wtorek, 4 września 2018

Znajomi z widzenia.

Drogę do pracy i z powrotem pokonuję pieszo o każdej porze roku, więc spotykam czasami te same osoby, te same pary, te same samochody.
Można powiedzieć, że z niektórymi osobami znamy się z widzenia, z kilkoma to nawet się kłaniamy, nie pamiętam od kiedy.

Czy zauważyliście, ile można powiedzieć o mijanych codziennie osobach? Zmieniają się na naszych oczach...
Pewnie to samo każda z nich zauważa w naszej postaci.

Dlaczego o tym piszę ? Bo zauważyłam niedawno, że takie przyzwyczajenie powoduje, iż zaczynam traktować mijane osoby jak dobrych znajomych i zastanawiam się, skąd nagle zmiana w wyglądzie lub składzie osobowym...
1. Para z dzieckiem - ona niepełnosprawna, on skromny w gestach i ubiorze, dziewczynka w wieku szkolnym. Rano widuję tylko jego, wraca z zakupami, innym razem widuję całą trójkę, wydają się szczęśliwą rodziną.
Od pewnego czasu nie widziałam mamy ani córki, jedynie ojciec mija mnie na tej samej drodze i jakby szybciej chodzi z głowa bardziej spuszczoną...

2. Starsza pani z kijkami - kiedyś pytała mnie o przystanek PKS, bo chciała jechać do wnuczki. Widać, że ma problemy z chodzeniem, ale nie daje się, maszeruje codziennie, ostatnio przygruchała sobie koleżankę - razem zawsze raźniej.

3. Miłośnik piwa o poranku - codziennie we wczesnych godzinach wypija flaszkę piwa pod sklepem, albo jak wraca z nocnej zmiany, albo gdy idzie po bułki... ma zdrowie, ale brzuch mu rośnie, a wąs siwieje!

4. Młoda kobieta na wózku - rano wozi ją matka, po południu ojciec, a wtedy matka ma czas wolny lub robi zakupy. Ojca znam, czasami zamienimy dwa zdania na temat córki, która jest głęboko upośledzona fizycznie i psychicznie, a rodzice coraz starsi...

5. Bezdomny - widuję go w różnych miejscach, zdarza się, że prosi ludzi o drobne, potem kupuje jakiś tani alkohol. Pierwszy raz zaczepił mnie kilka lat temu, jeszcze nie był bezdomny. Pytał czy kupię od niego owoce z działki, bo widuje mnie, jak chodzę do pracy. Odpowiedziałam, że chętnie kupię, więc jutro może być w tym samy miejscu. Zapytał czy mogę dać mu teraz parę złotych, a gdy odrzekłam, że nie mam przy sobie gotówki, odszedł bez słowa, nie zaczepił mnie więcej, ale widywałam, jak coraz bardziej się staczał i przestał golić...

6. Pani z pieskami - codziennie prowadzi na spacer 3 miniaturowe pieski, rasy nie znam, wyprowadza je daleko na pola, czasami puszcza ze smyczy, rzuca im zabawki. Niekiedy te same pieski wyprowadza taki duży facet i chyba się śpieszy lub wstydzi, bo spacer trwa krótko i odbywa się na trawniku pod blokiem...

7. Widuję także byłych wojskowych, którzy wcześnie przeszli na emeryturę i teraz każdego ranka wożą swoje żony do pracy, potem idą na zakupy lub spotykają się na psiej polance i rozprawiają zapewne o różnych sprawach...często zmieniają auta na coraz droższe, na szczęście żony mają te same, przynajmniej tak mi się wydaje :-)

8. Kobieta z warkoczem - drobna, sympatyczna pielęgniarka środowiskowa, która także do mnie przychodziła robić zastrzyki, zawsze uśmiechnięta i zawsze w biegu. Ostatnio widuję ją w peruce, brwi namalowane kredką, smutne oczy... nie miałam odwagi zapytać, gdzie podział sie warkocz.


89 komentarzy:

  1. a nie mówiłem? zaczęło się!.konkurencja, tylko na razie dokumentalna - tylko czekać na fabularyzację.
    a tak poważniej - takich ludzi nazywam zwyczajowo "starzy dobrzy nieznajomi".

