Kloszard, włóczęga, bezdomny - wiele synonimów, najczęściej zabarwionych negatywnie, ale na to w jakimś stopniu sobie zapracowali...
Niektórzy z wyboru, inni z przypadku, samotni indywidualiści lub idący przez życie z innymi podobnymi sobie, bo w kupie nawet cieplej.
Budzą różne uczucia, ale nigdy nie powinniśmy okazywać im pogardy, bo nigdy nie wiadomo, czym nas samych los zaskoczy.
Schodząc na dno ludzkiego żywota zostawili za sobą wszystko, co mieli i kochali; dla niektórych był to wybór, bo nie umieli odebrać sobie życia lub zawalczyć o swoje, inni szukali nowego sensu, gdy stracili grunt od nogami.
Wielu z nich to ciekawe osobowości, domorośli filozofowie i obserwatorzy. Droga jest ich życiem, doświadczają nędzy, brudu, chorób, zapijają się na śmierć, zamarzają na mrozie.
Niektórzy pracują dorywczo, pomagają sobie wzajemnie, inni wolą żebrać lub przeszukiwać śmietniki.
Temat postu nasunęła mi książka Barbary Smal WĘDROWIEC.
Książka nie dla każdego, ale jeśli chcesz zwolnić, zatrzymać się nad refleksjami o życiu, relacjach, upadaniu i odradzaniu, to warto po nią sięgnąć.
Ja zaczynałam kiedyś czytać, ale to nie był ten czas, musiałam dojrzeć i teraz dawkuję sobie piękną opowieść o ludzkim losie , o człowieku w drodze.
A oto kilka krótkich refleksji z tej książki:
* Silniejszy jest nie ten, kto walnie pięści w stół, aż wszystko podskoczy zgodnie z jego pragnieniem, ale ten, kto przetrwa to walnięcie...
* śmiech zbliża...jest zaraźliwy jak ziewanie, trzeba naprawdę być ponurakiem, żeby komuś nie udzieliła się powszechna wesołość, albo nosić w sobie jakiś ból przeogromny...
* człowiek zawsze ma wybór, ale nie zawsze sobie to uświadamia, bo nie szuka, nie pyta i nie stara się udzielić odpowiedzi, za szybko chce mieć. Pędzi do tego i nie widzi co i kiedy gubi po drodze.
* Lęk zamyka, zatrzaskuje w skorupie szczelnej i nieprześwitującej. Ciemno w niej, cicho, spokojnie i duszno. Od własnych myśli i spraw.
* Ludzie się wyczuwają, wiedzą, gdy są z tej samej bajki i wiedzą, gdy nie. Wcale nie jest łatwo znaleźć kogoś, kto jest na tyle podobny, że odruchowo akceptuje wszystko w nas, tak jakby akceptował siebie.
* Ludzie dzielą się na tych, którzy wierzą i na tych, którym wiary brak. Wiary w siebie, w ludzi i ich dobro, w miłość i jej siłę, we własne zdolności i umiejętności, w to, co warto ocalić i o co warto się bić.
* Tęsknota...to takie coś, co rozrywa od środka i każe gnać myślom w określone miejsce. Wypatrywać, czekać, być obok, być blisko. Chociaż tak, jeśli nie da się inaczej.
* Ludziom się zdaje, że muszą coś nowego wymyślać i tak właśnie rozumieją sukces...
Nie widzą, że równie wartościowe jest odkrycie czegoś na własny rachunek, tak dla siebie, ale w pełni, głęboko, z przekonaniem, by zapadło do wnętrza i zostało na zawsze...
Zostawiam Was z tymi myślami, bo mnie urzekły bardzo!
Mnie też te myśli urzekły...Bo naprawdę dużo w nich prawdy. Bo chyba każdy z nas miał w życiu sytuacje, w których pojawiały mu sie w głowie takie właśnie spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńI to o kloszardach... Każdy chyba musiał sobie odpowiedzieć kiedyś na pytanie, czy akceptuje i szanuje tego typu odmienność, czy budzi w nim ona sprzeciw a nawet wrogość (to dotyczy nie tylko kloszardów ale wszelkich innych odmieńców, czy tez tych, co nie działają jak większośc a wciaz chcą iść swoja drogą i wciaz zadają trudne pytania). Czasem bycie kloszardem jest przymusem, bo tak a nie inaczej potoczyło sie czyjeś zycie. Czasem jest jednak wyborem, bo człowiek nie chce płynąc tym samym nurtem, co inni. Bo chce żyć i patrzeć na zycie po swojemu i nie znosi, gdy ktos chce mu swoje zdanie narzucać, do swojego, jedynie słusznego sposobu na zycie zmuszać.Bycie kloszardem to przekleństwo albo wyraz wolności. Albo jedno i drugie razem...
