Poruszanie się po mieście na własnych nogach ma pewne zalety:
- pozwala na utrzymanie jako takiej kondycji, gdy chodzi się codziennie i daleko
- można przemyśleć sobie wiele spraw lub ułożyć wiersz...
- obserwacje przyrodnicze wzbogacają ogląd na zmiany pór roku
- oszczędzamy na opłatach za komunikację miejską
- wzbogacamy wiedzę o ludziach
Oczywiście mówię o tym z perspektywy małego miasta, gdzie wszędzie dojść można na piechotę w godzinę lub nieco dłużej. Bywając w dużych miastach sama nieraz korzystałam z autobusu lub tramwaju, bo jedna ulica w takiej "metropolii" jest kilka razy dłuższa, niż moja trasa z krańca na kraniec... W tym wpisie chcę się podzielić obserwacjami i podsłuchanymi rozmowami w czasie codziennych wędrówek do pracy i z pracy. Przytoczone tutaj mówią same za siebie, więc nie będę dokładać mojego komentarza...
Na osiedlowej ławce siedzi dwóch wielbicieli piwa z wkładką, w stanie wskazującym na spożycie kilku. Mało zrozumiałym językiem rozmawiają o tym i owym, przeliczając drobne na kolejne piwo. Nagle jeden drugiego trąca łokciem i mówi:
- Ty patrz, idzie GEJ !
- Gej? To ten tego? Fuj!
- No! nie to co MY, PRAWDZIWE CHŁOPY!
Kilka kroków przede mną idzie kobieta z chłopcem, na oko 10-letnim. W pewnym momencie chłopiec mówi: mamo, usiądźmy wreszcie na ławce, nogi mnie bolą, a ty zapalisz sobie, nie powiem nic tacie...
Inny obrazek: na ławce siedzą rodzice z dzieckiem, dziecko liże lody w oparach dymu tytoniowego, bo rodzice jednocześnie palą papierosy...a przed chwilą mijałam przystanek autobusowy z plakatem NIE PAL PRZY MNIE!
Pod szkołą stoją mamy oczekujące na wyjście dzieci po lekcjach i wymieniaja poglądy na temat metod nauczania. Jedna z mam dziwi się :
- Ja nie wiem, jak oni tego alfabetu uczą, zamiast po kolei ABCD... to najpierw MAMA, TATA
- A moja w trzeciej już i pani nawet w ferie kazała im książkę przeczytać!
- U mojego syna z klasą na wycieczkę do Torunia jadą, co może być ciekawego w Toruniu?
Byłam kiedyś na ślubie w kościele, koleżanki syn się żenił. Kazanie proboszcza skierowane do młodych było co najmniej dyskusyjne, ale uwaga skierowana do gości powaliła mnie na łopatki:
- Nie rzucajcie państwo młodym ryżu na szczęście, bo jeszcze im się skośnookie dzieci urodzą!
Wracając z niedzielnego spaceru, wstąpiłam do sklepu znanej sieci, aby dokupić coś do obiadu, nie lubię tego, ale czegoś mi zabrakło. czynna była jedna kasa, utworzyła się kolejka, widocznie więcej było zapominalskich, ale każdy cierpliwie czekał. Na końcu kolejki stał facet, trzymający w rękach dwa piwa.Nagle krzyknął do kasjerki:
- Niech pani zadzwoni żeby otworzyli drugą kasę, jak długo mam czekać? Kilka osób obejrzało się na awanturnika, a pani kasjerka na to:
- Tak pana suszy? Dzisiaj niedziela, a ja muszę pracować, zamiast z dziećmi iść na spacer... Kolejkowicze zaśmiali się i niemal bili kasjerce brawo.
W tym samym sklepie, innego dnia jakiś pan grzebie w pojemniku z bułkami, nie używając rękawic , które leżały tuż obok. Podszedł do niego inny gość i głośno na cały sklep zwrócił mu uwagę w sposób dosadny: czego pan tak grzebiesz w tych bułkach brudnymi łapskami, może wcześniej po jajach się głaskałeś, a teraz bułki macasz...