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko przemija, wszystko się zmienia i nigdy nie jest już tak samo jak było kiedyś. Uświadomiłaś mi, że my też mamy takie osoby, które kilka razy dziennie pokonują trasę dom - sklep i jest to już jakiś rytuał i faktycznie nieraz mówimy, ze ten i ten jeszcze dzisiaj nie szedł do sklepu. Po wakacyjnej przerwie napewno wiele się na Twojej trasie zmieniło, może wpadną jacyś nowi znajomi z widzenia ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie chodzimy razem, więc więcej gadamy niż się rozglądamy, ale wkrótce sprawdzę:-)

      Usuń
  3. Póki co, moi współtowarzysze drogi do pracy (chciani i niechciani) zasadniczo się nie zmieniają. Ale to fajne, że zwróciłaś uwagę na fakt ich istnienia. Mam i ja swoich znajomych z widzenia, każdy przeze mnie nazwany: Kutafon Z Podwórka, Gapowiczka, Pielęgniara, Pan Piksela, Wyczynowiec, Trzy Kurwy i Pedał, Orangutan, Podstarzała Laleczka, Pan Po Wylewie, Baba Z Patologii, Bąble z Patologii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, ale zestaw!
      Zapomniałam o pewnym oldboyu ze złotym łańcuchem, to tak w towarzystwie dla podstarzałej laleczki...

      Usuń
    2. A ja o Bokserze, Nibyjacku i Karku Z Kotwicą :)

      Usuń
  4. Kiedyś,gdy wiozłem wycieczkę przez Polskę, pozdrowiłem kierowcę mijanego autobusu podniesioną ręką (gest już rzadko spotykany wśród kierowców innych pojazdów). Jedna z pasażerek zapytała, czy znam tego kierowcę? Odpowiedziałem w swoim stylu - Kierowców elita na drodze się wita!Szerokości... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że kierowcy się pozdrawiają, tak samo turyści na górskich szlakach. Fajne to:-)

      Usuń
  5. Powiem szczerze, że nie lubię takich znajomości. Wszystko jest OK, gdy mijamy się na ulicy, ale co w sytuacji, gdy utkniemy np. w zakorkowanym autobusie? Można oczywiście pogadać o pogodzie, bo o polityce - to już niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy jeździłam autobusem, zdarzało mi się, że ktoś zagadywał do mnie jak do dobrej znajomej, zaczęłam podejrzewać, że mam sobowtóra...

      Usuń
  6. Nie przyglądam się im i nie zapamiętuję, ani nie staram się wykryć co się kryje za ich twarzami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z małżonkiem razem dojeżdzamy do pracy i po drodze mamy 'koleżanki'. Ostatnio jakimś dziwnym trafem wszystkie na urlopie prócz pań które chodzą na pieczarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sezon urlopowy niektórzy rozpoczynają we wrześniu:-)
      Witam pięknie:-)

      Usuń
  8. Nie wiem czemu, ale jeszcze zauważam tylko fajne laski z sąsiedztwa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba każdy tak ma. :) Ja to nawet czasami się zastanawiam dlaczego kogoś nie ma na przystanku, a przecież wiem, że to już czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wiesz, o czym mówię:-) Według niektórych osób można regulować zegarki:-)

      Usuń
  10. Jak byłam jeszcze dzieckiem to miałam manię wymyślania mijanym ludziom ich życiowych historii. Ale faktycznie, niektórych z nich notorycznie mijam na ulicy, nic o nich właściwie nie wiedząc

    OdpowiedzUsuń
  11. Praktycznie każdego dnia widzę pewną kobietę na rowerze. Przejeżdża dziennie trzydzieści kilometrów, w tym kawałek drogi obok mego domu. Ale ona się chyba nie zmienia, to znaczy zmian nie zauważyłem. Nie znam jej imienia, nie mamy wspólnych znajomych. Ostatnio jej się kłaniam, taki odruch bezwarunkowy. Odpowiada skinieniem głowy.

    PS. Konkurs uruchomiony. Warunki i regulamin na stronie portalu. Na wątpliwości odpowiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 kilometrów? matko kochana!
      W sprawie konkursu zajrzę, nawet mam jakiś pomysł...