Piękny tekst Jotko napisałaś. Myslę, że ksiazka o której wspominasz bardzo by mi odpowiadała.
Pozdrawiam Cię ciepło.
Dziękuję, sama zastanawiam się nad swoimi odczuciami po spotkaniu kloszarda, a jest ich coraz więcej, mam wrażenie ...
UsuńMyślę, że książka bardzo by Ci się spodobała:-)
Asiu! Przypomniało mi sie teraz, że parę lat temu napisałam i opublikowałam na moim blogu wiersz o bezdomnym człowieku. Tematycznie to bardzo bliskie treści Twego posta. Poniżej przesyłam Ci linka do tego wiersza:
Usuńhttps://wewanderers.blogspot.com/search?q=bezdomny
Przepiękny wiersz, bardzo w klimacie książki i refleksji tam zawartych, dziękuję, że przypomniałaś, bo nie znałyśmy się wtedy:-)
UsuńOglądałam przed laty film "Chwasty" z Meryl Streep i Jackiem Nicholsonem. Trudny temat, świetny film.
OdpowiedzUsuńRaczej nie widziałam, muszę nadrobić, bo i tych aktorów lubię.
UsuńDzięki za podpowiedź!
Ten włóczęga, bohater książki pani B.Smal powiedzmy sobie szczerze nie jest takim typowym bezdomnym, chlorem, żulem, kloszardem. On sam mówił o sobie "filozof". To człowiek, który ma skłonność do refleksji nad wszystkim co widzi i zapamiętuje. Bywał w wielu miejscach. Spotykał też na swej drodze wielu różnych ludzi, których uważnie obserwował, analizował, ludzi, z którymi jego losy łączą się lub nie, ale których zawsze zauważał. I to właśnie oni jak się okazuje z czasem wywierają ogromny wpływ na jego wewnętrzną przemianę, na jego jak to nazwał "obudzenie serca". Osobiście lubię taką literaturę . Uważam, że życie pisze najlepsze scenariusze. Lektura takich historii życia dla ludzi poszukujących , myślących może być bardzo pouczająca.
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego i jego obserwacje zmuszają do refleksji o tym, jak my sami traktujemy bezdomnych, bo tez bywają różni.
UsuńNa pewno i ta postać nie jest odosobniona, ale nie wszyscy mają odwagę, by wyjść ze swojego świata do ludzi...
Nie wiem, mogę się mylić w interpretacji, ale niemal do wszystkich „refleksji” mógłbym mieć zastrzeżenia. Najbardziej jednak do trzeciej, tej o wyborze, bo to mit. Nikt, nigdy nie przewidzi skutków własnych wyborów, a niektóre wybory generują sytuacje, kiedy już właściwie nie ma żadnych wyborów, jak u owych kloszardów. Nie, nie chcę powiedzieć, że należy się zdać na Łaskę Bożą, tylko uważam, że owych wyborów nie należy fetyszyzować. Nawet najbardziej wytrawni gracze na giełdach finansowych popadają w bankructwo.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tu chodzi o wybory życiowe w ogóle.
UsuńW pogoni za karierą czy majątkiem ludzie tracą rodziny lub relacje z dziećmi, szukają raju daleko, gdy maja wszystko pod nosem, wystarczy się rozejrzeć...
Ciężki temat. Nie wiem nawet jak się wypowiedzieć, co człowiek to inna historia.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja osobiście nie znam żadnego bezdomnego, widuję ich czasami, kiedyś pukali do drzwi, dawało im się cos jedzenia, ubrania...czasem żebrzą pod Biedronką na wino.
UsuńPowtórzę trudny temat, ogromny i wielki jak ocean . Powinno się oglądać wokół siebie wszystkich i wszystko . Czy wszystko można zrozumieć .......nie sądzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie znając tematu dogłębnie, pewnie trudno jest zrozumieć, ale próbować zawsze warto...
