Bartek jest mały i drobny jak na swój wiek.
Wychowawczyni narzeka, że nie uważa na lekcjach, bywa agresywny wobec kolegów, czasami odmawia wykonania zadania.
Chłopiec lubi zajęcia dodatkowe.
Jego pani pomaga mu w matematyce, pani psycholog zawsze podsuwa jakieś fajne gry lub rysunki…
Ktokolwiek rozmawia z chłopcem zauważa jego smutne oczy.
Bartek strasznie tęskni.
Za mamą.
Zapytany opowiada:
Tato zabronił widywać się z mamą do wakacji, nawet dzwonić do siebie nie mogą.
Starsza siostra nie tęskni, jest na mamę zła – za picie, za późne wracanie do domu, za awantury. Najstarszy brat, już prawie dorosły, w domu tylko nocuje.
Gdy była komunia Bartka, chłopiec wyglądał mamy pod kościołem lub choćby prezentu od niej, ale siostra powiedziała, że tato nawet mamy nie zawiadomił o uroczystości.
Tato jest uparty, załatwił coś tam w sądzie, żeby mama nie mogła ich odwiedzać.
A Bartek tęskni…
Julita prawie nigdy się nie uśmiecha.
Wchodzi do biblioteki cichutko, siada w kąciku, wybiera z półki książkę i czyta.
Zapytana przez koleżanki czemu nie idzie z nimi na boisko, odpowiada, że tylko tutaj może spokojnie poczytać, bo w domu zawsze ma coś do zrobienia.
Dziewczyna ma troje młodszego rodzeństwa, tato zmarł kilka lat temu.
Mama nie bardzo radzi sobie z gromadką pociech, poza tym ma nowego partnera.
To już chyba trzeci. Gdy spotykała się z poprzednim, urodziła czwarte dziecko.
Część obowiązków spadła na Julitę, rodzeństwo hałaśliwe, dziewczyna nie ma dla siebie ani kąta, ani spokoju.
Przyszła kiedyś pochwalić się nową fryzurą, to był jedyny raz, kiedy uśmiechnęła się szczerze, ale oczy pozostały nadal smutne...
(*** imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione, by nikt nie mógł powiedzieć, że zdradzam czyjeś tajemnice...)
drobne ramiona
OdpowiedzUsuńdorosłe życie
i brak
którego
nie można zrozumieć
drobne ramiona
dorosłe życie
w dłoniach
co zamiast pluszu
misia
niosą wiadro
straconej wartości
drobne ramiona
dorosłe życie
znaczone śladem
smutnych oczu
bliznami codzienności
Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz, jeśli pozwolisz, zamieszczę go w zakładce - goście.
UsuńCzasem łatwiej mi w takiej formie mówić... o sprawach bolesnych.
UsuńAleż oczywiście, że pozwolę i dziękuję.
Do klasy mojego syna trafił chłopiec - z bardzo "lichej" dzielnicy. Ojciec po śmierci jego matki wprawdzie pracuje, ale zupełnie sobie nie radzi z wychowaniem syna - dziecko było brudne, bo w domu nie miał kto napalić, nie ma ciepłej wody itd. Oczywiście dzieciak śmierdział, co się przełożyło na szykany w szkole, na które odpowiadał agresją. Teraz katechetka staje na głowie, żeby go wyprowadzić jakoś na ludzi, ale też przecież nie może zastąpić mu matki.
OdpowiedzUsuńI tak, są niby fundacje, sracje, cała gromady zatroskanych losem takich dzieci, ale w takich wypadkach i tak człowiek zostaje na ogół ze swoim problemem sam.
Julita, niestety też bardzo zaniedbana, niedomyta. Schronienie czasami znajduje u babci, w szkole znalazła dobrych opiekunów, chyba dobrze trafiła, bo w poprzedniej szkole źle się czuła...
UsuńBywają dzieci ze smutnymi oczami;
OdpowiedzUsuńzastanawiam się - czy ktoś zauważyła je u mnie,
gdy byłam małą dziewczynką;
życie pisze różne historie;
Na pewno ktoś zauważył, pytanie - czy miał siłę by coś z tym zrobić.
UsuńW takich chwilach człowiek sobie uświadamia, że dostał od losu naprawdę dużo. Mimo różnych przeciwności, nie wyniosłam z własnego dzieciństwa traumy.
OdpowiedzUsuńJa podobnie, zwłaszcza dzięki babci:-)
UsuńJak mawiał mój znajomy pediatra-dziecko ma dwie rączki po to, by jednocześnie za jedną trzymała je mama, za drugą tata.
