Wierzyła, że będzie dobrą matką. Starała się, zwłaszcza gdy odszedł jej partner.
Niełatwo jest podołać roli samotnego rodzica, gdy nie ma się nikogo do pomocy, a pracować trzeba.
Lżej było po przyznaniu niewielkich alimentów i gdy zaczęły się wypłaty 500+
Pracowała dużo i na zmiany, by córce niczego nie zabrakło.
Wracała często nocą, rano nie mogła się obudzić, kiepski nastrój i brak sił fizycznych były jej towarzyszami.
Była jednak dumna z samodzielności córki, która sama robiła sobie śniadania do szkoły, często także obiady. Ojciec czasami zabierał dziewczynkę na urlop, na święta, kupował prezenty.
Po ostatniej Gwiazdce dziewczynka wróciła jakaś inna, ale nigdy ze sobą tak od serca nie rozmawiały, ona nie miała sił, córka ochoty, więc i tym razem wszystko było jak zwykle.
Pewnego dnia matka po powrocie z pracy zastała spakowane rzeczy córki, poupychane w worki na śmieci i plecak szkolny wypchany książkami.
Gdy zapytała co to ma znaczyć, usłyszała:
- Książki oddaj w szkole, ubrania spakowałam, jutro tato po mnie przyjedzie, nie chcę już z tobą być
- Ale jak to? Co ty mówisz? To niemożliwe! Mam tylko ciebie!
- Zamieszkam z tatą i jego narzeczoną, mam tam swój pokój i łóżko i wreszcie KTOŚ będzie w domu, tato wybrał mi już szkołę
- Ale ja kupiłam bilety do kina !
- To nic nie da, ja już podjęłam decyzję, chcę być z tatą, ciebie i tak nigdy nie ma, a telefon to nie wszystko
Kobieta klęcząc błagała córkę, by jeszcze porozmawiały, by dała jej czas na oswojenie się z tą decyzją.
- Mamo, ja chcę mieć normalny dom, a nie czekać w pustym mieszkaniu na twój powrót z pracy wieczorem, bo gdy wracasz jesteś tak zmęczona, że zasypiasz przy stole w kuchni
- Ale to wszystko dla ciebie!
- Dla mnie? Po co? ja wszystko mam, tylko mamy nie mam wtedy, kiedy potrzebuję...kiedy się razem wybrałyśmy na spacer, kiedy pytałaś co w szkole, czy wiesz jakie mam koleżanki?
- Ja wiem, ja wszystko naprawię, tylko zostań...
- Za późno, ja już nie chcę z tobą być, zrozum!
Nie chciałabym usłyszeć takich słów od swojego dziecka....
Przerażające....
OdpowiedzUsuńA najgorsze że koszty zawsze ponoszą kobiety - matki i córki /dzieci/
Czasami bywa odwrotnie i to ojcowie walczą o kontakt z dzieckiem.
UsuńCzęsty błąd. Zapominamy, że nasze dzieci nie potrzebują tak naprawdę rzeczy materialnych. Potrzebują szczęśliwych rodziców, którzy umieją dbać o siebie. Bo to znaczy, że nauczą swoje dzieci tego samego. Padanie na nos w pracy na dwóch zmianach to prosta droga do nieszczęścia. Które sobie w ten sposób sami tworzymy. I nie ma co się czepiać dzieci, kombinują jak mogą w niesprzyjających warunkach.
OdpowiedzUsuńTrafnie to określiłaś. Znam osoby, które zmieniały pracę lub godziny pracy, by być więcej z dzieckiem.
UsuńDzieci zmieniają nasze życie i priorytety.
