niedziela, 22 września 2019

Przymocuj trytytką kartkę do potykacza...

Przyzwyczajamy się szybko do nowych słów, zwrotów, powiedzonek.
Sama łapię się na tym, że przebywając wśród młodych zaczynam używać ich języka.
Zdaję sobie sprawę, że czasami z językiem literackim niewiele mają wspólnego, ale bywają krótszą formą, wygodniejszą wersją, środowiskową naleciałością...
Kontakty internetowe i media także mają na to wpływ. Ileż to razy słyszymy:
- sie ma, nara, hejka, pozdro, zdzwonimy się
- super, spoko, luzik, gitara, Oki

Oprócz zwrotów związanych z konwersacją spotykamy w codziennym życiu nazwy, których jeszcze niedawno w naszym języku nie było. Niektóre przywędrowały z obcych słowników i nie bardzo dają się przetłumaczyć, inne naśladują dźwięki towarzyszące czynnościom lub ilustrują wykonywanie innych.

Nad poprawnością naszego ojczystego języka czuwają lingwiści i mądre stowarzyszenia, ale nawet oni dali zielone światło niektórym nowomodnym słowom, pozwolili także na używanie polskich form obcojęzycznych nazwisk - Szekspir, Szopen...

Czasami warto posłuchać jak mówią dzieci, ich sposób wyrażania się bywa prosty i logiczny. Gdy mój syn był mały, a nie mógł czegoś zobaczyć, bo było za wysoko, mówił - podsięgnij mnie. Samochód to był brum - brumek, a piesek hałek.
Dzieci nie mówią - wymazać gumką, ale wygumkować i na szczęście nie przyjął się lunch box tylko śniadaniówka lub chlebak.

Wkradły się do naszego języka takie własnie wyrazy, mieszanina logicznych i dźwiękonaśladowczych określeń. Na pewno także takie spotykacie na ulicy, w korespondencji, na portalach społecznościowych.
Zrobiłam sobie listę, gdy przeczytałam reklamę: Świetne pisaki do tablic i potykaczy! potykaczy? musiałam sprawdzić o czym mowa...
Oprócz potykaczy są więc zakreślacze, trytytki, bazgroszyty, zdrapki, organizery, strunowce, podpiętki, zakolanówki, rozświetlacze, pałerbanki, peny, energetyki...

To w zakresie przedmiotów, a w temacie czynności - lajkowanie, mailowanie, drinkowanie, hejtowanie, kijkowanie, luzowanie, wrzucanie na insta lub na fejsa, kserowanie, klikanie, katering...

Jednak o ile toleruję podobne mody językowe, to nie przemawiają do mnie formy: ministra, psycholożka, premiera, marszałkini...


118 komentarzy:

  1. Czasami trudno jest zrozumieć, właśnie to rozumie się intuicyjnie (a potem bardzo szybko używa się samemu). Tempo dzisiejszych czasów. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znamię czasu, to fakt, większość używa, to i nam się wkręca...

      Usuń
  2. Z potykaczami spotkałam się już dosyć dawno. Zawsze mnie śmieszyła ta nazwa, ale swoją logikę ma - bo potkniesz się, ale zauważysz 😊 Natomiast Asiu nigdy nie zrozumiem określenia w stylu „ popełniłam „ wiersz czy „ popełniłam „ utwór . Według mnie - można popełnić błąd i starać się go naprawić - ale jak widzę , mądre głowy popełniają - popełnienia - wiec to chyba mój popełniony problem 😏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można też popełnić ciasto , takie z zakalcem:-)

      Usuń
  3. Taki ładny mamy nasz język, a ta nowomowa bywa irytująca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język ładny i bogaty, ale widocznie nie dość bogaty...

      Usuń
  4. Niewiele rozumiem z tej nowomowy; nie wiem co to; potykacze,trytytki,strunowce itp. pewnie się nie dowiem, gdyż nie nadążam za nowomową; zwłaszcza że nie mam kontaktu z młodzieżą :)
    Bardziej mnie cieszy mowa dzieci; nasz wnuczek ledwie skończył 4 latka, a wszystkim mówił, iż już ma "w pół do pięć".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to podoba, chyba pożyczę, gdy ktoś spyta mnie o wiek:-)

      Usuń
  5. Mocno zwracam uwagę na żeńskie formy i bardzo mi zależy, by ich używać. Jedna z koleżanek ma na pieczątce właśnie słowo "dyrektorka". Ja też mam na wizytówkach żeńskie formy zarówno mojego zawodu jak i stanowiska, a moja szefowa jest "prezeską", i z dumą to nosimy. I tak, byłabym posłanką, marszałkinią lub ministrą. Nie jestem meżczyzną. Nie. Jakoś nauczycielka czy sprzątaczka, salowa, sprzedawczyni, pielęgniarka, opiekunka, kucharka - nikogo nie razi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że wiele osób tych żeńskich form używa pejoratywnie.
      Pani dyrektor brzmi inaczej jakoś , niż ta nie zawsze lubiana dyrektorka...

      Usuń
  6. Nowe zwroty wejdą do nowomowy, czy chcemy tego, czy nie. Co do tych nienaturalnych przekształceń męskich zawodów na damskie to też nie mogę ich w pełni zaakceptować, bo np.: profesorka, dyrektorka, psycholożka itp. kojarzy mi się z nadmierną poufalością (nb. w PRL za takie nazywanie obrażano się), a marszałkini, czy ministra wręcz ze śmiesznością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy słyszę marszałkini, to najpierw muszę się zastanowić o kogo chodzi...

      Usuń
  7. A mnie od dawna razi zwrot "uprawiać seks"Mam w głowie, ze uprawiamy rolę.Nigdy nie używam tego wyrażenia.
    Drugi zwrot to "trzeba się dogadać" "oni się dogadają" występujacy w poważnych programach publicystycznych i dziennikach tv.
    Jak kupuję kurę na targu to mogę się dogadać ze sprzedawcą i opuści pięć złotych.
    A te wszystkie nara, siara, spoko, loko - nie używam.
    Być ministrą?? Wolę panią minister.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgadzam, uprawianie seksu brzmi jak sport, dogadywanie się nie ma nic wspólnego z kompromisem, a pani ministra to jak magistra, dziwnie po prostu...

      Usuń
  8. Ja lubię bawić się słowami. Uważam mowę za żywą tkankę, zmieniającą się i rozwijającą. Za pomocą słów przecież oddajemy swoje stany emocjonalne, opisujemy zmieniającą się rzeczywistość, a to wszystko płynne jest. Ortografii staram się pilnować, w miarę stylistyki też, by przekaz był zrozumiały. Ale lubię nowe słowa, lubię przenikanie się kultur, języków...Mam nadzieję, że prowadzi to do zjednoczenia nas, do powstania nowego, wspólnego języka dla wszystkich. Do zrozumienia, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Może naiwnie, ale cóż...marzymy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odstawanie w niektórych sprawach życia współczesnego powoduje, że czujemy się jak dinozaury, a gdyby nie słowotwórstwo - poeci nie mogliby pisać co im dusza dyktuje...

      Usuń
  9. Witaj kochana z samego ranka😀
    Dzieciom prowadziłam albumy, także z pierwszymi słówkami.
    Śmieszne były, ale Mama zawsze je zrozumiała 🤗
    Niektóre dzisiejsze zdrobnienia, zaciągania z angielskiego nie podobają mi się zbytnio.
    Także młodzieżowe skróty nie bardzo do mnie trafiają.
    Pozdrawiam serdecznie na miły dzień i cały nowy tydzień 🌞🌺❤️😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mam czyli babcia naszego syna też zapisywała niektóre słowa, mam je do dziś, niektóre śmieszne, ale wszyscy rozumieliśmy o co chodzi:-)
      I dla Ciebie serdeczności, oby pogoda była dla nas łaskawa:-)

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Takie tablice z reklamami stojące na chodnikach, np. wstąp do nas na pyszną kawkę i strzałka do kafejki :-)

      Usuń
    2. Żeby było śmieszniej, mój brat i kuzyn używali "trytytek" już w dzieciństwie, a obaj zbliżają się do 40-stki. Nie taka zatem trytytka nowa...

      Usuń
    3. Mam na myśli samo słowo, nie przedmiot.

      Usuń
    4. A ja całkiem niedawno słyszałam, nie nadążam:-)

      Usuń
  11. Ja na psa mówiłam "waś" a brat na świństwo "Finfo" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, każde dziecko chyba najpierw tworzy własny język:-)

      Usuń
    2. Możliwe chociaż moja siostra nic takiego nie mówiła bo gęgać to każde dziecko gęga xD

      Usuń
  12. Taaa, określenie "ministra" trzyma mnie przy życiu, podobnie jak
    uprawianie seksu, oraz posiadanie lub nie posiadanie wiedzy.
    A co to są owe trytytki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie plastikowe paski do zaciskania na torebkach lub mocowania czegoś do ogrodzenia. Gdy zaciskasz zamek wydają dźwięk : trytyt...

      Usuń
  13. Och, ja też nie cierpię określeń typu psycholożka. Rozumiem, że chcą żeńskiej formy, żeby kobiety jakoś docenić, ale czy zdają sobie sprawę jak to brzmi? Okropnie! Sama z wykształcenia jestem socjologiem (po drugim stopniu) i jakby mnie ktoś nazwał socjolożką to bym go chyba zdzieliła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tym bardziej że wiele osób używa takich form kpiąco...też nie lubię formy bibliotekarka, a jeszcze bardziej bibliotekara...

      Usuń
  14. Za trytytką nawet Miodek nie nadąży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miodek, wbrew pozorom ma nowoczesne spojrzenie na słowotwórstwo:-)

      Usuń
  15. Ja tam do końca nie rozumiem tego rabanu o nowomowę. Co się ma przyjąć i tak się przyjmie, i nie ma zmiłuj się, i stu Miodków tego nie zatrzyma.

    Moim pierwszym ulubieńcem był Melchior Wańkowicz, to tak pięć dekad wstecz. Już wtedy wydawał mi się jego styl pisarski archaiczny, ale gdy go czytam dziś (sic!), czasami pękam ze śmiechu. A to przecież on wymyślił „cukier krzepi” czy „smętek”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukier krzepi, a wódka jeszcze lepiej:-)
      Niektóre lektury ze względu na język właśnie są niezjadliwe dla młodzieży dzisiaj...

      Usuń
  16. Prawdopodobnie słowo "trytytka" należy do gatunku dźwiękonaśkadowczych, bo nie sądzę czy da się wyznaczyć etymologiczne jej pochodzenie. Osobiście preferuję mówienie "pani premier" aniżeli "premierka". Wydaje mi się, że stosowanie "na siłę" rodzaju żeńskiego w słowach, które tradycyjnie posiadały rodzaj męski, spłyca niejako znaczenie danego słowa. Bo kimże jest "premierka"? Małą panią premier? taką mniej poważną, nie tak istotną jak mężczyzna zajmujący to ważne stanowisko? Oczywiście do niektórych form żeńskich przywykliśmy, i tak na przykład "bibliotekarka" mi odpowiada. Na szczęście nie wymyślono żeńskiego rodzaju "bibliotekarza", nazywając ten jakże sfeminizowany zawód "biblioteczką" :-)...
    A najlepiej jest mówić "pani od bliblioteki" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I z tym się zgadzam w całej rozciągłości:-)

      Usuń
  17. Mam bardzo podobnie z ministrą i inną żołnierką.
    Język jest giętki, jak mawiał poeta, zmienia się.

    Zawsze mnie irytowało uprawianie poezji i seksu. :D

    Sama czasem mówię: muszę oblukać jakiś dobry film. :D

    Dobrej niedzieli, Jotko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja czasem mawiam - idę wyczaić jakiś fajny ciuch, straszne prawda?

      Usuń
    2. A ja: spadam połazić po foreście i wylukać maczrumsy. :D

      :)

      Ale się tłumaczę, że jestem polonistką z odzysku tudzież podyplomową. ;-)

      Usuń
    3. Super, czadowe po prostu:-)

      Usuń
  18. Nic mnie tak bardzo nie razi jak wszelkie dziwaczne formy słowa "dziękuję" i "przepraszam".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwie się, w końcu nie są jakieś skomplikowane, a ładne...

      Usuń
  19. Czytając Twoją notkę, przypomniało mi się, jak w ramach troski o język ojczysty usiłowano spolszczyć różne wyrazy. Czasem się udawało i podomka funkcjonuje równolegle ze szlafrokiem, ale już zwis męski na określenie krawata został niemiłosiernie wyśmiany.
    Nie wszystkie nowości językowe łapię, ale wtedy dopytam. Bardziej drażnią mnie błędy gramatyczne- typu: półtorej roku. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy to błędy i tu nie ma zmiłuj, podobnie z niewłaściwszym używaniem niektórych słów.

      Usuń
  20. W życiu bym nie zgadł, źe połykacz to rodzaj tablicy reklamowej nie wiedziałem tez co to jest ta trytytka. W moim „żargonie” się to nie przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe życie człowiek się uczy...ja też nie wszystkie słowa oswajam.

      Usuń
  21. Uczyłam polskiego, ale podobają mi się różne nowe słówka, zwłaszcza, kiedy trafnie określają to, o co chodzi. "Podsięgnij" mnie jest świetne.
    Trytytka to zip. Bardziej mi ten zip pasuje. Czasem z Jaskółem śmiejemy się, kiedy on coś "nazwie". Ma duże poczucie humoru, a słowem trafia w sedno. Język żyje i ja się nie buntuję, ale czasem coś zgrzytnie. Trudno. Natomiast nie ciepię wulgaryzmów. Te "zajebiście" itp są okropne. Chociaż z drugiej strony, jak dodamy różne przedrostki i przyrostki do słowa "pierdolę", to często nic więcej nie trzeba mówić, bo to jedno słowo jest takie soczyste i wiernie oddaje rzeczywistość :):):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wulgaryzmy są czasami najlepsze dla nazywania emocji, byle nie były nadużywane...

      Usuń
  22. Chociaż rozumiem , to nie przepadam za nwowomodą, ale co kto lubi.
    Najszybciej to młodzież i dzieci wprowadzają takie nowomodne słówka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo młodzi lubią mieć swój świat, swój język i szybko zmieniają, gdy dorośli rozkminią, o co chodzi...

      Usuń
  23. Przyznaję, że sama niektórych przytoczonych przez Ciebie słów nie rozumiem ( strunowce, peny, energetyki ). Myślę, że duża rola rodziców i nauczycieli, by język polski pozostał polski. Nie lubię tych nowych słów pochodzących z angielskiego lub wymyślonych, bo tak wygodnie (?!).
    A propos ! Myślałam jak nazywa się mieszkanka miasta Gniew, w którym ostatnio byłam. Czyżby : Gniewianka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Gniewianka, ale mogę sprawdzić, mam taki słownik w bibliotece:-)

      Usuń
  24. Nie za bardzo podobają mi się te nowalijki w języku polskim. To już nie jest ten język polski co kiedyś. Założę się że Mickiewicz ze Słowackim przewracają się w grobie słysząc dzisiejszą polską mową... Biedaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem ciekawa, jak dziś wyglądałyby ich wiersze z użyciem tych nowalijek...

      Usuń
  25. Formy żeńskie zawodów, które wcześniej ich nie miały też są dla mnie rażące, a nawet śmieszne. Bo nie wiem czy psycholożka jest lepsza od pani psycholog czy tylko tak jej się wydaje. Ostatnio w TVN24 jedna pani socjolog poprawiła prowadzącą, że ona jest socjolożką. No po prostu ręce opadają.

    W czasie Powstania w piwnicach mojej kamienicy był sztab zgrupowania ,,Kryska", po jakimś czasie naziści goliatem zniszczyli część budynku, wymordowali powstańców, a ludność cywilną wywieźli do obozu. Potem do lat 50` cały czas była ta dziura, aż w końcu zbudowano w niej plombę. To w skrócie tak historia wyglądała.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niesamowita historia, na pewno warta tablicy i upamiętnienia!

      Usuń
  26. To prawda co chwilę powstają nowe słowa, nowe powiedzenia i każde pokolenie ma swoje słownictwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie znamię czasu, powstają nowe przedmioty, nowe profesje itp.

      Usuń
  27. Muszę przyznać, że wiele zwrotów z tej "nowomowy" przyjmuję bezboleśnie, z niektórymi nawet się zaprzyjaźniłam. Ale kiedy od swojej kuzynki 70+ usłyszałam "nara" - poczułam jakiś rodzaj zniesmaczenia (hm...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja słyszę coraz więcej takich nowości z ust starszych nastolatków;-)

      Usuń
  28. Cóż, język się zmienia, bo (na szczęście) martwy nie jest. Na blogu bawię się tworząc w swoich postach nowosłówka, to takie mrugnięcie do mojego czytelnika.
    Co mi trudno strawić natomiast, to pół-spolszczoną angielszczyznę w nadmiernej ilości. Cóż, znak czasów.
    Co do feminizacji nazw zawodów, to nie wiem, czy wiesz, ale od początku XX wieku, tworzono tych nazw całe mnóstwo, dostosowując język do wielkich zmian. Wszak to czas największych ruchów emancypacyjnych. To w PRL zwalczono je w imię pozornego zrównywania płci na rzecz przedrostka "pani" przed formą męską. Teraz na fali nowych zmian społecznych wracają i chyba dobrze. Niech każda z nas wybiera jakiej formy używać, byleśmy się same czuły z tym dobrze.
    Pozdrawiam Jotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, niech każdy używa jak mu wygodnie, ja nie kojarzę żeńskich nazw zawodów i stanowisk z emancypacją, raczej ze sztucznym podnoszeniem autorytetów.

      Usuń
  29. Po przeczytaniu tekstu wypisałam sobie wyrazy zrozumiane, te których znaczenia się domyślam i te zupełnie niejasne lub kojarzone z czymś innym. Strunowce to dla mnie pojęcie znane z biologii, rozświetlacze, to rodzaj kosmetyku. Podpiętki, to coś podkładanego pod piętę by but nie obcierał, zakolanówki, to skarpetki sięgające za kolano, tak jak podkolanówki kończące się pod nim. Zupełnie nie wiem jak sobie wytłumaczyć peny i pałerbanki. Pamiętasz przedwojenny film "Pani minister tańczy"? Nie wyobrażam sobie by tytuł mógłby brzmieć "Ministra tańczy". Są męskie formy zawodów np. bibliotekarz, gdzie końcówka żeńska nawet jest wskazana i dlatego zawsze wolałam mówić o sobie bibliotekarka niż bibliotekarz. Był czas, że nie mogłam się przyzwyczaić do słowa pielęgniarz, bo zawsze kojarzyło mi się to z formą żeńską. Jednak jeżeli jest sanitariusz i sanitariuszka, to może być pielęgniarz-pielęgniarka. Pytanie czy minister, marszałek,to zawód czy stanowisko(funkcja). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peny to pen-drivy czyli nośniki danych w zastępstwie płyt i dyskietek, a powerbanki to akumulatory dla ładowania telefonów poza domem gdy nie ma dostępu do prądu.
      Ja wolę jednak formę bibliotekarz, tym bardziej, że w szkołach używa sie nazwy nauczyciel-bibliotekarz.
      Uściski, Iwonko:-)

      Usuń
  30. U mnie funkcjonuje lunch box, po śniadaniówka była niezrozumiała. Dostosowałam się do ogółu odbiorców, ale i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto zapyta co to znaczy.
    Potykacz poznałam jak pracowałam w sklepie i wszyscy się dziwili, że nie wiem co to jest.
    I też do mnie nie przemawia feminizacja nazw zawodów. To jest śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie śmieszy nazwa DIETA PUDEŁKOWA, jakby klienci pudełka spożywali...

      Usuń
  31. Każdy z nas w pewien sposób ma wpływ przystosowania języka i się na tym łapiemy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jedne nowe słowa są jak dla mnie w porządku i przede wszystkim są przydatne, ale inne niekoniecznie.
    Uwielbiam spolszczenia. Bo uważam, że jak jestem w Polsce, to powinnam pisać "lajk" a nie "like" itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie zgadzam się, ale jeszcze prościej używać zwrotu polubienie:-)

      Usuń
  33. Wpis sztos... ;) Dobrego dnia Jotko

    OdpowiedzUsuń
  34. Muszę przyznać, że nie wszystkie słowa z tego wpisu zrozumiałam. Już sam tytuł jest dla mnie niezrozumiały. Nie miałam pojęcia o słowach trytytka czy potykacz. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Trytytka jest moją ulubienicą. Trytytką można wszystko naprawić, a szczególnie do napraw rowerowych nadaje się znakomicie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwięcej jest obecnie wykorzystywana do wieszania reklam wyborczych, bo płotów ci u nas dostatek...

      Usuń
  36. Wyobraź sobie, że niedawno też sprawdziłam tego potykacza, który stoi np. przed restauracją i można się o niego potknąć.
    Natomiast dopiero wczoraj w komentarzu na moim blogu spotkałam się z trytytką i też natychmiast sprawdziłam.
    Przed chwilą napisałam w jednym z komentarzy o marszałkini Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, która jest podobna do Sophii Loren.
    "Ministra" mi nie pasuje, bo wygląda jak dopełniacz od rzeczownika "minister", ale "marszałkini" ma końcówkę jak "bogini" czy "gospodyni" i to mi nie przeszkadza.
    Miłej jesieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, świetne skojarzenie z tą boginią, nie pomyślałam...a podobieństwo jakieś jest, w każdym razie ma kobieta klasę:-)

      Usuń
    2. Pani Kidawa-Błońska jest nie tylko urodziwa i kulturalna, ale też pochodzi ze znamienitej rodziny.

      Usuń
    3. Słyszałam, to wszystko wyjaśnia:-)

      Usuń
  37. GRAŻYNA KOWALIK23 wrz 2019, 16:06:00

    Rzeczywiście te nowomodne wyrazy,powiedzenia czasami są takie ,że trudno je pojąć,zrozumieć. Dzieci czasami zaskakują nazwami ,które nieraz mogłyby łatwiej coś zrozumieć.Ta ministra,marszałkini -cóż to za "łamańce". Pamiętam gdy dzieci były małe jeden z moich synów zapisywał sobie słowa ,które babcia mówiła na pewne czynności,przedmioty.Bardzo go to interesowało bo to były te trochę regionalne nazwy ale niektóre śmieszne,ale niektóre bardzo fajne.Szkoda ,że z moją pamięcią na bakier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez żałuję, że nie wszystko dziecięce i babcine zapisywałam, cóż - Polka mądra po szkodzie, Grażynko:-)

      Usuń
  38. Uwielbiam zabawę językiem! Na co dzień posługuję się trzema i zdarza mi się je celowo mieszać. Lubię brzmienie niektórych słów. Niektóre dokładniej wyrażają to co chcę powiedzieć.
    Nigdy nie zgodzę się na panią premierę, ani nawet premierkę. Że o prezydentce nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Języki czasami nam sie mieszają, zwłaszcza gdy sporo posługujemy się obcymi, ale tworzą się ciekawostki:-)
      Żeńskie formy niektórym kojarzą się z ruchem feministycznym, ale według mnie, to sztuczne trochę.

      Usuń
  39. A mnie się żeńskie formy zawodów podobają i zdecydowanie miałabym napisane na drzwiach psycholożka zamiast psycholog. Bp "pani" kojarzy mi się z panami, a słowo panowie z tym wiecznym, polskim zakompleksieniem :) Ja właśnie słowa "pan" często używam ironicznie :D Trytytki moi uczniowie wymawiali jako "tyrytytki" ... też ładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ładnie, to zależy jak sie usłyszy ten charakterystyczny dźwięk:-)

      Usuń
  40. Myślę, że każda z nas może używać takiej formy jaka odpowiada najbardziej. Marszałkini podoba mi się, ładnie brzmi i ładnie wygląda napisane słowo. Do dziś nie wiedziałam co to potykacz a trytytka - to już kompletnie z niczym mi się nie skojarzyła. Człek się uczy przez całe życie... ale nie każdy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ale świat należy do tych chcących się uczyć:-)

      Usuń
  41. Dzieci zawsze warto słuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Uwielbiam ministrę :) Zwłaszcza taką z szerokim uśmiechem :) I zawsze będzie to dla mnie słowo o negatywnym wydźwięku. I z jednym skojarzeniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ministra z szerokim uśmiechem wiele osób przyprawiła o złe sny...

      Usuń
  43. Witaj, Jotko.

    Nie mam nic przeciwko nowym słowom określającym nowe zjawiska językowe, nawet jeśli są zmodyfikowanymi zapożyczeniami i brzmią dziwacznie:)
    Nie do końca natomiast widzę sens w zastępowaniu znanych i rozumianych wyrazów "modniejszymi". Gwary środowiskowe kierują się swoimi prawami i w danej grupie (wiekowej, zawodowej, itd.) spełniają swoją funkcję, ale przenoszenie niektórych "potworków" na inny grunt jest raczej śmieszne i nie do końca potrzebne:) Co nie znaczy, że nie fascynują mnie takie "nowo-słowa":)
    A walka o żeńskie formy tytułów czy zawodów czyni czasami więcej złego niż dobrego. Nie chcę się rozpisywać, więc napiszę tylko, że osobiście bardzo lubię, gdy nazywają mnie "panią... (odpowiedni tytuł lub stopień naukowy wpisać)":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość z nas chyba używa form męskich z dodatkiem pani, jakoś formy żeńskie trudno się przyjmują...

      Usuń
    2. Jednak się rozpiszę:)

      Po prostu tworzone na siłę żeńskie formy mają pejoratywny wydźwięk. Głównie z powodu sufiksu -ka, którego pierwotną funkcją jest zdrabnianie (bluz-a/bluz-ka). To dlatego formy "etymoloż-ka" czy "doktor-ka" sprawiają wrażenie dyskredytujących, a nawet - lekceważących. A rzeczowniki obcego pochodzenia typu "premiera" należą do grupy nieżywotnych (bariera, kariera) a rodzime określają negatywne zachowania (przechera, cholera), więc też nie kojarzą się pozytywnie: pierwsze reifikują, drugie deprecjonują:( Stąd ten wzdryg przed "magisterą":)
      Natomiast rzeczowniki z sufiksem -ini, -yni sprawiają mnóstwo problemów przy tworzeniu nowej formy: "ministrz-yni", "premier-yni", czy moja ulubiona: "dobroczyńcz-yni":), więc, choć neutralne znaczeniowo, zbyt trudne w użyciu w mowie potocznej.
      Dlatego, zamiast tworzyć takie koszmarki (niby poprawne słowotwórczo), lepiej czasem używać prostej i sprawdzonej "pani" z dodatkiem męskiej formy:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Tak właśnie to obieram, tylko Ty opisałaś zjawisko bardzo fachowo, dziękuję:-)
      Czasami wyczuwamy coś intuicyjnie:-)

      Usuń
  44. Trytytki trytytkami, ale mój mąż nie wyobraża sobie bez nich pracy ;)
    Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, nad tym napływem obcych wyrazów. Choć piszę dziś o lunchboxach to raczej jednak używam pudełek na jedzenie. Psycholożka mnie nie razi, ale... Ministra?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trytytki zrobiły karierę, szykując namiot w ogrodzie na poprawiny użyliśmy ich sporo...chociaż wystarczyłby sznurek zamiast plastiku.

      Usuń
    2. Pewnie sznurek bardziej eko, choć ostatnio dostaliśmy też trytytki wielokrotnego użytku.

      Usuń
  45. Można się nie zgadzać , można się oburzać ...ale to i tak niczego nie zmienia . Wszystko się zmienia więc i język też...ale spokojnie wszystko już kiedyś było – błędy, makaronizowanie, cudzoziemszczyzna, zabory, a język ojczysty przetrwał dzięki staraniom naszych światłych przodków. Energia polszczyzny jest potężna, mimo że w różnych okresach dziejów język przeżywał kryzysy i odczuwał choroby, nękające Rzeczpospolitą to jednak przetrwał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tyle się oburzam, co dziwię po prostu, świat zmienia się nieustannie, a my wraz z nim lub na odwrót...

      Usuń
  46. Mnie też się nie podobają te psycholożki i ministry, pamiętam, że nasza profesor od językoznawstwa mówiła o tych formach z rozbawieniem, tego typu zakończenia w polszczyznie zawsze mialy zabarwienie komiczne☺ No ake wszystko się zmienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto chce niech używa, wolę panią profesor i panią minister.

      Usuń
  47. Niektóre rzeczy mogą nam się nie podobać ale język cały czas ewoluuje. Kiedyś mówiliśmy inaczej za parę lat i te słówka niepoprawne dziś, wejdą do słowników. Nie jest to złe po prostu trudno nam się przyzwyczaić do zmian ale dla przyszłych pokoleń to będzie normalne.
    Ostatnio tak sobie powiedziałam o czymś: to się nie kompatybili. Teraz mój mąż ciągle tak mówi ;p. Młodsze rodzeństwo tylu rożnych dziwnych słów mnie nauczyło, a to nie jest aż taka różnica wieku. Strach pomyśleć czego mnie mogą wnuki nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre, może się przyjmie, opatentuj, jakby co:-)

      Usuń
  48. Też ubolewam, że język ubożeje i pojawiają się dziwne wyrazy, ale na to nie ma już rady!

    OdpowiedzUsuń
  49. Ja nie mam nic przeciwko psycholożkom. W czeskim każdy zawód ma dwie formy i są one równorzędne i powszechnie używane. W polskim... no ten damski odpowiednik ma wydźwięk niestety mniej profesjonalny - marzy mi się, by to się zmieniło, ale widzę spore opory, więc pewnie to się nie uda. W drugą stronę jest jednak podobnie - raczej dziwnie brzmi przedszkolanek. No trudno. Mi nie przeszkadza i ja bym chciała być nazywana ekonomistką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedszkolanek brzmi gorzej, niż ekonomistka:-)
      Może lepiej wychowawca przedszkolny?

      Usuń
  50. Niektóre mnie śmieszą niektóe drażnią a niektóre wrosły w nasz słownik....

    OdpowiedzUsuń
  51. :) Na razie zawroty głowy u Rodzicielki też minęły.

    Ciekawe co jutro lekarz powie po obejrzeniu tomografii.

    Na razie mam możliwość pracy na poczcie, nic dokładniej nie wiem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawroty głowy mogą mieć wiele przyczyn, jeśli minęły to nie jest najgorzej.

      Usuń
  52. Z ogromną przyjemnością przeczytałam wszystkie komentarze. Język się zmienia. Powstają nowe wyrazy, w zapomnienie idzie część starych wyrazów rzadko używanych. Mnie irytują przede wszystkim wyrazy wulgarne wstawiane w każdą wypowiedź jako przerywniki-wypełniacze. Cytować ich nie będę. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się dziwię, jak niektórzy rozumieją się wzajemnie, stosując tyle wulgaryzmów naraz:-)

      Usuń
  53. Czasami ciężko mi się połapać z tym nowym językiem :)

    OdpowiedzUsuń