poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Ostatnia kwietniowa niedziela...

Zanim chmury nawiedziły nasze niebo i deszcz zrosił spragnioną ziemię, wybraliśmy się na długi spacer. Ostatnia kwietniowa niedziela, ale nowe przyjemności i atrakcje.
Na rynku w centrum miasta wystawa, która przywędrowała z Poznania - Powstanie Wielkopolskie. Świetna instalacja, bogactwo zdjęć upamiętniających wydarzenia tamtego czasu, w tle słychać pieśni patriotyczne.
Na zdjęciach, oprócz ważnych postaci powstania także cywile, prości ludzie, różne ciekawostki.
Moją uwagę zwrócił Elementarz dla dzieci z 1909 roku, a w nim tekst "Henio kupcem"
Dla tych, którzy mogą mieć problem z odczytaniem ze zdjęcia przepisuję:
Henio stoi za kramnicą, kłania się gościom. Goście, to Kasia, Ignaś i Jaś. Kasia prosi o pół funta kawy, Ignaś o funt cukru.
Mały Jaś chce fig za 10 fenygów. Henio waży towary, zawija w papier i wręcza gościom.
Goście płacą za towary. Pieniądze to skorupki i małe kamyczki.

Prawda, że uroczy tekst? Moje babcie używały jeszcze takich miar: funt, pół funta, ćwierć funta...a w szkole uczyli o gramach i kilogramach.
Od wystawy droga zawiodła nas na cmentarze, by sprawdzić czy wichury i burza piaskowa nie zrobiły szkód na grobach.
Nagrodą była pyszna pizza ze szpinakiem i mozzarellą w restauracji o romantycznej nazwie RÓŻE, FIOŁKI I ANIOŁKI i herbata - biała o smaku imbirowo-gruszkowym.
Podana w dzbanku, a ta piramidka na talerzyku to opakowanie tiulowej torebki do zaparzania. Aromatyczna i lekko pikantna herbatka.
Zwieńczeniem spaceru była wizyta w parkowej palmiarni i wyszukanie niespodzianek. I były - kwitnący hibiskus oraz owoce opuncji.

Wróciliśmy tuż przed deszczem i podwójna przyjemność - niedzielna kawa plus złoto z nieba na spragnioną ziemię i rośliny.
Udana ostatnia kwietniowa niedziela...

86 komentarzy:

  1. Dzień dobry w ostatni kwietniowy poniwdziałek w tym roku. dawne teksty pisane mają urok i czar. Dobrze zerkać na takie perełki. pizza że szpinakiem narobiła mi smaku zwłaszcza że nic jeszcze nie jadłam ;) Jak ja lubię wejść do kawiarenki i napić się gorącego napoju to zawsze dobre dla mego wnętrza. Dobry dzień mieliście. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza klimatyczne kawiarenki, gdzie i świeczuszki i muzyczka...

      Usuń
  2. elementarz faktycznie kozacki... ten język... teraz "gościem" nazywa się już tylko klienta knajpy lub hotelu... i to też już się powoli zmienia...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie funt kojarzy się najbardziej z tym z UK, ale moja babcia też używała go jako nazwę miary. Był jeszcze cetnar.
    Spacer naprawdę jawi się jako miły: ciekawy, a jednocześnie relaksowy.

    Wnuczka dostała (od Zajączka) książeczki (4), które poleciłaś kiedyś. Jest naprawdę zaciekawiona. Oczywiście najbardziej tym, "Czy dorośli zawsze mają rację?" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo sie cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo:-)

      Usuń
  4. Ciekawe czy obrazki w elementarzu były kolorowe, czy jak ten.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wiem, ale z drugiej strony to gotowe kolorowanki:-)

      Usuń
  5. Ciekawa ta palmiarnia, byłam w takiej kiedyś w Poznaniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. "RÓŻE, FIOŁKI I ANIOŁKI " nie kojarzy mi się z pizzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podają także inne smaczne dania i desery:-)

