czwartek, 30 marca 2017
Przypadkowe spotkanie...
Czasami mam wrażenie, że niektórzy ludzie urodzili się starzy i zgorzkniali. Obcowanie z nimi potrafi wpędzić nas w chandrę lub wyssać energię. Dziś przedstawiam wam rozmowę niezwykle dołującą z osobą niezwykle marudną, która nie ma powodów do narzekania, a jednak…
- No cześć, co słychać u Ciebie?
- Stara bieda, szkoda gadać…
- A co, masz jakieś zmartwienie?
- A z czego tu się cieszyć? Zimno, wszystko drożeje, nogi mnie bolą…
- Ale dobrze wyglądasz, nowy płaszczyk?
- A gdzie tam dobrze, zobacz jakie mam wory pod oczami, a płaszcz całą zimę nosiłam, córka mi kupiła, pewnie matki się wstydzi, bo tamten był jeszcze dobry…
- Elegancko wyglądasz, a wnuki to już chyba duże?
- A gdzie tam duże, do szkoły chodzą, a ile to kosztuje… i jeszcze córka pozapisywała je na tyle zajęć, po co to pieniądze wydawać…
- Skoro lubią te zajęcia… i rozwijają zainteresowania. Słyszałam, że działkę kupiliście?
- Zaraz tam działkę, ogródek taki, żeby stary miał co robić na emeryturze, ale jak myśli, że dam mu na paliwo… niech rowerem jeździ, szkoda auta…
- Ale to fajnie, możesz posiać trawkę i kwiaty i poleżeć na leżaku, w upały to lepsze, niż siedzieć w gorącym mieszkaniu…
- Ja tam robić w ziemi nie lubię i nie będę się wylegiwać, jak w domu tyle roboty…
- No przecież tylko we dwoje jesteście, to przy czym masz tyle roboty?
- W domu zawsze jest coś do roboty, a ty kiedy na emeryturę?
- Jeszcze kilka lat… a co planujesz na lato?
- Żartujesz? a co ja mogę planować, już mi się nic nie chce i za co?
- To może złóżcie wniosek do sanatorium…
- No jeszcze mnie w sanatorium nie widzieli… a co tam u Was?
- U nas wszystko w najlepszym porządku …
- No tak, niektórzy to mają szczęście w życiu…
I cóż można na to odpowiedzieć?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ależ to polski folklor. Weźmy takich Ameraknów, spotykają się, "How You Going?" "Fine."... i po rozmowie. No bo czym gadać, jak wszystko w porządku? :D
OdpowiedzUsuńPrawda? kiedy my się tego nauczymy? a trochę czasu już minęło od momentu, kiedy mieliśmy prawo narzekać ...
UsuńRaz byłam świadkiem dłuższej odpowiedzi.
Usuń"Świetnie! Właśnie wracam ze szpitala, syn złamał rękę" A wszystko z promiennym uśmiechem i entuzjazmem jakby w totka wygrała
A wiesz, że miałam podobnie: twoja imienniczka miała syna w szpitalu a sama złamała rękę, pytam czy jej to nie załamuje, a ona na to - coś ty, przecież odszkodowanie dostanę i wpadnie trochę grosza...
UsuńCzyli w każdej sytuacji można znaleźć pozytyw. Hm, ja jestem raczej z tych narzekających. Chociaż tylko mężowi się z tym zdradzam ;)
UsuńChyba każdy musi trochę ponarzekać, byle nie zatruwać życia innym, a mężowie niestety są na to skazani, zresztą im też się zdarza i my musimy wysłuchać :-)
UsuńO matko !!!
OdpowiedzUsuńCzytaniem się zmęczyłma a cóż dopiero w realu :-))))
Ja rzadko jęczę i wyrzekam, chyba że jest powód i faktycznie świat mi się wali na głowę ...
Tak jak ja pisaniem, wierzyć się nie chce, że takie marudy istnieją...
