Nazbierało się drobiazgów życia codziennego, którymi chcę się z Wami podzielić.
Lubię myśleć, że te drobiazgi właśnie, a nie spektakularne zdarzenia decydują, że czujemy się szczęśliwi, spełnieni, budzimy się z ochotą na przeżycie kolejnego dnia.
Taki plakacik oprawiony w ramkę podarowałam synowi i synowej w dniu ślubu. Plakacik zrobiłam w programie do obróbki zdjęć z wykorzystaniem ich fotki z sesji narzeczeńskiej. Mała rzecz, a cieszy:-)
Te roślinki, niby zwyczajne, mają swoją historię. W czerwcu, tuż przed zakończeniem roku szkolnego dostałam maleńkie sadzonki od uczennicy 8 klasy Vanessy, z którą przegadałyśmy wiele przerw na temat jej hodowlanej pasji.
Roślinki rosną jak szalone, już w tej chwili są dwa razy większe, niż na zdjęciach. To sympatyczny dar, dzięki któremu będę pamietac dziewczynę jeszcze długo po opuszczeniu przez nią szkoły.
Przeskakuję z tematu na temat, ale fotek różnych się uzbierało. Wspominałam, ze nowożeńcy przygotowali sami upominki dla gości weselnych.
najpierw syn zrobił nalewkę cytrynową, którą narzeczona rozlała do małych buteleczek, a następnie przyklejali nalepki z imionami i słowem Dziękujemy.Oczywiście nieletni goście otrzymali słodycze.
Byłam dumna, że sami to wymyślili i oszczędzali na wydatkach gdzie się dało.
W dzień Święta Wojska Polskiego wybraliśmy się do parku, a tam pokazy sprzętu i parada wojskowa. Oboje z mężem przymierzyliśmy to i owo, zwłaszcza sprzęt noktowizyjny i powiem Wam, że wszystko tyle waży, iż po założeniu tego ustrojstwa na siebie nie mogłam się ruszyć, nie mówiąc o aktywnym używaniu w terenie.
Takie gigantyczne pomidory hoduje dziadek mojej synowej, ledwie mieszczą się na dłoni, a ważą chyba ze 30 dekagramów lub więcej.
Smaku nie odda żadne zdjęcie ani opowieść...
I na koniec obiecałam pokazać efekty moich zmagań robótkowych.
Pierwszy to półgolf z delikatnej cieniowanej włóczki z ażurowym motywem także na rękawach, drugi to bawełniano-bambusowa bluzeczka, mocno ażurowa, więc muszę zakładać pod spód jakiś top. Zastosowałam dwa rodzaje włóczki, jedna jest lekko błyszcząca i metaliczna w dotyku, ale najlepszy jest kolor, bardzo twarzowy i dodający energii.
Życzę wszystkim równie optymistycznych drobiazgów codziennych, miłych jak pyszna kawa w dobrym towarzystwie:-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWielkie wydarzenia zdarzają się rzadko. Dlatego szczęśliwy jest, kto potrafi radować się drobiazgami.
Pozdrawiam serdecznie.
Dlatego staram się cieszyć drobiazgami i stwarzać okazje do radości:-)
UsuńŻycie składa się właśnie z drobiazgów.Sprawy Wielkie to nikły procent naszego życia.A "przyodziewki" udziergałaś świetne.Oba takie energetyczne kolorki, obydwa bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńTo chyba dobry rok na pomidory- Basia z Kolorowego blogu" wyhodowała pomidora o wadze ponad 600 gramów!
Chyba dobry, masz rację, wszędzie widuje masę różnych gatunków. W naszej galerii otwarto stoisko z pomidorami, jest ich tyle , że niektóre widziałam pierwszy raz, zakupiłam malutkie żółte, wyglądają jak śliwki i fajnie smakują.
UsuńBardzo fajne drobiazgi /o ile drobiazgami można określić ażurowe bluzki... bardzo zdolna jesteś!/.
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio zniżka formy.Też muszę się rozejrzeć za jakimiś drobiazgami...
Nie tyle zdolna, co cierpliwa, poznałam kiedyś parę ściegów i zasady dziergania, ale mnóstwo lat nie miałam drutów w rękach, teraz wróciłam i nawet polubiłam na nowo.
