Wieczorny telefon niczego dobrego nie wróży, zwłaszcza gdy dzwoni dawno niewidziana osoba.
Tak było i tym razem, po podniesieniu słuchawki i krótkim - słucham?- kobiecy głos z wyrzutem atakuje:
- jak mogłeś zaprosić mojego byłego na Wigilię, poczułam się zdradzona!
- po pierwsze - mogę zapraszać, kogo mi się podoba, po drugie - znam człowieka ponad 20 lat i nic mi złego nie zrobił, po trzecie - to ty odizolowałaś się od rodziny i znajomych, bo nie chcieli zeznawać w sądzie przeciwko Markowi, ale i tak zabrałaś mu wszystko i zniszczyłaś psychicznie
- przesadzasz, rozwód to nie przedszkole, musiałam walczyć o siebie i córkę
- córkę też nastawiłaś przeciw niemu, choć to Marek ją praktycznie wychował , ty robiłaś karierę!
- nie wyciągaj starych brudów, odwołasz zaproszenie?
- ani mi się śni, Marek jest samotny i przygnębiony i chętnie zastąpimy mu rodzinę w te święta, wasz rozwód nie oznacza, że mam się wyrzec wszystkich przyjaciół, których ty nie akceptujesz
- ale mnie nie zaprosiłeś!
- a dziwisz się? słyszałem, że nie doskwiera ci nadmiar przyjaciół, ciekawe dlaczego?
Rozstania, rozwody, to także fatalna sytuacja dla rodzin i znajomych bohaterów dramatu. Oni zaczynają nowe życie, często u boku kolejnych partnerów, a członkowie rodziny czy znajomi nagle znajdują się w dwuznacznej sytuacji towarzyskiej. Nie zawsze przecież ludzie rozstają się w przyjaźni i utrzymują kontakt ze sobą i wszystkimi dawnymi przyjaciółmi.
Znam temat z otoczenia. Mój Ojciec Chrzestny rozstał się ze swoją żoną, problem jest o tyle większy, że z dziesięć lat temu adoptowali syna. Teraz chłopak ma dwa wzorce wychowania jakby, jeden w domu, drugi w czasie wizyt u ojca. Na razie nie podszedł do matury, ma pracę, jednak bez przyszłości raczej. Ogólnie rozwód wpłynął na niego nie za dobrze. Chociaż szanse na zmiany jeszcze są, bo ma chyba 21 lat obecnie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w to lato nie zamienimy się w skwarki. ;)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Adopcja to duża odpowiedzialność, więc gdy dochodzi do rozwodu, dziecku świat rozpada się po raz drugi...
UsuńDopóki w związku nie ma dzieci rozwód jest z reguły sprawą bezproblemową. Problem jest gdy są dzieci. Poza tym często "bohaterowie" nieudanego związku zapominają, że winne są obie strony. Czasem winą jednej ze stron jest tylko to, że pakowała się w ten związek z zamkniętymi oczami nie chcąc wręcz zobaczyć, że "obiekt" jest wątpliwej jakości i to pod wieloma względami. Moi rodzice rozeszli się gdy miałam rok - nagle okazało się, że wcale a wcale do siebie nie pasują a najmniej pasowało do nich obojga ich dziecko poczęte już po ślubie. A reakcja ich wspólnych znajomych i obu rodzin nie miała wcale dla nich najmniejszego znaczenia.
OdpowiedzUsuńZapewne winne są obie strony, ale nie zawsze wrogość po rozwodzie jest obopólna, a już manipulowanie dziećmi to chyba najgorsza opcja.
UsuńRozstania, zwłaszcza gdy są dzieci, są straszliwym egoizmem wobec nich... To one ponoszą największe straty i blizny na całe życie. Abstrahuję oczywiście od sytuacji w rodzinach przemocowych, nałogowych i etc.
OdpowiedzUsuńTo prawda, w rodzinach przemocowych to jeszcze inna sprawa.