UsuńBo to jest tradycja. Należy narzekać, żeby nie zapeszyć. Ze swego dzieciństwa pamiętam, że wszystkie mamy dookoła mówiły swym córkom, że są brzydkie i głupie, nawet gdy dziewczyna była śliczna i mądra. Jak coś nawet szło dobrze, to nie należało o tym mówić głośno, bo zaraz ktoś/coś zepsuje ten stan. Wszystko funkcjonowało w myśl powiedzenia, że dzień się chwali po zachodzie słońca a męża- po jego śmierci. I wychodziły z domu dziewczyny nie znające zupełnie swej wartości i powielały we własnej rodzinie to wszystko co usłyszały w dzieciństwie. Bo po takim praniu mózgu w dzieciństwie mało która starała się świadomie zmienić model wychowania.
OdpowiedzUsuńPonieważ byłam "trudnym dzieckiem" , bo niesamowicie asertywnym, dość wcześnie "odkryłam", że wcale nie jestem ani taka głupia ani taka brzydka, a własnej córce zawsze mówiłam, że jest ładna, mądra i że wszystko zawsze może osiągnąć.
Miłego,;)
Coś w tym jest, powtarzano nam ciągle, że nie należy się chwalić, ze dzieciom nie wolno pyskować itp.
UsuńMam znajomego, który kupił sobie nowe auto, ale do pracy jeździ starym, żeby ludzi nie kłuć w oczy...
Sory - ale NIENAWIDZĘ takich Popierdółek Zawsze takiemu w dupie krzywo!! To nie mój styl. Unikam takich jak zarazy. Jak będę chciała się dręczyć to dokonam samobiczowania . Każdy ma swoje gorsze dni ale ciągle narzekać???
OdpowiedzUsuńTo podobno nasz sport narodowy, ale mam nadzieję, że to się zmienia...
UsuńNIe zmieni się - to się wysysa z mlekiem matki i przekazuje następnym
UsuńWitaj Asiu:) Oj Kochana, żebyś wiedziała, jak ja uciekam od takich ludzi, ręce opadają. Człowiek stara się podtrzymać rozmowę, a tu jak w przykładzie tak pesymistyczne podejście. Współczuję takim ludziom, jeśli to możliwe, a znam takich ludzi, to po prostu nie podtrzymuję kontaktu. Często ci ludzie nawet nie potrafią cieszyć się z czyjegoś szczęścia czy powodzenia. Ale są na szczęście też tacy, których cieszy każdy dzień życia, kwiatek w ogrodzie, czy fajna książka...Do takich należę. Problemy mam jak każdy, krzyż też swój dźwigam, ale czy mówienie o tym wokół, narzekanie coś zmieni? Nic, a może tylko zabrać fajnych ludzi z otoczenia. zbyt bardzo sobie cenię te znajomości, bu spowodować ich zerwanie:) Pozdrawiam z zachmurzonego Dolnego Śląska:)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj Moniko, mnie też się zdarza, ale szybko przypominam sobie, że każdy problem można rozwiązać, a każda migrena kiedyś mija :-)
UsuńSłoneczka życzę :-)
Asiu unikam takich narzekaczy jak ognia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :) .
Ja też się staram, ale czasem chyba trzeba ugryźć sie w język lub poprzestać na powitaniu...
UsuńJa też unikam, ale ponarzekać lubię...
UsuńTrzymam się z dala od takich osób, bo to toksyczni ludzie. Myślę podobnie jak Anabell, że to trochę poszło z pokolenia na pokolenie, przy tym niektórzy poszli po rozum do głowy, a niektórzy nie.
OdpowiedzUsuńTo chyba też wynika z tego, że nie docenia się tego, co mamy, a tylko jeden drugiemu zazdrości...
UsuńTakiej osobie zawsze coś nie pasuje. Najlepiej niech zamknie się w domu i nie wychodzi, skoro życie jest beznadziejne. Jak ktoś tak marudny mógł w ogóle znaleźć męża?
OdpowiedzUsuńMoże kobieta zmieniła się na niekorzyść, a może on też taki marudny?
