Przy okazji Dnia Przytulania (31 stycznia) pojawiły się na blogach i w mediach wzmianki o tym, jak ważne jest przytulanie dla wszystkich, nazywane witaminą M może być wyrazem okazywania uczuć, sposobem budowania poczucia bezpieczeństwa, pocieszeniem, grą wstępna między kochankami.
A ja chcę dziś, trochę przewrotnie podzielić się z Wami refleksjami na temat przytulania słowa i to zarówno pisanego, jak i mówionego. Ale czy można PRZYTULIĆ SŁOWO ?
Trochę inaczej przytulam słowa pisane, a inaczej wygłaszane przez różne osoby. Słowo pisane kojarzy nam się głównie z literaturą i nie chce się tu wymądrzać na temat rodzajów, gatunków i innych szczegółów teoretycznych. Miłośnikom czytania dla przyjemności nie jest obcy podział na książki do poduszki, książki jako balsam dla duszy, poradniki lub podręczniki, wspomnienia i pamiętniki, wreszcie antologie poezji i "złotych myśli". Oczywiście nie wymieniłam książek dla pasjonatów wszelkiego rodzaju. Pasjonaci wiedza o czym mowa...
Jakie słowo pisane warte jest przytulenia? Ja przytulam książki, które są dla mnie balsamem dla duszy, takie, do których wracam choćby we fragmentach,dobre na chandrę lub dla wywołania refleksji o życiu. Tomiki wierszy trzymane pod ręką lub na stoliku nocnym, by przeczytać choć jeden wiersz przed zaśnięciem.
Ostatnio przytulam w ten sposób dwa tomiki wierszy Gabrysi Kotas, która mówi o sobie, że nie jest poetką, ale skoro nie umie grać na instrumencie, wszystkie emocje przelewa na papier, a właściwie na klawiaturę komputera. Przytulam jej słowa, bo trafnie określają nastroje, emocje, ulotne chwile, przeczytasz wiersz i już wiesz, że to właśnie pomyślałeś...
Dla równowagi przytuliłam także książkę - wspomnienia Jadwigi Śmigiery ZWARIOWAŁAM. Oprócz wspomnień o konkretnych miejscach i osobach znajduję tam poetyckie wręcz niedopowiedzenia, trochę melancholii, czułości, a co najważniejsze inspiracji. Pod jej wpływem zaczęłam spisywać OKRUCHY PAMIĘCI, w hołdzie tym, którzy odeszli...
Oprócz słowa pisanego bardzo chętnie przytulam słowa mówione, piękna polszczyzna jest u mnie w cenie na równi z poezją. Bardzo ważne bowiem jest nie tylko to, co się mówi czyli treść, ale także to, jak się mówi czyli oprawa. Dlatego lubię słuchać poezji śpiewanej, a tekst w piosenkach doceniam na równi z muzyką.
Jak powiedział Pawlak w komedii Chęcińskiego : mądrego warto posłuchać, a jeśli te mądrości wygłoszone zostają piękną polszczyzną to korzyść podwójna. pielęgnowanie starannej mowy jest równie ważne jak pielęgnowanie urody i tu warto skorzystać z podpowiedzi Jana Miodka czy Jerzego Bralczyka, którzy nie tylko uczą jak poprawnie, ale też jak ciekawie mówić...rozwiewają różne wątpliwości językowe i to w tak ciekawy sposób, że słucha się ich wykładów jak frapujących opowieści.
Inny rodzaj słowa mówionego, które przytulam to refleksje lub rozważania znanych, cenionych i zasłużonych dla polskiej kultury osób, o niektórych już kiedyś wspominałam: Władysław Bartoszewski, Agnieszka Holland, Krzysztof Zanussi, Krystyna Janda.
Przyjemność słuchania w tych przypadkach łączy się z mądrością treści i elementami edukacyjnymi.
Na koniec wspomnę tylko dla sprawiedliwości o wpisach na blogach, które odwiedzam i przytulam z czułością, kierując się różnymi upodobaniami, zależnie od nastroju i potrzeby duchowej, ale zawsze przyczyną jest słowo...
Ja najchętniej przytulam słowa prawdy, jaka by nie była. To oczyszczające i dające nadzieję.
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak się zastanawiam czy każda prawda daje nadzieję...ale chyba lepiej znać prawdę.
Usuń:) Słowo pisane ma to do siebie że można do niego wrócić w każdej chwili. Wolę lekkie z humorem czy nawet z sarkazmem niż ciężkie "ambitne" - ambitne i ciężkie jest życie - to ma być oderwaniem od rzeczywistości
OdpowiedzUsuńAmbitnym i ciężkim zaczytywałam się w sielskiej młodości, teraz też wolę lżejsze, co nie znaczy, że pozbawione odpowiedniej wagi i wartości...
