Wracam z pracy i widzę z daleka, że na chodniku leży człowiek, trudno powiedzieć w jakim wieku, włosy w każdym razie siwe.
Samochody przejeżdżają, żaden się nie zatrzymał, z przeciwka chodnikiem zbliża się chłopak na rowerze.
Zatrzymuje się przy leżącym, coś do niego mówi. Podchodzę i ja, pytam co się dzieje, ale widzę, że człowiek przytomny,ale nie reaguje, tylko szuka lewą ręką czegoś na chodniku.
Ruchy ma bezładne, nie odpowiada na pytania, nie może wstać...
Na szczęście przy nas zatrzymuje się jakiś pan w małej furgonetce i w stroju roboczym wyskakuje z auta, które zostawił na światłach awaryjnych.
Droga prowadzi do galerii handlowej, więc niezadowoleni kierowcy trąbią na zawalidrogę.
Kierowca próbuje podnieść mężczyznę z chodnika, ten nadal nie rozumie lub nie może odpowiadać...
Wyciągam komórkę i dzwonię na 112.
Zgłasza się operator. Opowiadam co się dzieje, łączy mnie z pogotowiem. Trochę to trwa.
W międzyczasie kierowca próbuje posadzić delikwenta na ławce, ten zaczyna się rozbierać, z kieszeni polówki wypadają jakieś kartki.
Pogotowie zgłasza się, więc udzielam wyczerpujących informacji o zdarzeniu, gdy tymczasem mężczyzna wyrywa się kierowcy i oddala . Informuję więc operatora z pogotowia, że pacjent zbiegł.
Otrzymuję odpowiedź, że na siłę nikogo nie ma obowiązku ratować, więc pożegnałam się i rozłączyłam.
Na jednej z kartek, które wypadły uciekinierowi z kieszeni znajdujemy numer telefonu i nazwisko.
Tym razem dzwoni kierowca, krótko rozmawia i rozłącza się.
Pytam, co powiedzieli - odpowiada, że osoba po drugiej stronie słuchawki kazała dzwonić na policję...
Oczywiści nikt z nas nie zadzwonił, bo co mielibyśmy powiedzieć?
Czasami jak widać jest trudno pomóc..
OdpowiedzUsuńMam andzieję, że ta przygoda dla tego pana dobrze się skończyła...
Też mam taką nadzieję i nieodparte wrażenie, że jego twarz nie była mi obca...
UsuńNie wiadomo czy jest sens pomagać na siłę , bo może ktoś ewidentnie nie życzyć sobie pomocy, ale zawsze pozostaje to wahanie....Kiedyś znalazłam portfel z dokumentami i pieniędzmi, oddałam go a facet zrobił mi awanturę, że tam było więcej pieniędzy. Myślałam, że się rozpadnę. Powiedziałam, że nigdy nikomu....ale jakiś czas później na parkingu koło siłowni wypasiony smartfon, w pierwszym odruchu chciałam go kopnąć pod auto, ale rozsądek zwyciężył. Pan, któremu go zwróciłam był przeszczęśliwy.
OdpowiedzUsuńTakie sytuacje potrafią zachwiać wiarę w sens pomagania, niestety.
UsuńKiedyś zimą znaleźliśmy portfel z dokumentami, nieśliśmy przez całe miasto w wielki mróz do właściciela, ale nie doczekaliśmy się nawet dziękuję...
Dziwna sytuacja i ja też bym nie wiedziała co dalej robić. Nie wiadomo czy człowiek był w jakimś szoku, jakaś choroba może... Może ucieczka wcale nie była świadomym wyborem.
OdpowiedzUsuńKażda opcja jest możliwa, Aniu...
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńZ pomaganiem jest różnie. Jedno jest pewne, wiele osób przechodzi obok bez żadnej reakcji i to mnie niepokoi, Zawsze lepiej spróbować pomóc niż zignorowć. pierwszy dzień jesieni…. Nie chce mi się wierzyć, że lato pomału się kończy.
A na te jesienne dni przyjmij ode mnie wiersz
Pokochaj jesień
Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.