OdpowiedzUsuńI zawsze powtarzał - dziecko nie może być wynikiem przypadku a świadomym, przemyślanym wyborem. I nigdy nie powinno być ofiarą głupoty dorosłych, ale niestety jest.
Dla mnie paradoksalnym jest fakt, że do wykonywania wielu prostych zawodów należy zdobyć uprawnienie, a do zostania rodzicem i wychowania dziecka - nie.
A nawet gorzej, ludzie, którzy nie powinni mieć dzieci, mają ich całkiem sporo...
UsuńAż boli serce, gdy czyta się takie historie. Zwłaszcza, że podobną znam z dość bliskiego otoczenia. To wielka krzywda dla dzieci, która nie mija nawet później, gdy są już dorośli.
OdpowiedzUsuńZadziwiające, ile jest takich przypadków, aż strach liczyć...
UsuńBiedne są takie dzieci, aż się serce kraje:( To jeszcze dobrze, jak trafią na mądrych pedagogów, którzy będą je wspierać, a nie tylko krytykować za problemy szkolne i wychowawcze... Niestety często środowisko tylko wzmacnia cierpienie tych maluchów:(
OdpowiedzUsuńZdarza się, bo dołącza agresja lub apatia, niezrozumienie ze strony rówieśników i niektórych dorosłych.
UsuńTe poranione w domu dzieci drugi raz obrywają poza nim, bo niby jakim cudem mają zachowywać się "normalnie" kiedy żyją w nienormalnym świecie?
OdpowiedzUsuńPewnie mam skrzywione spojrzenie, ale sądzę, że ojciec Bartka dokładnie wie, co mogłoby się zdarzyć, gdyby na komunię wparowała narąbana mamuśka. Jednak w oczach dziecka jej obraz jej wyidealizowany. U starszych dzieci widocznie już nie.
Myślę, że matka gdyby chciała, przysłałaby choćby upominek, kartkę...widocznie ojciec wie, co robi, ale dziecka i tak żal.
UsuńDzieci szczególnie odczuwają różne problemy. Takie smutne oczy u niejednego można zobaczyć...
OdpowiedzUsuńSmutne, nieufne, podejrzliwe - niewesołe refleksje na dzień dziecka...
UsuńSerce boli a w oczach człowiek ma łzy :(
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba starać się choć w szkole stworzyć im namiastkę opieki...
UsuńSzkoła nie zastąpi domu ale pomaga wychowywac i może pomóc radzić sobie z taką traumą :(
UsuńZranieni ranią...I tak w kołomacieju.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie musimy coś zmienić na planecie.
Wystarczy, że najpierw blisko siebie...
UsuńDorośli nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ranią swoje dzieci. I to jest bardzo smutne. Julita szybciej dorośnie, a Bartek może nawet wpaść w depresję, bo ojciec robi na złość matce. Nie bronię matki, bo alkoholików nigdy nie bronię, ale gdy w grę wchodzą dzieci, trzeba rozważyć opcję najlepsze dla nich.
OdpowiedzUsuńJulita ma jeszcze inne problemy, więc lekko jej w życiu nie będzie.
UsuńJakie?
UsuńJest bardzo wycofana, nieufna, trudno nawiązuje relacje itd.
UsuńDzieci nie żyją w jakieś mitycznej Krainie Szczęśliwego Dzieciństwa, ale w społeczeństwie. Jeśli to społeczeństwo będzie miało spokojne w miarę dostatnie życie, tym dzieciństwo będzie radośniejsze. To jest powiązane ze sobą, nie można udzielać pomocy tylko nieszczęśliwemu dziecku, ale także najbliższym osobom w jego otoczeniu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, tylko często ci dorośli nie zawsze chcą z tej pomocy skorzystać...
UsuńCałe dzieciństwo i młodzieńcze lata miałem pretensje o to, że rodzice się nie rozwiedli. Ileż by nam złych chwil zaoszczędzili. Dziś mnie to ni ziębi, ni parzy.
OdpowiedzUsuńSceptycyzm bierze górę, raczej nie widzę szans, by takich sytuacji, jak opisane przez Ciebie, dało się kiedykolwiek uniknąć.
Myślę, że sie nie da, nie żyjemy w raju, niestety...
UsuńCieszę się. Nie sądzę by to miało związek z moim czepianiem się dlatego cieszę się ,że pani wzięła od siebie co miała schowane. Więcej dzieciom się należy niźli dorosłym .
OdpowiedzUsuńDopisałam dla pani czarno na białym to, co inni zrozumieli od razu...
UsuńDziękuję za złośliwość.
UsuńZłośliwość? Nie, zwykłe wyjaśnienie po pani ostatnich uwagach...