      Usuń
    2. Właśnie o deserach, ciastach, lodach, kawie, herbacie bym pomyślala a z kuchni... ewentualnie wege ;)

      Usuń
    3. Anioły też czasem muszą coś zjeść;-)

      Usuń
    4. Wiadomo.. skądś muszą czerpać siłę :)

      Usuń
  7. Rzeczywiście to już ostatnia niedziela kwietnia, Ale ten czas leci.
    Bardz udany miałaś spacer:)
    Fajny ten elementarz i "zajmujące czytanki dla dzieci". A w tej restauracji to od samej nazwy robi sie przyjemnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest miło, stara kamienica, stare meble i wszędzie aniołki i róże...

      Usuń
  8. Jako dziecko zupełnie nie umiałam się połapać w tych funtach. Ale moja babcia te funty to miała tylko w bardzo starych książkach kucharskich, miedzy innymi napisanych przez panią Ćwierczakiewiczową.
    No cóż , dziś mam wrażenie, że w polskich sklepach klient nie jest dla obsługi gościem a tylko "dopustem bożym"- powinien wcale nie wchodzić, tylko pieniądze zostawić i przez okienko towar odebrać. A ten elementarz znacznie lepszy od "Ala ma kota, to jest kot Ali."
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi klientami to prawda, a niektórzy sprzedawcy z kolei są upierdliwi do bólu, chyba z nudów. Czasem mam ochotę przypiąć kartkę - nie potrzebuję doradzania...

      Usuń
  9. GRAŻYNA KOWALIK29 kwi 2019, 11:48:00

    Wczorajsza niedziela w Dukli cała była "płacząca" ale mnie to nie dotyczyło.Zrobiliśmy sobie pyszny obiad,coś tam na deser,a później "błogie" lenistwo,oglądanie ,czytanie i rozmowy na jakże różne tematy.Co do Elementarza to pamiętam Mariana Falskiego.Teraz czasami zadziwia mnie ile różnych "książek" trzeba dzieciom do nauki.Najbardziej podoba mi się ta nazwa restauracji...sama nazwa pychotka a jeszcze to co można tam zjeść i wypić.Trochę Ci zazdroszczę Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie niedzielne lenistwo też nam się zdarza, zwłaszcza gdy pada lub mocno wieje.
      Lubię moje miasto, Grażynko:-)

      Usuń
  10. Bardzo łądny spacer, cieszę się, że spędzacie czas podobnie jak ja z Kraciastym. Elementarz interesujący, nie słyszałam o nim ... nie wiedziałam też o tych funtach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak lubimy, życie jest krótkie, a tyle ciekawych rzeczy do zobaczenia...

      Usuń
  11. Ja w tej ostatniej niedzieli kwietnia widzę tylko jeden plus – jest handlowa ;)

    Nie wiem, czy wiesz, ale ten deszcz wymodlił pewien ksiądz specjalną akcją. Chyba przesadził, bo u mnie prognozy na opady są długoterminowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u nas słabo się modlili, bo krótko i mało padało...

      Usuń
    2. Bo on był ze Śląska ;)

      Usuń
    3. No tak, czyli nie doszło, a myślałam, że modły działają globalnie:-0

      Usuń
  12. U mnie przez cały dzień padało i nie miałam okazji wyjść na spacer, czyli nudna niedziela w domu przed laptopem/tv :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. Sami reżyserujemy wolne dni, o ile zdrowie pozwala:-)

      Usuń
  14. Ojejku, już elementarz Falskiego jest historią, a co mówić taki z 1909 roku!! Szkoda, że nie robią takiego dodruku tylko dla koneserów dawnych szkolnych lektur:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Prawda? fajnie byłoby porównać, a obrazki jak kolorowanki:-)

      Usuń
  16. Też u nas w nocy i przed południem padało, ale niezbyt dużo. W sam raz, aby zieleń na drzewach się ożywiła.
    Dziś razem z Magdą Gessler zwiedzałam Twoje miasto, bo pani Gessler robiła rewolucję w restauracji "Penelopa". Oczywiście był to stary program na TVN Style.
    Zachwycił mnie ten tekst w Elementarzu, ja jeszcze uczyłam się z Elementarza Falskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej restauracji nigdy nie byłam, a teraz jest nieczynna...
      Elementarz Falskiego pamiętam, sielskie ilustracje miał.

