Liczba poważnych i poważniejszych doniesień ze wszystkich stron powoduje, że od czasu do czasu szukamy odgromnika, a na każdego co innego zadziała.
Czasami ucieszą zdjęcia na zaprzyjaźnionych blogach, nowe przepisy do wykorzystania, czasem zatrzymujemy się przy ciekawych refleksjach o sensie żywota.
Zamieszczone poniżej obrazki traktuję jak deser po obiedzie czyli niezbędny składnik zdrowia psychicznego.
Nie samym chlebem człowiek żyje.
Pogoda niżowa, więc uśmiech potrzebny, a kawa z czymś pysznym nie zawadzi:-)
(zaczerpnięte ze strony Pinterest.com)
śmiech leczy. trzeba często korzystać.
OdpowiedzUsuńLekarstwo bez recepty...
UsuńPierwsze zdjęcie jest super. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńJak zmieniają się pewne rzeczy w czasie pandemii...
UsuńJa niestety zobaczyłam kiedyś pół robaka w jabłku...
OdpowiedzUsuńA ja tylko ślad po robaku...
Usuń... a mnie kiedyś robak zobaczył, ale się szybko schował/
UsuńWszystkie historyjki świetne. Uśmiałam się, za co dziekuję Ci Jotko, bo naprawdę mało ma teraz człowiek powodów do śmiechu!:-)*
OdpowiedzUsuńTrzeba się ratować dostępnymi sposobami...
UsuńZnakomite Jotko, a najlepszy pierwszy obrazek. Polepszacze humoru jak najbardziej wskazane. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńOstatni trochę makabryczny;-)
UsuńTak, tak. Śmiechu szczypta się przyda zawsze.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w pochmurny dzień lub gdy głowa boli...
UsuńZjadłam Twój deser na śniadanie...na razie jeszcze mogę sobie na to pozwolić. :) Pierwszy - rewelacja- Wychodzi na to, że punkt widzenia nie zmienia się od punktu siedzenia...tylko od zależy od patrzącego :)
OdpowiedzUsuńTo jak szklanka do połowy pełna lub pusta...
UsuńHaha! Zrobiłaś mi dzień, Jotko:-)
OdpowiedzUsuńDrugi obrazek doprowadził mnie do łez (ze śmiechu oczywiście), a z białym winem to jak z czarnymi jagodami, które są czerwone gdy są zielone:-)
Dokładnie tak, albo z cytrynami, które choć kwaśne, odkwaszają organizm:-)
UsuńSuper, i już weselej, bo dzisiaj pogoda raczej listopadowa. Dla mnie wino i szpilki. Chyba coś mi się marzy:)
OdpowiedzUsuńGłodnemu chleb na myśli:-)
UsuńWino raczej czerwone, a szpilki? Już nie te czasy, nie te warunki. Teraz trzeba uważać, by na lekkim koturnie pyszczyska sobie nie rozkwasić.Wiesz, tu strzyknie, tam się kolano ugnie, a w kostce zachrzęści. Ale kiedyś..... nosiło się i to mocno wysokie obcasy. Czerwone też były.... ech... i właśnie pod kolor autobusu miejskiego, chociaż wtedy o tym nie wiedziałam:):):):)Dziw, że człowiek w tym galopie, za zamykającymi się drzwiami, nóg nie połamał:)
UsuńKochana, takich szpilek to ja nigdy nie miałam, z powodu wady ortopedycznej, ale jakoś się z tym pogodziłam i postawiłam na inne części garderoby. Lubie pooglądać, kiedyś w sklepie przymierzałam, ale musiałam lady się trzymać:-)
UsuńLady trzymać:):):) Muszę się przyznać, bom była młoda matka wariatka, która z obcasa raczej nie rezygnowała tylko dlatego, że dzieci miała, iż zdarzało mi się lecieć w tych wysokich obcasach z dzieckiem na ręku właśnie do autobusu. Ale pewnego razu obcas wstrzelił się w stopień autobusu- taką metolową kratkę, przyhamowałam gwałtownie, gibnęłam się z tą Julką na rękach w tył i tylko silne jakieś męskie ramię uratowało nas od upadku i w najlepszym razie wyłamania nogi w biodrze lub kolanie.Oczywiście, że... nie zrezygnowałam z obcasów, przestałam tylko dobiegać w nich do autobusu. Trauma została do dzisiaj, omijam wszystkie kratki-wycieraczki bokiem, nawet jak jestem w adidasach
UsuńMój ojciec mawiał - noga ze wsi, but z miasta. Największy problem miałam z własnym ślubem i weselem syna, ale jakoś udało się znaleźć coś pośredniego, by uratować kreacje...
