Byłam świadkiem irracjonalnego dialogu, bo inaczej nie mogę tego nazwać.
W dużym sklepie samoobsługowym młoda para z dzieckiem pakowała przy kasie zakupy, liczyli na jakąś promocję, w której za zakupy ponad 50 zł należał się kupon na dalsze zakupy.
Ostatnim towarem na taśmie był szampan dla dzieci, na urodziny rzecz jasna. Para była z 3-letnią dziewczynką. Kasjerka po podliczeniu zakupów zakomunikowała, że kuponu nie będzie, bo szampan dla dzieci kasa liczy jako ALKOHOL!
Przy kasie stało kilka osób, spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem. Jak to alkohol, przecież to oranżada, tylko w innym opakowaniu?
- Ale stoi na stoisku z alkoholem - taka była odpowiedź kasjerki.
Jakaś starsza pani zwraca się do dziecka:
- To jak wypijesz ten szampan, to będziesz śpiewać!
- Tak, sto lat! - odpowiedziała rezolutnie mała solenizantka.
Towarzystwo rozbawione podwójnie, bo dziecko zabawne, a oranżada okazała się alkoholem! To może na Sylwestra lepiej kupić szampan dla dzieci, w końcu tańszy?
I nie kupujcie w takim razie dzieciom i wnukom, bo rozpijacie małe dzieci:-)
czy oranżada musi udawać szampan:)) Może na urodziny trzylatki lepszy byłby owocowy drink. Masz babo, tu też językowa pułapka, bo drink kojarzy się z alkoholem. Pijmy zatem:))
OdpowiedzUsuńSęk w tym , że dzieciom i młodzieży drink nie kojarzy się z alkoholem, piwo zresztą też nie:-(
UsuńNie odmówiłabym sobie przyjemności złożenia skargi do Państwowej Inspekcji Handlowej- bo albo to jest alkohol i jest to niezgodne z wychowaniem dzieci i młodzieży w trzezwości, albo sklep robi w wiadomym celu "nawalankę" zaliczając do alkoholu wyrób nie alkoholowy. Czy jeżeli postawię na półce z alkoholem świeczkę to ona też zostanie alkoholem?
OdpowiedzUsuńA poza tym, nie bardzo widzę potrzebę uczenia dzieci spełniania toastów "szampanem". To takie oswajanie dzieci z alkoholem.
Miłego;)
na stoisku z alkoholem były także słodycze, więc dziwna sprawa...
UsuńOswajanie dzieci z alkoholem to inna bajka.
tak, to jest ciekawy, choć zaiste osobny temat, bo ten "szampan" to taka zabawa w branie narkotyków na niby... ale nie robiłbym z tego zagadnienia, większość dziecięcych zabaw polega na naśladowaniu "na niby" zachowań dorosłych... np. dziecięce pistolety - zabawki nikomu krzywdy nie robią, a gdy mu takiej zabawy zabronić, to dzieciak zrobi pistolet z patyka /o procy już nie wspomnę/...
UsuńMiałam tego przykład na niejednej wycieczce dla dzieci, chłopaki maja to we krwi po prostu...
UsuńStrasznie głupia sytuacja, to, że stoi to na półce z alkoholami przecież jeszcze o niczym świadczy ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, człowiek czuje się jak w ukrytej kamerze :-)
UsuńO matko , co za sytuacja :-)))
OdpowiedzUsuńCiekawe kto to wymyślił , market czy przepisy ustawowe :-)
Tego nie wiem, ale system pokazuje taką bzdurę na wydruku z kasy...
UsuńCo za idiotyczna sytuacja, aż dziw bierze , że tak może być. To po co stawiają w stoisku alkoholowym jeśli nie ma w nim alkoholu. Znam ten szampan kupowałam na urodziny córki i po wyszczeleniu zawsze jakaś niespodzianka była. Gra słów jest nieraz zabawna. Trzeba to gdzieś umieścić z lemoniadą też nie, bo wtedy lidzie nie będą umieli poszukać...myślę, że błąd w traktowaniu tego przy kasie. Potrzebne byłby rozgraniczenie, bo to jednak nie alkohol i poinformowanie kasjerki, że tak ma to traktować w przypadku bonów.Miłej niedzieli Asiu, a ja bardziej relaksacyjne myśli mam i tym razem czytam powieść o pewnym kwiatku:)
OdpowiedzUsuńLiteratura relaksacyjna przy niedzieli jak najbardziej wskazana, do tego dobra muzyka i psychika odpoczywa:-)
UsuńNie no, padłam. Ciekawe czy od Piccollo można się uzależnić i ile promili po jego wypiciu wskaże alkomat...
OdpowiedzUsuńUzależnić się można od wszystkiego, ciekawią mnie ewentualne promile...
