W tym wypadku film pod takim tytułem jest tylko pretekstem do rozważań nad tym, czy my jako rodzice mamy prawo narzucania dzieciom swojego stylu życia, swojej diety, swoich sposobów spędzania czasu tzw. wolnego, swoich sposobów ubierania się czy kontaktów towarzyskich?
Wiadomo, małe dzieci są pod naszą opieką, czerpią z naszego doświadczenia, jesteśmy za nie odpowiedzialni.
Ale dzieci dojrzewają, dorastają, obserwują i wyciągają wnioski, dokonują pierwszych wyborów.
Bohater filmu ( Nie zostaw śladów, Zatrzyj ślady) decyduje się na ucieczkę od cywilizacji, urządza się surwiwalowo na terenie parku narodowego, uczy córkę wszystkiego, w tym przetrwania w ekstremalnych warunkach pogodowych.
Traf sprawia, że dziewczyna poznaje inne aspekty życia, niekoniecznie bardzo cywilizowanego, ale bardziej uspołecznionego.
Dociera do niej, że styl życia proponowany przez ojca to tylko jedna z opcji, że świat ma coś więcej do zaproponowania.
Przychodzi pora, by odejść i spróbować innych możliwości, żyć na własny rachunek i podejmować własne decyzje.
Dziewczyna odchodzi, jest ciekawa świata i ludzi.
Sytuacja ta przypomina wiele podobnych z otaczającej nas rzeczywistości.
Przykłady można mnożyć:
- rodzice chcą by syn został na gospodarstwie, a jemu marzy się kariera w wielkim mieście
- matka oczekuje, że syn zostanie księdzem, a on marzy o założeniu rodziny
- młody człowiek czuje nacisk rodziny by poszedł śladami przodków i został lekarzem, a jemu marzą się podróże po świecie
- rodzice narzucili dzieciom swój sposób odżywiana i leczenia, a dzieci obserwują inne style wśród rówieśników i w ich rodzinach
- dorośli preferują wyjazdy nad egzotyczne morze, a dziecko chciałoby do babci na wieś lub z dziadkiem na ryby
- rodzice sami podejmują życiowe decyzje, bez pytania o opinie dzieci, a po latach dziwią się, że dzieci nie pytają o zdanie rodziców
Tytuł filmu odnosi się do zacierania śladów w lesie, by uniknąć spotkania z intruzami, chcącymi zakłócać samotność bohaterów.
Myślę, że ten sam tytuł w odniesieniu do posta mógłby sugerować pewną radę dla nas dorosłych - nie zostawiajmy na tyle mocnych śladów w psychice swojego dziecka, by nie potrafiło rozwinąć samodzielnie skrzydeł i dokonać w życiu czegoś wielkiego , cokolwiek to znaczy...
Z drugiej strony, dziecko na pewnym etapie życia potrzebuje wsparcia i poczucia bezpieczeństwa.
Korzenie, dom rodzinny są na równi ważne, jak wolność wyboru.
Trudne jest to rodzicielstwo, oj trudne...
Dziecko ma dwie fazy w tym kontekście. Najpierw naśladuje rodziców, a potem odkrywa własne preferencje, które nie pokrywają się z tymi rodzicielskimi. Znam kilka takich przypadków gdzie np.: matka była zafascynowana motoryzacją, ale córka poszła w jeździectwo. Matka była zafascynowana muzyką gotycką (zresztą sama jest wokalistką w zespole), syn poszedł w H.metal. Moi rodzice są domatorami, ja wędruję, choć może to niepełny obraz, bo moi rodzice lubią podróżować, ale raczej rzadko. Ja bym mogła w ogóle ze szlaku nie schodzić i tu wyjaskrawia się druga różnica: dla nich ważny jest dom, o który się troszczą, miejsce gdzie śpią, dla mnie absolutnie nie, ja mogę spać w namiocie.