UsuńNie wiem jak Ty, ale ja odnoszę wrażenie, że przy włóczkach cieniowanych ażury są mało widoczne. To pewnie zbieg okoliczności, ale jakiś czas temu identyczne kolory włóczek kupił mi syn, gdy go posłałam do pasmanterii, w nadziei, że będę dziergała. Miał to być sposób na "wyjście z dołka". Buziaki.
OdpowiedzUsuńTo prawda, są mniej widoczne wszelkie wzory, ale szybciej przybywa roboty, gdy trzeba liczyć oczka.
UsuńOj, to naprawdę masz się z czego cieszyć :) Ja też uważam, że właśnie takie małe pierdoły (bez urazy!) oraz dobre zdrowie decydują o poczuciu szczęścia.
OdpowiedzUsuńChyba jednak zdrowie na pierwszym miejscu, bo gdy szwankuje, to nic nie cieszy...
UsuńBędę odmieńcem. Właściwie nie przywiązuję żadnej wagi drobiazgom. Dziś są, jutro ich nie ma. Jest jeden wyjątek – portret mojej babci, za który dałbym sobie nawet jakiś palec uciąć. Ostatnio, przy przeprowadzce odnalazłem kordzik. Był już mocno zdezolowany. Mam przyjaciela, który dla odmiany uwielbia drobiazgi – podarowałem mu, a on odnowił go tak, że znów zachwyca. Jeśli go zachwyca, to i mnie to cieszy ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie przejmuj się drobiazgami. I pamiętaj, wszystko jest drobiazgiem.:)
UsuńOboje macie rację - są drobiazgi i drobiazgi, trzeba tylko oddzielić ziarno od plew:-)
UsuńMałe drobiazgi a jakie fajne i cenne ;)
OdpowiedzUsuńTo od nas zależy jaką przykładamy miarę:-)
UsuńTak ale nie każdy potrafi cieszyć się zyciem i tymi małymi-wielkimi elementami ;)
UsuńMożna się tego nauczyć, a warto, bo tak jest lżej...
UsuńPogratulować Młodych i gratulacje dla Młodych:)Roślinki piękne, zdrowe. 20 lat temu dostałam od ucznia roślinę ogrodową- rośnie do teraz i pięknie kwitnie. To Cieszy.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że robisz takie piękne rzeczy na szydełku/drutach. Ta niebieska jest dosłownie niebiańska. Prześliczny kolor:)i ścieg:)
Robię i na drutach i szydełkiem, kiedyś dorabiałam robiąc swetry i szyjąc, ale potem zajęły mnie inne sprawy,teraz znowu to polubiłam:-)
UsuńNie wiem ile w tym jest prawdy, ale podobno najlepiej rosną te sadzonki (szczepki), które udało się podkraść bez wiedzy właściciela, i oczywiście bez szkody dla rośliny. W moim przypadku to się sprawdzało w 100%.
OdpowiedzUsuńPS. Oba kwiatki też miałem w swojej hodowli. Ja bym je już przyciął, bo wtedy łądnie się rozkrzewiają.
Też tak robię, a te moje przycięłam, pięknie rosną:-)
UsuńOdpukać w niemalowane!
Kiedy znajdujesz czas na robótki ręczne? Niebieska bluzeczka jest śliczna i robiona ciekawym ściegiem.
OdpowiedzUsuńGdy siedzę w fotelu i coś oglądam to lubię mieć zajęte ręce:-)
UsuńKiedyś też lubiłam w ten sposób dziergać i prawie nie patrzyłam na druty czy szydełko.
UsuńJak łatwy wzór i dobre doświadczenie, to można.
UsuńPiękne drobiazgi, one umilają nam życie :)
OdpowiedzUsuńA "robótkowiczów" nieustannie podziwiam, niebieska bluzeczka przepiękna. (Nie to, żeby fioletowa jej w czymś ustępowała, po prostu bardziej mi się podoba kolor ;) ).
Dziękuję, choć to naprawdę nic skomplikowanego, trudniejsze są wzory kolorowe wrabiane według schematu.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńUrocze te Twoje zdjęciowe "Niezapominajki":)
Pozdrawiam:)
Dzięki, Leno - taka kronika zdarzeń codziennych:-)
UsuńJakoś dobrze mi zrobił ten Twój post.
OdpowiedzUsuńChoćby ta myśl o codziennych drobiazgach. Usiłuję się przestawić na takie myślenie, choć trudno dostrzec mrówkę, gdy Giewont rzuca cień na wszystko dokoła.