UsuńA jak przestawią procentowego szampana na półkę z bobofrutami, to już nie będzie alkohol?
OdpowiedzUsuńPewnie nie, to wtedy będzie napój gazowany:-)
UsuńTo są jak ja to nazywam "przesady" w jedną lub drugą stronę. Niedługo są urodziny mojej wnuczki-Dominiki.Wychodzi na to ,że nie dostanie "szampana" bo u nas w sklepie też stoi na półce z alkoholami.Nawet nie wiedziałam ,że tak łatwo idzie "zarażanie się".....Absurdalne to....
OdpowiedzUsuńW dziwnym świecie żyjemy Grażynko. To znowu imprezka? Przyjemności dla wszystkich:-)
UsuńPracowałam w markecie kilka lat i niestety to prawda. Nie tylko Piccolo kasa liczy jako alkohol, ale także piwo bezalkoholowe, gdzie – sprawdzałam – było 0,0%
OdpowiedzUsuńI niestety kasjerka nic z tym fantem nie może zrobić.
Miałam taką sytuację, że pewien młody chłopiec chciał kupić u mnie owe piwo bezalk i zgodnie z prawem, jeżeli kasa odnotowuje alkohol, ja nie mogę mu tego sprzedać i niestety niesie się z tym spore ryzyko, bo jeżelibym sprzedała mu je, a okazałoby się, że to podpucha i jest komisja, wyleciałabym z pracy. Procedury są głupie, ale stosować się trzeba.
W tym celu wezwałam kierownika sklepu, który sam mi powiedział, że mam mu sprzedać to piwo. Byłam chroniona. Jego by wywalili, a nie mnie, gdyby coś ;)
I oczywiście żadne promocje tego typu jak opisałaś, w tej sytuacji nie wchodzą, bo to "alkohol".
I kto to wymyśla? To jakiś matrix...
Usuńbyłem świadkiem takiej podpuchy, tyle że sprzedawczyni sprzedała małolatowi butelkę wina... małolat faktycznie wyglądał dość dorosło, ale za nim stał jakiś inspektor, pokazał blachę i się zrobił dym, że nie zapytała o dowód...
Usuńdziewczyna wyleciała z roboty z dnia na dzień, a sklep miał karę: zawieszenie koncesji na miesiąc, a przez następne dwa oddzielne kasy dla produktów alkoholowych i reszty... to dopiero było zamieszanie, bo de facto w dupę dostali klienci...
sprawa trafiła do prokuratury, ta jednak umorzyła ją ze względu "na małą szkodliwość społeczną"...
szlag może trafić, gdy się widzi takie idotyczne prawo, gdy za sprzedanie narkotyku dzieciakowi sprawę się umarza, zaś gdyby to był joint Maryśki, dziewczyna poszłaby siedzieć...
Wiele takich przepisów funkcjonuje, najlepsze są te o odległości punktu sprzedaży od kościoła na przykład, czego sklepy nie robią by to obejść!
UsuńUrzędnicy wszelakiej maści, nie takie rzeczy potrafią wymyślić. Zwłaszcza po flaszce Piccollaka:)))
OdpowiedzUsuńNo wiesz, jak ja bym tyle gazu na raz łyknęła, to nie wiem co bym wymyśliła!
UsuńTo ja kiedyś własne dziecko w szpony nałogu sama wpychałam? :)
OdpowiedzUsuńNie da się zaprzeczyć, Twoja wina, Twoja bardzo wielka wina ;-)
UsuńOoo dajcie spokój. Wszyscy to pili! Wszyscy znają. Zresztą to produkt dla dzieci, jak może zawierać alkohol?! Wszystkich by skazali. Nie na darmo jednak się mówi o Polsce jako o kraju absurdu i mówię to z przykrością, bo kocham ten kraj.
OdpowiedzUsuńBo to nie wina kraju, tylko ludzi, niestety...
UsuńPoleciałabym do PIH-u jak nic.
OdpowiedzUsuńCiekawe, może ktoś wkurzony to zgłosi?
UsuńOj, poleciałabym do PIH również, tak dla relaksu.
OdpowiedzUsuńOj, taki relaks to zawałem moze skutkować...
UsuńDzięki za wizytę :-)
Dlaczego mnie to nie dziwi?
OdpowiedzUsuńMnie przy tej kasie zatkało najpierw, a potem całą drogę do pracy banan na twarzy...
UsuńŻyjemy w świecie, gdzie wszystko jest względne. W końcu dla Unii Europejskiej marchewka jest owocem nie od dziś :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, nie ma się co dziwić!