Im jestem starsza, tym bardziej lubię wszystkie pory roku:-)
UsuńKiedyś było prosto ... jak nie śmierdział wódą to znaczy był chory i pomagało się, teraz nie wiadomo ...
OdpowiedzUsuńA ilu ludzi chorych psychicznie widuje się wszędzie...czasem nie wiadomo, jak reagować.
UsuńCoraz częściej widuję na ulicach ludzi chorych psychicznie. Nie mam tu na myśli demencji starczej, amnezji ani Alzheimera, tylko jakieś przedziwne zachowania - wydawane z siebie nieartykułowane ryki, gadanie w przestrzeń na cały regulator i inne. Nie wiem, co się dzieje i dlaczego. Mój kuzyn pojechał na 3 tygodnie do Kanady i po powrocie opowiadał, że tam na ulicach co drugi to walnięty, aż strach się bać.
OdpowiedzUsuńJa mijam codziennie kilkoro ludzi z różnymi objawami, do niektórych już przywykłam . Straszne jest to, że niektórzy nie mogą nad pewnymi objawami zapanować i pewnie są skrępowani.
UsuńWidziałyśmy z letnią ostatnio dość młodego faceta, niewiele ponad 20 lat. Jechał rowerem po chodniku i wrzeszczał, ot tak sobie, nawet nie były to słowa, tylko ryk troglodyty.
UsuńJa mijam panią z dziwnymi odruchami i mówiącą do siebie, widać, że jest skrępowana ,ale nic nie może na to poradzić...
Usuńhmmm - ja szłam za trzema dziewczynkami, a one w kółko wyliczały
Usuń- jeden, dwa, trzy, cztery, ku**a
- jeden, dwa, trzy, cztery, ku**a
- jeden, dwa, trzy, cztery, ku**a
i tak w kółko ... już miałam podejść i zwrócić uwagę ale mój telefon zadzwonił i po sprawie zajęłam się rozmową a dziewczyny skręciły w boczną ulicę
Normalne to to nie było, skąd się brało ? takie młode i niewinne dziewczynki ... chociaż właściwie teraz poznaliśmy gorsze słowo na k
--------------
jeśli chodzi o pomaganie to jednak warto, mimo wszystko warto, lepiej się pomylić i na zapas pomóc komuś, kto pomocy nie potrzebuje niż pominąć kogoś komu potrzebni jesteśmy
Dzisiaj dzieci, młodzież znają więcej takich "fajnych"słów, a najgorsze, ze nie widza w tym nic złego, wszak w domu są one na porządku dziennym.
UsuńO tak, nie myślałam, Że dożyję czasów, Że strach będzie powiedzieć KONSTYTUCJA....ale strach to zły doradca, więc nie bójmy się:-)
Dobrze, że zareagowaliście ... a pan z pogotowia miał rację - nikogo na siłę nie da się uratować ...
OdpowiedzUsuńLudzie różnie reagują ... niedawno znalazłam dokumenty u nas, obok mojego bloku. Wszelkie możliwe tam były, również od samochodu. Samochód stał, napisałam kartkę i chłopak po nie przyszedł. A potem wrócił po raz drugi z czekoladkami. Nie musiał, ale było to miłe :)
Faktycznie, ale to chyba rzadko się zdarza...
UsuńI tutaj nasuwa się pytanie: pomagać, czy nie pomagać? Wszyscy pewnie chórem odpowiedzą "Tak!", jednak gorzej ten entuzjazm wprowadzić w życie, bo jak już na ulicy siedzi potrzebujący, to wszyscy omijają go łukiem. Nie powiem, sama należę do tych, co nie wrzucają pieniędzy bezdomnym. Każdy jest kowalem własnego losu i o tym najlepiej wypowiadał się jeden z bezdomnych w wywiadzie dla "7 metrów pod ziemią", ale jeśli widzę, że ktoś bezwzględnie potrzebuje pomocy, bo na wadze stoi jego życie, nie mam żadnych wątpliwości. Oczywiście jeśli ktoś tej pomocy nie chce, nie będę się narzucać.