Widząc to pierwsze zdjęcie pomyślałam, że dobrze by było, gdyby były to autentyczne ręce Twoich dzieci, a potem przeczytałam, że tak właśnie było. I to mnie ucieszyło, choć niby to nie moja sprawa.
Przyjemność sprawiły mi też informacje o otrzymanych roślinkach - widać, że szczerze ofiarowane!
Moja kuzynka, wychodząc za mąż trzy lata temu, też zrobiła takie miniupominki dla gości - upiekła ciasteczka z lukrem, na którym - innym lukrem - były wypisane inicjały nowożeńców w fantazyjnych ramkach.
W końcu dochodzimy do parady wojskowej - dziś mamy Centralne Pokazy Lotnicze, a jestem w tej dobrej sytuacji, że wciąż tkwię w domu brata, a ten znajduje się tuż przy lotnisku. Zatem nawet nie muszę się ruszać na krok i tkwić w tym upale na rozżarzonej płycie, bo latają mi nad głową i wszystko doskonale widać.
A i pomidory prosto ze słońca zjadam codziennie i to jest coś skrajnie innego od tych plastikowych ze sklepu...
I tylko robótki są dla mnie kłopotliwe: ja, zupełne beztalencie w tej dziedzinie, mogę tylko pozbierać szczękę z podłogi na widok cudzych talentów!
To bardzo się cieszę!!!
UsuńPomysły na prezenty są różne, my na rocznicy ślubu dostaliśmy od jubilatów zestaw: świeczka pachnąca i płatki suszonych róż w pięknym woreczku ze sznureczkiem, a młodzi w ubiegłym tygodniu dostali na ślubie przyjaciół słoiczki z miodem:-)
Do tego nie potrzeba talentu, raczej sposobu i cierpliwości.
Ja uwielbiam robić na drutach i na szydełku. Twoje sweterki są fantastyczne. W dawnych czasach, jak nic nie było w sklepach to takie robienie miało większe pokusy, w tej chwili jak wszystko jest i kolorowe, różne rozmiary i fasony to jakoś chęci mi odchodzą. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńMasz rację, kiedyś wychodziło się ze skóry, by jakoś wyglądać, później rynek zarzucono tanimi wyrobami i rękodzieło odeszło w niełaskę...dziś wraca, ale ceny powalają na kolana.
UsuńJa też lubię takie pamiątkowe drobiazgi. Piękne sweterki wydziergałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jotko:)
Ps. Nie wiedziałam, że młodzi robią prezenty gościom...
Dzięki Mario, witaj znowu!
UsuńTeraz nawet upominki na przyjęciach z innych okazji są wręczane...
Kochana
OdpowiedzUsuńTe roślinki, to moje ulubione Koleusy, mam kilka kolorów:)
Pamiątka z mottem- super:)
Pomidory dostałam dziś od Siostry- ma kilkanaście gatunków, sama je hoduje z pesteczek malutkich:)
Robótkowe cudeńka superowe:)
Milutkiego weekendu kochana:)
Ja mam gości:)
To miłego biesiadowania, pozdrowienia dla gości!
UsuńI już po, pojechali, a myslałam, że zostaną. Ale obowiązki, bo zwierzaki w domu zostały.
UsuńCałkowicie się zgadzam,że należy doceniać i cieszyć się z tych "okruchów" jakie spotykamy na naszej drodze. Coraz bardziej staram się właśnie to robić.Takie roślinki i fiołki afrykańskie są u mnie bo takie jedynie jakoś mnie się "słuchają",inne się gniewają. Moje doświadczenie jeżeli chodzi o robótki to kiepski "temat", mama po ujrzeniu mojego "dzieła" stwierdziła..."córko pewnie masz inne talenty ". Pomidory -ja jako dziewczyna pomidorowa doceniam takie ,które mają wygląd ,smak i zapach.Pozdrawiam Cię Asiu i jak zwykle gratuluję trafionego tematu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak ostudziła twój zapał...
UsuńGrażynko, wiem, że jak nikt potrafisz sie cieszyć z drobiazgów:-)
Śliczne te ażury (szydełkiem czy na drutach takie cuda?). I ten turkus szczególnie piękny :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, z drobnych przyjemności i ulotnych miłych chwil składamy nasze dobre, satysfakcjonujące życie :) Oby ich było codziennie parę :)Tego Ci życzę!
Na drutach, Haniu:-)
UsuńI tego samego życzę Tobie!
