczywiście w Krośnie (około 18 km.od Dukli),
OdpowiedzUsuńZawsze jak jestem u rodzinki i moich dzieci w W-wie oni planują wtedy a to jakiś spektakl teatralny ,a to jakiś film ,który...polecony przez kogoś. Ponieważ w tym roku mam zamiar tam być więc zaczepię także i o tę "wyższą kulturę"....i już się cieszę.
Oj, to szkoda Grażynko, że masz tak daleko, ale z drugiej strony każda wyprawa do stolicy jest jak święto:-)ja pewnie też chodziłabym częściej gdyby nie te dodatkowe atrakcje, które uprzykrzają oglądanie...
UsuńZamiast kina macie za to piękne otoczenie Dukli, którego Wam zazdroszczę :-)
Zgadzam się z Tobą Asiu i rzeczywiście nie narzekam zbytnio na rzadkie wypady do kina.Nasze okolice są śliczne to fakt ,ale najbardziej moim zdaniem wiosną i to późną ,latem ,a na pierwsze miejsce wysuwa się pełna ...soczysta z kolorami jak nie z tego świata ...jesień..i żeby ktoś nie myślał,że tylko dlatego ,że w tym czasie przyszłam na świat....(żartuję oczywiście).A w takim pięknym czasie mam nadzieję,że skuszę Cię Asiu ,abyś nie musiała tylko zazdrościć...
UsuńGrażynko Twoje zdjęcia i folder o Dukli bardzo nas nachęciły i czekamy na lato...u nas też Ci się spodoba:-)
UsuńWitaj Asiu:) Nie lubię popcornu;) Ale nasze dzieci tak, czasami mam wrażenie, że idą do kina własnie dla popcornu;)))
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie film norweski, bo bardzo lubię kino skandynawskie:) Rozejrzę się za tym filmem:)
A kultura "kinomanów" bardzo podupadła...:(
Pozdrawiam:)
No niestety, teraz gdy mam pod nosem dobre kino i tanie wtorki, to zniechęcają mnie właśnie bywalcy...
UsuńSerdeczności Moniko:-)
Pamiętam czasy, kiedy ładnie się ubierałam bo szłam do kina. Było to wydarzenie - wielkie wyjście. Dawno już w kinie nie byłam , bo podobnie jak Grażynka - daleko mam.
OdpowiedzUsuńNo i repertuar internetowy, tez kuszący jest bez wychodzenia z domu. Ale trzeba by sie kiedyś wybrać, a może jednak teatr? Jak już mam pokonać kawał drogi - to po co się denerwować. Ostatnio byłam na Klimakterium ;)
To prawda Gabrysiu, teatr ma w sobie magię i jak już jechać to na dobry spektakl, chociaż niektóre filmy na wielkim ekranie i z odpowiednimi efektami to też magia...
OdpowiedzUsuńDlatego nie znoszę od dawna chodzić do kina :( Palnęła bym chętnie takiego dupka w łeb - bo wydaje się mu że jak kupił bilet to całe kino jego. Wolę domowe zacisze i film nawet z rocznym opóźnieniem :)
OdpowiedzUsuńNajczęściej też tak robię, ale zauważyłam też, że im trudniejszy film, tym lepsi widzowie...
UsuńNo sory,ale ja nie lubię "trudnych" filmów. W domu jak mnie nudzi film to go wyłączę a z kina głupio w połowie wychodzić
UsuńJa to jestem biedna z filmami. Do kina nie chce mi się wyruszać, bo aż tak blisko nie mam i po nocach nie chce mi się wracać do swojej wsi, a w domu, cóż - mąż może oglądać jedynie filmy akcji, na innych od razu się nudzi, a już na tych, które lubię ja NA PEWNO. W ubiegłym roku chciał być miły i poszedł ze mną na Body Ciało do kina. Wiercił się i kręcił i wzdychał, a kiedy jakiś pan opuścił salę, spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. "Dobrze już idź na burgera..." - szepnęłam wspaniałomyślnie, a ten do mnie, że i tak 40 minut wytrzymał.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie masz pod górkę, ale gdyby wszyscy byli jednakowi, świat byłby nudny...
UsuńWłaśnie parę tygodni temu oglądałam "EXODUS" i choć nie przepadam za tego typu filmami to ten akurat wyjątkowo przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja tez podeszłam sceptycznie, a tu miła niespodzianka :-)
UsuńKiedyś w kinie obowiązywał kodeks zachowania. Obecnie należy jeść i pić. Nic z tego nie rozumiem. To nieeleganckie szeleszczenie, mlaskanie, chrupanie trudno spokojnie znieść. A jeszcze jak przyjdzie jakaś szkolna klasa, nic się nie usłyszy. Jotko, podziwiam Twoją energię. Zasyłam serdeczności.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że te zwyczaje barbarzyńskie przenoszą się do teatru, u dzieciaków nie można tego wytępić!