UsuńHa, ha, ha! Ale takich absurdów w Polsce całe mnóstwo jest przecież, a przynajmniej było zanim wyjechałam.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji kupić takiego szampana dla dzieci, ale też nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że sprzedawany jest jako alkohol :)
Pewnie nikomu by to nie przyszło do głowy, ja byłam zdziwiona jak nigdy!
UsuńAż żal, że odeszły te czasy, gdy do butelek po oranżadzie i wodzie mineralnej wlewano alkohol, i serwowano na stoły prezydialne.
OdpowiedzUsuńOj, napiłam się kiedyś tej "białej" oranżady, myślałam, że stracę oddech!
Usuńprzypomniało mi się z Wiecha:
Usuń- Ej, panowie, co wy tam tak popijacie z tych butelek?
- Ależ panie władzo, to tylko oranżada.
- A co ona taka biała?
- Bo gruszkowa...
O, to to właśnie:-)
UsuńPhi! Ostatnio, w porządnej restauracji piłam piwo wlewane z czajniczka do filiżanek. Takie prawa Ramadanu!
UsuńTak to jeszcze nie piłam!
UsuńJakie to proste, wystarczy postawić na półce z alkoholem..... :) . :) .
OdpowiedzUsuńPrawda? A jakby tak ocet albo denaturat?
UsuńW ogóle nie powinni tego badziewia dla dziecka kupować. Chrzanić absurdy.
OdpowiedzUsuńNo niby nie powinni, ale ...
UsuńŚwiat jest pełen absurdów...
OdpowiedzUsuńPowyższa sytuacja może wywołać rozbawienie albo rozdrażnienie (jeśli chodzi o tę młodą parę - mam nadzieję, że dołożyli coś do koszyka i dostali bon na zakupy).
Dobrze, że jubilatka zachowała dobry humor w tym całym zamieszaniu. :)
Jubilatka nawet nie zauważyła problemu, w końcu najważniejsze urodziny:-)
UsuńZawiłości sklepowych promocji;-) zapewne nigdy ich nie zrozumiemy;)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie próbuję i nie zbieram zdrapek, saszetek i innych atrakcji...
Usuńczyli taki "szampan" powinien mieć na butelce banderolę akcyzy /akurat nie ma/... można było spróbować takiej właśnie argumentacji...
OdpowiedzUsuńno tak, ale z kolei piwo banderoli też nie ma /ale cydr już ma/...
tu mi się pojawiło pytanie, czy piwo bezalkoholowe liczy się w tej kasie jako alkohol?... chyba tak...
jakby nie było, szkoda czasu na robienie dymu, to z taką sklepową nie wygrasz, bo ona ma swoją procedurę, ona tylko tu pracuje i można jej skoczyć...
zaś sama procedura to wypisz wymaluj taka sama głupota, jak unijne regulacje według których ślimak winniczek to ryba, a marchewka to owoc...
p.jzns :)...
No właśnie i raczej nikt lub rzadko kto robi zadymę, bierze towar i wychodzi.Pewnie jeszcze niejedno mnie zdziwi.
UsuńŻyjemy w kraju absurdów, a może to czasy takie, a może pozjadaliśmy już wszystkie rozumy...?
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy to czasy takie czy ludzie pogłupieli...
UsuńNa Ozyrysa a mnie się zdarzyło po tym auto prowadzić!
OdpowiedzUsuńNo kochana, mogłaś prawko stracić, jak nic!
UsuńUrocza sytuacja :D
OdpowiedzUsuńIdąc tokiem myślenia pani przy kasie, ja już powinienem być na odwyku :D Dawniej piło się Piccolo na każde urodziny - własne lub cudze ;) (bo jak stawiają to przecież nie odmówisz, bo niegrzecznie będzie ;) ).
Dzięki, że przypomniałaś mi dzieciństwo :)
Pozdrawiam Cię gorąco!
A nie jesteś? to masz mocną głowę!
UsuńPozdrawiam upalnie:-)
Ten problem można widzieć różnie. Po co dzieciom szampan? Inny drink też by je cieszył. A pani w sklepie nie powinna go zakwalifikować do alkoholi. Absurd goni absurd!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
Pani chyba o tym nie decyduje, system na kasie jej to wprowadził do rachunku...
UsuńPrzypomniało mi się jak w ubiegłego Sylwestra kupiliśmy Szczerbatym takiego szampana. Powiedziały po spróbowaniu że to okropne paskudztwo :-))
OdpowiedzUsuńCzyli rozpijacie wnuki!
UsuńJa kiedyś synowi na urodziny kupiłam, ale nie próbowałam, bo nie mogę gazowanego...
Absurd goni absurd...byle, żeby nie było zniżki...
OdpowiedzUsuńZa dużo rabatów daliby ludziom...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNiedawno byłam świadkiem podobnej przepychanki słownej z promocyjnym absurdem w tle.