Wiele w tej historii jest niejasności. Nie wiemy ile córka ma lat, od jak dawna jest tylko z matką, ani jaki był statut tej rodziny przed rozpadem. Nie wiem, jak to jest w pewnym wieku dziecka, ale to, gdzie ma być, chyba nie do końca zależy tylko od niej. Przypuśćmy, że jednak chodzi o prawie „dorosłą” uczennicę szkoły nie wyższej niż szkoła średnia. I tak jej argumenty są mało racjonalne. Będąc we dwie z matka nie miała własnego kąta? Jej ojciec przecież chyba pracuje, ma narzeczoną, więc też nie będzie jej poświęcał całego wolnego czasu, tym bardziej, że dzieci w tym wieku i tak swój czas poświęcają w przewadze swoim rówieśnikom.
OdpowiedzUsuńCoś mi tu nie gra w tej historii..., ale ja tak mam ;)
masz rację, trochę za mało danych na wyrobienie sobie jakiegoś konkretniejszego zdania... na przykład skoro tata tak dobrze zarabia, że może krócej pracować i jednocześnie mieć czas dla córki, to jak to się stało, że po rozejściu została ona przy matce...
Usuńale ja sobie myślę, że w tym tekście nie chodzi o dokładną analizę, tylko o przekazanie emocji matki, która chciała (jej zdaniem) dobrze, a wyszło odwrotnie, bez wnikania już, czy czytelnik ocenia to jej "dobrze" jako "dobrze"...
To nie ja wymyśliłem, że dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Tu masz klasyczny przykład.
UsuńJa też nie wszystkie szczegóły znam, ale tak naprawdę chodzi w tej opowieści właśnie o emocje i sytuację matki...
UsuńOj, zdziwilibyście się, jak mało dojrzali potrafią być uczniowie szkół średnich i to w starszych klasach ...
UsuńTeraz nawet ósmoklasiści dorównują raczej młodszym, w gimnazjach starali się dorównać starszym kolegom...
UsuńTak sobie myślę, że skoro córuś może sama decydować o tym gdzie mieszkać, to ona i tak szybko wyfrunęła by z gniazda matki, więc owa matka jakby mentalnie nieprzygotowana na taką ewentualność. Niby ją, matkę rozumiem, ale nie do końca, bo wygląda to tak jakby chciała kupić córeczkę na własność. Mam wyjątkową awersję do takich cierpiętnic: „Ja się tak starałam, a ty to masz w d..ie”.
UsuńDo pani Lidii:
Młodzież ma prawo być niedojrzała, to wręcz ich przywilej. Dziś, z perspektywy swoich lat wiem, że „najgłupszy” byłem pod koniec szkoły średniej. I tak ma większość.
Asmo, w tej sytuacji tatuś nie lepszy, matka robiła to w dobrej wierze, a ojciec przekupuje córkę prezentami i manipuluje matką.
UsuńMnie raczej przeraża nie tyle niedojrzałość młodzieży, co często życiowe cwaniactwo i granie na uczuciach dorosłych...
@Lidia...
Usuńja nie jestem zdziwiony... znałem kiedyś pewną małolatę, która wróciła z Nowej Zelandii /jej rodzicom skończył się kontrakt na placówce dyplomatycznej/ i ostatnią klasę maturalną liceum robiła w Polsce... ona była zdziwiona konstatując braki dojrzałości u swoich rówieśników w tej klasie...
I nie jest to wcale rzadkość. Dziecko patrzy z innej zupełnie perspektywy, ono po prostu chce być kochane, chce by być przy nim. Nie ważne czy w dobrobycie czy o suchym chlebie.
OdpowiedzUsuńAle rodzic, który opuścił rodzinę potrafi wykorzystać sytuację i kusić dobrami materialnymi i dziecko jak to dziecko, wybiera często niewłaściwie.
UsuńWybiera uwagę. Nie widzi komu zależy bardziej, kto kocha. Jeszcze.
UsuńSami często wybieramy pozory, po czasie zauważamy błąd...
UsuńMnie też, podobnie jak Asmodeusza, coś niepokoi w tej historii. Więź chyba nie zanika tak do końca, nie zamienia się we wrogość ot tak z dnia na dzień . Napięcie musi narastać, musi być widoczne ... nie wiem , takie mam wrażenie.