UsuńZawsze widząc czerwone szpilki przywołuję w pamięci teledysk Davida Bowie...
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńZ kolorystyką wina jest podobnie, jak z jagodami.
- Mamo co to za owoce?
- Czarne jagody.
- A dlaczego są czerwone?
- Bo są jeszcze zielone.
Pozdrawiam serdecznie.
Prawda jakie proste?
UsuńDobre :)))
OdpowiedzUsuńMiałam taki obrazek, gdzie mężczyzna pyta kobietę: Co dzisiaj na obiad?
- Jagnięcina.
- ????!!!!
- Tak przynajmniej na puszce jest napisane.
A puszka pewnie dla kota?
UsuńOczywiście :)
UsuńZ tym winem, to jak z porzeczkami na targowisku...
OdpowiedzUsuń- Jakie to porzeczki?
- Czerwone.
- To dlaczego są żółte?
- Bo jeszcze zielone.
- Kawał z brodą?
- A jaki ma być, gdy od 2 miesięcy fryzjerom nie wolno świadczyć usług??
Do fryzjera niebezpiecznie, ale do galerii handlowej, gdzie tysiąc osób - super bezpiecznie...
UsuńChętnie skosztowałabym jeszcze podobnego deserku na podwieczorek ( dlaczego po obiedzie, w Poznaniu jedzą deser przed obiadem), przecięż możemy zmienić zasady, jak i interpretację biblii zmienił tatuś czekajacy na otwarcie drugiej kasy:)
OdpowiedzUsuńUśmiałam sie serdecznie :)))
Ja tam deser mogę po każdym posiłku i bez posiłku...jakieś grzechy trzeba mieć:-)
UsuńPrzyznam, że dobór dowcipów przedni. :D
OdpowiedzUsuńDzięki, trochę się naszukałam:-)
UsuńUśmiałam się przy porannej kawie :) Dzięki Jotko. Dzięki Tobie dzień stał się zabawniejszy :)
OdpowiedzUsuńOby został taki do wieczora:-)
UsuńDokonałaś super wyboru. W nocy oglądałam obrady senatu, więc na ranek taka notka jak odtrutka :)
OdpowiedzUsuńWidziałam tylko fragmenty, za to dziś rano słyszałam to i owo jako komentarze i postanowiłam pośmiać się razem z Wami:-)
Usuńsuper :))))
OdpowiedzUsuńja dorzucę taką historyjkę, może być lekką podpowiedzią.. :DDDD
przychodzi kobieta do apteki i mówi: poproszę truciznę
na co aptekarz: a po co pani trucizna?
mąż mnie zdradza
ależ proszę pani, tak nie można - mówi aptekarz
kobieta wyciąga zdjęcie, pokazuje aptekarzowi, a tam jego żona z obcym mężczyzną
aptekarz: nie wiedziałem, że ma pani receptę...
miłego dnia :)
Recepta w sam raz, nikt nie miałby wątpliwości, a jaki zbieg okoliczności:-)
UsuńOdgromnik zadziałał!
OdpowiedzUsuńTo super wiadomość!
UsuńJak to miło zacząć dzień od uśmiechu:)
OdpowiedzUsuńŻarcik z robakiem w jabłku rozbawił mnie serdecznie, tym bardziej, że dosyć często zdarza mi się zobaczyć, te nieszczęsne pół robaka:)
W podziękowaniu za zrobienie mi dnia, dorzucę kolejny żarcik:
Małżeństwo po zjedzeniu kwarantannowej kolacji smacznie śpi. Jest głębka noc. Nagle żona budzi męża:
- Kochanie! Mysz piszczy w kuchni!
Rozespany, na wpół przytomny mąż:
- Co się stało! Dlaczego mnie budzisz!?
- Bo mysz piszczy w kuchni!
- Zwariowałaś!? Mam wstać w środku nocy żeby ją naoliwić!? Nie może poczekać do rana!?
Miłego dnia:)
Dobre! Nie znałam, chociaż mysz kiedyś ganialiśmy po nocy, a złapały się ostatecznie nawet 3!
Usuńzabawne, ale...ale jakoś jestem nie ten tego.
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarza...
UsuńŚmiech to zdrowie mówią i coś w tym jest.Wprowadziłaś mnie w lepszy humor więc może coś dołożę:
OdpowiedzUsuń-No i co tam ksiądz mówił na kazaniu?-pyta ojciec syna.-Mówił,że rodzice nie powinni wypytywać o to swoich dzieci,tylko sami maja przyjść do kościoła" i
"Przychodzi starsza pani na badania.Laborantka pobiera krew i mówi a teraz proszę o pojemnik z moczem.Babcia stawia butelkę na stoliku,Zdziwiona laborantka mówi -to przecież nie mocz ale koniak. Babcia-O rany to co ja dałam lekarzowi?"