      Usuń
    2. Jak jej mało to jeszcze dorzuca piętnaście - intensywnego marszu z kijkami ;)

      Usuń
    3. Masochistka normalnie!
      Regulamin klarowny, nie mam pytań:-)

      Usuń
  12. mieszkam na wsi, więc znamy się wszyscy:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz, że ostatnio też miałam takie refleksje, ale na temat sąsiadów. Pamiętam ich, gdy się wprowadziłam 10 lat temu. Wiele się zmieniło. Ja pewnie też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, sąsiedzi to jeszcze inna bajka, zwłaszcza niektórzy...

      Usuń
  14. Ja już nawet tu mam takich znajomych z widzenia. I zawsze się do siebie uśmiechamy, chociaż nigdy nawet nie zamieniliśmy ze sobą słowa.
    Tu ludzie nie żałują nikomu swego uśmiechu - jak tylko złapiesz kontakt wzrokowy nawet z całkiem obcą, pierwszy raz spotkaną osobą natychmiast jest uśmiech. I to jest naprawdę miłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, od razu człowiek lepiej się czuje:-)

      Usuń
  15. Wiesz Joasiu, że mam tak samo :) Obserwuję ludzi i jak widze u nich jakąś zmianę w zachowaniu, zwyczajach, wygladzie to zaczynam o tym myśleć. Czasami martwię się jak o dobrych znajomych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz! Po prostu taki rodzaj więzi chyba...łączy nas droga:-)

      Usuń
  16. Kiedyś jeździłam długie lata autobusami, więc widywałam więcej ludzi. Mam pamięć do twarzy, więc też ich rozpoznawałam. Dziś jeżdżę samochodem, albo rowerem. Mijają mi więc ci ludzie w ostatnich latach jakoś tak niepostrzeżenie. Nie mam szans się zatrzymać, popatrzeć. Ale teraz już zwalniam. Już patrzę. Obserwuję podobnie jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej nie żyjemy jak na bezludnej wyspie:-)

      Usuń
    2. Lubię spotkania z ludźmi życzliwymi, którym nie za trudno o uśmiech :)

      Usuń
  17. Witaj, Jotko.

    "Znamy się tylko z widzenia.
    A jednak lubimy się trochę...":)
    Też mam takich. U nas zazwyczaj ograniczmy się do uśmiechu, albo lekkiego skinienia głowy, ale w wielu krajach nawet przypadkowo mijane osoby rzucają sobie niezobowiązujące, "uśmiechnięte" powitanie. I jest to całkiem sympatyczny zwyczaj:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba warto się choćby uśmiechać, ja czasami zagaduję:-)

      Usuń
  18. Ciekawe tak obserwowac innych ludzi, w ich życiu jak widać wiele się dzieje i pewnie podobnie jak w naszym zmiany , zminay, czy chcemy tego czy nie...
    Pieknie potrafisz obserwowac świat i ludzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, lubię po prostu ludzkie historie, wiele można się z nich nauczyć:-)

      Usuń
  19. Nie zwracam uwagi na mijających mnie ludzi może dlatego, że zazwyczaj jeżdżę autem ? Zresztą większość ludzi znanych tylko z widzenia na przyjazne DZIEŃ DOBRY reaguje jeśli nie agresją to zdziwieniem "A CO JA CIĘ ZNAM ŻE SIĘ KŁANIASZ?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz tylko spotkałam się z niechętnym okiem, na szczęście:-)

      Usuń
  20. Słaba jestem w takich obserwacjach, i właściwie to nawet sąsiadów nie rozróżniam. Pozatym..cóż, zza samochodowej szyby słabo się na ludzi patrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ja z reguły jestem pasażerem i z tego korzystam:-)

      Usuń
  21. żony wojskowych mają przekichane, oni zmieniają auta, a one muszę jeździć do pracy, to niesprawidliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pracy mam koleżankę, której mąż już dawno jest emerytem, a ona jeszcze 5 lat musi pracować, ale za to mąż zakupy i obiady robi:-)