W podawanych przykładach konwersacji pominęłam słowa powszechnie uważane za wulgaryzmy, bo musiałabym dużo wykropkować...
Obśmiałam się jak przysłowiowa norka przy "co może być ciekawego w Toruniu". Tak samo myśli wielu moich ziomków - nie chodzą zwiedzać miasta, bo co takiego ciekawego może być na ulicach którymi nie chadzają, tylko tłok i smog.
OdpowiedzUsuńA z ryżem chodzi o to, żeby nie przyciągać ptactwa, które na pewno pobrudzi elewację świątyni, więc nieraz takie życzenie można usłyszeć, ale z tak dowcipną formą pierwszy raz się spotykam. Brawo dla księdza.
Świetne to spostrzeżenie ze sklepu. Kiedyś byłam świadkiem podobnej wypowiedzi, ale winowajca się bronił, że co to szkodzi, przecież z g... się nie bił. Na to zwracajacy uwagę nie pozostał dłużny i odrzekł: a kto pana wie z czym ma zwyczaj się bić.
Ponieważ mam czujne ucho również wyłąpuję różne zabawne sytuacje. Wczoraj, podczas pokazów walki rycerzy na koniach, pewien maluch zaszeptał z przejęciem: mamo konik robi kupcię na trawnik.
Miłego dnia.
czyżby ksiądz był rasistą ??? ;)
UsuńUwaga o ryżu wywołała w naszym kręgu niesmak, bo nikomu z ptakami się nie skojarzyło, ani nawet z Azjatami, to może byłoby śmieszne...ale problem w tym, że kilka osób pomyślało o dzieciach z zespołem Downa i jakoś tak już śmiesznie nie było.
UsuńZa czasów, chyba niesłusznie uznanych za niesłuszne, mieliśmy w Łodzi rekordowo długą trasę tramwajową, z Tuszyna można było bowiem dojechać tramwajem aż do Ozorkowa, w linii prostej ok. 30 km, po torach obsługujących różne dzielnice ok. 50 km.
OdpowiedzUsuńBiedny Toruń, piękne miasto, a taki wstyd! ;) :-D
Dla rodziców, którzy tylko galerie handlowe zwiedzają to może mało tam ciekawych rzeczy...chociaż nie, galerie też są i to najmniej dwie!
UsuńCzasami gdy słyszę podobne komentarze, to albo ręcę opadają, albo mam ochotę sie śmiać na całego.:)
OdpowiedzUsuńJest wiele komicznych sytuacji, której jesteśmy świadkami. Ale bywają i takie, gdzie ma się ochotę podejść i zwrócić komuś uwagę.
Natomiast nie zapomnę sytuacji, gdzie w sklepie pewna pani tak narzekała na ceny, na obsługę i chyba ogólnie była niezadowolona ze wszystkiego , że ja sama miałam dość i się odezwałam. Powiedziałam wprost, że jak jej nie pasuje, to zamiast kupować gotowe produkty, niech idzie do domu i sama coś ugotuje. I nie truje życia innym.
Mam czasami cięty język - niestety.
Czasami to można sobie ten język odgryźć, prawda? Trzeba by walerianę może łykać?
Usuńsamo życie ... niestety to z serii przaśnej ... ale obserwacje super :)
OdpowiedzUsuńOsobiście też lubię tak łazić i notować w pamięci różne scenki rodzajowe... miłego tygodnia życzę :)
Wiele zapominam, chyba zacznę zabierać notesik :-)
UsuńTeksty odjechane:), najlepsze dla mnie te o geju i literkach w szkole. No bo kto widział ksiązkę czytać przez ferie! Skośnookich dzieci nie ma sensu komentować...papierosy przy dziecku to aż boli. Czemu ludziom na własnym potomstwie nie zalezy?