Miłej środy Asiu. U nas od wczoraj otwarta biblioteka
Dziękuję, Grażynko, ten drugi już sprzedałam tu i tam:-)
UsuńDobry żart tynfa wart, jak mówi porzekadło 😀
OdpowiedzUsuńWart każdych pieniędzy!
UsuńKurację śmiechem nam zafundowałaś, dzięki, wspaniały pomysł Jotko
OdpowiedzUsuńSamą siebie uratowałam od zguby!
UsuńZ całym szacunkiem do tego sposobu, jak uciekam w muzykę. Oczywiście nie gardzę humorem ;) Ciekawy zestaw.
OdpowiedzUsuńMuzyka jest dobra na wszystko, u nas dziś przeboje z lat 60-70 ubiegłego wieku:-)
UsuńW pierwszej chwili skojarzyłem ten ubiegły wiek z wiekiem XIX, i wpadłem w panikę ;)))
UsuńMam identycznie:-)
UsuńPołowa robaka to masakra... Dobrze że inne rysunki i opisy rozbawiły. Ty to umiesz :)
OdpowiedzUsuńRobaki to wartościowe proteiny podobno:-)
UsuńWszystkie doskonałe. Płaski brzuch- rewelacja! Dopisane przez czytelników-też świetne. Dodam najbardziej aktualny: podliczanie głosów wyborczych przez marszałka Borowskiego- popłakałam się ze śmiechu! ;)))
OdpowiedzUsuńWidziałam, zwłaszcza ślinienie palca przy rozdzieleniu kartek!
UsuńWszystkie świetne, uśmiałam się.Dziękuję!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:-)
UsuńHa,ha...ale się uśmiałam :) Grunt to dystans do rzeczywistości i humor...
OdpowiedzUsuńCzasami warto pośmiać się także z siebie:-)
UsuńNieszczęścia chodzą jednak parami. Nie dość, że poparzony to jeszcze łopatami.
OdpowiedzUsuńZnam podobny o innym poparzonym, którego ratownicy zrzucili ze schodów...
UsuńUsmiałam się. Z tym piwem niezłe.
OdpowiedzUsuńPrawda? piwo cenna rzecz!
UsuńŚwietne. Najbardziej to o białym winie i o ostatnich będących pierwszymi, bo kokejną kasę otworzą. XD
OdpowiedzUsuńPodziwiam twórców takich obrazków za skojarzenia!
UsuńA ja się dziś cieszę, bo w końcu otwarli naszą bibliotekę :D Można powiedzieć, że to takie nic, ale to fajnie iść do miejsca gdzie są fajni ludzie :)
OdpowiedzUsuńTrafiło akurat na majowe dni bibliotek!
UsuńStare dowcipy wzbogacone o nowoczesne komentarze brzmią całkiem fajnie! :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, chociaż tych nie znałam.
UsuńŚwietne te obrazki :) rozbawiły mnie i nawet nie potrafię wybrać który spodobał mi sie najbardziej :)
OdpowiedzUsuńczyli efekt osiągnięty:-)
UsuńZ tym pępkiem na plecach to bardzo dobra sprawa 🤣 Chyba skorzystam.
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam jak to się robi, a tu takie proste rozwiązanie, bez ćwiczeń.
Usuńświetne! dziękuję!
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńWczesnym wieczorkiem wprawdzie, ale też się pośmiałam:)
Dziękuję.
Pozdrawiam:)
Każda pora jest dobra:-)
Usuń:D, :D, :D
OdpowiedzUsuńAż tyle uśmiechów?
UsuńPłaski brzuch nie porwał :) :) :)
OdpowiedzUsuńCiekawe rozwiązanie, prawda?
UsuńSytuacja na pierwszym obrazku pokazuje jakie życie bywa przewrotne ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie jestem stuprocentową kobietą, bo nigdy nie podobały mi się buty na jakimkolwiek wysokim obcasie, a właściwie to żaden obcas mi nie odpowiadał, nawet niski. Od zawsze lubiłam ciekawe buty zupełnie płaskie uniseks, kiedyś o takie było dość trudno, dlatego często kupowałam fajne męskie buty ;)
No ja też nie jestem, szpilek nigdy nie miałam, jakiś malutki obcas czy koturn to bywało, ale najczęściej niskie i sznurowane...