Fajny post :) Bo każdy z nas powinien - nie lubię tego słowa, zamieńmy je na "mógłby" codziennie o takich drobiazgach pisać. Bo one są często niezauważalne, a zebrane do kupki mogą np. humor poprawić.
OdpowiedzUsuńFajne sweterki zrobiłaś :)
Dzięki, kochana:-)
UsuńCzasami musimy sobie o pewnych rzeczach przypominać, wtedy jest MOC:-)
Uważam nalewki za jeden z lepszych alkoholi. Do przyrządzenia czegoś takiego trzeba mieć talent. Świetny pomysł na podarunek weselnych, zwłaszcza biorąc pod uwagę, źe zostało to zrobione rękami darujących.
OdpowiedzUsuńSyn polubił tę sztukę, robił już truskawkową, arbuzową...
UsuńDużo się u Ciebie dzieje Jotko, a swetry bardzo ładne!
OdpowiedzUsuńAż tak dużo to nie, ale ruch w interesie jest:-)
UsuńPiękne półgolfy. I sympatyczny gest ósmoklasistki. Zapamiętasz ją na długo. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podołam pielęgnowaniu roślinek:-)
UsuńZ przyjemnością przeczytałam Twój post, taki codzienny i prawdziwy. Jeśli miałabym zjeść pomidora to właśnie takiego i chętnie otuliłabym się 'bluzkami' własnej roboty ;) Dobranoc Jotko
OdpowiedzUsuńPyszne te pomidory, sam miąższ i mocne czerwone!
UsuńChylę czoła przed Twoim talentem Asiu - cudne te Twoje dzieła . Zresztą i ja jestem posiadaczką jednego z nich 😊 Taka miła mieszanka codziennych radości - z rana.
OdpowiedzUsuńAle misiów nie robię :-(
UsuńW turkusowej bluzce są resztki włóczki z Twojego sweterka:-)
Zapraaaaszam - twórca misiów mile widziany :)))
UsuńŚwietnie wyszły te robótki. A takich wielkich pomidorów to jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńA ten nie był chyba największy :-)
UsuńJotko, bluzeczki piękne, takie robótki to też psychoterapia:)). Tyle drobiazgów wokół Ciebie, pięknych drobiazgów i kochających ludzi. I jak tu nie być szczęśliwą!
OdpowiedzUsuńPrawda, zgrzeszyłabym narzekaniem:-)
UsuńPotraktowałe niniejszu Twój wpis, Jotko, jako swoiste i może niekonieczne intencjonalne ad vocem jednego z moich parszywych tekstów. Owszem takie drobiazgi cieszą, kto wie czy nie najbardziej, zwłaszcza że mieszczą w sobie pewną historię wartą utrwalenia w pamięci. Na koniec życzę Ci pomyślności w Nowym Szkolnym Roku... bezustannie pozostający pod wrażeniem Twoich każdego Twojego tekstu podróżnik...
OdpowiedzUsuńDziękuję, Podróżniku:-)
UsuńPost nie był zamierzony, ale może działała opatrzność?
Za życzenia po stokroć dziękuję, przyda sie i pomyślność i wytrwałość i końskie zdrowie...
pomidor wymiata...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No jasne, tym bardziej że ogrodnik liczy 86 wiosen!
Usuńa małpki skojarzyły mi się z moją studniówką, tak właśnie przemycaliśmy spirytus na salę :lol:
UsuńU nas przemycali w butelkach po oranżadzie...
UsuńWarto doceniać takie drobiazgi i się z nich cieszyć. :) Zmagania robótkowe wyszły świetnie, jestem pod wrażeniem. :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bardzo odstresowuje...
UsuńSuper! Sweterki bardzo ładne. Plakat także. Kurczę, w ogóle fajne są rzeczy zrobione przez siebie samego, bo są wyjątkowe. Takich w sklepie nie kupisz.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. I zajęcie jest na długie wieczory:-)
UsuńJotko, przyznaj się - ty jesteś nie z tej ziemi. Sweterki na koniec mnie w tym utwierdziły. No chyba że jedną ręką piszesz a drugą dziergasz...
OdpowiedzUsuńOch, Iwonko:-) Grunt to dobra organizacja czasu, jedno co zaniedbałam, to czytanie, ale może jesienią?
UsuńJesień jest dobra na czytanie :) Zima jeszcze lepsza.
