Pomoc dziadków w opiece nad dziećmi jest nieoceniona, zwłaszcza w wakacje.
Dla seniorów to często nie lada wyzwanie, gdy wnuków kilkoro, w dodatku żywiołowych.
Tym bardziej byłam pod wrażeniem sprytu pewnej babci, która zabrała ruchliwą trójkę w młodszym wieku szkolnym na zakupy w dużym markecie.
Pomyślałam, wchodząc za nimi, że niezły Meksyk będzie, ale o dziwo moje obawy nie sprawdziły się, a to co widziałam postanowiłam opisać.
Babcia wzięła najpierw kosz dla siebie, trójce wnucząt przydzieliła 3 mniejsze koszyki, zaprowadziła do stoiska z artykułami szkolnymi i określiła kwotę do wydania dla każdego dziecka.
Sama robiłam dość spore zakupy, bo po weselu pustki w lodówce (poza zapasami w zamrażarce), więc mijałam towarzystwo i obserwowałam poczynania maluchów.
Najpierw był rwetes, bo tyle dobra w zasięgu wzroku, potem wybieranie wszystkiego, co wpadło w oko i zaglądanie sobie do koszyków, wreszcie próby podliczania, ile kto nabrał towaru.
Gdy zmierzałam do kasy, babcia powróciła do swoich pociech i sprawdziła zawartość koszyków. Przy czytniku kodów sprawdziła pobieżnie czy dzieciaki zmieściły się w limicie kwotowym.
Później wszyscy po kolei podeszli do kasy, każdego kasjerka skasowała osobno, dostał osobną torbę i czekali na babcię grzecznie na ławeczce.
Gdybyście widzieli ich miny - duma i satysfakcja i nikt nie marudził.
Zapamiętam sobie tę historyjkę, może kiedyś skorzystam :-)
Pod tym względem nie mogę narzekać. Młody nigdy w sklepie nie przejawiał zachowań roszczeniowych. Co innego w domu. :)
OdpowiedzUsuńMój syn wolał wracać z przedszkola z tatą, bo tato był bardziej skłonny reagować na zachcianki jedynaka...
UsuńNie nadaję się do wychowywania wnuków. Uświadomiono mi, że od wychowywania są rodzice, zaś babcie mają przyjąć wnuki z całym dobrodziejstwem zalet i wad. Jednak odpowiedzialność za dzieci pozostające pod moją opieką [na zimne dmucham...przestrzegam, strofuję,]jakoś przeszkadza mi w takim postrzeganiu sprawy.
OdpowiedzUsuńStąd to stwierdzenie, że się nie nadaję. Nie mam cierpliwości.:)
Kiedyś [za moich czasów :) ] dzieci inaczej wychowywano, a teraz inaczej. Za to swatowa dobrze sobie radzi z rozbrykanymi wnukami; pozwala im na wiele, a mnie aż cierpnie skóra, gdy na to patrzę. Za to dzieci wolą tamtą babcię.
Nie wiem, jaką będę babcią, na razie słucham relacji koleżanek.
UsuńTo chyba tak już jest, że jednych dziadków woli się bardziej?
Babcia, no właśnie " musi" zawsze zajmować się wnukami.
OdpowiedzUsuńA, co jeśli jest schorowaną, upracowana kobietą? Ech?życie...
A, co do dzieci, to na zakupach były bardzo grzeczne.
Wcale nie musi, jedynie może, teraz babcie są długo aktywne zawodowo lub daleko mieszkają...
UsuńJa nie miałam pomocy żadnej z babć przy 3-ce dzieci.
OdpowiedzUsuńPoradziłam sobie, ale kosztem pracy zawodowej, miałam wolne nieplatne!
Troje dzieci to naprawdę wyzwanie. Ja mam jedynaka, więc podziwiam szczerze.
UsuńPaństwo mnie nie podziwia i nie pomogło!
UsuńUmiesz liczyć, liczyć na siebie;-)
UsuńTeraz pomagają młodym , ale o seniorach cisza...
Moja Mama jest Babcią - mała niekiedy nie chce wypyszczać ja dodomu xD
OdpowiedzUsuńGdy wspominam swoje dzieciństwo, to też jedna z babć była mi bardziej bliska i spędzałam z nią sporo czasu.
UsuńU nas też ale to było spowodowane sytuacją rodzinną. Czy byłą bliższa? Nie wiem.... Ciężko mi powiedzieć
UsuńBabcia Stefania była po prostu moją przyjaciółką, tak czułam...