UsuńRozwody to teraz istna plaga, mam wrażenie, ze coraz mniej jest rodzin tzw. normalnych...
Niestety burzliwe rozstania są nieprzyjemne dla wszystkich, zwłaszcza, jeśli partnerzy zaczynają dzielić i dzieci, i znajomych. A dzieje się to za każdym razem, gdy jedna strona nie jest pogodzona z tym, co się wydarzyło i kieruje się własnymi emocjami i własną krzywdą. I oczekuje, że otoczenie też będzie się polaryzować. Zawsze się staram trzymać od takich spraw z daleka.
OdpowiedzUsuńTo nie jest przyjemne i dotyka wszystkich wokół, najczęściej zrywamy kontakty, by właśnie nie uczestniczyć w przykrych spotkaniach.
UsuńSamo życie ;)
OdpowiedzUsuńSami je sobie komplikujemy.
UsuńO tak - rozwod burzy nie tylko zwiazek pomiedzy dwojga, burzy zycie dzieci i najblizszej rodziny a takze kolka znajomych. Opisany przypadek dobrze obrazuje jak to znajomi znalezli sie pomiedzy mlotem a kowadlem, bez dobrej odpowiedzi jak sie zachowac bo ktora strone by nie wybrali zawsze druga bedzie urazona. Nie zawsze mozna zachowac neutralnosc w sensie traktowania obu stron jednakowo bo zawsze bedzie przyjete jako brak zdecydowanej postawy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, neutralność nie zawsze jest możliwa, chyba że zaczniemy unikać tych osób w ogóle.
Usuńsytuacja w owej scence wydaje się być dość klarowna, ale bywają bardziej skomplikowane i czasem faktycznie nie wiadomo, jak się ustawić mentalnie do bliskich, którzy akurat się rozstali... z drugiej strony jednak nagłe rozstania, takie całkiem niespodziewane dla otoczenia zdarzają się dość rzadko, zwykle docierają do nas jakieś dane lub co najmniej strzępy informacji, że takie rozstanie się kroi, więc gdy doń już dojdzie, to z grubsza już wiemy /przynajmniej na poziomie podświadomym/, jak się ewentualnie zachować...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Czasami pary ukrywają stan swego związku z różnych pobudek i wtedy rozwód spada na wszystkich jak grom z nieba...
Usuńistny szok...
Usuńale jeszcze większy szok jest wtedy, gdy państwo się rozstali, czy tam rozwiedli, po czym ktoś ich przyuważa na mieście razem, do tego w dobrych humorach... bo jak to tak, panie dzieju, kto to widział?... przecież powinni się nienawidzić... LOL...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBywa przecież, że ludzie do siebie wracają po latach, gdyby te sprawy były proste i oczywiste, to terapeuci nie mieliby roboty...
Usuńuwaga techniczna:
Usuńten mój usunięty p.s. miał być gdzie indziej, tu nie mam sensu...
Szkoda, że takie rzeczy się dzieją. A dzieje się ich wiele, niestety...
OdpowiedzUsuńOj wiele, obserwuje rodziny uczniów, masakra patchworkowa!
UsuńMój Ojczasty do tej pory utrzymuje kontakt listowny z moim byłym 😁 Tak że różnie bywa. Ale fakt, nie mieliśmy dzieci.
OdpowiedzUsuńRóżnie bywa, dlatego druga strona nie powinna dyktować znajomym, kogo mają widywać lub nie...
UsuńTak bywa...
OdpowiedzUsuńszkoda, że coraz częściej...