UsuńWbrew pozorom to szczęśliwe wymarzone dzieciństwo, te cudowne lata, ma naprawdę zdecydowana mniejszość dzieci. Tak sądzę. Tylko niektórym udaje się dostać to, co daje im siłę w życiu, a nie tylko dach nad głową i coś do jedzenia. Z tą samotnością jakoś sobie potem radzimy w dorosłym życiu. Lepiej lub gorzej, albo te oczy zawsze już pozostają tak samo smutne.
OdpowiedzUsuńDzieciństwo określa nas na dorosłe życie, niektórzy próbują zmienić złe wzorce, inni wręcz przeciwnie.
UsuńTo bardzo smutne jak dzieci zostają zmuszone przez dorosłych, by szybko dojrzewać. Dzieciństwo topi się w poczuciu winy albo obowiązku, nierzadko permanentnego smutku.
OdpowiedzUsuńA najgorsze, że nie sposób pomóc innym...
UsuńMilczenie i "własny świat" to jedyne rozwiązanie, kiedy dorośli oblali najważniejszy test...
OdpowiedzUsuńUcieczka od rzeczywistości, oby nie gorsza...
UsuńPrzeczytałam i... Pomilczę chwilę ze zrozumieniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Jotko serdecznie.
Czasami milczenie jest najlepszym rozwiązaniem...chociaż we mnie się gotuje.
UsuńTakich dzieci jest na pęczki, niestety...
OdpowiedzUsuńSmutne to bardzo, bo wychodzi, że tych "normalnych" jest mniejszość.
UsuńSmutne takie dzieciństwo .Coś o tym wiem.Moja mama zdecydowała się zostawić męża-pijaka dopiero gdy my-dzieci byliśmy dorośli.Przez długie lata namawialiśmy mamę ,ale jak wreszcie się zdecydowała to aby było bezpiecznie z okolic Warszawy przyjechała właśnie tu-do Dukli.Jako mała dziewczynka były chwile gdy miałam te "smutne oczy".Dlatego też popełniłam trochę błędów chcąc jak najszybciej opuścić dom rodzinny. Ten wpis Asiu przywołał takie wspomnienia,ale nie uciekam i od takich.
OdpowiedzUsuńTym bardziej podziwiam, Grażynko Twoją pogodę ducha i serce otwarte dla najbliższych i przyjaciół :-)
UsuńChyba dość często nie zauważamy dziecięcych dramatów. Dzieci boleśnie przeżywają wszelkie niepowodzenia ale to prawda, że dopiero naprawdę trudna sytuacja domowa powoduje smutne oczy dziecka.
OdpowiedzUsuńRozwód rodziców, alkoholizm, ciężka choroba w rodzinie to utrata poczucia bezpieczeństwa, zawalenie się dziecięcego świata... I wtedy to bardzo widać...
Słuszne spostrzeżenia, smutne oczy to już niestety "efekt" długotrwałej sytuacji...
UsuńTakich smutnych oczu wkoło nas jest za dużo
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ciągle przybywa...
Usuńwitam. Tyle chciałam napisać, ale im mniej tym lepiej... "Trwa pogoń za kasą, pozycją ,dupami gdzie ludzie rozminęli się z wartościami" - A cierpią na tym dzieci niewinne i bezbronne (Ten cytat z piosenki pisałam już kilka razy na innych blogach też do różnych tematów i problemów - niestety ,ale jest często adekwatny do tego by opisać to co się dzieje na Ziemi) dobranoc.
OdpowiedzUsuńMasz rację, pasuje do wielu tematów i problemów...
UsuńNiestety ja wiem jak smutne i biedne potrafi być dziecinstwo. A najgorsze jest to że nigdy się o nim nie da zapomniec....
OdpowiedzUsuńTo prawda, pewnie nie ma idealnych rozwiązań, ale niektórzy mają naprawdę pod górkę...
Usuńnawet nie wiem, co powiedzieć. Czasem się udaje i ze smutnych dzieci wyrastają wartościowi ludzie. Rzadko. Bo bieda lubi się powielać
OdpowiedzUsuńCzęsto powielane są wzorce wyniesione z domu, chyba tacy, którzy z tego wyszli są w mniejszości...
UsuńSmutek wokół, co się dzieje ze światem, ludźmi...
OdpowiedzUsuńI mnie nie do śmiechu, choroba postępuje coraz ostrzej.
Pozdrawiam!
Na szczęście w tym smutku zdarzają się przebłyski radości...
UsuńSmutne dziecięce oczy, smutna notka Jotko... A najsmutniejsze jest to, że dzieci w takich trudnych sytuacjach jest mnóstwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A smutne, zwłaszcza w dniu dziecka...