OdpowiedzUsuńByć może kobieta nie dopuszczała do siebie takich myśli lub dziewczynka była bardzo skryta, dużo rozmawiała z ojcem przez telefon...
UsuńPrzykre... Bardzo przykre. Ale... Potrafię zrozumieć jedną i drugą stronę. Szkoda, że zabrakło szczerej rozmowy między matką, a córką na długo przed tą sytuacją, która być może by jej zapobiegła.
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu, Jotko:-)
No właśnie, te rozmowy to sedno sprawy chyba!
UsuńNie chciałabym być na miejscu owej żony i...matki.
OdpowiedzUsuńJa też nie i nie wiem czy w ogóle poradziłabym sobie ...
UsuńDziecku trudno zrozumieć, że matka borykająca się samotnie z problemami dnia codziennego po rozstaniu z mężem musi "robić" za dwa filary; pełnić rolę matki i ojca. Pogodzić pracę zawodową z opiekuńczością. Choć będzie się dwoić i troić, nie da rady; małolaty i tak nie zadowoli, bo...jeśli skoncentruje się na roli matki; będzie tulić, chuchać i dmuchać na córeczkę, to brak kasy zdołuje młodą, pragnącą dorównać rówieśnikom z "posiadaniem" nowinek technicznych; kłopoty finansowe rychło dadzą znać o sobie; popadną w długi, a dalej to już po równi pochyłej staczać się będą ku bezdomności. Młody człowiek tego nie kuma; chce mieć i być; a nie zawsze da się to pogodzić.
UsuńPrzystałabym na to, aby młoda przy tatusiu uczyła się życia.
Podobno miłość matki jest jedyna i z reguły niezastąpiona.
Sama jestem ciekawa, jak to się potoczy, ale nie wiem czy dane mi będzie się dowiedzieć.
Usuńtak na pierwszy rzut oka, to faktycznie mama skupiając się na stronie materialnej zapomniała o tej niematerialnej...
OdpowiedzUsuńale nie spieszyłbym się z jej osądzaniem... mogło być odwrotnie: mama sporo czasu poświęca córce, ale ona odchodzi, bo tata kupił jej ciuchy i srajfona, na którego mamę nie stać bo mniej pracuje, a w szkole biedniejszym dzieciom lekko nie jest w grupie rówieśniczej w obecnych czasach...
i jak pogodzić jedno z drugim, jak znaleźć równowagę, skoro czas nie jest z gumy?...
p.jzns :)
Mama oprócz tego, przerażona jest sytuacją i chyba były partner ją szantażuje emocjonalnie, całą winę wzięła na siebie...
UsuńTeż znam podobną sytuację. Choć przed rozwodem dzieci miały dobry kontakt z ojcem po nim już tak do niego nie lgną, a jeśli prosi o widzenie z nimi to matka zawsze ma jakieś 'ale', a dzieci tysiące zajęć i nie mają czasu się z nim spotkać... Wiele czynników, dwójka ludzi, dzieciak po środku... Czasem ten dzieciak jeszcze nie wie jak to w życiu jest.
UsuńZawsze przeraża mnie traktowanie dzieci jako środka przetargowego, a kiedyś ci ludzie się kochali...
UsuńNo cóż reakcje dziecka, czyli drugiego człowieka są nieprzewidywalne i czasami okrutne. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńOby kiedyś tego nie żałowała...
Usuń"Ojciec czasami zabierał dziewczynkę na urlop, na święta, kupował prezenty." I to czasami przeważyło - bo łatwo być rodzicem świątecznym na kilka godzin w miesiącu.
OdpowiedzUsuńNowe Vansy, parka od Hilfigera czy najnowszy smartfon to coś co potrafi przesądzić o pozycji dziecka w szkole - więc niestety dobra materialne też mają znaczenie. Czasem to nie do pogodzenia by mieć i być.