OdpowiedzUsuńZawsze jest jakieś ryzyko, ale sumienie nie pozwala ignorować:-)
UsuńWy nic sobie zarzucić nie możecie. A cała sytuacja mocno dzika...
OdpowiedzUsuńNo fakt, staliśmy tam jak wazony...
UsuńChyba najrozsądniej byłoby zadzwonić pod numer, który miał na kartce i upewnić się, czy te kartki tylko przypadkowo przy sobie nosił.
OdpowiedzUsuńNo właśnie zadzwoniliśmy, ale nie było zainteresowania tematem i kazano nam dzwonić na policję...
UsuńDziwna sytuacja muszę powiedzieć, jednak nic więcej chyba nie dało się zrobić. Bo chyba tak naprawdę nawet nie wiadomo czemu ten człowiek był w takim stanie.
OdpowiedzUsuńStaramy się pamiętać o jakichś kartkach czy prezentach dla najbliższych jak gdzieś jesteśmy. Od jakiegoś czasu właściwie tylko zdjęcia zbieramy z wyjazdów, bo jakieś tam pamiątki tylko kurz zbierały albo się psuły.
Pozdrawiam!
Zdjęcia są zawsze fajne, zwłaszcza gdy oglądamy letnie wojaże zimową porą:-)
UsuńW takiej sytuacji jest jak z osą ... kiedy lata mi po pokoju otwieram szeroko okno i daję jej szansę. Daliście temu gościowi szansę, nie każdy skorzysta.
OdpowiedzUsuńDziwne to wszystko było, bo niby nie reagował, ale jednak jakieś myślenie wdrożył...
UsuńWyjdę może na znieczuliwca, ale nie zawsze pomaganie w takich przypadkach popłaca. Nie mówię że powinno się w ogóle przechodzić obojętnie, ale trzeba po prostu wysondować sytuaucję.
OdpowiedzUsuńDlaczego na znieczuliwca? Bywają sytuacje, że trzeba się zastanowić, np. gdybym była sama wieczorną porą, to nie wiem...
UsuńBardzo dziwna sytuacja Asiu. Ciekawe co stało się temu człowiekowi? Dla mnie czas w którym żyjemy to jak wojna bez wojny. Niby wszystko jest ok, ale otacza nas straszny haos i jest coraz gorzej, tak ja odbieram nasze czasy. Nie narzekam, radzę sobie, ale to co widzę dookoła to często mnie przeraża, uściski.
OdpowiedzUsuńMnie też czasami przeraża to, co widzę i słyszę i mam ochotę zamieszkać na bezludnej wyspie...no może z dostępem do Internetu :-)
UsuńA to dziwna sytuacja O_O Zastanawiające.
OdpowiedzUsuńCały czas mi to chodzi po głowie, bo jeśli chory, to powinien mieć coś przy sobie, jakieś namiary...
UsuńFaktycznie nie wiadomo co to było. Ale ten człowiek z pewnością miał jakiś problem.
OdpowiedzUsuńUdział w takim zdarzeniu to niezły stres...aż sama się zdziwiłam.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne zdarzenie w pobliżu mojego bloku. Kiedy przyjechało pogotowie ratunkowe, "chory" oddalił się i schował między garażami. Oprócz mnie, nikt go nie szukał. Bałam się, że zamarznie, bo to było w 20 stopniowy mróz.
Pozdrawiam serdecznie.
W taki mróz to poważne ryzyko dla chorych i bezdomnych, także dla zabłąkanych zwierząt.
UsuńCiekawa sprawa z tym uciekinierem i co? Juz sie więcej nie pokazał ?
OdpowiedzUsuńPobiegł w stronę parku i szukaj wiatru w polu...
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńWielu ludzi nie reaguje, nie zatrzymuje się, nie interesuje innymi w potrzebie. To przykre.
Miałaś dobre intencje, brawo:)
Milutko pozdrawiam:)
Zdenerwowałam się strasznie, bo do przyjazdu pomocy człowiek czuje się odpowiedzialny...obecność tego kierowcy dodawała otuchy.