UsuńBardzo lubię przytulać słowa. Nie teksty, a słowa właśnie. Niektóre tak pięknie brzmią, niezależnie od znaczenia. "Abominacja" na przykład, nie jest ładna? Albo "szuflad"- słowo wyjęte z kontekstu staje się zupełnie niezrozumiałe dla niektórych. Uwielbiam uczyć się języków, bo pasjonują mnie słowa, ich brzmienie, melodia, pochodzenie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, pojedyncze słowa w moim przypadku bywają zaczynem wiersza lub nietypowych skojarzeń - dobre ćwiczenie umysłowe...
UsuńPolszczyznę warto przytulać :) W końcu nasz język jest jednym z trudniejszych do nauczenia, co sprawia, że wszystkie inne wydają się łatwe :) I jak tu nie przytulać?
OdpowiedzUsuńPięknej polszczyzny mogę słuchać godzinami, podziwiać dykcję, dobór słów, intonację - to wielka sztuka być krasomówcą.
UsuńCudowne połączenie słów: przytulam słowo. Od razu pomyslałam sobie o wszystkich tych książkach, które przytulam mentalnie i w trakcie czytania i jeszcze chwilę po. Słowa potrafią koić, tak samo jak dotyk, a jeśli do tego są mądre i autentyczne- potrafią zdziałać cuda.
OdpowiedzUsuńTakich cudów życzę nam wszystkim :)
Masz rację, słowa potrafią koić, tak samo jak ranić, nawet chyba bardziej, niż przemoc fizyczna...
UsuńO tym też się na szczęście coraz więcej mówi: słowa ranią i mają wielką siłę
UsuńAsiu,jak "przytulić słowo" to u mnie od razu myśl,co tam słowo,chętnie przytulałam,przytulam i będę przytulać...wszystkie historie (czytaj:książki),które szczególnie zapadły mi w głowę,serce ,duszę...A i te inne też przytulam ale mniej "serdecznie". Wczoraj słyszałam o Dniu Przytulania,ale tu tak powiem jak mój Mietek mówi o Dniu Kobiet....czy to znaczy ,że tylko tego jednego dnia mamy "widzieć ,że to kobieta?"....Więc analogicznie...."przytulajmy się" na okrągło....staram się tak robić ,ale efekt nie zawsze jest taki jakbym chciała.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie lubię Dnia Kobiet właśnie dlatego, że mam wrażenie, jakby ktoś tylko tego dnia uważał mnie za kobietę...przytulać też się lubię, nie tylko w Dniu Przytulania :-)
UsuńBarzdo podoba mi się to Twoje przytulanie słowa, a szczególnie moich tomików :) Dobrze im u Ciebie Asiu - i bardzo się z tego cieszę
OdpowiedzUsuńOj tak, mają jak w puchu :-)
UsuńBardzo ciekawy wpis jotko. Myślę, że większość osób skojarzy słowo przytulać z taką ludzką fizyczną czynnością, która wywołuje w nas radość, ekscytację, szczęście, poczucie bezpieczeństwa itp.
OdpowiedzUsuńLubię przytulać książki, których fabuła porywa mnie od rzeczywistości, lubię złote myśli, z których płynie mądrość życia. Uwielbiam też przytulać się do najbliższych, do zwierzaków i pluszaków :)
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Oj gapa ze mnie, zamiast gabunia76 wpisałam adres mailowy. Proszę usuń powyższy komentarz ;)
Kochana, każdy twój komentarz przytulam ciepło, jak i wpisy na twoim blogu, to w sumie niesamowite, że czasami trafiamy od razu na osoby, które chce się przytulać, nawet na odległość...
UsuńBardzo dziękuję Asiu (mam nadzieję, że nie pogniewasz się, że piszę po imieniu?) i vice versa :)
UsuńTeż tak mam czasem, że kogoś nie znam, a już czuję sympatię do tej osoby :)
Cała przyjemność po mojej stronie kochana :-)
UsuńDziękuję za ten tekst.
OdpowiedzUsuńJak wiesz - też lubię przytulać.
Pozdrawiam najserdeczniej.
Wiem, wiem, dlatego tym łatwiej przytula się twoje teksty :-)Ściskam więc...
UsuńPodobnie jak Ty lubię przytulać słowa, szczególnie te, które niosą jakieś mądre przesłanie.
OdpowiedzUsuńLubię zaglądać do Ciebie i przytulać Twoje mądre teksty.
Dawno mnie nie było na blogu.