OdpowiedzUsuńU moich sąsiadów jest trójka małych dzieci i czworo dorosłych i wszyscy dorośli palą, gdy otwierają się u nich drzwi cofa od smrodu...
UsuńOj,Asiu jaka z Ciebie obserwatorka.Mam na pewno lepszy humor,do ciężko się nie uśmiechnąć.A przy tej okazji -konkretnie odnośnie "macania bułek" przypomniała mi się moja siostra (rodzona).Trochę ma "fioła" na punkcie mycia rąk i wszystkiego...Kiedyś usłyszałam jak "pouczała " któreś moje dziecko,że jakże to nie myć bananów..."bo to wiadomo co robił rękami ten,który je zrywał?".Wtedy spowodowało to w mojej rodzince sporo śmiechu,ale bardziej z podtekstów ,które od razu nam przychodziły do głowy....dorobiliśmy do tego całkiem sporą "historię".A odnośnie poruszania się na nogach...to Duklę mogę obchodzić ileś razy w ciągu dnia..taka jest malutka,ale to ma także i dobre strony....ot choćby ,że jest krajobrazy są niepowtarzalne...
OdpowiedzUsuńFajny przykład z tymi bananami, jakoś nie przyszło mi do głowy myć banany:-) a krajobrazy macie super!
UsuńSkandal, żeby dzieciom kazać w ferie czytać! W mojej szkole,zarządzeniem dyrektora nie można dzieciom zadawać NIC, ani na ferie, ani na weekendy. Gorzej, że niektóre przedmioty są tylko raz w tygodniu i jeśli wypada to akurat w poniedziałek to siłą rzeczy zadane jest na weekend.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a czytanie psuje wzrok i uzależnia!
UsuńLubię takie scenki rodzajowe - ja zacznę zapisywać podsłuchane w plenerach, bo nieraz paść można :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, dobrze czasem zapisać, ja dużo pewnie zapomniałam...
UsuńTo prawda Asiu, że spacer po mieście to samo zdrowie.
OdpowiedzUsuńJa również od czasu do czasu zamiast jechać autobusem idę pieszo.
A takie zasłyszane anegdoty, o których piszesz często spotykamy w sklepach, na chodniku, czy w parku.
Twoje są bardzo ciekawe i poprawiły mi humor.
To fakt najbardziej nerwowi w kolejkach do kasy są panowie z butelkami w rękach.
To im najbardziej się spieszy, kiedy je otworzy....
Miłego dnia :-)
To cieszę się, że poprawiłam Ci humor:-)
UsuńWszystkiego dobrego :-)
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńŻycie to wielki satyryk.
Zaszłam sobie pewnego ponurego dnia do kwiaciarni, a że kocham róże, postanowiłam jedną nabyć. Na poprawę humorku.
- A kogo to dzisiaj, że pani kwiatek kupujesz? - zagaiła mnie sprzedawczyni.
W swojej naiwności odpowiedziałam, że nie wiem "kogo", a kwiatek - sobie.
- Patrz, pani! A ludzie mówią, że nie mają pieniędzy!
Tyle zdumienia, żalu, pretensji było w jej głosie, że nie wytrzymałam:
- A to nie chcę kwiatka. Piwko sobie kupię w drodze do domu.
I wyszłam, zostawiając ją z rozdziawioną gębusią.
Pozdrawiam :)
Bo kto to widział sobie kwiaty kupować, zbytek po prostu...
UsuńJa też czasem lubię poprawić sobie humor choćby jednym kwiatkiem, a za chwilę będą konwalie:-)
Nie to co my prawdziwe chłopy :-) To powiedzonko biorę ze sobą, w wielu sytuacjach mi się przyda :-) A obserwacje ludzkie, to najlepszy materiał na powieść
OdpowiedzUsuńTe prawdziwe chłopy na ławce to niestety częsty obrazek w okolicach np.Biedronki...