Jak skończy się ta historia? Życie pisze różne scenariusze... w moim otoczeniu była taka historia. Po dwóch miesiącach dziecko wróciło do matki. Bo irytowało ojca ciągłą obecnością.
Takich przykładów niestety coraz więcej, na co dzień jedno z rodziców, które stara się być wymagające i ma setki spraw na głowie, a drugie wpada od święta i rozpieszcza...
UsuńSkąd bierzesz takie życiowe, prawdziwe i często przerażajace historie?
OdpowiedzUsuńNasłucham się tego wokół, czasem ktoś szuka rady, innym razem chce się po prostu odblokować, bo to wszystko przytłacza strasznie...opowiadają dzieci lub rodzice, którzy w rozpaczy szukają pomocy w szkole.
UsuńJesteś jak taka "Ciocia dobra rada" - ludziom po prostu jest lżej jak wyrzucą z siebie to co leży im na sercu
UsuńCoś w tym stylu, ale to i dar i przekleństwo...
UsuńChyba bardzije oto drugie... bosić to w sercu i na sercu
UsuńPodobnie jak @Asmodeusz mam wrażenie, że czegoś w tym przekazie nie ma. Zbyteczne o klęczeniu, a nic o relacji. Z drugiej strony znam taką historię, gdzie dorosły już chłopak wyprowadził się do ojca, bo matka coś od niego wymagała. Matka na szczęście po terapii, więc wiedziała, żeby nie klęczeć tylko pomóc w pakowaniu, a czar ojca i macochy prysł dość szybko. Pozytyw tej historii wcale nie był taki, że syn wrócił do matki, żeby wypełniać jej szare dni, tylko naprawdę dobry: poszedł na swoje i matka w domu może w końcu po kilkudziesięciu latach czuć, że jest dorosła i robić ze swoim życiem co chce.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to błaganie na klęczkach to był krzyk rozpaczy, o codziennych relacjach wiem mało, ale dziewczynka zachowywała się "normalnie"...
UsuńSmutne to i trochę też straszne. Będąc rodzicem trudno mi "pogodzić się" ale nauczyłam się ,że przysłowiowa "prawda" tkwi gdzieś pośrodku.I przychylam się do stwierdzenia ,że "dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło".
OdpowiedzUsuńPrawda zawsze leży gdzieś w środku, a czasem najlepszy psycholog jest bezradny.
UsuńOstatnio myślałam dosłownie o takie samej sytuacji. Zastanawiałam się co mogę zrobić, żeby zapewnić swojemu dziecku jak najlepsze warunki do życia i rozwoju. Zastanawiałam się nad rodzajami pracy jakie mogę podjąć. I nagle mnie olśniło. Po co to wszystko, skoro i tak nie będę miała czasu, by cieszyć się z dzieckiem tym co mamy? Tak więc kończę ten komentarz i lecę do mojego szkraba pomachać mu grzechotką przed twarzą. Tak bardzo się przy tym śmieje;)
OdpowiedzUsuńA dzieci tak szybko rosną, ani się obejrzysz, a nastolatek poprosi o kieszonkowe :-)
UsuńPodejrzewam, że jakies prawne ustalenia owi rodzice mieli, chyba że panna ma już 18 lat. Ale pomijając to, czy historia jest prawdziwa czy nie, jest smutna. Z każdej perspektywy.
OdpowiedzUsuńPanna ma dopiero 11 lat, oboje rodzice praw nie utracili, a matki mi bardzo żal...
UsuńSmutna historia, ale takich nie brakuje. A wiedzą o tym szczególnie pedagodzy szkolni ...
OdpowiedzUsuńOj tak! Sama kiedyś byłam świadkiem targów rodziców o dziecko w sekretariacie szkoły, straszne!