UsuńTrzeba ludzi zrozumieć i ich potrzeby.
UsuńCzasami między tym, co trzeba, a tym, co można jest wielka przepaść...
UsuńMam wrażenie, że tak sami kloszardzi o sobie nie myślą, to raczej myśli innych, poruszonych ich sytuacją ludzi. Miałam kiedyś kontakt z osobą, która zajmowała się problemem bezdomności, ale nie w Polsce.Przecież w naszym Raju jej nie ma;) I to zajmowała się czynnie, bo pracowała wtedy poza Polską. I naprawdę w sporadycznych przypadkach jest to kwestia wyboru, a niestety w 95% to wynik tego, że dany osobnik nie jest w stanie podołać wymogom codzienności z powodu swych braków, które z czasem się kumulują. Wyprowadzenie bezdomnego z tego stanu bardzo rzadko się udaje ale tak naprawdę taka osoba musi być stale pod opieką- po prostu stale trzeba nad nią czuwać, wspierać, pomagać.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Całe służby są od tego, ale jak zwykle za mało personelu, za mało środków. Czasami media wspomną o pomocy duchownych, caritasu, wolontariuszy, ale to wszystko kropla w morzu potrzeb.
UsuńPrawda jest taka, że większość boryka się z uzależnieniami, ale nie chcą się ich pozbyć.Schronisko Brata Alberta zatrudniło terapeutów (od alkoholu, hazardu, czy kradzieży. W twarz się śmiali: Mnie, starego alkoholika, chce pani nawrócić, niedoczekanie twoje. My tu tylko przyszli wymyć się, dostać ubranie i pojeść sobie. Za parę dni nas nie ma. Kiedy zapytała, czy lepiej w rowie, usłyszała, że tam dopiero jest prawdziwe życie.I coś w tym jest, skoroznany mi przypadek lekarza - hazardzistę, którego córki i wnuki błagają, by wrócił, bo ma swój dom i kochających ludzi. Nie wróci, bo znowu by go kontrolowali, by nie grał...
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Uzależnienia to nieodłączny chyba element bezdomności, by to przerwać, musieliby zmienić środowisko, w zasadzie wszystko.
UsuńObejrzałam kiedyś dokument o polskich bezdomnych w Anglii, wolą biedować na ulicy tam, niż wrócić do kraju jako przegrani...
Każdy człowiek to inna melodia, nawet gdy postępuje podobnie do innych to inaczej, z innym nastawieniem, innymi myślami, pragnieniami. O ile alkohol nie zniszczy mózgu dokumentnie - to wciąż jest szansa na wyjście z bezdomności. Tylko podstawowa sprawa - trzeba chcieć. W takich przypadkach jak opisała Ultra nie uda się.
OdpowiedzUsuńSamo słowo kloszard kojarzy się pejoratywnie. A cytaty wybrałaś mądre i piękne, do przemyśliwania...
Bo to chyba cytaty uniwersalne, każdy wybierze cos dla siebie, a refleksje tego typu są nam czasami potrzebne:-)
Usuńsłowo "kloszard" ma nieco inne zabarwienie, niż polskie "nur", "chlor", "żul" czy "menel"... we Francji homelessi istnieli od dawna i raczej rzadko byli traktowani z pogardą, za to bardzo często pobłażliwie, wręcz życzliwie... w Polsce za poprzedniej komuny traktowani byli jako nieszkodliwi dziwacy, tak rzadki gatunek zresztą, że nawet nie istniało słowo na ich określenie... wysyp bezdomnych nastąpił dopiero po 89-tym, a oni sami są nieco inni, niż ich francuski odpowiednik, bo inne też są polskie uwarunkowania, niż francuskie... inny jest więc stosunek przeciętnego Polaka do tych ludzi...
OdpowiedzUsuńdla przykładu: polski standardowy "nurek" często śmierdzi, bo po prostu nie ma gdzie się umyć, więc ma te sprawy gdzieś, francuski kloszard może nie pachnie fiołkami, ale przeważnie chodzi czysty i dba o higienę, bo ma ku temu warunki stworzone przez państwo, czy miasto...
tak w ogóle, to jest bardzo zróżnicowany światek, niezależnie od kraju, tylko my ich zwykle postrzegamy jako jednakowych, na takiej samej zasadzie, jak Murzyni, czy Żółci wydają nam się jednakowi...
p.jzns :)
Pewnie tak jest, jak piszesz, bo łatwiej nie wnikać, odwracać głowę, rzucić cos na odczepnego.