UsuńJeden spacer i tyle tego?! Obraz polskiego społeczeństwa w pełnej krasie. I homofobia, i hipokryzja, i ksenofobia, i multum ludycznych poglądów... Szok.
OdpowiedzUsuńTrzy pierwsze to faktycznie z jednego spaceru, pozostałe to zbiór z różnych okazji. Czasami pamięć płata figle...
UsuńTen zbiór też niczego sobie :)Pozdrowienia
UsuńBystra z Ciebie obserwatorka, ale ja chyba też tak mam, zawsze "kątem oka" coś podejrzę ;-) Ostatnio awantura w Żabce: ekspedientka (z akcentu ktoś zza Buga) nie chce od chłopa przyjąć worka butelek, bo nie mają towaru w sklepie w takich butelkach. Pan upiera sie, że ekspedientka z poprzedniej zmiany obiecała, że przyjmie. Na to ekspedientka zza Buga, że ona nie jest tamtą i nie przyjmie, bo nie wolno. Chłop: "Co wy ze mnie durnia robicie? A masz te butelki, ja ich nie zabieram!" I wysypuje biedne dziewczynie ten wór z butelkami na ladę, po czym wychodzi zesklepu trzaskając drzwiami.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, co obie zaobserwowałyśmy, ciśnie się na usta powiedzenie Ferdka Kiepskiego - chamstwo w państwie ;-)
No właśnie, czasami niewłaściwe zachowania obserwujemy po stronie klienta, a czasami po drugiej stronie lady...
UsuńRewelacyjne scenki.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o tę z Toruniem, to mi się przypomniało coś podobnego. Jak byłam niedawno w sanatorium to nam organizowali wycieczki, m.inn. do Zamościa. Jak wróciłam z Zamościa, to mnie jedna pani potem pytała: "A po co pani tam pojechała, co tam było ciekawego...".
Wow, aż zabolało, a ja coś nie mogę dotrzeć do Zamościa, Łańcuta - muszę wreszcie ruszyć na wschód...
UsuńSpokojnie, przecież nie we wszystkich interesujących, pięknych i zabytkowych miastach można być.
UsuńŻycia na to nie wystarczy.
Pozdrawiam serdecznie.
No właśnie, a tu tyle ciekawych miejsc i ludzi...
UsuńPowiem Ci Asiu, że nie przypuszczałam, że z takiego spaceru można wynieść tyle nauki z zachowania się. Wszystkie przykłady, na prawdę dają dużo do myślenia i jest w zasadzie, tak jak piszesz, nie potrzebne są żadne komentarze, bo od razu wiadomo o co chodzi.
OdpowiedzUsuńMoże nie powinnam się śmiać, ale najbardziej rozbawił mnie dialog dwóch podchmielonych panów na ławce i uwaga zwrócona do pana grzebiącego w bułkach, po takim dosadnym zwróceniu uwagi przypuszczam, że ów macacz bułek już tego nie będzie robił :) Na łopatki powaliła mnie jeszcze reakcja matki na wieść, że jej dziecko pojedzie do Torunia. Z takim podejściem, to ta kobieta daleko nie zajedzie.
No powiem Ci Asiu brawo za spostrzegawczość, a tak na marginesie poprawiłaś mi tym wpisem humor, teraz micha będzie mi się cieszyć przez cały dzień :)
Ja na spacerze w swojej okolicy mogę zaobserwować, ale zachowanie roślin i zwierząt, bo to mam na co dzień, natomiast zachowanie ludzi, to już muszę wsiąść w samochód i dojechać do miasta.
Uściski serdeczne przesyłam i dużo słonka Ci życzę Asiu :)
A wiesz, czasami wolałabym tylko te rośliny i zwierzęta, niż te wszystkie ciekawostki osiedlowe...może na emeryturze?