UsuńBo tak naprawdę często zapominamy ( a może nawet nie wiemy) jak ważny jest dla dzieci kontakt z rodzicem - właśnie ów spacer, obecność rodzica w domu, wspólna zabawa czy też oglądanie filmu w TV. I może byłoby mniej rozczarowań w życiu, gdyby związki tak często nie wynikały z faktu przypadkowej ciąży, a dziecko zaraz po ślubie, nim się jeszcze ludzie na sobie wzajemnie poznają.
OdpowiedzUsuńNiektórzy wręcz liczą, że dziecko uratuje małżeństwo lub traktują ciążę jak misję, a później dzieckiem niech KTOŚ się zajmie...
UsuńJakie to przykre... No ale każdy medal ma dwie strony, jak się spędza dużo czasu w pracy , to zostaje mniej czasu dla rodziny. A przecież chciałoby się dobrze...
OdpowiedzUsuńCzasem los zdecyduje lub ślepy przypadek, a niektórych rzeczy cofnąć się nie da.
UsuńTrawa zawsze jest zieleńsza tam gdzie nas nie ma. Dzieci zrobiły się wygodne i nie potrafią docenić poświęcenia. Wierze, że karma trafi i córkę.
OdpowiedzUsuńByć może przekonamy się, oby matce nic się nie stało, bo jest w strasznym stanie...
UsuńSamotność, zwłaszcza młodej matki jest przeraźliwie bolesna. Nie dość, że sama cierpi, to jeszcze dziecko w szkole/przedszkolu jest szykanowane przez kolegów.
OdpowiedzUsuńTu na szczęście nie było problemu klasowego, teraz są plotki...
UsuńNo właśnie, tak ostatnio rozmawiałam z koleżankami, że jak się pracuje to nie ma czasu, bo praca i dom, i brak ochoty na coś więcej, a jak jest wolne to się załatwia inne sprawy. Niestety, nie jest łatwo być samotnym rodzicem, gdy się nie ma wsparcia u innych osób. Człowiek się nie rozerwie, z wiekiem energia spada. Mam teraz sytuacje w rodzinie, kobieta straciła wzrok, ma jeszcze inne choroby, dzieci kilkoro, na męża nie ma co liczyć, nikt nie chce się nią zająć i nikt nie chce płacić za opiekę z zewnątrz, a jej stan coraz gorszy... Wydaje mi się, że mamy coraz mniej poczucia odpowiedzialności i empatii w sobie, przez to, że poziom życia się podniósł.
OdpowiedzUsuńOtóż to, wszyscy umywają ręce, a finalnie pewnie zabiorą dzieci do rodzin zastępczych, bo matka sobie nie radzi...
UsuńDzieci dorosłe już...
UsuńTo powinny pomóc matce, teoretycznie...
UsuńNie powinno być tak, że cudze życie jest dla nas całym światem i to nie chodzi tylko o relacje rodzic dziecko, ale o wszelkie relacje. Zawsze powinniśmy mieć coś wyłącznie swojego.
OdpowiedzUsuńTo że dziewczynka zamieszka z ojcem, wcale nie musi oznaczać utratę kontaktu z nią. Kobieta może teraz zrezygnować z dodatkowych prac, których się chwytała, aby podołać finansowo, złapać oddech i spróbować odbudować relacje z córką, która przecież za kilka lat będzie pełnoletnia i powinna samodzielnie wędrować przez dorosłe życie.
Trudno tu przewidzieć jak będzie i czy taka alternatywa zadowoli kobietę, nie wiadomo jak psychicznie poradzi sobie z sytuacją.