UsuńRozwód i towarzyszące temu okoliczności to chyba jedno z najbardziej przykrych doświadczeń w życiu człowieka: obojga małżonków, dzieci, jeśli takowe są, rodziny, etc. Niestety do rozwodów dochodzi też po uprzednim ślubie kościelnym, podczas którego składa się przysięgę wierności. Jak jest wobec tego waga przysięgi??? Owszem, w skrajnych przypadkach nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale czy zawsze rozwód jest najlepszym rozwiązaniem??? Moim skromnym zdaniem rozwód świadczy o niedojrzałości osób, które brały ślub, a zatem osobiście wolałbym, aby potencjalni małżonkowie żyli raczej "na kartę rowerową", aniżeli później toczyli z sobą wojnę kończącą się rozwodem. Z drugiej strony rozwody to w dzisiejszych dla co niektórych sposób na życie, np. w środowisku celebrytów jest to wręcz konieczność poinformowania świata o swojej na nim obecności. Dlatego też wyjątkowo szanuję znane osoby z tzw. świata kultury, które mogą stanowić wzór dla środowiska, że jednak jest możliwym wybór takiego partnera życiowego, z którym jest się na dobre i na złe do końca życia.
OdpowiedzUsuńTez nie rozumiem, po co ktoś zawiera kolejny związek po kilku nieudanych, zbyt wiele potem zachodu i spraw w sądach...
Usuńja z kolei nie rozumiem, dlaczego związek, który się zakończył automatycznie jest postrzegany jako "nieudany"...
Usuńp.jzn :)
Może dlatego, że sami zainteresowani je za takie uważają, można je nazywać różnie.
UsuńJaka jest waga przysięgi, pytasz. Otóż śmiem przypuszczać, że w większości przypadków ślub kościelny to formalność dla młodych, wymuszona przez rodzinę i okoliczności. Dlatego waga jest co najwyżej piórkowa...
UsuńNie, przepraszam, poszukałam i to będzie waga - musza. Albo atomowa.
To prawda, a potem jeszcze chrzest dzieci itd.
Usuńp.s. (teraz tu, gdzie miał być):
Usuńprzeważnie (bo nie zawsze) tak jest, że ciastko jedzone teraz zdaje się być najsmaczniejsze, ale to nie znaczy, że poprzednie, wcześniejsze były niedobre :)
...
a tak z innej beczki:
kiedyś wykoncypowałem, że ślub (formalny) brany na poważnie to akt manifestacji wzajemnej nieufności... bo skoro ludzie się kochają, chcą być ze sobą, to po co im jakieś magiczne zabiegi upewniające typu przysięgi .ślubne?...
Niekoniecznie akt nieufności. Mnie i Męża do ślubu zmusił urząd skarbowy. Dobrze nam było "na kartę rowerową" i ślub nic a nic nie zmienił i nie popsuł
UsuńAktem nieufności nazwałabym raczej kontrakt przedślubny, w którym spisuje się to i owo, głównie majątkowego.
UsuńKto ma się rozstać, zrobi to, ale więcej formalności potrzeba, to fakt.
Temat jest bardzo popularny. Ja jednak na szczęście nie doświadczyłam takiej sytuacji. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście tez nie, ale wśród znajomych to częste zjawisko, niestety.
UsuńMimo wszystko, gdy ludzie się rozstają, otoczenie chyba nie jest za bardzo zaskoczone, ma swoje teorie na ten temat i swoje sympatie. Zgadzam się, że nikt nikomu nie może dyktować, kogo zapraszać. Może mi umknęło w tej historii, ale kompletnie nie wiem, kto odebrał telefon :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest najistotniejsze, może to być przyjaciel, brat, szwagier...
UsuńZnam podobną historię...Otoczenie i rodzina są stroną "rozwodów", chociaż nie obrywają bezpośrednio...
OdpowiedzUsuńTo bardzo niezręczna sytuacja dla wszystkich.
UsuńStwierdzenie, że w przypadku rozwodu winne są obydwie strony, to idiotyzm. Gdyby tak było, to niepotrzebne byłyby sądy, a i one nie oddają w pełni sprawiedliwych wyroków, bo właśnie strona słabsza nie ma siły walczyć i odpuszcza.
OdpowiedzUsuńCo do wspólnych znajomych, to zazwyczaj zatrzymuje ich przy sobie to z małżonków, które ma siły i czas na pijar.