      Usuń
  17. Witaj, Jotko.

    Urocza wycieczka:)

    Masz rację, teraz królują miary układu SI. U nas tylko na okolicznościowych bazarkach można usłyszeć "da dziesiątek jajek albo kwaterkę śmietanny":)
    Pada u nas głównie po lasach, miasto, póki co - suche:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Padało za mało, ale nie mamy na to wpływu.
      Jeszcze słyszy się na bazarku: mendel jajek, ćwiartka śmietany, kacza jucha...

      Usuń
  18. Ciekawy ten elementarz. Ale on chyba z terenów Galicji musiał pochodzić, bo w zaborach pruskim i ruskich królowały raczej te nauczające po niemiecku i rosyjsku

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie słyszałam wcześniej o tym elementarzu, więc fajnie, że o nim wspomniałaś :D Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. deszcz jakoś nie kojarzy mi się ze złotem. bliżej mu do srebra, platyny lub rtęci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorystycznie tak, ale złoto w sensie uratowania zbiorów na polach...

      Usuń
  21. Jeszcze nigdy nie byłam w palmiarni.
    A dnia bez kawy to sobie nie wyobrażam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W palmiarniach byłam kilku, ale dzień bez kawy jest dniem straconym:-)

      Usuń
  22. Tutaj wciąż operują właśnie funtami po ichniemu libry. Nikomu niespieszno do kilogramów.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobry wieczór Jotka 😀😀😀

    No nas pogoda nie rozpieszcza. Pada i pada. Nici z wyprawy w Gorce 2 maja. Nawet jak się pogoda poprawi to będzie tam tak mokro że ciężko by się chodziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pogodę nie poradzisz, my nie planowaliśmy niczego, bo syn przyjeżdża, ale może pogramy w jakieś planszówki:-)

      Usuń
  24. Bardzo, bardzo mile i ciekawie spędzona niedziela:-)
    Nazwa restauracji przypomniała mi taki wierszyk wpisywany do pamiętnika:
    'Na górze róże, na dole fiołki
    kochajmy się ... jak dwa aniołki'.
    Deszcz jest bardzo potrzebny. Niech więc pada.
    Serdeczności Jotko:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może ktoś zasugerował się tym wierszem właśnie...

      Usuń
  25. Tak miło i ciekawie spędziłaś niedzielę, Jotko. I sympatycznie to opisałaś. Czytałam z wielką przyjemnością. Lubię takie spokojne, nieśpieszne spędzanie czasu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, bardzo proszę:-)

      Usuń
    2. Jotko, zajrzyj na wczorajszy wpis :)
      https://wduecie.blogspot.com


      Usuń
    3. Dziewczyno, aż się zarumieniłam:-0

      Usuń
  26. taki spacer, zakończony pizzą, smaczną herbatą pozwala się naprawdę zrelaksować. A przy okazji sporo można zobaczyć :) i jutro już maj..

    OdpowiedzUsuń
  27. Jotko> tą notką przypomniałaś mi mój pierwszy elementarz. To było niesamowite przeżycie. Pierwsza książka w moim życiu. Cudnie pachniała, a jaki zapał do nauki we mnie wzbudziła; spać nie chciałam iść bez niej. "Elementarz" Mariana Falskiego z roku 1957.
    Jak wymienię męża na nowszy model, to też będę spacerować - we wszystkie niedziele i święta :) a teraz to nie mam z kim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Falskiego pamiętam, a jakże:-)
      Stary model, ale sprawdzony...