UsuńOch Jotko, to bardzo trudny temat, myślałam o tym, w kontekście pewnej znanej mi sprawy i doszłam do wniosku, że dziecko może wydawać się niewdzięczne, ale to mimo wszystko dziecko i nie możemy tu oczekiwać dojrzałego zachowania. Ono po prostu ocenia fakty poprzez pryzmat doświadczeń, bieżących emocji, nie stać je na głębszą analizę. Jest dziecko i jest dorosły, który zna zasady. Wiem, jak to zabrzmiało, ale tak to widzę, chociaż absolutnie nie chciałabym czegoś takiego usłyszeć.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dzieci nie mają bagażu doświadczeń dorosłych i często idą za obietnicą, marzeniem - później bywa inaczej, ale to właśnie nabywanie doświadczenia...
UsuńHmm... Nic nie jest czarne nic nie jest białe. Medal ma dwie strony. Bycie matką to trudne zadanie, a i bycie córką łatwe nie bywa... I bycie człowiekiem ,niby prosta sprawa, a jednak bułka z masłem to nie jest. Historia niewesoła jak i życie... 'Piękne są tylko chwile' tak mnie naszło... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, piękne są chwile, a z tych chwil składa się nasz dzień codzienny, dlatego warto pielęgnować te chwile.
UsuńNie będę oceniać ani mamy, ani córki. Sama znalazłam się w takiej sytuacji, gdy 3 lata temu Młoda postanowiła zamieszkać z tatą i jego żoną, czyli ze mną. Nie należy oceniać. Każda sytuacja jest inna. A może właśnie u taty to dziewczę znalazło kogoś, kto się nią zainteresował, był w domu gdy wracała ze szkoły? Znam teksty pt "tatuś na weekendy" i wiele innych, jakie przeczytałam w komentarzach. Trudny temat Jotko, ale w życiu też czasem jest trudno.
OdpowiedzUsuńNie o ocenę tu chodzi, raczej o wyobrażenie, tak jak napisałam - nie chciałabym sama tego usłyszeć, ale każdemu może się to zdarzyć, inaczej terapeuci nie mieliby co robić...
UsuńNiestety takie sytuacje bardzo często się zdarzają.
OdpowiedzUsuńNajbardziej przez rozstanie rodziców cierpią dzieci, a rodzice przez własne obowiązki, pracę często nie mają czasu dla własnych dzieci.
Ten temat to naprawdę jest tematem rzeką. Pozdrawiam!
wy-stardoll.blogspot.com
Pytanie tylko czy to zjawisko ostatnich lat, czy zawsze tak było?
UsuńObu współczuję...
OdpowiedzUsuńJa także, obie mają trudny czas przed sobą...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńZe stylu wypowiedzi wnioskowałam, że dziewczątko jest starsze, więc zaskoczył mnie podany przez Ciebie wiek.
Też nie oceniam, chociaż ten wiek mnie zaniepokoił. Tak mało empatii u jedenastolatki... takie dojrzałe wypowiedzi... brak więzi emocjonalnej z matką...
Tak się zastanawiam...
Jest takie słowo - manipulacja, a dzieci są na nią bardzo podatne...
Pozdrawiam:)
Ja też byłam zdziwiona, miałam wrażenie, że dziewczynka recytuje zasłyszane kwestie...bo nie wygląda na tak dojrzałą...
UsuńNic mądrego nie napiszę, bo bolesny temat dla mnie...mimo wszystko...
OdpowiedzUsuńRozumiem oczywiście...
UsuńMyślę, że to dziecko zostające po całych dniach samo w domu miało prawo czuć się źle. Nie było rozmów i dobrych relacji między matką a córką, może wcześniej mama dowiedziałaby się, że dziecku nie forsa potrzebna, a jej obecność. I to na siłę zatrzymywanie nie świadczy dobrze o wzajemnych relacjach. Znam matkę szantażującą swoje dziecko, że jak odejdzie, to ona sobie coś zrobi i tak też bywa.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Chyba kobieta się pogubiła, może nie umiała przyznać przed nikim, że potrzebuje pomocy, może nie zdawała sobie sprawy, że jest źle...
UsuńKobiety matki, żony, pracownice zawsze " gubi" jedno: nadwrażliwość na krzywdy innych.