Nie chodzi tu o winę typu zdrada, hazard czy alkoholizm. Rozpad związku to nie impuls, ale zgadzam się, że słabsza psychicznie strona przegrywa nawet w sądzie, bo nie chce prać publicznie brudów lub poddaje się na starcie...ale kosztem swojego zdrowia i finansów.
UsuńZ pijarem się nie zgodzę, różnie z tym bywa, prawdziwi przyjaciele wiedzą w czym rzecz.
Rozpad, szczególnie tych starszych związków, to właśnie impuls. Starszawy, najczęściej już ustawiony finansowo, pan poznaję młodą, "oczarowaną" nim panią na dorobku i rozwód gotowy. Jakaż jest wina w nim żony?
UsuńNie wiem, trzeba by zapytać męża...
UsuńA ja właśnie wczoraj byłam na obiedzie u dalszej rodziny. A tam wszyscy mają już kolejne żony albo kolejnych mężów. I dzieci "moje, twoje i wspólne". Przyznam, że miałam trudności z połapaniem się kto jest kto i kto z kim....
OdpowiedzUsuńW każdym razie czułam się trochę nieswojo, bo ciągle mam pierwszego męża i dzieci tylko wspólne :-)) że o wnukach nie wspomnę...
To my podobnie, jak dinozaury:-)
UsuńW takich sprawach lepiej zostawić ludzi z ich tematem. Do tańca trzeba dwojga, w rozwodach nie ma winnych i niewinnych.
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie o tym piszę, ale raczej o tych, którzy dostają rykoszetem.
UsuńNo cóż... rozstać się też trzeba umieć. Większość ludzi rozwodzi się w stanie zaślepienia własnym egoizmem, urazami . Zieją gniewem , chęcią zemsty w kierunku partnera, często też i jego rodziny by tym samym udowodnić światu , że oni sami są niewinni i są tu ofiarami. Walczą niczym ludzie pierwotni o ogień :) Stąd też wymaganie od kręgu znajomych, rodziny itp. lojalności i tego by ci opowiedzieli się po czyjej właściwie są stronie . :) Niestety trudno nazwać taką postawę dojrzałą .
OdpowiedzUsuńKto nie jest ze mną jest przeciw mnie...tak, to taka niedojrzała postawa, ale najgorsze, że ta pani jest psychologiem i terapeutą.
Usuńi tak bywa... :) "Szewc bez butów chodzi".
UsuńTo porzekadło pasuje idealnie:-)
UsuńPo tym, co wykręciła mi rodzina byłego męża wespół z nim, na mapie Polski istnieje dla mnie nie tyle biała plama, co wręcz niewidzialne: miasto, ulica, dom. Co kto z tym robi, to już jego sprawa, mnie nic do tego.
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, pewnych krzywd się nie wybacza...
UsuńZwłaszcza, jeśli cierpi na tym również dziecko.
UsuńWykorzystywanie dzieci w wojenkach dorosłych jest obrzydliwe!
UsuńMoje dziecko na szczęście nie zostało wykorzystane w sposób bezpośredni, do gierek, ale mimo wszystko została osobą pokrzywdzoną.
UsuńStraszne jest to. Taka sytuacja. Znajomym/znajomą jestes dla obu stron i nagle co, masz wybierać? No to jest niezręczne, zwłaszcza gdy chcesz miec dobry kontakt z dwoma stronami. Ja tez nie rozumiem tego oburzenia tej pani i jej wymagania, że Pana Marka ma nie być, a ona ma być. No z jakiej racji...
OdpowiedzUsuńLudzie potrafią komplikować sobie i innym życie, tez tego nie pojmuję!
UsuńTrudne sytuacje, kiedy wymaga się od znajomych zajęcia stanowiska i odcięcia od jednej ze stron. Z drugiej strony trochę nieswojo, kiedy wrogo nastawiona była para spotyka się na imprezach - choć tutaj akurat by się nie spotkali...
OdpowiedzUsuńZna przypadek, gdy na komunii wnuka spotkali się rozwiedzeni dziadkowie, a nie pałali do siebie sympatią...