UsuńO matko, po takiej rozmowie człowiek od razu czuje się zniechęcony do życia. To co lepiej oszczędzać cały czas, nigdy nie jeździć, nic nie widzieć, nie sobie nie kupować, bo w sumie po co, a pieniądze na czarną godzinę? To tak można aż do śmierci i w ogóle się nie czuje, że się żyje, tylko to zwykła egzystencja, która przytłacza. Nie samymi obowiązkami człowiek żyje. Fajnie właśnie, że dzieci uczestniczą w różnych zajęciach, że się rozwijają. Oczywiście to tak w równowadze, bo przesadzać z dodatkowymi lekcjami dla dzieci też nie można. Ale pozytywne to ogólnie jest, że chodzą na coś, a nie siedzą tylko przed komputerem.
OdpowiedzUsuńAle skoro ta oszczędność nie przynosi jej radości to chyba coś jest nie halo? Powinna być zadowolona chociaż, że zaoszczędziła na tym i owym...
UsuńWłaśnie o to mi chodziło.
UsuńJa takie osoby omijam szerokim łukiem. Idzie sobie człowiek szczęśliwy, że już wiosna i można szaleć w terenie, a taka maruda potrafi zepsuć humor na cały dzień.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony tak, a z drugiej myślę sobie - jaka ona biedna, nawet wiosna jej nie cieszy...
UsuńTe Pani zapewne nie cieszy również lato, jesień i zima, a także poranek, południe i wieczór. Ale fakt, powspółczuć trochę można:)
UsuńTo prawda, nawet święta jej nie cieszą...
UsuńNiestety ,mam taką osóbkę w rodzinie ,która co prawda rzadko do mnie dzwoni ,ale jak już to z jej strony- w pracy beznadziejnie,kupa roboty,wszystko jej dokucza,wszystkie kosteczki bolą ,jest samotna ,nie ma chłopa....i chce abym w Dukli jej poszukała (chłopa ).Po długiej rozmowie przy końcu łaskawie zapyta się co u mnie słychać.Po takiej dawce z jej strony tym chętniej mówię ,wszystko w porządku bo i tak u niej zawsze jest gorzej niż u innych. Po takiej rozmowie ani ja ani mój Mietek nie dziwimy się ,że jakoś tak "gorzej" się czuję......
OdpowiedzUsuńJa to nazywam zwisem ogólnym, bo po takiej rozmowie czuję, że wszystko mi zwisa, jakby ciążenie większe było...
UsuńFaktycznie, straszna malkontentka. I jeśli wiesz, że ona zawsze taka, to nie licz, że się zmieniła i nagle coś ją ucieszy (nawet ze spotkania się nie ucieszyła, wrednota). Po takim chłodnym powitaniu ja bym zaraz się żegnała. Po co psuć sobie humor czyimiś kompleksami?
OdpowiedzUsuńDługo się nie widziałyśmy, więc miałam nadzieję, że coś nowego usłyszę, może wreszcie pozytywnego...
UsuńCzasami nie doceniamy tego co mamy...Taka przywara Polaków...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie doceniamy, bo tak naprawdę nie ma tak źle, jak to widzi...
UsuńPowiem Ci, że kiedy czytałam Waszą rozmowę, to ogarnął mnie śmiech, jakbym dowcip czytała. Chociaż wygląda na to, że życie tej ponurej pani to jakieś jedno wielkie g...o i pewnie rozmowa z taką osobą to koszmar, to z boku brzmi to przekomicznie :-D Mnie jeszcze drażnią osoby, które ciągle powtarzają, że kiedyś to było super, a dzisiaj jest bez porównania gorzej, bo wszędzie tylko ten internet, dzieci nie wychodzą na dwór, dorośli nie chodzą do siebie na plotki o każdej porze dnia i nocy itd. itp. A prawda jest taka, że każdy sam sobie układa życie jak chce, a świat nie stoi w miejscu i wypadałoby też nie stać.
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda, zgodnie z przysłowiem - jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz...