UsuńEnergię łapię od Was czyli czytelników:-)
No i właśnie dlatego zaczęłam unikać kina, choć kiedyś chodziłam pasjami. Te chrupania, mlaskania i szelest papierków atakujące mnie z każdej strony, światło z wyświetlaczy telefonów bijące po oczach i nieskrępowane rozmowy skutecznie mnie zniechęcają. Za filmami katastroficznymi nie przepadam. Nie widziałam żadnego z przytoczonych przez Ciebie tytułów. Może puszczą kiedyś w TV.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
Z tego powodu długo nie chodziłam do kina, ale niektóre filmy zyskują na dużym ekranie i te efekty!
UsuńTsunami w Norwegii? Hm, jakoś mi nie pasuje do urwistych, wysokich brzegów. Już nie pamiętam jak kino wygląda ;)
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zdziwiło, ale sami Norwegowie używali tego określenia, może dlatego, że gigantyczna fala powstała z podobnych przyczyn, jak te w tropikach...
UsuńNo i dlatego nie chodzę do kina. Od zapachu popcornu mnie mdli, a jak długo można wytrzymać na bezdechu?
OdpowiedzUsuńOprócz popcornu zaczęli sprzedawać jakieś nachos z sosem na tackach i niektórzy wywalają to na podłogę...
UsuńWrr. Jak ja nie lubię takich ludzi. Jedzą, gadają, szeleszczą, rozmawiają przez telefon. Normalnie kino powinno być podzielone na seans dla kulturalnego widza i dla tych, którzy przyszli w celach towarzysko- kulinarnych :)
OdpowiedzUsuńAniu, jaki wspaniały pomysł! Dziś właśnie pomyślałam, że przydałyby się kina z zakazem jedzenia...lub przynajmniej odrębne sale, jak kiedyś dla niepalących :-)
UsuńO kurcze, co to za kino, aż niemiło mi się o nim myśli. U nas znowu klimatyzacja jest czasem tak mocna, że muszę siedzeć w kurtce, bo zamarzam... Obydwa filmy wpisuję na listę życzeń :)
OdpowiedzUsuńLatem to klimę włączają, a zimą widocznie mile widziany ciepły smrodek...
UsuńTak mi się wydaje, że jak samemu je się popcorn, to wtedy nie słychać jak inni to robią. I zapach też nie przeszkadza. Nie od dzisiaj wiadomo, że najlepszą obroną jest atak...
OdpowiedzUsuńA wiesz, że pomyślałam o tym i chyba następnym razem pójdę z pizzą XXL :-)
UsuńNie należę do najstarszych ludzi, ba!, chyba nawet jestem jeszcze młoda, więc nie powinno mnie to jakoś bulwersować - bo zachowania, które opisałaś właściwe są raczej młodemu pokoleniu. Ale ja sama, gdy idę na film, mam ciarki i nerwy gdy widzę tych jedzących i siorbiących. Nie wiem, co to za tradycja, żeby wnosić jedzenie do kina i nim przeszkadzać wszystkim. Ostatnio powiedziałam mojemu chłopakowi żeby kupując bilety, kupił jakież z daleka od ludzi :D
OdpowiedzUsuńPowinny być seanse dla niejedzących! :)
Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/
Tu stanę w obronie młodych! Najwięcej i najdłużej jedli ci w średnim wieku! Dzięki za odwiedziny!
UsuńNiestety w kinie można się natknąć na prawdziwą mieszankę wybuchową, a ta obsesja wyżerania popcornu czy innych chrupaczy jest przerażająca. No, ale biznes musi się kręcić z każdej strony.
OdpowiedzUsuńO tak, ceny tych przekąsek w kinie są wyższe, niż ceny biletów!
UsuńJa do kina chodzę dość rzadko bo ceny u nas powalają, a poza tym ciągle czasu brak i mój wężullo jakoś tak nie przepada za kinowymi seansami. Jednak gdy się wybierzemy, to mamy szczęście delektować się filmem w dość kulturalnym towarzystwie. A co do popcornu czy nachos to mi akurat smakuje, ale apopleksji na ciamtanie i siorbanie dostaję na maksa :)
OdpowiedzUsuńZ takich religijnych filmów jakiś czas temu oglądałam Arkę i byłam pod wrażeniem, jak dla mnie bardzo dobry film i skłania do refleksji.
Masz rację, kochana - ja wysiłkiem woli staram się skupiać na filmie, a nie na efektach dźwiękowych konsumowania...
UsuńArkę też widziałam, bardzo dobry i naprawdę prowokujący do dyskusji po filmie!
Serdeczności:-)