OdpowiedzUsuńSmutna historia, ale takich w życiu niestety jest dużo!
Serdeczności zostawiam na udany weekend 🙋🍵💚
Naprawdę sporo się słyszy podobnych opowieści, życie pisze ciekawe scenariusze.
UsuńSmutne to Asiu. Myślę, że matka gdzieś po drodze popełniła jakiś błąd.....
OdpowiedzUsuńI to pewnie nie tylko jeden...
UsuńTeż tak tyrałam (ojciec dzieci zmarł) ale nie po to, by miały WSZYSTKO, tylko po to, by miały normalnie. I miałam czas na rozmowy, czas dla nich, chociaż też często przysypiałam nad talerzem. Nie mam pojęcia i nie będę się wymądrzała, od czego to zależy, że jedne matki potrafią "być" z dziećmi mimo takich trudności i zacieśniają się więzi, a inne "są" z nimi, a i tak to nie wypali. Bo i są takie przykłady, że samotna matka rozmawia z dzieckiem, "jest" z dzieckiem, a ono i tak się potem zachowuje jak ta córka.
OdpowiedzUsuńTo chyba też jest tak, jak w przykładzie dobrej rodziny, która normalnie wychowywała dziecko, była z nim, rozmawiała, a potem z tego dzieciaka wyrósł bandzior.
To prawda, znam podobne przypadki i nic eis tu nie zrobi, a wielu zachodzi w głowę, jak to możliwe...
UsuńSmutna historia i myślę, że nikt nie chciałby usłyszeć takich słów i przeżyć tego na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńTo jak porażka życiowa!
UsuńNie samym chlebem człowiek żyje! Być może mama uciekła w pracę, żeby nie myśleć o swoich problemach z tatą dziewczynki!? Wtedy potrzebowały pomocy obie, ale matka była blisko, więc córka winiła ją bardziej.Takie sytuacje są zawsze punktem zwrotnym. Być może wyjdą wszystkim na dobrze...
OdpowiedzUsuńMoże masz rację, oby się sprawdziło...
UsuńSmutne słowa...
OdpowiedzUsuńSmutne to wszystko dla obu stron...
UsuńKiedyś dziewczyna zrozumie, zapłacze i przeprosi. Oby tylko zdążyła, oby nie było za późno. Żyjemy w bardzo samotnych czasach. Ludzie chcą aby ktoś się nimi zainteresował, poświęcił im chociaż kilka minut uwagi. Czas jest baaardzo cenny. Smutny wpis Jotko, ale i takie są potrzebne. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńJak to wżyciu, radość przeplata się ze smutkiem...
UsuńSmutne, ale jakże prawdziwe. Założę się, że żaden rodzic by nie chciał być aż tak porzucony przez dziecko. Zwłaszcza niepełnoletnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No właśnie, zwłaszcza w tym wieku takie słowa są zaskoczeniem...
UsuńUważam, że córka ma prawo do własnych decyzji, a matka nie może jej wolności wyboru zabronić.
OdpowiedzUsuńZ tego, co napisałaś wyciągnęłam wniosek, że matka liczyła na to, że córka teraz i w przyszłości wypełni jej życie, że będzie cały czas z nią. A córka rosła i prędzej, czy później wyprowadziłaby się z domu do chłopaka, do męża. Być może matka nie umiała ułożyć satysfakcjonująco swojego własnego życia i dlatego tak dramatycznie przeżyła decyzję córki. A słowa? Młodzi ludzie nie zawsze rozumieją, że słowem można człowieka zranić, jak nożem.
Może jestem naiwna, ale co by się stało, gdyby matka córce powiedziała:
Kochanie! To jest twój wybór. Wiem, że nie było ci łatwo, gdy ja ciągle byłam w pracy.Pamiętaj, że cię kocham i zawsze będę cię kochała. I kiedykolwiek zechcesz mnie odwiedzić, czy zamieszkać ze mną to przyjdź. Będę się bardzo cieszyła.