UsuńKiedyś stałam w kolejce za takim bezdomnym, wyszłam ze sklepu, bo nie byłam w stanie znieść tego smrodu i myślę, że to właśnie powoduje, że wolimy omijać, nie zauważać.
To takie ludzkie i nieludzkie zarazem.
Ja tez uwazam ze roznie z tymi kloszardami - istnieja autentyczni, nie umiejacy sie znalesc w swiecie i spolecznosci, ale sa inni , nieslusznie podciagani w ta kategorie - ci ktorzy zniszczyli swe zycie i potencjal uzaleznieniami.
OdpowiedzUsuńKloszard z Twej ksiazki jest autentyczny, ciekawy a przytoczne mysli zawieraja duzo zyciowej prawdy.
Ciekawe właśnie, ilu faktycznie jest kloszardów, jak ów tytułowy wędrowiec? Starał się, mimo sytuacji zachować godność i troszczył się o innych.
UsuńAno, żyjmy i dajmy żyć innym. Tak po prostu. Tak naprawdę, kiedy człek nie chce być już bezdomnym, znajdzie na to sposób i już :) Czasem mnie kusi, by rzucić wszystko, wziąć plecak i pójść wolno...Ale za wygodna jestem :)
OdpowiedzUsuńo tak, czasami tez miewam taka pokusę, ale co z biskimi i własnymi przyzwyczajeniami? trudna decyzja...
UsuńBez książek pewnie bym nie przeżyła. Po zamknięciu bibliotek w czasie lockdownu zaczęłam kupować i niestety o zgrozo (finansowa) ten nawyk mi został. Bo to prawdziwa przyjemność czytać to, co się chce, a nie to co dają ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, ja lubię samo buszowanie w książkach, zapach, dotyk, a poza tym do własnych można zawsze wrócić.
UsuńBywają za to tu i tam regały z książkami do wzięcia, jeszcze nie znalazłam tam nic ciekawego, ale podobno można.
Zgadzam się z tym, że nigdy nie powinniśmy okazywać takim ludziom pogardy.
OdpowiedzUsuńPierwsza refleksja jest bardzo prawdziwa :) Pozdrawiam.
Nie wiadomo, co może nas samych w życiu spotkać...
UsuńKonecznie muszę tę książkę przeczytać...
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto:-)
UsuńO - widzisz Asiu - jak wszystko i ta książka potrzebowała czasu :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasem warto odczekać, by delektować się treścią:-)
UsuńTo bezdomnych od zawsze miałem ogromny szacunek. Już za dzieciaka myślałem o nich jak o filozofach.
OdpowiedzUsuńW dorosłym życiu, w przerwach między braniem narkotyków, a normalnością, spotkałem kilku bezdomnych, którzy byli moimi dobrymi kolegami.
To w ogóle temat na cały wpis na blog.
Powiem tylko, że większość bezdomnych których znałem, robiła to trochę z lenistwa a troche z wyboru. Pamiętam, że lubiłem z nimi spędzać czas, byli szczerzey.
To masz ciekawe i niecodzienne doświadczenia, a pisałeś kiedyś o nich?
UsuńCiekawe czy "nasz" kloszard przyjmie to zaproszenie ... 😉
OdpowiedzUsuńJeśli cokolwiek nadaje się do hejtowania, to może...
UsuńBezdomni budzą we mnie smutek i skłaniają do refleksji... Każdy człowiek to inna historia. Łatwo jest osądzać,ale prawda jest taka że nikt z nas nie ma do tego prawa. Nie wiemy przecież, co takiego stało się, że dana osoba wylądowała na ulicy. Przykre jest to, że wiele osób nie widzi w bezdomnych ludzi...
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Chętnie przeczytam.
Wiele osób nie widzi lub patrzy z niechęcia, może to z powodu wyrzutów sumienia także?
Usuń"* Ludzie się wyczuwają, wiedzą, gdy są z tej samej bajki i wiedzą, gdy nie." ....... zawsze intuicyjnie wyczuwam wśród nowo poznanych osób pokrewną duszę. I chyba nigdy się nie pomyliłam. Wyczuwam też takie,od których mnie cos odpycha i trzymam się od nich z daleka.