UsuńPodziwiam odwagę cywilną i rozumiem stres. Nie chciałabym natknąć się na taką sytuację. Nie wiem, jak bym postąpiła. Wtedy człowiek lepiej poznaje samego siebie.
OdpowiedzUsuńTa przygoda zdarzyła sie, gdy wracałam do domu po naszym spotkaniu!
UsuńOd jakiegoś czasu ekipy kręcą większość scen jednak w mieszkaniach, ludzie tak sobie dorabiają. Jak jeszcze byli sąsiedzi na parterze to mieliśmy częściej jakieś plany filmowe, teraz w ich mieszkaniu jest firma, to i takie sytuacje się skończyły. Ostatnio ze dwa razy coś kręcono w tej nadbudówce nad nami, są tam pewnie warunki ,,apartamentu" dla kogoś z filmu czy serialu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe jak oni wyszukują te plenery i pomieszczenia?
Usuń...ech ! Widzisz, człowiek chce pomóc, a tu potrzebujący wstaje i ucieka... dobrze, że zdrów i cały, i nic mu się nie stało.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie przewrócił sie kawałek dalej lub w parku...
UsuńNo, to faktycznie niezbyt ciekawie, chociaż finał zabawny!
OdpowiedzUsuńGdyby pogotowie przyjechało, to musiałabym się nieźle tłumaczyć...
UsuńGdyby nie siwe włosy tego pana, to mógłby być Mikołaj Mika!
OdpowiedzUsuńNo popatrz, aż takie podobieństwo?
UsuńTrudno orzec, co było przyczyną takiej słabości. Z tego, co piszesz, nie wynika jednoznacznie, że był pijany, a myślę, że pijaka łatwo rozpoznać (wyczuć).
OdpowiedzUsuńNie był pijany, na pewno nie!
UsuńPodejrzewam, ze ten człowiek mógł mieć niemiłe doświadczenie (jakiekolwiek by one nie było ) gdy znajdowal sie w podobnej sytuacji
OdpowiedzUsuńByć może czuł się w jakiś sposób zagrożony, kto wie?
UsuńDziwna sytuacja...Jakby z jakiegoś filmu...Nie wiadomo jak się wtedy zachować...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, jak z thrillera!
UsuńKiedyś miałam taką sytuację z chorym na schizofrenię gościem hotelowym, gdy pracowałam na recepcji. Biegł środkiem drogi prosto przed siebie i wprost pod jadące samochody. Pogotowie powiedziało, że przyjadą po niego, ale musimy go złapać... No więc goniliśmy go taksówką, bo cóż zrobić, człowiekowi trzeba pomóc. Na szczęście trafił pod opiekę i wszystko skończyło się dobrze.
OdpowiedzUsuńO matko, a tu spotykasz gościa i nie wiesz, co zrobić, powinien mieć coś przy sobie, jakąś opaskę...
UsuńMimo wszystko pomagać trzeba. Chorzy też potrzebują pomocy, choć trudno czasem im pomóc.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Za mało chyba wiemy o niektórych chorobach...czyli dokształcanie w każdej dziedzinie.
Usuńto bylo na prawdę bardzo dziwne, nawet nie to, że uciekł, tylko ta kartka, w końcu facet miał numer, albo sam zapisał na wszelki wypadek, co by oznaczało, że takie sytuacje już się zdarzały, czyli coś mu ewidentnie dolegało, albo ktoś mu zapisał, czyli przewidywał, że może się zdarzyć ... tyle, że dzwoniliście ... może ten od numeru miał obowiązek ale już dosyć, stąd ta policja ... można gdybać ale faktem jest że pomoc była potrzebna, normalne zachowanie faceta to nie było
OdpowiedzUsuńNo nie było, dlatego nasze zdziwienie było ogromne...
UsuńMiło powitać:-)
Pewnie jest co najmniej jedna osoba od tego, szuka w Sieci czy gdzie tylko można znaleźć ogłoszenia o wynajęciu domu na zdjęcia do filmu. A jak mają już jakieś kontakty to się nimi dzielą, jeśli miejsce jest dobre, z plenerami jest chyba trudniej, bo czasem człowiek widzi ładne miejsce i może mieć problem z ustaleniem bliższych współrzędnych tegoż.