UsuńZnam takich i czytając miałam wrażenie, że piszesz o osobie, którą ja znam. Jęczą, marudzą, wiecznie źle, a Ty uśmiechnięta to jeszcze pewnie komentarz pod nosem - z czego ona się tak cieszy. ;-)
OdpowiedzUsuńPewnie każdy z nas ma w swoim otoczeniu takie marudne jednostki, ciekawe o czym rozmawiają takie dwie marudy?
UsuńZnam kilka takich osób, którym nie dogodzisz nawet wygraną w lotto, bo zaraz wyliczą ile podatku trzeba od tego zapłacić. No i ten tradycyjny tekst „ co słychać? Stara bieda” doprowadza mnie do rozpaczy . Buziaki przesyłam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a czy jest nowa bieda?
UsuńBuziaki odwzajemniam:-)
Pesymista to były optymista, który ma lepsze informacje. ;)
OdpowiedzUsuńPodobno, ale sztuka pozostać optymistą pomimo lepszego doinformowania :-)
UsuńPiękne 😀
UsuńSą ludzie którzy jakby urodzili się z narzekaniem w genach. Takich nigdy nic nie zadowoli. To smutne bo ich życie jest wtedy smutne pozbawione jasnych stron. Współczuję takim ludziom i jest mi ich żal .
OdpowiedzUsuńMasz rację, bo nie potrafią dostrzec uroków życia...
UsuńU mnie na studiach widzę już takich marudzących ludzi. Nie dość, że zrzędzą, to podczas pracy grupowej patrzą wilkiem na innych...
OdpowiedzUsuńA myślałam, że młodym się to nie zdarza...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńOdnoszę czasami wrażenie, że niektórym utyskiwanie na własny los sprawia nieziemską przyjemność, więc jeśli znam sytuację, staram się za bardzo nie brać sobie takich żali do serca.
Czasem bywa nawet zabawnie, gdy przypadkiem człowiek staje się świadkiem licytacji "Komu gorzej":)
Problem w tym, że kiedy takiej osobie przydarzy się coś naprawdę przykrego, przeważnie nikt już temu nie daje wiary.
Pozdrawiam :)
Bywa też, że takich osób się unika lub zwyczajnie nie potrafimy już im współczuć, bo całe życie narzekają...
UsuńPozdrawiam słonecznie:-)
Też znam lub kiedyś znałam takie osoby. Po takiej rozmowie sama zawsze gorzej się czułam. Cała energia jakby gdzie ulatywała, a może taka osoba ją wysysa, nie wiem, ale wiem, że są niereformowalne. Co byś nie powiedziała, zawsze źle, zawsze na nie. I jak z Twojego dialogu widać, często są to osoby, które nie mają powodu do narzekań.
OdpowiedzUsuńA może problem tkwi w tym, że nigdy nie zaznały prawdziwej biedy?
UsuńBedę brutalna - trzeba być idiotą, by nie doceniac cudownego życia... że może nietakie jakie by się chciało? Ale życie...
OdpowiedzUsuńZgadzam się Aniu, a czy u Ciebie wszystko O.K.?
UsuńChce się krzyknąć: O MATKO!!!!!
OdpowiedzUsuńZmęczyłam się już samym czytaniem tego dialogu. Szkoda mi takich ludzi i czasem myślę, że może nikt nie pokazał im piękna świata i nie nauczył dostrzegać drobnostek dających radość. A może też nie spotkali w swoim życiu kogoś, kto by im pokazał jak pokonywać trudności, stawiać cele i dążyć do wyznaczonego punktu. Miałam w rodzinie taką osobę, ale jej życie uległo zmianie i na stare lata znalazła cel w życiu, jest komuś potrzebna i owszem narzeka na to i owo (głównie na zdrowie) ale oprócz tego działa sobie po swojemu i daje jej to radość.