      Usuń
  22. Ponieważ mieszkam w małej miejscowości jaką jest Dukla to codziennie spotykam się z osobami ,które znam .Fakt niektóre z nich znam z widzenia ,ale jak już ktoś pyta o nazwisko ,z tym jest trudniej. Z prawie wszystkimi sąsiadami z bloku ,pozdrawiamy się ,a z sąsiadami z naprzeciwka mamy bardziej "owocne" kontakty.Pilnujemy ,podlewamy kwiaty gdy oni wyjeżdżają na dłuższy czas. I bardzo mnie zawsze dziwi gdy odwiedzam swoją siostrę w Warszawie,gdzie mieszkając w bloku -na jednej klatce traktują się jak obcy.Ale zakończę czymś co mi się bardzo podoba. Idąc na jakąś wycieczkę,na trasie spotykając innych pozdrawiamy się i właściwie niektórzy może i trochę zdziwieni ale przeważnie odpowiadają na pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Turyści Grażynko są otwarci i pozdrawiają się wszędzie:-) Duże miasta nie sprzyjają więziom i bliższym kontaktom...

      Usuń
  23. Tak samo w sklepie, stali klienci po pewnym czasie zaczynają zagadywać o coś więcej niż artykuły. To bardzo sympatyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, w sklepie to nawet dowiesz się wszystkiego o wszystkich, jak u dzielnicowego:-)

      Usuń
  24. Jotko kochana, masz niesamowity dar obserwacji codzienności i w dodatku piszesz o tym bardzo, ale to bardzo interesująco. Czyta się jak pasjonująca powieść w odcinkach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Agnieszko, miło mi bardzo, cóż mogę dodać:-)

      Usuń
  25. Ja też tak mam, że obserwuję przechodzących codziennie obok mnie ludzi. Jedyne moje pytanie, które zawsze pojawia mi się w głowie, to czy są szczęśliwi, czy zadowoleni z tego co robią. Nie zastanawiam się nad szczegółami. Chyba, że to jest para ludzi, wtedy myślę o ich relacjach, czy się lubią, jak ze sobą rozmawiają. Szczęście - poważna sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet bardzo poważna, szczęśliwy człowiek inaczej wygląda, nawet inaczej chodzi:-)

      Usuń
  26. Kiedy chodziłam do szkoły też często mijałam te same osoby. Generalnie lubię przyglądać się ludziom, ale u nich akurat nie zauważyłam znaczących zmian, więc wnioskuję, że mają się dobrze. Aprpo jeszcze obcych znanych z widzenia, tak właśnie poznałam swoją obecną przyjaciółkę. Zawsze widywałyśmy się w autobusie. Jeździła o tych samych godzinach i pewnego razu się do niej dosiadłam, bo tylko obok było wolne miejsce. Tak nam się rozmowa zaczęła kleić, że później już zawsze siadałyśmy razem. Po krótkim czasie znajomości zaprosiłam ją do siebie, później ona zaprosiła mnie. Dziś jest moją dobrą znajomą i rozmowa nadal się klei :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super historia, czasami tak poznają się pary:-)

      Usuń
  27. Kochana!
    Znam mnóstwo osób w moim miasteczku, z widzenia tylko. Ja się uśmiecham, kłaniam, zatem i oni.
    Tak zawsze przyjemnie witam dzień.
    Lubię obserwować ludzi, wyobrażać sobie, czym się zajmują, gdzie śpieszą...
    Dla ludzi zawsze mam serdeczny uśmiech, przeważnie odwzajemniony, to miłe:)
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buziaczki także dla Ciebie, za entuzjazm i radość życia!

      Usuń
  28. Niestety ludzi się w tych czasach zna tylko z widzenia, chociaż nie zawsze tak jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami nie mamy ochoty poznawać wszystkich:-)

      Usuń
    2. No niestety niektórych, to się chce omijać szerokim łukiem ;)

      Usuń
  29. Jak chodzilam do pracy to też mijalam te same osoby. Podobnie jak Ty obserwowalam je dyskretnie i wyciagalam wnioski.Pewnie nie wszystkie były sluszne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie, ale to tylko wnioski na nasz użytek, dla ćwiczenia wyobraźni:-)

      Usuń
  30. Bardzo ciekawy pomysł na wpis! Kiedy jeszcze chodziłam do gimnazjum codziennie w drodze do szkoły mijałam starsze małżeństwo, które spokojnie spacerowało a w zasadzie szło przed siebie. Przez jakiś czas nie widywałam ich i później zauważyłam tylko starszego Pana bez swojej żony i tak widywałam go już codziennie. Historię można sobie dokończyć, że z pewnością wydarzyła się jakaś tragedia. Codziennie gdy mijałam tego Pana była mi bardzo smutno, że chodzi już sam bez swojej żony.
    dreamerworldfototravel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widuje taką leciwą parę, zawsze trzymają się za ręce, właśnie sobie uświadomiłam, że dawno ich nie widziałam...