Uważam, że to klient miał rację, ale tak zwane "ostatnie słowo" należało do sprzedawczyni. Gdy już zabrakło jej argumentów, wprawiła w osłupienie kłótnika, gromko wołając: "Taka PRODECURA!".
Jak się domyślasz, w obliczu groźnie brzmiącej "prodecury" - odstąpił od roszczeń:)
Pozdrawiam:)
W dzisiejszych czasach PROCEDURA załatwia wszystko - pacjent zmarł, ale procedury zostały zachowane...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńIdiotyzmów, jak zwykle, dostatek. Począwszy od oranżady nazwanej szampanem i zaliczonej do alkoholu, a skończywszy na uczeniu 3-letnich dzieci picia toastów.
Pozdrawiam serdecznie.
Nasza polska tradycja, powiedz komuś o imprezie bez alkoholu...popuka się w czoło.
UsuńZdecydowanie Piccolo to mój ulubiony "alkohol" z dzieciństwa :D Nawet teraz chętnie wymieniłbym procenty na taki zamiennik :) Można się rozpijać do woli, a co!
OdpowiedzUsuńPijaństwo bez kaca:-) najwyżej brzuch rozboli;-)
UsuńŚwiat absurdów, jak widać, trzyma się mocno. dobrze, że dziecko rezolutne...
OdpowiedzUsuńA wszystko w świetle prawa, jakiegoś tam...
UsuńW Polsce absurd goni absurd. Mnie to totalnie nie dziwi....
OdpowiedzUsuńJako zjawisko też mnie nie dziwi za bardzo, ale w tym wypadku jednak trochę tak.
UsuńNajgorsze w całej historii: kuponu nie dostali, a pewnie wszystko sobie skrupulatnie policzyli. Dzieciom bym szampana bezalkoholowego nie kupowała, bo to zbędne naśladownictwo rytuałów ludzi dorosłych. Ale też bym nadmiernie nie obawiała się, że w ten sposób wychowam przyszłych fanów alkoholu. Są inne, też bardzo rodzinne, ścieżki ku temu uzależnieniu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, wiele jest okazji do złego naśladownictwa, ostatnio nawet kibole i narodowcy pojawiają się wśród dzieci...
UsuńSzampan to szampan i tyle. Chociaż powinno być na nim wyraźnie napisane ile zawiera alkoholu.
OdpowiedzUsuńJestem przeciwniczką kupowania dzieciom takich "zabawek". Dotyczy to też gum do żucia w kształcie papierosa.
Mnie to też nie zachwyca, ale szampan dla dzieci chyba nie ma procentów?
UsuńTrochę wygląda jak "ukryta kamera". ;-) Ciekawe, czy jakby dziecko przyszło sobie samo kupić takiego pseudo-szampana to ekspedientka by poprosiła o dowód?...
OdpowiedzUsuńPodobno piwa bezalkoholowego młodzieży też nie sprzedadzą...to może jakiś alkohol jednak jest?
UsuńTak szczerze to głupota ludzka po prostu, już tak wymyślają byle tylko zarobić. Bo to 'alkohol' .. Jasne, niech tylko ludzie nie mają tego kuponu. Żenada .
OdpowiedzUsuńPodobnie jak przypisy małym druczkiem na dokumentach, tak małym, że nawet w okularach nikt nie odczyta...
UsuńKasjerka nie jest winna, bo ją obowiązują sklepowe przepisy. Kiedyś chciałam kupić słodzik, który zawsze stał obok kawy i herbaty. Okazało się, że teraz znajduje się tam, gdzie są suplementy diety.. Niestety, nie mogłam go znaleźć, więc kasjerka wysłała kogoś, aby mi przyniósł.
OdpowiedzUsuńMarkety to źródło wielu wrażeń dla klientów.
Ja tak naszukałam się kiedyś filtrów do kawy, które co chwila zmieniały miejsce w sklepie.
UsuńSzaleństwo, jak to na takich promocjach bywa, zawsze są jakieś ukryte punkty, ale że aż takie, to bym się niespodziewała.
OdpowiedzUsuńWszystkich to dziwi, chciałabym wiedzieć, kto to wymyślił...
UsuńPrzypomniało mi się, jak w szkole podstawowej kupowaliśmy cichaczem taki napój - chyba nazywał się perlisty. Butelka jak oranżada a miał chyba troszkę promili :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, dla mnie nawet oranżada miała za dużo bąbelków...
UsuńU nas wszystko na głowie stoi... Chociaż z tym szampanem dla dzieci to lekka przesada. Soku mogłyby się napić.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, w ogóle toasty dziecięce to przesada...
Usuń