I tego się trzymajmy - za oknem piękna wiosna, słońce zagląda do okien, przyroda budzi się do życia. Nawet poradziłam sobie (jak baba ;) z awarią rowerową. I na co tu narzekać. Udanego weekendu życzę Tobie Asiu i Twoim Czytelnikom ;)
Doprawdy nie ma na co narzekać, zawsze jest ktoś kto ma gorzej lub inaczej, warto doceniać każdy nowy dzień:-)
UsuńZa mną wspaniała sobota, życzę więc udanej niedzieli:-)
Od samego czytania można się zdołować ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że niektórzy ludzie nie zauważają w życiu szczęśliwych chwil...
Tacy się chyba urodzili, jak zgorzkniali tetrycy z Muppetów :-)
UsuńDowód na to, że niektórym zwyczajnie nie da się dogodzić :/
OdpowiedzUsuńPrzykro musi być rodzinie takiej osoby. Choćby nie wiem co, zawsze będzie źle...
Potem dziwią się, że mąż ucieka od takiego gderania na działkę...
UsuńOd marud uchroń Cię Boże, z wrogami sobie poradzisz. Optymistce, pesymistka przesyła pozdrowienia na Prima Aprilis.
OdpowiedzUsuńIwonko, jaka tam z Ciebie pesymistka? Przy twoich problemach radzisz sobie zdumiewająco i z życiem i z nastrojami :-)
UsuńW naszym kraju tyle ostatnio primaaprilisowych zdarzeń, że trudno wymyślić coś oryginalnego :-)
Nie cierpię pesymistów i malkontentów. Ale też z drugiej strony, to jest taka nasza Polaków cecha, że uważamy, iż nie wypada być ze wszystkiego zadowolonym, nie wypada cieszyć się z komplementów itp. I tacy ludzie stają się, może chcąc niechcąc, pesymistami i nudziarzami.A wystarczy czasem ucieszyć się z tego, co mamy i podziękować za komplement (jak z tym płaszczem w twoim wpisie).
OdpowiedzUsuńNo właśnie, komplementów też nie umiemy przyjmować, może dlatego, ze podejrzewamy nieszczerość lub interesowność...czasami to także wina wychowania, a szkoda...
UsuńMasakra !!! Nie lubię takiego ludzkiego marudzenia i staram się unikać takich ludzi. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńMasz rację, masakra - aż chce się potrząsnąć taką osobą:-(
UsuńHyhyhyhy przepraszam, ale mnie to rozbawiło :D głównie dlatego, że to nie ja musiałam z takim osobnikiem rozmawiać. Estyma za próby potrzymania konwersacji, prawdziwy heroizm!
OdpowiedzUsuńHeroizm lub masochizm, nie sądzisz? Ale jakoś nie potrafiłam tak odejść bez słowa...
UsuńNo niestety zdarzają się tacy ludzie.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo rozsiewają złą energię:-(
UsuńSzkoda zdrowia na narzekające i gderające kobiety. Mam nadzieję, że taka nie będę. Jeśli życie nie cieszy, to tragedia, współczuję najbliższym, którzy muszą codziennie wysłuchiwać. Dobrze, że chłop będzie mógł spędzać czas na działce, więc odetchnie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Chyba po to niektórzy mężowie spędzają całe dnie na działce.
UsuńCały czas pracuję nad tym, by na starość nie być zrzędliwą...
Jotko, wybacz ale nie przeczytałam do końca. Mnie tacy malkontenci wkurzają maksymalnie i uciekam od nich jak najdalej mogę. Pozdrawiam i współczuję, że musiałaś tego wysłuchiwać.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, niektórym to podnosi ciśnienie, innym wręcz przeciwnie...
UsuńJa już jestem zrzędliwa i wredna a na starość pobiję wszystkie rekordy w końcu jakąś samej sobie rozrywkę dać muszę.
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko masz do siebie dystans, a to już dużo :-)
UsuńNarzekanie i pesymizm jest chyba polską przypadłością :)
OdpowiedzUsuńDziś w drodze na targowisko mijałam grupki rozmawiających osób i dało się słyszeć głównie narzekania na pogodę, na zdrowie itp.
Usuń