UsuńTo piękne co Was łączy;ło <3
UsuńNie miałam żadnej babci do pomocy,nie przysługiwało nam państwowe przedszkole, a prywatne było daleko i tak drogie, że się nijak nie opłacało, więc spokojnie porzuciłam pracę i stałam się kobietą udomowioną.
OdpowiedzUsuńWnuki- są wychowane przez żłobek i przedszkole, które tu naprawdę wychowują a nie tylko przechowują dzieciaki.Obaj są zdyscyplinowani i zajmowanie się nimi nie jest kłopotliwe. Zresztą to już duzi chłopcy 10 i 8 lat.
Mój jedynak to też żłobek i przedszkole, choć czasami, gdy chorował pomagała mi mama, ale nie za dużo, bo sama chorowała i wcześnie zmarła...
UsuńBardzo mądry 'sposób' na wnuki:-) Myślę, że można go dostosować i wykorzystać również w innych sytuacjach.
OdpowiedzUsuńSerdeczności na weekend, Jotko!
Masz rację, można wykorzystać, grunt to pomysł:-)
Usuńto się nazywa "partnerski model pedagogiki", czy jakoś tak w tym stylu...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
trochę zaufania trzeba do dzieci mieć...
UsuńWitam. Jagodzianka w sklepach nie marudzi, że coś chce, nie nakazuje i nie wymaga by coś kupić, mówię jej: zostaw to nie nasze- i odkłada. Natomiast ma słabość do jedzenia lodów i bardzo o to zabiega... W przeciwieństwie do mnie. Ja wolę ciasto domowej roboty. Dzieci są różne jak to ludzie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNawet rodzeństwo bywa bardzo zróżnicowane, geny wymieszane, to nie dziwota:-)
UsuńWedług mnie najlepszym sposobem na wnuki jest ich nieposiadanie :)
OdpowiedzUsuńBa! gdyby to od nas zależało:-)
UsuńTo był dobry trening samodzielności. Ja z moją małą córeczką (od małego) chodziłam do sklepów, pozwalałam wszystko oglądać, część rzeczy sobie nawet wziąć do ręki, ale zawsze określałam, po co przyszłyśmy do sklepu i czy tego dnia coś dla niej kupimy, czy dziś nie możemy. I działało. Mogła wszystko obejrzeć, a na wybrane rzeczy czasem musiała poczekać. :)
OdpowiedzUsuńTo uczyłaś ja cierpliwości i mądrych wyborów.
UsuńMądra babcia.Ale szczerze przyznaję u mnie spotykam też takie ,które pozwalają na wszystko co dziecko zechce. Szczerze przyznaję ,że jak obserwuję moje wnuki i co chwila coś innego im się podoba ,a rodzice nieba im chcą przychylić to niekiedy odezwie się we mnie "niedobra babcia". Jednak gdy jestem u wnuków to właśnie wnuczka ma życzenie abym spędzała z nią czas.Trochę zazdrosna jest gdy przenoszę uwagę na młodszego wnuka i jakoś muszę podzielić tę uwagę na dwójkę.
OdpowiedzUsuńOj tak, serce trzeba mieć wielkie, by wszystkich tą miłością obdzielić:-)
UsuńMyśle, że nawet do takich zakupów jest potrzebny autorytet. A. Ten się zdobywa w całym procesie wychowania. W
OdpowiedzUsuńAutorytet i konsekwencja, dzieci potrzebują dyscypliny.
UsuńMój najstarszy wnuk własnie siedzi obok mnie, jutro dojedzie kolejny, a w ogóle jest ich w tej chwili prawie 5, i wiem, że to nie koniec:). Wnuczęta to najwspanialsze istoty na świecie, stworzone do kochania i radości. Owszem, bywają męczące, ale takie ich prawo. A moje prawo ich rozpieszczać, oczywiście szanując decyzje rodziców - zresztą z tym nigdy nie było kłopotów, jakoś się wychowawczo zgadamy. Wszystkim jest nam po drodze z rodzicielstwem bliskości i to bardzo ułatwia sprawę.
OdpowiedzUsuńNo piątka brzmi poważnie, małe przedszkole niemal, ale za to ile radości.
UsuńJa zawdzięczam moim rodzicom wiele. Gdy trzeba to zostaną z wnukami, w miarę możliwości :)
OdpowiedzUsuńPrzebywanie z wnukami na pewno ich raduje, niektórzy twierdzą, że nawet odmładza:-)
UsuńTeż pozwalam. Cała kuchnia w mące. Naleśniki robiłyśmy ;) "Tato, pyssszzzne!".