To matka jest dorosłą, doświadczoną kobietą, a nie córka. Córka dopiero poznaje życie. Maria.
Uważam, że córka ma prawo do własnych decyzji, a matka nie może
Matka czuje się zagubiona, pewnie nawet właściwych słów nie umiała znaleźć...córka ma dopiero 11 lat, ciekawe ile razy zmieni zdanie?
UsuńNo, a gdzie ten ojciec był, gdy dziecko było samotne w domu? Małej się jeszcze oczy otworzą, a tatusiowi i narzeczonej może się dziecko znudzić (jakoś do tej pory nie był z dzieckiem zbyt blisko) i odtransportują ją znów do mamy. Biedne dziecko. Swoją drogą matce przydałoby się wsparcie psychologiczne.
OdpowiedzUsuńMoże i tak być, a poza tym, jeśli dziewczyna tyle rozmawiała z ojcem przez telefon, to powinien z jej matką porozmawiać, a nie stawiać ją pod ścianą...
UsuńBycie rodzicem w weekendy i święta jest nieporównywalnie łatwiejsze, niż bycie nim na co dzień. Niezależnie od zapracowania rodzić powinien znaleźć codziennie czas na rozmowę z dzieckiem i na słuchanie, co dziecko chce powiedzieć. Bo skutki później mogą być właśnie takie, jak w przytoczonej historii.
OdpowiedzUsuńTo też prawda, poza tym dziecko rodziców ma dwoje i żadna ze stron nie może knuć przeciw drugiej.
UsuńDzieci trzeba wychowywać a nie hodować ... Najprawdopodobniej tu leży przyczyna tego, że córka okazała się zimną egoistką bezwzględnie realizującą swój cel ... wykazującą się zaskakującym jak na swój wiek brakiem uczuć i chłodną kalkulacją. I tu niestety powiem , że tak to dziecko ukształtowali dorośli to nie bierze się znikąd. Ukrywanie się za parawanem "PRZECIEŻ JA TAK DUŻO PRACUJĘ" niczego nie usprawiedliwia. Można dużo pracować a mimo to mieć naprawdę dobre i ciepłe relacje z własnym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńZnajoma opowiadała mi, że miała czworo rodzeństwa i dla jej mamy najtrudniejszym było wysłuchać każdego dziecka, znaleźć radę i czas na różne rzeczy...
UsuńTak właśnie wygląda coraz częściej nasz świat. Wszyscy gdzieś gnają, patrzą jak koń z klapkami na oczach w przyszłość. Okropna sytuacja według mnie.
OdpowiedzUsuńTo w tym sporcie jest dobre, że nie ma jakiejś hegemonii przez sezony.
Pozdrawiam!
Właśnie, ten pośpiech zabija w nas wrażliwość często.
Usuńniestety, chyba każdy zna rodzica lub rodziców, którzy uważają, że ważniejsze jest dać dziecku niż z nim być. Rzadko pracujący rodzić potrafi wyważyć,żeby było i żeby się było razem, kiedy trzeba.
OdpowiedzUsuńPracować dużo, niedobrze dla dzieci, a rachunki płacić trzeba, trudne decyzje...
UsuńCo za smutna historia ...
OdpowiedzUsuńNiestety, a podobnych wiele...
UsuńMam nadzieję że córki nigdy mi tak nie powiedzą. Przykre rozstanie. Aż mi się oczy mokre zrobiły. Dzieci rzadko doceniają starania rodziców. Może gdy dorastają.
OdpowiedzUsuńCzasem to dopiero jako osoby dorosłe nie doceniają, uważają, że wszystko zawdzięczają sobie...
UsuńNa szczęście nie usłyszałam podobnych słów od chłopców...
OdpowiedzUsuńChwała panu!
Usuń