OdpowiedzUsuńZrozumiałam, że polecany przez BBM film "Chwasty" nawiązuje Jotko do tematu Twojego posta. Ściągnęłam go i jutro obejrzę. Zachęcili mnie oczywiście aktorzy.
Niestety książki "Wędrowiec" w postaci ebooka nie odnalazłam, a do biblioteki już nie chodzę. . .. wielka szkoda, bo sądząc po refleksjach warto ją przeczytać.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja tez zamierzam ten film zobaczyć, choćby ze względu na aktorów.
UsuńWysłałabym Ci tę książkę, ale jest pożyczona, więc rozumiesz...
Bardzo podoba mi się cytat o leku, bo to takie na czasie…obejrzałem o czym pisałem film o Teodorze Kaczyńskim znanym jako Unibomber. Inaczej dzisiaj na niego patrzę..
OdpowiedzUsuńZnając szczegóły spraw, życiorysów często zmieniamy zdanie...to chyba normalne, ważne by dociekać istoty.
UsuńCóż powiedzieć...
OdpowiedzUsuńPiękny, mądry, wzruszający post.
Dzięki, pozdrawiam z końcem wakacji:-)
UsuńKiedy słyszę(widzę napisane) słowo kloszard przypomina mi się film "Komedia małżeńska", w ktorym Zdzisłąw Wardejn grał Remka kloszarda. Wspaniale zagrana rola, pokazująco jedo z obliczy kloszarda. Uściski.
OdpowiedzUsuńPamiętam film i rolę Wardejna, spektakularne było przeistoczenie:-)
UsuńKloszard po kloszem, nie ma co, patrzmy tylko na siebie. Zdarzyć może się w życiu wszystko. Książka mądra z przesłaniem. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że bezdomnych, zbieraczy, żebrzących jest coraz więcej.
UsuńMyślę tak jak Ty. Nie mamy prawa pogardzać drugim człowiekiem. Nigdy nie wiemy, co byśmy zrobili na jego miejscu mając jego możliwości. Przed wypadkiem wydawało mi się, że jak komuś się źle powodzi to dlatego, że nie próbuje się sam ratować. Potem boleśnie się przekonałam, że można bardzo się starać, ale niewiele z tego wynika. Ta lekcja dużo mnie kosztowała, ale też wiele nauczyła. Dziękuję za polecenie książki, poszukam i przeczytam.
OdpowiedzUsuńWłasne doświadczenia weryfikują wiele naszych poglądów.
UsuńNajważniejsze, byś ze zdrowiem doszła do ładu:-)
Trzeba pamiętać, że za każdym człowiekiem stoi jego historia. Czasami bywam w schronisku dla bezdomnych przy okazji jakichś akcji charytatywnych i czasami te historie chwytają za serce.
OdpowiedzUsuńNa pewno, życie pisze niesamowite scenariusze.
UsuńGeneralnie bliski mi jest ten cytat: "Ludzie dzielą się na tych, którzy wierzą i na tych, którym wiary brak...", ale kiedy zobaczyłem tytuł "Kloszard" to moje myśli zawędrowały w bardzo nieprzyjazne mi miejsce.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, nie Ty jeden i przyznaję, że to była mała prowokacja.
UsuńTemat skomplikowany, bo każda historia jest inna. Część z tych ludzi wybiera uzależnienie i bezdomność, bo tak im z jakiś powodów łatwiej... Niestety pomoc w wyjściu z bezdomności chyba nie bardzo się u nas sprawdza...
OdpowiedzUsuńUzależnienie i nieprzystosowanie to chyba główne problemy w tym temacie...
UsuńOgromnie podobają mi się słowa: ”człowiek zawsze ma wybór, ale nie zawsze sobie to uświadamia, bo nie szuka, nie pyta i nie stara się udzielić odpowiedzi, za szybko chce mieć. Pędzi do tego i nie widzi co i kiedy gubi po drodze". Chyba najważniejsza decyzja w życiu to ta, czy chcemy być szczęśliwi czy raczej żyć z dnia na dzień w wiecznym utyskiwaniu na rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, czasami trzeba powiosłować samemu, a nie czekać, aż nas łódź zabierze...