UsuńFotelik, naleweczka i można czytać...
UsuńWspaniałe roślinki, uwielbiam zieleń w domu ♡
OdpowiedzUsuńJa także, nawet w pracy mam mnóstwo zieleni, a ile podlewania!
UsuńJotka
OdpowiedzUsuńTy masz tak wiele talentów, że mogłabyś
całe osiedle wzbogacić...
Bluzeczki - cudne!
NSG
No coś Ty, ja emerytka prawie, a jako KO już kiedyś pracowałam, żeby nie było...
UsuńCzyli ogólnie mówiąc sporo przyjemnych chwil miałaś i masz.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię od czasu do czasu takie niespodzianki. :)
Podobno niedługo pogoda ma się zmienić, ma być chłodniej i pewnie deszcz się pojawi w większej częśći kraju.
Pozdrawiam!
A mam i całe szczęście, bo trzymają mnie w dobrej kondycji psychicznej:-)
UsuńPlakacik uroczy. :) Dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńLubię dostawać rośliny doniczkowe. Za to ciętych nie znoszę.
Noktowizor by mi się przydał, ale masz rację, ciężki. Już na wagę aparatu i butelki z wodą czasem narzekam, a jeszcze taki sprzęt bym chciała taszczyć.
Pomidorów Ci zazdraszczam. :)
Ten pierwszy sweter przypadł mi do gustu. Jakby był w odcieniach od czarnego po granat, albo od granatu wpadający we fiolet, to już w ogóle ideał. :D
Mam ochotę zrobić następne, więc może jakiś granat się trafi, choć marzą mi sie jesienne kolory liści...
UsuńWiesz co? Masz rację. Brąz wpadający w pomarańcz to też byłby piękny wzór!
UsuńU mnie też mnóstwo pomidorów. Muszę coś niepowtarzalnego z nich przyrządzić :)
OdpowiedzUsuńJa robiłam kiedyś keczup i musztardę z zielonych pomidorów, teraz rozleniwiłam się bardzo...
UsuńSuper ażurowa bluzka jest super:)
OdpowiedzUsuńA takie drobiazgi...to chyba cieszą najbardziej:))) właśnie:)
To prawda, ziarnko do ziarnka:-)
UsuńJoteczko, też uważam, że drobiazgi, właściwie niby-drobiazgi są ważne i upiększają, umilają nam życie. Miły gest Vanessy. Dowód sympatii i uznania prawdziwego. Moja przyjaciółka M. do tej pory spotyka się z wyrazami sympatii od byłych uczniów choć już dawno jest na emeryturze.
OdpowiedzUsuńUpominki przygotowane przez Młodych są wspaniałe i zaskakujące, nie wiedziałam, że jest nowy zwyczaj obdarowywania gości. Rekordy bije pomidor. Kupiłam dziś jedyne jakie były w sklepie, ogromne, ale - w smaku jak plastik, czyli bez smaku zupełnie. A ja pamiętam smak babcinych pomidorów z ogródka...
Słyszałam nawet i spotkałam obdarowywanie gości przy innych okazjach także, to mogą być drobiazgi, a miło :-)
UsuńTe pomidory były pyszne, dostaliśmy 4 takie i jedliśmy dłuuugo.
Zapomniałam o robótkach, zachwycające! Baaardzo kiedyś lubiłam robić na drutach, zresztą - to też była konieczność z powodu pustych sklepów, chęci ładnego wyglądania i nowych łaszków, ubrania w coś dzieci, kiedy były małe. Nawet szyłam chłopcom spodenki w rękach z moich starych dżinsów, wykrój miałam z Burdy, którą kupowałyśmy w pracy na spółkę (było nas 5 kobiet, wszystkie "drutujące" i szyjące). Każda umiała wtedy zrobić coś z niczego. A Ty zdolna jesteś niesłychanie i pełna energii, czego zazdroszczę :)))
UsuńWiele z nas musiało sobie tak radzić:-)
UsuńNa razie na brak energii nie narzekam, a za miłe słowa wdzięczna jestem niezmiernie!