      Usuń
  31. Lubisz ludzi:):) Przynajmniej ja tak odczuwam, kiedy czytam Twoje opisy ludzi mijanych na ulicy. Lubisz i starasz się ich zrozumieć:)Nie oceniasz, nie krytykujesz, martwisz się. Kurcze, jak mało znam takich ludzi, jak Ty.:)
    Czasem obserwuję zmiany u znajomych spotkanych we wsi. Ale ja chodzę do wsi bardzo rzadko, dlatego te zmiany widzę ostro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia mawiała, że wstydem jest jedynie kraść, a każdy człowiek ma jakąś nieznaną nam historię, którą znamy tylko powierzchownie.
      Chociaż, gdzieś tam głęboko nie jesteśmy chyba wolni od oceniania...

      Usuń
  32. Widzę, że zwracasz uwagę na ludzi skrzywdzonych przez los.
    Do szkoły przeważnie jeździłam samochodem, rzadko autobusem, więc nie zwracałam uwagi na ludzi.
    Po wyjściu z autobusu przeważnie widziałam rodziców moich uczniów lub uczniów, którzy już opuścili naszą szkołę i gdy był czas, to z nimi rozmawiałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami widuję byłych uczniów i miłe jest, że mnie rozpoznają, bo ja ich nie zawsze, zmieniają się bardzo.

      Usuń
  33. Mieszkam wśród ludzi, którzy wiedzą co to znaczy sąsiedzka pomoc i pozytywne nastawienie do sąsiada. :) Znamy się, lubimy, spotykamy także na wspólnym grillowaniu. Podobnie jak Ty lubię przyglądać się ludziom. Często uśmiecham się, gdy krzyżują się spojrzenia. I równie często widzę zaskoczoną minę i dopiero po chwili nieśmiały uśmiech w odpowiedzi. Nie potrafię również przejść obojętnie obok tych, którzy potrzebują pomocy, choć... pytam, czy pomoc faktycznie jest potrzebna. Kiedyś pewna pani jeżdżąca na wózku naburczała na mnie za "nadgorliwość" w przytrzymaniu drzwi... :) W sumie.... Rozumiem i takie zachowanie. :) Niektórzy chcą być samodzielni pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bywa i tak, czasami trudno znaleźć złoty środek, prawda?

      Usuń
  34. Witaj
    Jak zawsze odpowiadam z opóźnieniem na Twoje miłe słowa dodające otuchy i wlewające w serce nadzieję. Odpowiadam tutaj, bo sama praktycznie po raz drugi nie zaglądam tam, gdzie zostawiam komentarz.
    Ja także zwracam uwagę na ludzi, których o tej samej porze spotykam na swojej drodze. Z niektórymi mówimy sobie dzień dobry, z innymi zamieniam nieraz zamieniam kilka zdań.
    Ogarnęło mnie uczucie wczesnojesiennego smutku.
    Ale tobie życzę:
    Mimo zbliżającej się jesieni rozejrzyj się dookoła. Zobacz świat na nowo i uśmiechnij się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli właściwe słowa mogą wlać nadzieję, to jest dobrze:-)
      Jesieni jeszcze nie poczułam, jest bardzo ciepło, w pracy sporo zamieszania, czekam na weekend:-)

      Usuń
  35. Świetny post Asiu:) Jesteś bacznym obserwatorem. Ja też lubię obserwować ludzi, nawet bardzo. Mój mąż także. Więc często sobie rozmawiamy na temat tego, co zaobserwowaliśmy. Postaci, które widujesz mają różne historie, ich życie toczy się różnie. Codziennie masz okazję to widzieć. Zmiany, szczególnie te gorsze u nich, uczą nas pokory przede wszystkim. Nie wiemy, co nas czeka, a wózek czy obcięty warkocz to nie abstrakcja nam bardzo odległa...czasami to kolejny przystanek w życiu. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Moniko i o tym staram się właśnie pamiętać, że i my możemy znaleźć się w podobnej sytuacji, zwłaszcza w temacie chorób...
      Udanego września, Moniko:-)