UsuńHahahahaa, dobry humor zawsze się przyda szczególnie w tym nieciekawym czasie. Za bardzo u nas nie ma różnicy, bo zdrowi jesteśmy i przemieszczamy się do pracy. Brakuje jednak ogólnym spotkań z najbliższymi i oczywiście możliwości zwiedzania co poniektórych obiektów.
OdpowiedzUsuńZdrowia i serdeczności.
Brakuje, a poza tym zwiedzanie w maseczkach? koszmar!
UsuńKiedyś do Was zaglądałam, a tam info, że blog zamknięty, fałszywy komunikat?
Pierwszy najlepszy :)
OdpowiedzUsuńtaki na czasie:-)
UsuńOwszem, obrazkowe i słowne śmiesznostki są lekiem, jeśli nie na całe zło, to przynajmniej na chwilę. Dla mnie taką odskocznią są wspomnienia, stare filmy, muzyka i książki, które dobrze znam. A gdybym z naszym sponiewieranym przez rządzących obecnie krajem żadnych związków nie miał, ot znałbym jedynie język polski, to miałbym niezłą wyżerkę z niezliczonych anegdot, jakimi jesteśmy bezustannie karmieni....
OdpowiedzUsuńTo prawda, wystarczy włączyć telewizor...
UsuńObrazki, żarty i filmiki - zdecydowanie są gwiazdami tej całej sytuacji 😊
OdpowiedzUsuńCzasami drażnią, ale najczęściej ratują dzień:-)
UsuńTak jak pisałam u siebie, ja już zbieram koronamemy dla potomnych! Niektóre to są czyste złoto!
OdpowiedzUsuńOj, będzie ogromny zbiór...
UsuńA to dobre - ja zupełnie nie miałam pojęcia, że mam aż taki płaski brzuch. :-))
OdpowiedzUsuńKażdy uśmiech się przyda, więc dziękuję Ci za ten humorek.
Bardzo proszę, każdemu prawie to potrzebne:-)
UsuńHaha :) Dzięki, dobre i większości nie znałam ;)
OdpowiedzUsuńTrudno znaleźć coś kompletnie nowego...
UsuńCzewone szpilki! Obiekt westchnień niegdysiejszych, był czas, że nosiłam najwyższe obcasy jakie tylko były. Teraz tylko wygoda, ale miło spojrzeć. Połowa robaka... tak, w czesreśni...
OdpowiedzUsuńSerdeczności Jotko :))) anka
Połowa robaka często mi się zdarza, chyba łakoma jestem, a od patrzenia tylko na wysokie obcasy mam zawroty głowy...
UsuńCałą torebkę czereśni zjadłam, kiedy spostrzegłam, że ostatnie pięć to wszystkie robaczywe. Do dziś mi stoją w gardle, a koleżanka mówi: Mogłaś te ostatnie także zjeść, dziś nie jest piątek, nie zaszkodzą.
OdpowiedzUsuńCzasem warto się uśmiechnąć.
Serdeczności zasyłam
Robaki to cenne źródło białka, o czym przekonują specjaliści od survivalu:-)
UsuńPępek na plecach... dobry omysł xD
OdpowiedzUsuńPrawda? i ćwiczyć nie trzeba:-)
UsuńNajlepszy ostatni :-)))
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba koniecznie się pośmiać :-)
Trzeba, przepona lepiej pracuje i mięśnie twarzy także:-)
UsuńOj dziękuję, uśmiałam się serdecznie! Też ostatnio dużo śmiechem odreagowuję :) Właściwie nie ma lepszego lekarstwa czasami...
OdpowiedzUsuńDystans do rzeczy bardzo poważnych warto sobie wyrobić...
UsuńŚwietne zdjęcia i ubawiłam się przy nich :) dziękuję za dobrą porcje humoru a teraz uciekam do pracy :) cudownego weekendu Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńI wzajemnie, ma być ładna pogoda:-)
UsuńNie ma to jak dobry humor :)
OdpowiedzUsuńZnajomi codziennie posyłają mi kilka.
Pierwsze zdjęcie - super. Tylko u mnie taki obrazek nierealny. Od rana do późnych godzin - szkoła w domu. Teraz czeka na mnie poprawianie przeszło 70 testów i 50 wypracowań. Ciągle kradnę czas na blogowanie.
Moc pozdrowionek.:)
Mój mąż podobnie, nie zazdroszczę:-(
UsuńTo o kolejce do kasy najlepsze :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że każdy ma swój ulubiony dowcip:-)
UsuńŚwietne dowcipy, poprawiłaś mi humor. Wiadomo od dawna, ze śmiech to zdrowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tak mówią, więc śmiejmy się jak najczęściej:-)
Usuń