UsuńZdrówka i nieustającego humoru Ci życzę, kochana:-)
Kiedy wnuczka była mała, tzn. jakieś 2,5 roku temu :), jak piorunochron ściągała wszystkich pijaków. To nie zawsze było dla mnie komfortowe, ale co miałam zrobić? Jest bardzo ufna, kontaktowa i życzliwa ludziom. Tak ma. Kiedyś znowu do niej jakiś zagadał, ale widząc moje czujne oko, powiedział: "tak, wiem, trochę dziś wypiłem", na co Mała bez zastanowienia, patrząc mu w oczy niewinnie, pochwaliła się: "a ja to piję soczki". Jezu, jak szybko się zmył :)
OdpowiedzUsuńTeraz to ja się uśmiałam, fajna ta Twoja wnuczka:-)
UsuńChodzę po mieście i to dużo, głównie dlatego, że lubię mieć niezmąconą przestrzeń wokół siebie i zachować kondycję. Przejść 3 przystanki w dużym mieście to dla mnie nie problem. Chyba że czasu mam mało i się spieszę to już wsiadam w tramwaj. Nie lubię jeździć tramwajami. Już wolę autobusy i to nimi najczęściej jeżdżę. Zarówno na ulicy można wiele usłyszeć, jak i w komunikacji miejskiej, zwłaszcza gdy ktoś rozmawia przez telefon.
OdpowiedzUsuń,,Kilka kroków przede mną idzie kobieta z chłopcem, na oko 10-letnim. W pewnym momencie chłopiec mówi: mamo, usiądźmy wreszcie na ławce, nogi mnie bolą, a ty zapalisz sobie, nie powiem nic tacie..." - ta sytuacja mnie trochę rozbawiła, ale to wcale nie jest śmieszne, jak widzę matkę, która prowadzi wózek, w środku jest dziecko, a ona z papieroskiem w ręku i dmucha przed siebie to mam ochotę coś powiedzieć na głos. To jest straszne, jak w ogóle można palić papierochy przy dziecku, bo już nie mówię, że przy kimś innym. Jak ktoś chce się truć, to proszę bardzo, ale niech innym da oddychać normalnie. Wczoraj właśnie stałam na przystanku i nagle słyszę, że ktoś podniósł głos. Odwracam się i widzę pana z papierosem i drugiego, który zwrócił mu uwagę, żeby nie palił, bo jest zakaz i że jak chce to zaraz tym się policja zajmie...
Pozdrawiam serdecznie. ;)
Teraz gdy zrobiło się ciepło, do wątpliwych atrakcji doszły zapachy nie mytych ciał i niepranych ubrań, czasami mijam takie osoby, które nawet gdy nic nie mówią odpychają zapachem właśnie...
UsuńPozdrawiam równie serdecznie:-)
Oo to prawda! Doświadczyłam dzisiaj na własnej skórze i nosie po raz enty. ;D Już nie wspomnę o tych, którzy się napiją...
UsuńPrawdę mówiąc uwaga księdza doprowadziła mnie do totalnego szoku. Nawet jeśli miał być to żart to nie mogę pojąć jak ktoś to służy w wierze miłosierdzia może mówić takie rzeczy, że ręce opadają to mało powiedziane...
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie chodziło o mojego syna, bo całą uroczystość zepsułaby mi taka uwaga... kazania tego księdza słyną z barku taktu i empatii, niestety.
UsuńBiedny chłopczyk, chyba już bardzo był zmęczony... i chyba dobrze wiedział czym mamę przekupić ... A ksiądz? no cóż chyba miało być śmiesznie a wyszło... :) Ja mam Asiu wkoło las, a teraz w nim są kleszcze i z tymi spacerami to różnie bywa:) a jak już idziemy to tylko ptaki, a one ćwierkają z sensem :) i czasem lepiej ich posłuchać niż ludzi. Poza tym tu gdzie mieszkam , ludzie jacyś tacy pozamykani w swoich czterech ścianach i nie ma kogo podsłuchać. Ale za to na spotkaniach z dziećmi wyławiam niezłe" perełki". Buziaki
OdpowiedzUsuńTo może kiedyś się z nami podzielisz? Na pewno byłoby ciekawie...