OdpowiedzUsuńJeśli doczekam wnuczki nauczę ją paru rzeczy, może robótek ręcznych?
UsuńMądra babcia ;D. Wyrosną fajnie radzące sobie dzieciaki.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, widać było, że bawiły sie dobrze.
UsuńŚwietna babcia, z której można brać przykład. Widać po zachowaniu dzieci, że jest dla nich autorytetem i liczą się z jej słowami. Raczej rzadki widok. Mnie dużo nauczyła koleżanka z pracy, rocznik mojej mamy, a ja byłam 24-letnią młodą mamą i z podziwem się jej przyglądałam i słuchałam niezwykłej mądrości życiowej. Miałam szczęście, że trafiłam na taką osobę.
OdpowiedzUsuńJotko, Ty na pewno będziesz najlepszą babcią na świecie kiedy na to przyjdzie pora :)))
Ja też korzystałam z doświadczenia starszych koleżanek.
UsuńMówią, że jesteśmy lepszymi babciami, niż matkami, zobaczymy...
Bo na dzieci trzeba mieć dobry patent i wtedy nie sprawiają problemu :)
OdpowiedzUsuńA bywa, ze dajemy serce na dłoni, a i tak nie wychodzi jak trzeba...
UsuńTak bywa. Dzieci mają siódmy zmysł, którym wyczuwają na co mogą sobie pozwolić. I zawodowo jako pedagog i w życiu osobistym obserwując ludzi widzę jak to działa :)
UsuńNo właśnie, dlatego jedni wypowiadają polecenie raz, inni wysyłają mnóstwo zbędnych komunikatów.
UsuńWzorcowe postępowanie z wnukami. Ale co będzie jak dzieci podejrzą zachowanie innych, bardziej hojnych i szczodrych babć?
OdpowiedzUsuńPewnie będą próbowały , na ile im się pozwoli...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńFajny sposób.
Nie bez powodu mówi się, że na dzieci najwięcej czasu mają dziadkowie:)
Coś w tym jest i to niezależnie od epoki. Też uwielbiałam zakupy z Babcią, bo nigdzie się nie śpieszyła, w przeciwieństwie do Taty czy Brata:)
Ale może u mnie dochodził też ten "męski czynnik niecierpliwości zakupowej":)
Pozdrawiam:)
Ja też lubiłam zakupy z babcią, zwłaszcza w wakacje...
UsuńKoledze Bogdana miał się urodzić drugi wnuk, rok po pierwszym . Okazało się że była to wnuczka razy dwa 😂 Nie pytaj , co słychać w telefonie , jak czasem dzwoni i akurat ma u siebie gromadkę 😊
OdpowiedzUsuńTo i tak dobrze, że nie pięcioraczki!
UsuńJakoś powoli do przodu się wszystko posuwa. Nie jest idealnie, jednak nie mam co narzekać.
OdpowiedzUsuńCiężko mi powiedzieć, bo się nie znam na tym. Na razie sytuacja u Babci nie zmieniła się specjalnie w żadną stronę.
Pozdrawiam!
Trzymam kciuki, byś dał radę fizycznie i psychicznie!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTa babcia musi być autorytetem dla wnuków. Inaczej by wyglądały zakupy, gdyby nie była.
Pozdrawiam serdecznie.
Też tak myślę, bo bardzo się słuchały:-)
UsuńWnuki rosną tak szybko... Cieszę się, kiedy chcą jeszcze ze mną gdzieś wyjść albo do nas przyjechać (a nie maja drugich dziadków). Jakoś nie miałam kłopotów ani z dziećmi, ani z wnukami w sklepach. Bo nie stwarzałam takich sytuacji, żeby chodzić z dziećmi do sklepów, no chyba, że mieliśmy coś kupić właśnie wnukom (zwykle coś konkretnego). Wtedy mogli wybierać, przebierać i to był mój prezent dla nich.
OdpowiedzUsuńCzasami nie ma wyboru i z dzieckiem trzeba iść, wtedy szukamy sposobu, by odbyło się to bezboleśnie:-)
UsuńMoje wnuki - to już dorosłe osoby. Mam już gromadkę prawnuków.
OdpowiedzUsuńGratulacje, to rodzinka wzorcowo się rozwija:-)
UsuńJako babcia 15-to i 11-to latka - powiem Ci Asiu że różnie bywa.... i że nie ma reguły...
OdpowiedzUsuńNa babcię takich starych wnuków jesteś za młoda!
UsuńPomysł jak widać skuteczny, kiedyś też spróbuję z niego skorzystać :) Choć gorzej gdyby dzieci i tak zaczęły dokazywać.
OdpowiedzUsuńGwarancji nie ma, ale spróbować warto:-)
UsuńCzy jestem/byłam dobrą babcią? Nie wiem. Nie opiekowałam się regularnie wnukami /dwaj już dorośli!/, sporadycznie- od czasu do czasu, ale przyjeżdżają, traktują z dużą serdecznością, więc chyba nie jest tak źle...;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie chodzi o regularność czy wspólne zamieszkiwanie, najważniejsze są więzi i dobry kontakt:-)
UsuńBabcia, to babcia! :) uwielbiam wielopokoleniowe rodziny, tak marginesem :)
OdpowiedzUsuńU babci jest słodko, świat pachnie szarlotką:-)
UsuńBo dzieciaki lubią, gdy dawać im szanse na samodzielność. Wtedy czują się takie dorosłe. Mój junior lat 6 mówi często "Mamo, sam sobie zrobię kanapkę, bo chcę być samodzielny" :)
OdpowiedzUsuńBrawo Junior, a dla mamy też zrobi?
UsuńDzieci lubią być samodzielne i pozwalanie im na to lepiej przygotowuje je do dorosłego życia, nawet jeśli popełniają łatwe do przewidzenia błędy (to też forma nauki).
OdpowiedzUsuńOczywiście, najlepiej uczymy sie przez doświadczenie własne:-)
UsuńDzieci lubią czuć się ważne:)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę:-)
UsuńBrawo dla babci, poradziła sobie doskonale z tròjką wnucząt. Babcie są niezastąpione, ale czasami młodzi nadmiernie je wykorzystują, często odrzucając swoje pociechy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Często tak bywa, widzę to u moich sąsiadek, niestety...
UsuńFajny sposób, ale jak jest mały wnuczek np. roczny to trudno puścić go miedzy półki.
OdpowiedzUsuńz rocznym, a nawet z dwulatkiem to raczej niemożliwe...
UsuńNa razie szukam i czekam na odpowiedzi z tych firm. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cierpliwość to dobra cecha...
UsuńSprytna pani :) od razu przypomina mi się rozwydrzony bachor z mamusią :) którego spotkałam jakiś czas temu
OdpowiedzUsuńPamiętam, też takie spotykam...mam ochotę od razu wyjść ze sklepu.
UsuńAch, gdyby wszystkie babcie pamiętały, że rozpieszczając wnuki nie powinno się zapominać o rozsądnych granicach, to byłoby mniej wyrzutów sumienia i nieporozumień ze swoimi dziećmi/rodzicami (!)
OdpowiedzUsuńBardzo słuszna uwaga, często obserwuje sie konflikty w rodzinach na tym tle...
UsuńGdyby tak więcej osób (rodziców, dziadków) umiało się zająć dziećmi w podobny sposób. Trzeba tylko odrobinę chcieć sprawić, że dzieci się czymś zainteresują, a nie tylko mieć pretensje do dziecka, że źle się zachowuje.
OdpowiedzUsuń(Wymądrzyła się ta, co to ani dzieci, ani wnuków nie ma ;-))
Wcale sie wymądrzasz, własne zdanie każdy moze mieć:-)
UsuńDzieciom potrzebna jest uważność i miłość, a nie drogie prezenty...
Taki patent to ciekawa sprawa i jak będę mieć dzieci to będę też tak robić :)
OdpowiedzUsuńWarto naśladować, ja wypróbuję z wnukami:-)
UsuńJestem pełen podziwu dla tej babci :-)
OdpowiedzUsuńja byłam zachwycona pomysłem:-)
UsuńU nas zakupy to nie problem. Na szczęście, a postawa babci super. Oby jak najwięcej takich rezolutnych kobiet :)
OdpowiedzUsuńMoże jakieś szkolenia dla babć?
UsuńZakupy to się najlepiej robi samemu bez dzieci 😀😀😀 Czasem wysyłam moje do warzywnego to nieraz zamiast pietruszki kupią chrzan. Pozdrowionka dla Ciebie i rodzinki
OdpowiedzUsuńNie tylko bez dzieci, babskie także bez męża :-)
Usuń