Młodym szczęścia...Roślinkom wody...Dziadkowi urodzaju...A Tobie wspaniałych drobiażdżków w ilościach hurtowych...;o)
OdpowiedzUsuńO robótkach się nie wypowiadam, bo cudności piękne i Ci się w głowie poprzewraca...;o)
Nie poprzewraca, widzę, że koleżanki robią lepsze cuda ode mnie:-)
UsuńChyba najfajniejsze prezenty to takie, które są zrobione czy wyhodowane osobiście. Bo i satysfakcja i frajda z robienia są większe niż tylko suche odliczenie kasy na zakup takowego.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwłaszcza gdy ktoś potrafi to docenić:-)
UsuńWitaj dużo wspomnień i zdjęci są urocze jednak podoba mi się teoja praca golfa i swetra bardzo ładnie wykonałaś.
OdpowiedzUsuńdziękuję, wkrótce się przydadzą, bo jesień nadchodzi...
UsuńSweterki cudne w kolorach (lubię róże i niebieskości) i wzorach.
OdpowiedzUsuńPomidory imponujące! W Słodyszkowie też udały się wybornie w tym roku. Są równie duże i- co najważniejsze- przepyszne.
Serdeczności Jotko:-)
Podobno śliwki i pomidory obrodziły bardzo:-)
UsuńBuziaki:-)
Witaj Kochana
OdpowiedzUsuńNo widzę że się nazbierało 😃 Jak tam? Koniec wakacji i znów w szkole co? U mnie zaległości bo mnie od piątku męczą migreny i ciężko mi się zebrać do czegokolwiek. Zaczęłam pisać 14 rozdział i leży, czeka aż wena wróci. Moja Dominika w 4 klasie więc lekko nie będzie. Musi sie przestawić na inne tory. Te pomidory piękne, bardzo okazałe. A z miłością jak to z miłością też bywa zaskakująca.
Serdeczności Jotko. Pozdrów ode bibliotekę
Czwarta klasa to pewien przełom, ale da radę:-)
UsuńPowiem Ci na pocieszenie, że migreny z wiekiem słabną, ale Ty jeszcze młoda jesteś;-)
Wspaniałe te efekty! A ja niestety mam problem z kawą w doniczce... schnie jak nic! Rozpacz!
OdpowiedzUsuńTegoroczne upały wszystkim dały się we znaki, roślinom także...
UsuńBardzo ciekawe te Twoje rzeczy :) pierwsze zdjęcie robi już na starcie wrazenie :) jest pięknie... robótki wyglądają bardzo do dobrze :) jesteś bardzo zdolna :)
OdpowiedzUsuńDobrze gdy możemy cieszyć się drobiazgami:-)
UsuńJa to sobie właściwie odpuściłem przemówienia. Skupiłem się tylko na części wojskowej, że tak powiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I dobrze zrobiłeś, chociaż przemówienie niemieckiego dyplomaty warte wysłuchania...
UsuńMasz umiejętności. W życiu bym takich cudów nie wydziergała. A plakat świetny :)
OdpowiedzUsuńTeż dałabyś radę, bez obaw!
UsuńJotko ileż to się działo u Ciebie. A sweterki wspaniałe! Bardzo się mi podobają i kolorki ładne.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wszystkiego co najlepsze dla MŁODYCH :)
Zawsze coś sie podzieje, na nudę nie narzekam:-)
UsuńPlakat - świetny pomysł na prezent, hmm chyba na chrzciny zrobię z bobaskiem jakieś fajne motto :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńO widzisz, to i pamiątka będzie i obrazek na ścianę:-)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPomidory zadziwiły mnie szczególnie. Kiedyś ich nie lubiłam, ale potem.....Pamiętam, że wówczas brałam je do ręki i tak po prostu zajadałam. Jednak takie pewnie nie zmieściłyby się mi w ręce.
A sweterków już nie dziergam, Mam ich całą szafę :)))
Wpadłam do Ciebie na chwilkę z krótką wizytą. Wyjeżdżam na urlop. Życz mi tylko proszę, aby upały nie wróciły. Przede mną przecież kilka dni wędrowania. Do tego czeka na mnie zapewne wiele radosnych wrażeń, i pięknych chwil do zapamiętania......
Niestety nie napiszę do Ciebie z dalekiej podróży. Ale po powrocie napiszę na pewno.
Ty także odpoczywaj i chłoń promienie słońca z witaminę D. Na pewno jej zapas przyda się w listopadzie.
Pozdrawiam ostatnimi przygotowaniami do wyjazdu
Upały raczej nie wrócą, nie ta pora. U nas zimno i deszczowo, ale deszcz potrzebny bardzo.
Usuńżyczę samych przyjemności i dobrej kondycji:-)