UsuńDziś z kolei widziałam sporo wesołych dzieci:-)
Oczy są zwierciadłem duszy i tego nie da się oszukać.
OdpowiedzUsuńTak mówią...
UsuńWielu rodziców nie zdaje sobie sprawy, jaką potworną krzywdę wyrządzają swoim dzieciom. Rozwody, alkohol, konkubenci...
OdpowiedzUsuńCiekawe, po co w ogóle niektórzy decydują się na dzieci?
UsuńBardzo ciężko jest być powiernikiem takich dramatów i to dotyczących dzieci. To musi być bardzo trudne psychicznie...
OdpowiedzUsuńBardzo wyczerpujące i dołujące...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że za malujący się w oczach dziecka smutek nie ma jakiegoś paragrafu na opiekunów:(
A osóbką o najsmutniejszych oczach jakie widziałam, była kilkuletnia czarnoskóra dziewczynka snująca się po jednej z kongijskich wioseczek.
Pozdrawiam:)
Domyślam się, że byłaś i widziałaś? A te wszystkie dzieci z krajów ogarniętych wojną? Straszne...
UsuńCiężko się to czyta bo smutne przecież. Obawiam się jednak, że takich rodzin jest dużo więcej.
OdpowiedzUsuńCiężka jest też świadomość, że niewiele można pomóc...
UsuńCi, którzy uczyli dzieci z Domów Dziecka także widzą smutek w oczach, choć na zewnątrz agresja, z którą nie umieją sobie dzieci radzić, bo jak odpowiedzieć na pytanie dziecka: Dlaczego matka mnie nie chce, dlaczego ojciec pije.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
...i ciągle zbyt mało czasu, by wszystkie tajemnice poznać i problem zrozumieć...
UsuńTrudno dać komentarz..można tylko jeśli ma się okazję słać dobro takiemu dziecku...Nikt nie zastąpi serca matki..trzymam kciuki aby Smutnooki nie miał potem w dorosłym życiu problemów z wypełnieniem tej pustki, która się teraz w nim tworzy...
OdpowiedzUsuńPrzyszłość pokaże czy ojciec tę pustkę wypełni...
UsuńTo "fotografia" gorzkiej prawdy o trudnym dzieciństwie,
OdpowiedzUsuńniezawinionym cierpieniu i sytuacyjnej "bezradności"...
Nawet kiedy chcemy w czymś pomóc, to tyle po drodze może
być ograniczników, że głowa rozboli. Mimo wszystko trzeba
w miarę dyskretnie pomagać i wspierać te dzieciaki, one
przecież wstydzą się tej swojej sytuacji - wyczucie jest
tu konieczne, żeby jeszcze dodatkowo ich nie pogrążać.
Dyskrecja i zaufanie to podstawa:-)
UsuńŻycie doświadcza od najmłodszych lat. Takie dzieci ALBO ALBO...
OdpowiedzUsuńAlbo dadzą sobie radę w życiu, bo będą wiedziały, że każdy dzień może być powodem do walki.
Albo ich psychika ucierpi...i przeniesie się na kolejne dzieci...
To prawda i nie ma na to recepty...
UsuńIleż to ja takich smutnych oczów widzę w naszym oratorium. Chciałoby się wszystkim pomóc, ale się nie da...
OdpowiedzUsuńNiestety nie, ale próbować warto!
UsuńPewnie ludzkość nie doczeka się czasów bez smutnych oczu dzieci...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że masz rację...
UsuńCo powiedzieć, Jotko?
OdpowiedzUsuńTo naprawdę bardzo smutne,
że większość z nas zna takie dzieci...
Że jest ich naprawdę dużo...
Za dużo. :(
Za dużo, by pomóc wszystkim, za dużo by myśleć optymistycznie.
UsuńTo strasznie smutne, że w tych zawirowaniach życiowych dorosłych, dzieci zawsze schodzą na dalszy plan. Strasznie smutne!
OdpowiedzUsuńPrzejmująco i dołująco...
UsuńMówi się problemy dorosłych, kłótnie, rozwody, alkohol, pieniądze. Jak się okazuje dzieci dotykają te problemy najbardziej. Na dodatek dziecko zawsze czuje miłość do swoich rodziców, nawet jeśli traktują je źle. Tyle razy spotkałam się z takimi właśnie smutnymi oczami i zawsze serce mnie bolało, że nie mogłam pomóc...
OdpowiedzUsuńBo co tak naprawdę można zrobić? instytucje też nie zawsze mogą.
UsuńPrzykre to strasznie, ale człowiek jest bezsilny, niestety
OdpowiedzUsuńW większości przypadków, niestety tak...
Usuń