      Usuń
  28. W Palmiarni byłam tylko raz, ale chętnie wybrałabym się ponownie :)
    Bardzo ciekawa niedziela, a restauracja pewnie była bardzo przytulna sądząc po tak pięknej nazwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże palmiarnie są bardzo ciekawe, często można zobaczyć tam też ptaki lub ryby...

      Usuń
  29. Mieliście deszcz, szczęściarze ;) U nas tak moczyło, jakby ktoś mgłę rozpylał, sadziłam i przesadzałam rośliny, pod drzewami było sucho. Dobrze chociaż, ze moczyło tak cały dzień i trochę nocy. Przynajmniej sie nie kurzyło na drugi dzień (bo teraz już znów susza).
    A ja wiem, że Inowrocławianie też brali udział w Powstaniu Wielkopolskim. Związki miasta z Wielkopolską zawsze były znaczące :) Ja też z Falskiego się uczyłam, chociaż idąc do szkoły już umiałam czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, u nas też możemy oglądać rekonstrukcje tamtych wydarzeń.
      Popadało, ale zbyt mało...

      Usuń
  30. Świetne są takie spacery. Ten elementarz jest naprawdę ciekawy. A taką herbatę chętnie też bym wypiła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herbatka była rewelacyjna, a białej dotąd nie piłam.

      Usuń
  31. Tak sugestywnie opisałaś Swój spacer - odnosiłam wrażenie,
    że idę Twoimi śladami (hm...)

    OdpowiedzUsuń
  32. Witaj w maju, miesiącu, który chyba najbardziej lubię.
    Również dzisiaj dziękuję za ten spacer. W miasteczku, gdzie spędzałam wakacje Powstanie Wielkopolskie wciąż jest pamiętane.
    Twoja opowieść oraz wiosna z jej świeżą zielenią, zapachem skoszonej pierwszy raz trawy i radosną żółcią wychylających się z niej mleczy spowodowały, że zatęskniłam do tego miasteczka. Może już niedługo?
    Pozdrawiam wszystkimi kolorami i zapachami maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maj zawsze kojarzy mi sie z kwitnieniem i soczystą zielenią, chyba żaden miesiąc nie jest równie piękny...

      Usuń
  33. Czasem korzystam z książki kucharskiej, w której właśnie w funtach i innych garncach są podane ilości:)
    A w ogóle historia Henia przeniosła mnie w bardzo dawne czasy płacenia kamyczkami;)...no chyba, że rodzice kupowali własne buty, to wtedy waluta inną była;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamyczkami lub muszelkami i babki z piasku były:-)

      Usuń
    2. Asia i pączki z błota też;)

      Usuń
    3. Makaron z trawy i sałatka z kwiatków:-)

      Usuń
  34. Słyszę, czytam, że gdzieś tam pada. U nas w stolicy sucho jak było, tak jest. Nie to żebym tęskniła za deszczem, jednak wiem, że jest bardzo potrzebny. Asiu, piękną niedzielę mieliście:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby padało, ale ziemia niewiele zyskała, marny ten deszcz...

      Usuń
  35. Jestem na działce pod Modlinem . Deszczu nie ma za to zimno się zrobilo.
    A z elementarza Falskiego to i ja się uczylam.
    Taki Wasz spacer to z pewnoscia wielka przyjemnosc po ostatnich nerwowych dniach w szkole.
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak:-) Majówka to dobry czas, by nabrać dystansu do wielu spraw.

      Usuń
  36. Masz dar do wyszukiwania perełek, jak ten elementarz. Żadnej książki tak się nie pamięta, jak tego elementarza.
    Serdecznie pozdrawiam, Piechurze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Elementarza Falskiego pamiętam ilustracje:-)
      Chodzimy w każdą pogodę dla zdrowia i kondycji:-)

      Usuń
  37. To piękna sztuka umieć cieszyć się takimi drobnymi przyjemnościami. Z nich składa się życie! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń