Właśnie nie codzienności, bo nie wszystko dzieje się codziennie, ale zwykłości, której czasami nie doceniamy, marząc o zdarzeniach niezwyczajnych.
A czas nie czeka, upływa we własnym rytmie, a ja uczę się jak dobrze wykorzystać każdą chwilę, nie zapominając o przyjemnościach i o bliskich.
Staram się niczego nie narzucać samej sobie, ale i nie zalegać na kanapie, spaceruję dużo, by nie rozleniwić się za bardzo, ale tzw. przyziemne czynności zostawiam na dni szare i deszczowe.
Przesadziłam moje rośliny do większych doniczek i przy okazji przekonałam się, jak bardzo podrożały wszelkie gadżety ogrodnicze, w tym same roślinki także. Dobrze, że można dostać od kogoś szczepkę lub dyskretnie gdzieś zapożyczyć ;-)
Wymyślam i przyrządzam potrawy lekkie , ale i szybkie, by nie siedzieć pół dnia w kuchni.
Ta na zdjęciu to ryba ze szpinakiem i suszonymi pomidorami, a do tego czarny ryż. Pikantności rybie nadaje pieprz cytrynowy.
Dla mojego wnuka, na prośbę synowej zrobiłam dżem bez cukru, z jabłek, śliwek i jeżyn. Śliwki są tak słodkie, że nie trzeba dosładzać, a jabłka pięknie zagęściły całość.
Wymieniliśmy sobie łózko. Stare kiedyś się zarwało, bo miało wadliwą konstrukcję, było poza tym zbyt niskie i bez skrzyni na pościel. Nowe jest super, materac wygodny, ale mieliśmy niezłą polkę ze starym meblem. Wynieść materac na śmietnik to cała akcja logistyczna, bo kto to udźwignie? Rozebraliśmy wszystko, materac przecięty na pół , poszło!
Trafiliśmy na termin wywożenia śmieci wielkogabarytowych, choć drewniane części łóżka nie leżały długo pod śmietnikiem, zniknęły jeszcze w nocy...
Wykorzystałam wreszcie talon upominkowy od koleżanek z pracy i poszłam na masaż relaksacyjny. Świetna sprawa, muzyczka, zapachy i zręczne ręce masażystki sprawiły cuda, a i rozmowa ciekawa była, ale to temat na inny post.
Na jednym ze spacerów spotkałam zająca. Był tak blisko. Nie zwracał na mnie specjalnej uwagi, bo uciekał przed bandą srok, która osaczała go, gdy tylko przysiadał na łące. Wiem, że sroki są drapieżnikami, ale żeby ścigać zająca? Długo patrzyłam na scenkę, która rozgrywała się na osiedlu, wreszcie zając obrał kierunek na pola i uciekł...
W weekendy staramy się pojechać w plenery, ale o tym następnym razem.
O taki masaż mi się marzy.. Zwłaszcza po ostatnich kręgosłupowych przeżyciach. I takie zielone też, bo coś u mnie większość kwiatów pada. Dobrze, że zając obrał kierunek ucieczki. Wiem, że to natura i coś z nim widać było na rzeczy skoro drapieżniki w pobliżu. Ale zawsze to szkoda szaraka. Miłych zwykłości i niezwykłości też :))
OdpowiedzUsuńI wzajemnie, należy nam się odrobina radości:-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoś mi się podwójne komentarze dodają. Ale nic to, od przybytku głowa nie boli :))
OdpowiedzUsuńNie tylko twoje bywają podwójne, ale nie damy się pokonać bałaganowi blogspota!
UsuńW zwykłości siła...;o)
OdpowiedzUsuńA jeśli tej zwykłości nadać specjalny status, to jest moc!
Usuńostatnio wykoncypowałem kiszone oliwki... trochę takie oszukane, bo po prostu wylałem zalewę z oliwek sklepowych i zalałem je sosem z kiszonej kalarepy plus rzodkiewek, dodałem czosnku dla zdrowotności, ale też fajnie wyszło... ale skąd tu nagle wziąć świeże oliwki, żeby je ukisić tak "od początku?... na polskim targu tego towaru nie ma...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Ale masz pomysły :-) brawo, podobno kiszonki są najzdrowsze, ja na razie tylko ogórki, ale marzy mi się brukselka, nie widzę jednak na ryneczku...
UsuńKocham te swoje zwykłości, jak i codzienności, przecież to większość życia się z nich składa. Niezwykłości zdarzają się tylko od czasu do czasu i może dlatego są szczególnie doceniane :)))
OdpowiedzUsuńJotko śliczne masz kwiaty, kocham je, ale są dla mnie sporym problemem, bo nie umiem się im oprzeć, lubię mieć ich dużo, a nie mam miejsca i przenoszę, upycham, wciskam, a nie wszystkim roślinkom się to podoba i czasami marnieją, więc znów szukam im miejsca, przestawiam, kombinuję...
Przesyłam serdeczności, Agness:)
Ja tez kombinuję, ale podobno roślinki wolą stać w jednym miejscu.
UsuńNajwięcej jest frajdy, gdy wyhoduje się cos z maleńkiej sadzonki:-)
Wierzę w uspokajającą moc rutyny, a jednak.... Kiedy w zeszłym roku miałam półtora miesiąca przerwy w pracy, cieszyłam się tą zwyczajnością codziennego dnia, poukładanym porządkiem, ale jednocześnie każdego dnia planowałam coś niestandardowego, aby każdy następny dzień był inny od poprzedniego. Tak zresztą robię zawsze.
OdpowiedzUsuńCeniąc sobie tę zwyczajność nie pozwól, aby wszystkie dni zlały się w jeden.
Słuszna uwaga, ale miałam wprawę w czasie lockdownu, mówiłam sobie, że to przymiarka do emerytury, a przecież możliwości były o wiele skromniejsze:-)
UsuńTwoj tydzien dobrych wydarzen kojarzy mi sie z moim niedawno opisanym - drobne ale potrzebne i robiace dnie przyjemnymi.
OdpowiedzUsuńOby kazdy nastepny byl udany, pelny sukcesow malych i duzych.
Dzisiaj mialam opisac nastepne dobre chociaz drobne ale zdarzyl mi sie nietypowy poranek i nie mam czasu na wpis : zaspalam o cala godzine, znalazlam kocie wymioty na dywanie do wyczyszczenia ale i to jest jakas "nowoscia" :)
O, takich niespodzianek to Ci nie życzę, oby kotka nie zachorowała...
Usuńmałe sprawy zdarzają się każdemu. te wielkie nielicznym. i nie zawsze ci, którym się zdarzą są z tego powodu szczęśliwymi bohaterami. dobrze cieszyć się małym. a drewno wyrzucać przed TAKĄ ZIMĄ? nieco ekstrawaganckie - nic dziwnego, że zniknęło natychmiast. przecież palić będzie można wszystkim!
OdpowiedzUsuńja i tak nie spalę, bo mamy centralne, chyba że na balkonie ognisko rozniecę...
UsuńDzień dobry! Jestem U Pani pierwszy raz, czytam i czytam, a miałam tylko wejść i wyjść. Miałam. Już od pierwszego przeczytanego zdania zagrało... no i wpadłam jak śliwka. Mam podobne spostrzeżenia co do życia. Przytoczę tu swoje motto - "Trzeba wierzyć w niezwykłość rzeczy codziennych", uważam, że pasuje, proszę samej ocenić.
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie umieścić adres Pani bloga u siebie, by móc częściej wpadać.
Pozdrawiam serdecznie... Polonka54.blogspot.com
Piękny cytat, ale zostawmy "paniowanie" na inne okoliczności, zapraszam Cię serdecznie i Twój adres tez zapisałam:-)
UsuńTakie małe codzienne sprawy tworzą nasze życie.
OdpowiedzUsuńJa tylko kuchnię omijam z daleka.
Też omijałabym z daleka, ale jeść trzeba...na szczęście mąż mało wymagający, a syn gotuje lepiej ode mnie...
UsuńPowinnam poprzesadzać niektóre rośliny, ale zawsze ciężko mi się za to zabrać. A najgorzej, jak trzeba wcześniej sprawić nowe doniczki.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o same roślinki, to niektóre tak się mnożą, że nie ma z nimi co zrobić - szkoda, że nie zawsze to są te, na które są chętni. :)
Zające czasami widuję, ale uciekającego przed ptakami jeszcze mi się nie zdarzyło.
A masaże mnie nie kuszą. Chyba że kobido, taki japoński liftingujący na twarz, tylko mi trochę kasy szkoda. :)
Na taki japoński właśnie mam zamiar się udać, nie jest straszliwie drogi i może mnie odmłodzi?
UsuńKiedy sroki zaatakowały kota mojej przyjaciółki, było groźnie. Z nimi nie ma żartów. Do walki z drapieżcą poszedł kij od miotły :-)
OdpowiedzUsuńO widzisz, dobrze wiedzieć! to paskudy, a rozmnożyły się strasznie!
UsuńMój komentarz chyba poszedł w spam...
OdpowiedzUsuńNo właśnie dziwne, bo w spamie były 3 komentarze, a Twój pokazał się dopiero po odświeżeniu strony.
UsuńJa to loguje się najwyżej na 1-2 komentarze, reszta wchodzi tylko jako anonim.
Mam już dużą wprawę w cieszeniu się rzeczami małymi i zwykłymi oraz doceniam je niezmiernie, może dlatego, że nawet tu jest ich za mało ;)
OdpowiedzUsuńPod oknem dziś urzędowały sarenki, mama z malcem. Zrobiłam fotkę, ale jest do niczego :( Muszę ten obraz po prostu zapamiętać.
Zapamiętaj, przyda się na zimowe wieczory:-)
UsuńSzczypta piękna
OdpowiedzUsuńa wiesz, że chyba tak:-)
UsuńCodzienność też może być ciekawa a zwyczajne rzeczy źródłem radości, przecież te bardzo spektakularne rzeczy dzieją się zbyt rzadko zatem trzeba się cieszyć drobinkami. Można z nich sobie wyczarować zwyczajną niezwyczajną rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, jak złota myśl do zapamiętania, dziękuję:-)
UsuńFajnie móc na codziennym spacerze spotkać zająca :) A sroki takie eleganckie, a tak nieodpowiednio do swojego stroju się zachowują ;) To żart oczywiście, a naturę mają one drapieżcy i zmienić się tego nie da. Milusińskie wiewióreczki to też drapieżcy, podkradają ptasie jajeczka oraz pisklęta, ot tak urządzona natura...
OdpowiedzUsuńTo ważne aby polubić swoją codzienność :)
Prawda? Takie ładne ptaki, a takie paskudy!
UsuńTak łatwiej się żyje:-)
Kiedyś jakiś zając biegał ze mną po stadionie w samym centrum miasta. Skąd się tam wziął nie mam pojęcia, no ale było zabawnie. Takie swoje przetwory najlepiej smakują. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo miałaś sympatyczne towarzystwo:-)
UsuńNas właśnie czeka wymiana materaca i kompletnie nie wiem jak się do tego zabierzemy. Materac jest ogromny, może też spróbujemy z przecięciem go na pół.
OdpowiedzUsuńJuż sam pokrowiec z zamkiem był ciężki, a co dopiero wsad!
UsuńMoże uda wam się poprosić ekipę od nowego materaca, by wyniosła stary?
Szara codzienność jest jak autobus życia, w którym wszyscy jadą w te same schematyczne punkty... Cóż pozostaje ? Tylko cieszyć się z małych rzeczy... i pozwolić im rozświetlać życie.
OdpowiedzUsuńCodzienność, jak autobus życia ale my decydujemy, na jakim wysiadamy przystanku:-)
UsuńAsiu! Właśnie ta zwykłość jest najwazniejsza. To materia naszej codzienności, w którą otulamy się z ufnością, wiedząc, że nie zmarzniemy. Pojawiają sie czasem na tej materii jakieś hafty, błyszczące ozdoby i dodatki, ale nie one są najważniejsze. Pojawiają sie też pęknięcia, rozprucia, ale póki mamy siłe je zszywać i łatać, póki nadal w miarę ciepło nam w tej materii, jest dobrze...
OdpowiedzUsuńMasz rację, póki mamy siłę i motywację, to jest dobrze:-)
UsuńKilka dni wcześniej wyczytałam, że wszelkie kiszonki wcale a wcale nie są takie zdrowe, bo wszak zawierają sól. Że też dopiero teraz
OdpowiedzUsuńto odkryli! Prawdę mówiąc życie jako takie też zdrowe nie jest, bo wszak zawsze kończy się......śmiercią. Podrożało u mnie wszystko - nie ma czegoś co byłoby w "starej cenie".
Serdeczności;)
O cenach to mi nawet nie mów, mam wrażenie, że w nocy je zmieniają, wczoraj rogale kosztowały 1,35, a dziś już 1,49 zł.
UsuńWszystko jest niezdrowe, zwłaszcza powietrze...
Mnie też dużą przyjemność sprawiają takie proste zwykłe rzeczy, które jednocześnie nie są codzienne. Zmiana czegoś w domu, zobaczenie zwierzątka na spacerze, ugotowanie czegoś nowego. My też musimy się pozbyć starych mebli, ale spóźniliśmy się z remontem, a niedawno był wywóz śmieci gabarytowych. Następny niestety za pół roku.
OdpowiedzUsuńObrazek na ścianie, nowa ramka do zdjęć, niby nic, a cieszy:-)
UsuńJotuś, jak ja kocham takie zwykłe, normalne, spokojne dni bez żadnych (niemiłych) niespodzianek 🙂 Cieszę się każdą chwilą czego i Tobie życzę 😀
OdpowiedzUsuńNiemiłym niespodziankom mówimy stanowcze NIE!
UsuńBuziaki:-)
Nie, nie i nie 😘😘😘
UsuńNajbardziej zazdraszczam Ci tego masażu, już dawno nie korzystałam. A mam gabinet w mojej miejscowości...
OdpowiedzUsuńSamych pięknych chwil...
Polecam, na masaż twarzy jeszcze mam zamiar się udać:-)
UsuńDobrego weekendu:-)
Zając, to dobry znak. Kilkanaście, a może kilkadziesiąt już lat temu był pomór zajęcy i dłuuuugo ich populacja nie mogła się odrodzić. Może nadchodzi ten czas...? Zazdroszczę zacięcia do przetworów, bo ja nawet nie marzę o tym, by się zmobilizować, bo wiem, że się nie zmobilizuję. Tu trzeba zgrać chęć do pracy z momentem wejścia w posiadanie owoców.... i to wielokrotnie. Nie ma szans, bym się czegoś takiego podjął.
OdpowiedzUsuńO nie, to nie tak, zacięcia nie mam wcale, ten dżem dla wnuka, to jedyne co zrobiłam, poza ogórkami w garnuszku do jedzenia na bieżąco:-)
UsuńJotko, pilnie pracowałaś na to, by mieć w końcu czas na to wszystko, o czym napisałaś. Pięknie! Akurat Tobie "zardzewienie" nie grozi, za dużo masz zainteresowań, ciekawości świata, pasji.
OdpowiedzUsuńFajnie, że w weekendy jeździcie w plener. Chętnie poczytam więcej, też o masażu. ;)
Mam nadzieję nie zardzewieć, oby tylko zdrowie dopisało:-)
UsuńBuziaki dla całej waszej gromadki:-)
Joasiu tez uwielbiam moje codzienności :) z tymi kwiatami to chyba zbieg okoliczności :) miesiąc temu prsesadzialm wszystkie a mam ich 20 sztuk i to nie małe :) taka wiesz mini dżungla w domu :) cieszylam się prxy tym jak dziecko. W w olnej chwili lobomy z mężem weekend na nasze wyjazdy w góry. Jeden przepis na kurczaka z warzywami wyszedł obłednie dobry no i niestety nie doczekał wyjazdów bo wszystko zjedliśmy :)
OdpowiedzUsuńDla mnie cenna jest każdą chwila...
Mała dżungla w domu może dać wiele radości, a ile odkurzania i mycia liści ;-)
UsuńNa kurczaka tez mam swoje przepisy, może jakiś podobny do twojego?
Chciałabym, żeby nastał taki dzień, zwykły normalny dzień - kiedy nic nie podrożało (to a' propos ogrodniczych podwyżek) 😁 Z przerażeniem konstatuję, że od jakiegoś czasu ciągle moje myśli kręcą się wokół pieniędzy, to jest okropne. Pewnie, że to w obliczu nachodzącego remontu, ale jednak - co za dużo to niezdrowo.
OdpowiedzUsuńCo do materaca, podziwiam. Bo chyba dla mnie trudniejsze byłoby przecięcie go na pół niż wyniesienie w całości 😉
Ostatni zając widziany na własne oczy czmychnął mi spod nóg w trawie w środku Pragi. Uciekał jednak przede mną, a nie przed srokami (których tam nie było).
Od myśli o pieniądzach i podwyżkach głowa boli, tez wiem cos o tym, bo pomagamy synowi w przeprowadzce.
UsuńMaterac był z pianki, wiec mąż przeciął ostrym nożem.
Po naszym osiedlu często kicają zające, ale są za szybkie na fotografowanie...
Bardzo lubię zwykłość! Mam nawet temu poświęconą zakładkę, ale nazwałam ją jednak "codzienność".
OdpowiedzUsuńSroki w naturze często polują stadnie na małe gryzonie, tutaj chyba jednak przesadziły z kalibrem ofiary. Wiem, że australijskie spokojnie zabijają takie zwierzęta, ale na tamtym kontynencie to jakby inny wymiar ekologii...
Natura ma dla nas jeszcze wiele niespodzianek:-)
UsuńDocenić codzienność- jakie to piękne i jakie ważne! BBM
OdpowiedzUsuńI ułatwia życie, nie goni się ciągle za czymś niezwykłym:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńBo szczypta zwykłości jak szczypta soli - poprawia smak;)
Pozdrawiam:)
O, cenna myśl, bez soli wszystko jałowe...
UsuńJak przeczytałam o dyskretnym zapożyczaniu szczepki to od razu mi przed oczami stanęła taka sytuacja i zaczęłam się uśmiechać. Cóż, też nie wiem czego ptaki mogły chcieć od zająca... A ryż czarny jest bardzo dobry, ostatnio go odkryłam.
OdpowiedzUsuńTo fakt, smakował nam bardziej, niż brązowy:-)
UsuńTutaj często obserwuję króliki, jest ich w naszej okolicy całkiem dużo. Najwięcej z nich wychodzi kicać po zmroku lub już kiedy robi się trochę ciemniej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo wdzięcznie się poruszają :)))
Brakuje takich widoków, prawda? Im więcej cywilizacji, tym bardziej tęsknimy do natury:-)
Usuń