      Usuń
  36. To chyba Trubadurzy śpiewali:
    "Znamy się tylko z widzenia,
    A jednak lubimy się trochę,
    Przez ulicę szeroką jak rzeka
    Uśmiechamy się czasem do siebie..."
    Pamiętam, że gdy chodziłam do szkoły - codziennie tą samą trasą, o tych samych godzinach - też mijałam wciąż te same osoby i nie raz się zastanawiałam, np. gdzie jest ten pan z psem, którego zawsze tu mijałam itp. To takie dziwne i ciekawe zarazem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? tak wtapiają się w nasz krajobraz pewne osoby, że zaczynamy odczuwać ich brak...

      Usuń
  37. Ja z kolei miałam taki czas, że do pracy jeździłam autobusem miejskim. Wtedy zawsze na przystanku spotykało się te same osoby i chociaż ich nie znałam osobiście - to z niektórymi mówiliśmy sobie "dzień dobry" i wymienialiśmy się uśmiechami. To było bardzo miłe :) Teraz coraz chętniej uśmiecham się do obcych ludzi, gdy ktoś na mnie spogląda. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często swoistą społeczność tworzą też właściciele psów na osiedlu lub rodzice odprowadzający dzieci do szkoły...kręgi znajomych rozszerzają się:-)

      Usuń
  38. Tylu ludzi, tyle historii. Codziennie o tej samej porze wożę rowerem córkę do przedszkola, też mijam ludzi, chociaż nie tak wielu. Reszta jedzie samochodem, pieszo poruszają się nieliczni. Ale może dlatego ich zapamiętuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkam w małym mieście, więc chodzę, ale także nie tak wielu ludzi maszeruje do pracy czy szkoły, wolą jeździć autobusami.

      Usuń
  39. Asiu super post, nie pomyślałam... To prawda, czasami nieznajomi stają się znajomymi z czasu przebytej codzienności i tak jest. Mam też takich ludzi, których mijam codziennie i nawet czekam, żeby zobaczyć czy będą po drodze, bo codziennie ich widzę, bez słów, sam obraz. .. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ja czasami obserwuję, że mijam kogoś za wcześnie lub wcale i wtedy zastanawiam się , skąd ta zmiana?

      Usuń
  40. Nieustannie podziwiam twój zmysł obserwacji. Ja juz od paru ładnych lat ze zrozumialych względów, nie obserwuję na swej drodze do pracy tych samych ludzi... a wcześniej, no cóż mieszkałem i mieszkam w takim nauczycielskim "familoku", więc spotykanie tych samych ludzi w drodze do szkoły i "naobarot", a potem w samej szkole i później, o zgrozo, na działce, wielkiej satysfakcji mi nie przynosiło... to tak jakby w telewizorze oglądać non stop pana prezesa i jego pisiaków :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, na osiedlu ciągle te same twarze, zbyt dobrze znane, ale gdy ruszyć w miasto, to już ciekawiej:-)

      Usuń
  41. Jednak, gdy się jeździ samochodem człowiek jest uboższy o takie obserwacje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale można obserwować pieszych na pasach :-)

      Usuń
  42. Witaj! Ekstra obserwacje. Do "regularnych spotkań w drodze" stosuję tako oto metodę. Przy którymś tam spotkaniu, jak już się rozpoznajemy (to można ocenić) mówię: "Dzień dobry", "Dobry wieczór" zależnie od pory dnia. Osoba do której się zwracam w ten sposób nie wydaje się być powitaniem zaskoczona i następne spotkanie może być okazję do krótkiej pogawędki lub wspólnego powrotu z zakupami. W ten sposób poznałem osobiście wielu interesujących osób. Chociażby pracowników radia i telewizji olsztyńskiej mijanych w drodze do "pracy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można i tak, według zasady małych kroczków:-)

      Usuń