OdpowiedzUsuńW akapicie "Sytuacja" widzę historie żywcem wydarte z domu mojego męża. Przerąbane, prawda? I nadal tak jest, że chcieliby by ich słuchał we wszystkim. Aktualnie już zaplanowali nam życie. ;)
Chcieć dobrze dla dziecka to jedno, a czy to da mu szczęście - to drugie, niestety... ale ważne, by zauważyć to w porę.
UsuńSłyszałam o tym filmie dobre opinie.
OdpowiedzUsuńMyśl Dalajlamy oddaje istotę dobrego rodzicielstwa, ale - choć niewątpliwie chciałoby się być idealnym rodzicem- idealnego rodzicielstwa nie ma. Każdy popełnia jakieś błędy, mniejsze lub większe i nie ma się co katować. Ważne, by dzieci czuły miłość, błędy- wybaczą!;)
Nie ma, bo i skąd, nie istnieją szkoły dla rodziców, każdy z nas jest inny, inne wyniósł wzorce...a za chwilę trzeba się szkolić na dziadków:-)
UsuńSzkoły dla rodziców... Trzeba mieć "prawo jazdy" na wszystko - od pobudowania budy dla Azorka po wybory p. osłów bzdurzących i szkodzących w Sejmie... Na matkę - ojca "papierów" nie trzeba".
UsuńKażdy wie, "jak to się robi"...Podręczników brak [poza "harlekinami"]... Są książeczki do nabożeństwa...
A właśnie przydałby się przewodnik, przynajmniej dla niektórych...książeczki do nabożeństwa nie uczą, jak widać podstawowych wartości...
UsuńBywa, że rodzicom trudno jest rozstać się ze swoimi wyobrażeniami na temat dziecka i jego przyszłości, dobrze, jeśli w porę to dostrzegają, gorzej, kiedy łamią charaktery w imię 'dobra' dziecka. Przerabiałam to na własnej skórze, z moją mamą, trudny temat.
OdpowiedzUsuńA film widziałam, zrobił na mnie wrażenie.
Na marginesie, widziałaś dokument "Powiedz mi kim jestem?" Jest na Netflixie, warto zobaczyć, a potem jeszcze poczytać, podrzucam link do tekstu uzupełniającego https://tiny.pl/7wftz
UsuńSprawdziłam, bo niektóre filmy chodzą pod różnymi tłumaczeniami. Chętnie obejrzę.
UsuńŁamanie charakterów to prawdziwa tragedia...
Obejrzałam. Wstrząsający film!
UsuńTo koniecznie muszę obejrzeć...
UsuńFilmu nie widziałem, ale temat jest nad wyraz ciekawy. Sam go poruszę, choć w innym kontekście. Przytoczone przez Ciebie przykłady są dość znamienne, a jeden z nich idealnie opisuje moich rodziców. Ale o tym cicho, o tym sza...
OdpowiedzUsuńJak się tak przyjrzeć, to każdy u siebie znajdzie coś znajomego, a gdy zapytać nasze dzieci?
UsuńOby nie było gorzej...
Wychowanie dziecka tak, by mu nie uszkodzić psychiki wcale nie jest łatwe, zwłaszcza, że....nikt nas tego nie uczy. A bardzo mało osób wie, że nasze postępowanie z dzieckiem może mu w przyszłości skomplikować życie, ba- nawet doprowadzić do schizofrenii, która ujawni się tak około 30 roku życia.
OdpowiedzUsuńNiektóre sekrety rodzinne wychodzą na jaw po latach, niektórzy z nas wybaczają, inni nie potrafią...
UsuńRodzic jest od tego, by wychowywał, a nie można tego robić bez narzucania zasad. Tzw. bezstresowe wychowanie, to wieka krzywda dla małego człowieka, który sobie w życiu nie poradzi, bo w życiu stres jest pewny jak to, że umrzemy.
OdpowiedzUsuńNie chodzi o zasady, chodzi o narzucanie dzieciom własnych preferencji w różnych dziedzinach. Skoro ja lubię tort, to nie kupię mu szarlotki, bo tylko torty jadamy...lub na odwrót. Tak upraszczając maksymalnie.