UsuńNiestety do rozwodów rzadko kiedy dochodzi za porozumieniem stron. Częściej to walka na smierć i życie o alimenty i podział majątku. Często się tez zdarza, że w te procesy uwikłani są również znajomi, którzy muszą zajmować jakieś stanowisko..to nie nie może być przyjemne..na szczęście, jakoś mi się jeszcze nie zdarzyło i oby tak zostało.
OdpowiedzUsuńMarek z E.
A już walka o dzieci, porwania, szantaże to istny koszmar!
UsuńRozwody prawie zawsze sa konfliktowe.
OdpowiedzUsuńAle tez czasami nie sa. Znam przypadek w którym sedzina przerwala rozprawe i w korytarzu dyskretnie poprosila kogos z rodziny, zeby jej wytlumaczyl, dlaczego mlodzi sie chca rozwiec, kiedy zadne z nich zlego slowa o drugim nie powiedzialo 😄.
UsuńCzasami ludzie decydują się na separacje, może chcą od siebie odpocząć? innym razem korzystają z pomocy mediatora lub terapii dla małżeństw.
UsuńDzięki za komentarz.
Bardzo trudna sytuacja dla rodziny :/
OdpowiedzUsuńDla wszystkich, niestety.
UsuńI nagle przyjaciele stają się wrogami. Odchodzisz od męża i rodzina, która cię wcześniej ubóstwiała, wyrzeka się ciebie – takie historie też znam i nie rozumiem. To prywatna tragedia przecież, a nie należy utrzymywać tragedii tylko dlatego, bo "co ludzie powiedzą". Niestety środowisko często tak się zachowuje.
OdpowiedzUsuńWidocznie lubimy sobie stwarzać wrogów!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie zrozumiem takiej roszczeniowej postawy wobec byłych wspólnych znajomych:(
Pozdrawiam:)
Ja także nie, a już na pewno nie w przypadku psychologa, który doradza innym...
UsuńTo prawda, rozwody są trudne, nie tylko dla stron rozwodzących, ale właśnie rodzin i znajomych. U mnie było dosyć dziwnie, kiedy mamy brat postanowił rozwieźć się z ciocią - dla mnie zawsze będzie ciocią, no i poznał nową partnerkę, do której nie powiem już "ciociu", o co wujek jakby miał żal. Ja nie oceniam żadnej ze stron. To była ich decyzja, jednak była żona wujka - czyli dla mnie właściwa ciocia, zawsze będzie rodziną, jednym dokumentem, nie można kogoś skreślić z życia innych ludzi.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to tylko dokument , jeśli kogoś znamy tyle lat, nie możemy nagle udawać, że stał się nam obcy...
UsuńSłabe są takie pretensje... Dobrze, że Marek może liczyć na przyjaciół!
OdpowiedzUsuńTemat generalnie ciężki, nie tylko jeśli chodzi o rozwody, ale wszelakie rodzinne zadry i waśnie...Dlaczego czasem warto baaardzo się zdystansować, czasem nie ma innej opcji.
Słabe, to takie dyktowanie komuś, z kim ma się kontaktować lub pytać o pozwolenie...
UsuńNikt z nas nigdy nie wie, co wydarzyło się między ludźmi, jeśli nie był z nimi na co dzień. Tak więc staram się nie oceniać, nie znając relacji, ani zdania obu stron.
OdpowiedzUsuńBywa różnie. Natomiast rozgrywanie rozstania dziećmi od zawsze uważam za jedno z największych świństw, jakich się można dopuścić. Bo w sumie to, że wobec eks-małżonka to pikuś, ale głównie zawsze mnie martwi ten brak kontaktu z ojcem fundowany dzieciom.
Pozdrowienia!
Moja sąsiadka gościła kiedyś siostrę z dziećmi, ich ojciec dobijał się do ich mieszkania, bo chciał rozmawiać z córkami, a one płakały strasznie.... jeśli nie był to patologiczny ojciec, to miał prawo widywać się z dziećmi.
Usuńjotka