A dziś Cię Asiu przytulam na dobranoc :-)
A ja lubię przytulać twoje ciepłe wiersze, zawsze im blisko do serca Jadziu...moja mama miała na imię Jadwiga, a teraz ja dwie tworzące Jadwigi przytulam :-)
UsuńSama mam kilka książek do przytulania, któych nie pozbędę się za nic w świecie. Nie ukrywam, że bliskie są mi też z uwagi na szacunek jakimi darzę ich autorów. Między innymi "Uśmiech codzienności" Gabrysi też mam, to moje pierwsze w życiu wiersze, tzn. moje w sensie, że do mnie jakoś tak dziwnie przylgnęły ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie można ich nie kochać, same przytulają się do serca :-)
UsuńJak pięknie napisane :) Dla mnie słowami, które przytulam są felietony Reginy Brett, której osoba jest dla mnie prawdziwą inspiracją. Ciekawy pomysł z czytaniem wierszy przed snem. Osobiście lubię poezje, ale często miewam problemy ze skupieniem się przy niej. Jeden wierz przed zaśnięciem to dobre rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, po raz drugi pojawia się związek przytulania z inspiracją :-)
UsuńKurcze, ja chyba nie umiem tak emocjonalnie podchodzić do książek. Ogólnie... nie lubię być na przykład właścicielem książek bo nie mam gdzie ich trzymać i... właściwie to mnie denerwuje, gdy jakąś dostaję na przykład w prezencie :D Więc... ja chyba nie przytulam :( Albo przytulam na chwilę i daję komuś innemu do przytulania :)
OdpowiedzUsuńBo właśnie są książki, które wędrują ustawicznie i są takie, które przytula się na dłużej lub są przytulane zbiorowo w dyskusji o książce....
Usuń"Przytulić słowo" piękne. Wolę właśnie słowa przytulać, niż jakąś obcą osobę na ulicy, bo swego czasu zachęcano do tego w Dniu Przytulania. Ostatnio przytulam Anię z Zielonego Wzgórza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asiu. :) .
Czasami przytulamy kogoś wirtualnie, bo wyczuwamy pokrewną duszę. Anię fajnie się przytula :-)
UsuńSerdeczności Tereniu :-)
Dzień przytulania jakoś minął mi niezauważenie. Poza tym, propagowanie przytulania się do nieznajomych zupełnie mi nie leży. Natomiast zaintrygowało mnie określenie "przytulanie słowa". Ja raczej nie przytulam słów, lecz przytulam się do nich.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, od prof. Miodka wolę słuchać prof. Bralczyka, m.in dlatego, że pozbawiony jest maniery naśladowania arystokratycznych zachowań.
Miłego dnia
Jerzego Bralczyka też lubię słuchać, w ogóle lubię słuchać ludzi, którzy nawet o banalnych rzeczach rozprawiają z pasją...
UsuńMiłego wieczoru:-)
Mam to samo: lubię przytulać słowa, bez książki nie zasypiam, ale najbardziej interesuje mnie język, szczególnie ten dawny. Przywracam zapomniane słowa i cieszę się jak dziecko, gdy odkryję ten inny smak. Szkoda, że nie dam rady wszystkiego przejrzeć. Serdeczności zasyłam.
OdpowiedzUsuńSzkoda że wiele pięknych słów wyszło lub wychodzi z użycia, bo wygodniejsze są krótsze lub zapożyczone...
UsuńSama ze zgrozą łapię się na tym, że pożyczam od młodzieży niektóre zwroty.
Będę zaglądać do Ciebie i przytulać przywracane słowa:-)
Dziękuję. Ja Twój język i łatwość pisania podziwiam. A wiesz, że sama też wplatam młodzieżowe słowa? A nawet coraz więcej używam w codziennej mowie. Nie martwię się tym, ponieważ z czasem niektóre z nich staną się normą. Język żyje i tak ma być. Serdeczności zasyłam.
UsuńJęzyk żyje i zmienia się wraz z nami i naszym światem, mam nadzieję jednak, że nie będziemy ulegać złym modom, które zubożyć mogą zasób słów lub środków wyrazu.
UsuńAle jeśli są takie blogi jak Twój, Kawiarenka czy blog Stokrotki to jestem dobrej myśli...
Pięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam pięknie:-)
UsuńA słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami - taka dygresja mnie naszła w związku z tematem.
OdpowiedzUsuńAle to już zupełnie inna "opowieść" ;)
Miłego wieczoru, Jotko :)
o, jakie fajne skojarzenie i masz rację, to już zupełnie inna opowieść, chociaż....
UsuńPrzytulam Cię serdecznie kochana Jotko w to wspaniałe święto :)
OdpowiedzUsuńAniu, Ty też przytulasz słowa i łączysz w opowieści...
UsuńBardzo ładnie napisałaś o przytulaniu słów i książek.
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo za miłe słowa:-)
UsuńPoezję Gabrysi znam i bardzo cenię. Od słowa jestem uzależniona, bez pisanego nie umiem żyć, a nad wypowiadanym staram się panować, bo może wrócić...:)
OdpowiedzUsuńMiodka słucham od lat i bardzo cenię, a Jandę jako aktorkę uwielbiam:)))
Dobrej niedzieli Asiu:)
Tak, niektóre słowa są jak kamienie, inne jak motyle...
UsuńSamych słoneczności!