UsuńMamy znajomego, który w momencie przejścia na emeryturę (solidną, dodam dla ścisłości)porzucił dotychczasowe życie i zajął się "segregacją odpadów"...Żyje ze śmieci...Całe dnie spędza w śmietnikach...I wygląda na znacznie szczęśliwszego niż znaczna większość mieszkańców osiedla...;o)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, w dodatku robi sporo dla środowiska i ma zajęcie:-)
Usuń"Tęsknota...to takie coś, co rozrywa od środka i każe gnać myślom w określone miejsce. Wypatrywać, czekać, być obok, być blisko. Chociaż tak, jeśli nie da się inaczej." - ależ to piękne i tak bardzo prawdziwe... każdy za kimś/czymś tęskni - takie znane, takie niechciane, ale chyba też i konieczne, kwintesencja człowieczeństwa
OdpowiedzUsuńWiele w tej książce takich refleksji, co rozdział, to chwila zadumy...
UsuńMam taką przypadłość, że podrabiane perfumy na panu lub pani sa dla mnie niczym sławojka w upalny dzień.Tak pachną. To w kontekście Pani spotkania z kloszardem. Ileż razy ja musiałam się wycofać gdy ktoś nie wyglądający na kloszarda pachniał dużo gorzej.
OdpowiedzUsuńNie przeczę, zdarzyło mi się uciekać przed brakiem higieny niektórych rodaków i to nie tylko latem.
UsuńMyślę, że brak higieny osobistej, wyczuwalny nosem, nie jest tak odrażający jak brak higieny umysłowej. Bo przecież w tym pierwszym przypadku wystarczy się umyć ...
UsuńObawiam się ,że Pani nie zrozumiała co napisałam. Hipokryci śmierdzą bardziej niźli śmierdzący na prawdę.
Usuń@Anzai
UsuńBrak higieny umysłowej może prowadzić do depresji i obniżenia poziomu poczucia własnej wartości, więc nie nazwałabym tego odrażającym, chyba że miałeś co innego na myśli.
@ kloszard
Co wynika z pani wypowiedzi, to zwykle pani tylko wie, ale trudno.
Nie tylko ja. Nie tylko ja . Nie muszę tłumaczyć wszak to oczywiste droczenie się z Pani strony. Nie lubię Pani ale szanuję jej inteligencję i nie w głowie mi jej umniejszanie. Jaka zabawa w polemikę z kimś nierozumnym.
Usuń@jotka
UsuńNie chodziło mi o skutki jakie pojawiają się u osoby nie przestrzegającej higieny umysłowej, tylko o komfort kontaktu psychicznego z taką osobą. Co zresztą widać na przykładzie j.w.
Dyskomfort jest i to znaczny, masz rację...
UsuńBardzo zal mi ludzi którzy nie mają dachu nad głową, chciałabym by cywilizacja poszła tak daleko by każdy miał ten kąt by mógł zaspokoić tak podstawowe potrzeby jak sen, higiena...
OdpowiedzUsuńTak powinno być, ale czy ci ludzie sami tego chcą? Chyba nie zawsze...
Usuń...a była Pani kiedyś wolna ?...
UsuńNikt chyba nie może być prawdziwie wolnym, cokolwiek to znaczy...
UsuńDziękuję za dostarczenie zabawy. Pan Andrzej jest w tym niezrównany. Jeszcze raz dziękuję . Rozbawili mnie Państwo .
UsuńPiękne mądre myśli! Nigdy nie miałam odwagi, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o jakimś konkretnym kloszardzie. Zakładałam, że ten styl życia, to jednak jego wybór. Tylko dlaczego? Czemu tak wybrał?
OdpowiedzUsuńMyślę, że przyczyn jest tak wiele, jak wielu bezdomnych i chyba ten problem jest pomijany w wielu działaniach różnych organizacji.
UsuńWybór własny, życie zmusza, uzależnienie, niechęć do zmierzenia się z codziennymi obowiązkami ... bezdomność to chyba temat rzeka, co człowiek to inna historia, czasami bolesna. W naszym małym miasteczku nie ma dużo bezdomnych, jest przystań dla nich, niektórzy jak ptaki wędrowne pojawiają się i znikają. Nie wyobrażam sobie życia bez swojego kąta, dachu nad głową, ciepła w zimie ... choć dal czasami kusi, jak ta para, co wędrowała z osiołkiem przez Europę, jak pani z plecakiem w podróży, zarabiająca rękodziełem, chyba takie przykłady można mnożyć.