OdpowiedzUsuńW moim gimnazjum do tej pory chyba w maju jest duży festyn. Faktycznie nauczyciele właściwie wszyscy są w to wciągnięci. Czasem do zupełnie głupich zadań, które nic nie dają.
Pozdrawiam!
To pewnie cały przemysł logistyczny...
UsuńJak dla mnie te festyny szkolne to organizowanie rozrywki na siłę.
Sytuacja więcej niż zaskakująca. Jednak martwimy się jeszcze długo po takim zdarzeniu, nie wiadomo co się z tą osobą stało, czy mogliśmy zrobić więcej, ale to nadal obca osoba i faktycznie nie da się pomóc, gdy ktoś sobie tego nie życzy...
OdpowiedzUsuńTo prawda, długo o tym myślałam i postanowiłam opisać.
UsuńMiałam podobną sytuację, gdy na chodniku przed moim blokiem leżał starszy mężczyzna. Pochyliłam się nad nim i nie poczułam zapachu alkoholu.
OdpowiedzUsuńZbliżała się noc i mężczyzna mógł zamarznąć. W domu zadzwoniłam po pogotowie i dość długo musiałam się dochodzić, bo pani przyjmująca telefony absolutnie nie chciała wysłać karetki. Jednak jestem stanowcza i kobieta wreszcie uległa. Wyszłam na balkon i pilnowałam, czy karetka przyjedzie, a potem obserwowałam, jak lekarze badali mężczyznę i zabrali go.
Wtedy odetchnęłam z ulgą.
Nie każdy leżący na chodniku od razu musi być alkoholikiem.
Pochylając się nad człowiekiem przejmujemy jakby odpowiedzialność za niego, bo nie można zadzwonić i odejść...czasami wymaga to od nas wiele zachodu, ale trudno.
UsuńNajważniejsze, że chcieliście pomóc. Choć sytuacja była dziwna i musiała być dla was bardzo stresująca. Swoją drogą - no gratuluję kierowcom, trąbiącym na pana, który ruszył poszkodowanemu na pomoc... Brak słów.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a było widać z daleka, ze na chodniku coś się dzieje...do galerii im się spieszyło!
UsuńFaktycznie sytuacja dośc dziwna.
OdpowiedzUsuńMoze ten czlowiek sie przestraszył.
Może tak, a może nie ma zaufania do obcych?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJedyny możliwy odruch Człowieka - zatroszczyć się o drugiego:)
Nawet jeśli na wiele przypadków tylko czasami ta troska okazuje się potrzebną.
Pozdrawiam:)
Nigdy nie wiemy, co nas spotka i jak ktoś zareaguje, takie ryzyko...
UsuńDziwna historia. Szkoda, że bez wyjaśnienia.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, bo może się temu panu powtórzyć...
UsuńChyba, że to dopalacze, a to się raczej nie powtarza.
UsuńNa dopalacze reakcja była zbyt wolna, raczej wyglądało to na mikrowylew...
UsuńTakie porównania też były na tej wystawie. Może zdjęć tego typu było z 6, jednak forma ich zaprezentowania robiła wrażenie. Otóż zamieszczono je jedno pod drugim, jednak aby zobaczyć różnicę w czasie (czasy po wojnie i współcześnie właściwie) należało przesunąć taki suwak specjalny. Dzięki temu był pewien element zaskoczenia, można też było sobie w inny sposób niż zwykle porównać obie fotografie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe, takie zaangażowanie widza w wystawę, fajny pomysł.
UsuńStrasznie dziwna sytuacja, której nigdy w swoim życiu nie uczestniczyłam.
OdpowiedzUsuńOj, to nie życzę, nic przyjemnego...
UsuńWidać właśnie i może człowieka wprawić w takie niezręczne zakłopotanie
UsuńDziwna historia, na policję To sami nie mogli zadzwonić, skoro ich numer ten pan nosił? Może ten człowiek miał zanik pamięci?
OdpowiedzUsuńWidziałam go dziś znowu, szedł szybko ze spuszczoną głową, dziwna sprawa...
Usuń