UsuńŻyczę wytrwałości w rozmnażaniu sympatycznych misiaków :-)
... a w Toruniu to koniecznie trzeba zobaczyć tego krzywego ojca... chyba coś pokręciłem :-)
OdpowiedzUsuńWłaściwie nic nie pokręciłeś, bo ów ksiądz słynniejszy dziś chyba od tej wieży...
UsuńNo tak, bo prawdziwe chłopy chleją piwsko pod klatką. Kurcze, jak mnie to wkurza. U nas wśród znajomych, spotykamy się parami i czasem np. pije mój mąż, narzeczony mojej przyjaciółki, ale chłopak mojej drugiej przyjaciółki odmawia. Na to ci dwaj pierwsi od razu śmieją się z niego, że pantoflarz. Ileż to razy nadepnęłam mężowi na stopę pod stołem, aby nic nie mówił i wiele razy podkreślam, jak podziwiam naszego znajomego za to, że potrafi się przeciwstawić.
OdpowiedzUsuńTo chyba taki polski stereotyp, że kto nie pije to frajer lub coś z nim nie jest w porządku...
UsuńNo z tymi dyskusjami o metodach nauczania to chyba powszechne - zawsze czegoś można się doczepić, o coś ponarzekać... Ehhh. Ale krew mnie zalewa, jak słyszę teksty w rodzaju "co to ma być, że dziecko ma książkę przeczytać w ferie" albo gdy Mama pogania mnie w księgarni, żebym nie wróciła z całym naręczem nowych egzemplarzy, bo po co mi one, przecież mam tyle książek - co za brak zrozumienia! (W księgarni ze mną statystycznie człowiek spędza około godziny, więc należy uzbroić się w cierpliwość!)
OdpowiedzUsuńCiepełka
Martyna
Chociaż chętnie postulowałabym o takie malusie poprawki w programie nauczania - jakaś godzinka chemii mniej albo wykluczenie WoSu chyba by mi nie zaszkodziło... A i wzbogaceniem bibliotecznych zbiorów bym nie pogardziła.
UsuńNa chemii się nie znam, w szkole nie lubiłam, ale może była to "zasługa" nauczycieli. WoS w szkole też mnie nudził, w tym wieku ludzie nie interesują się przemianami społeczno-politycznymi, ale jeśli chodzi i nowości w bibliotekach szkolnych i finansowanie imprez dla dzieci i młodzieży to jestem ZA i podpiszę się zawsze i wszędzie :-)
UsuńUdanego myszkowania w księgarni:-)
Dzięki Tobie Asiu, pośmiałam się zdrowo w ten zimny poniedziałek:))) No tak, takie to mamy różne rozmowy, ale rzeczywiście taka tematyka jest wszechobecna. A niestety często ludzie klepią głupoty, żeby tylko klepać. Tak dla przykładu i w temacie...W piątek uczestniczyliśmy w pewnym spotkaniu towarzyskim, właściciel, którego bardzo lubię, ale...W pewnym momencie mówi: "Polska to chory kraj", pytam: "Kuba, dlaczego tak uważasz?"...Zaskoczony odpowiedział:"...Bo nie można się dorobić i ....no wszyscy tak mówią". Powiedział to właściciel pięknego domu z "wypasionym" wnętrzem, jeżdżący co roku na wakacje do Chorwacji, Czarnogóry, którego stać na podróż do Chin, który ma dwa auta, świetną pracę....mogłabym wymieniać i wymieniać. Klepać, żeby tylko klepać...;)
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia:)
A wiesz, mam wrażenie, że najwięcej narzekają własnie ci, którym całkiem nieźle sie powodzi.Bo chcieliby i rybki i akwarium czyli mieć dom i auto i jeszcze żeby kasa na koncie nie topniała...
Usuń