OdpowiedzUsuńCzasami tez miewam takie ciągoty, żeby zostawić wszystko i być w drodze, ale nie mam odwagi, a poza tym zbyt lubię swoje małe królestwo...
UsuńSukces to zbiór pracowitości i talentu, nieco szczęścia. Spadając na totalne dno , nie mówię tutaj o motywie wędrowca, bo to nie to samo, ludzie pokazują, że są słabi, nie mają wytrwałości. żadną sztuką jest upadać na dno. Sztuką jest żyć. Każdy przecież rodzi się z głową, rękoma i nogami, a niektórzy nawet nie mają jakiejś części ciała a pomimo tego żyją bez dna.
OdpowiedzUsuńPodobno prawdziwą sztuką jest się podnosić. Nie byłam nigdy na dnie, więc nie dane mi było to sprawdzić.
UsuńDla jednych takie życie to konieczność, dla innych - styl życia. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJedni nazywają to wolnością, inni ucieczką przed prawdziwym życiem.
UsuńKloszard... To jest tajemnica. Kloszard intryguje nawet jeśli śmierdzi. Kloszard wie to czego my nie wiemy. Widzi to czego my nie dostrzegamy. Jest tam gdzie my nie mamy wstępu... Kloszard to tajemnica nawet jeśli leży uwalony pod płotem - dostępny. Niedostępny.
OdpowiedzUsuńO tak, na pewno!
UsuńSam się umieścił na straconej pozycji i najczęściej nie szuka kontaktów...
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńTemat trudny, ale chyba wiele zależy od tego, czy taki "wędrowiec" jest anonimowy, czy coś o nim wiemy:)
W pierwszym wypadku wskazówka na skali uczuć waha się przeważnie od repulsji do obojętności, w drugim - od bezradności do współczucia...
Pozdrawiam:)
Posiadanie wiedzy na jakiś temat zmienia często punkt widzenia i to nie tylko w przypadku bezdomnych.
UsuńKloszard ? Podczas mojej pracy poznałam takich wielu. Prawie każdy z nich - miał piękną historię życia - niestety do czasu. Potem już tak pięknie nie było. Po książkę Barbary smal chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńTo prawda, mój kuzyn, gdyby nie rodzice pewnie tez by tak skończył, zmarł za wcześnie, zapił się na śmierć.
UsuńDroga Pani, Szanowni Państwo, którzy skomentowali Pani wpis,
OdpowiedzUsuńz radością i wzruszeniem przeczytałam Państwa refleksje na temat napisanej przeze mnie książki. Jestem zaszczycona tym, że zechcieliście Państwo pochylić się nad tematem, którym zajęłam się pisząc "Wędrowca". Dziękuję za przemyślenia, które w przepiękny sposób ubogacają treść książki, a Gabrysi Kotas dziękuję za informację o tym wpisie :)
Z serdecznymi pozdrowieniami
Basia Smal
Pani Barbaro, dla mnie to bardzo cenne słowa i mam nadzieję, że nie gniewa się pani o te cytaty w poście, ale bez nich treść posta byłaby niepełna.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz.
Szukałam , sprawdzałam bo pytani rodzice kwestionują mi ,że kloszard to bezdomny. Nie rozumieją bo uważają ,że kloszard to był ktos wyjątkowy, oryginalny. Najczęściej wykształcony a jeśli nie to mądry życiowo. Nie był bezdomny lub nie było to koniecznmym atrybutem. Nie znalazłam nigdzie potwierdzenia ale czy na pewno oni się mylą a może jednak mają rację.Mają inne doświadczenia a może coś od ich czasów sie pozmieniało.
OdpowiedzUsuńKloszard nie zawsze jest bezdomny, niewielu jest wyjątkowych i raczej z tej wyjątkowości nie potrafią zrobić użytku.
UsuńW każdym jednak słowniku bezdomność, to cecha kloszarda właśnie.
Och ilu bezdomnych spotkałam, jak studiowałam. Dużo. Niektórzy są bezdomni z wyboru, niektórzy w wyniku zdarzeń losowych. Przykro się patrzy na tych ludzi. Ale z bezdomności jak się chce też można wyjść. Książki nie znam
OdpowiedzUsuńMoże masz rację, brakuje motywacji lub pomocnej dłoni...
Usuń