Usuńa tak, tu się zgadzam :) dzieci powinny mieć możliwość swobodnego wzrostu pod kochającym (ale nie rozpieszczającym) okiem rodzica
Usuńjak to mówią - od rozpieszczania są dziadkowie, ale też z umiarem:-)
UsuńFilmu nie widziałam i choć w jakiś sposób matka narzuciła mi sposób edukacji, to jednak wyborów dokonywałam sama. Wydawało mi się, że dbam o to, by moje dziecko było szczęśliwe, ale okazało się, że nie jest. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa to poczucie szczęścia, składa się wiele rzeczy i sytuacji i nie zawsze jest to wina czy zasługa rodziców.
UsuńTemat rzeka. Pewnie jakoeś książki o tej tematyce powstały. Dzieci naśladują, na początku swojego życia są całkowicie zależne od dorosłych, więc dorośli prowadzą je scieżką, ktorą sami podążają, bo dlaczego miałoby to wyglądać inaczej. Myślę, że w dorosłym życiu jednak dzieci powinny podążać własną drogą kariery, czy życia. Czasem pewnie nie jest to dobra droga, więc trzeba by ich delikatnie o tym poinformować. Ale każdy ma tylko jedno życie na tym świecie. Realizowanie czyichś niespełnionych pragnienień to nie jest, co powinno robić dziecko. R9żnie bywa. Stosunki w rodzinie potrafią być bardzo skomplikowane.
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego tak trudno być mądrym rodzicem, trzeba tę pępowinę w odpowiednim momencie odciąć...
Usuńtemat stary jak świat... w teorii to jest proste: im dziecko starsze, tym więcej mu dawać wolności, niech więcej działa po swojemu, więcej uczy na własnych błędach, niż naśladując "starych", ale praktyka już taka łatwa nie jest...
OdpowiedzUsuńdo tego istnieje pewna grupa ludzi lękowych, którzy dziecko traktują jako rzecz, własność, więc nawet teorii nie uznają... największy procent "klientów" placówek psychiatrycznych i penitencjarnych pochodzi z takich właśnie rodzin...
p.jzns :)
Znam taką mamę, która dziecka nie odstępuje na krok, mimo że chłopak ma już 15 lat, żal mi go, jej także...
UsuńChyba najgorzej kiedy rodzic w dziecku chce spełnić swoje ambicje i niespełnione marzenia hamując jego rozwój i własne zainteresowania
OdpowiedzUsuńTak często bywa, a dziecko nie ma wyboru...
UsuńA powinno mieć - co innego nakierować go, dać wybór a potem podążać a co innego sterować niczym marionetką
UsuńSzczerze mówiąc to była tez jedna z przyczyn, dla której wyjechaliśmy. Chcieliśmy dać swobodę dzieciakom aby nie czuły jeszcze większej presji. Wiem, że czasami swoimi radami można zamęczyć. Świat się zmienił, my żyliśmy inaczej, dzisiaj nasze dzieci żyją inaczej. Czy nam się to podoba? To już inna sprawa. Lepiej jednak dać im możliwość życia po swojemu, w końcu tego zawsze domagaliśmy się od naszych rodziców.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nasze dzieci żyją inaczej, maja więcej odwagi i otwartości, ale tego chyba też trzeba je nauczyć?
UsuńPrzedstawiłaś w poście ciekawe refleksje dotyczące stosunków między dziećmi i rodzicami. Jeśli chodzi o mnie nie przypominam sobie, by rodzice wymagali czegoś ode mnie i narzucali swoją wolę; to samo było z moimi siostrami.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moje dzieci też będą mogły w ten sposób powiedzieć o swoich rodzicach.
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
Mam podobną nadzieję:-)
UsuńFilmu nie oglądałam, ale będę musiała to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńRelacje w życiu różnie się układają, ale mimo wszystko warto mieć przy sobie osoby, które są przy nas zawsze :) Pozdrawiam!
Mieć przy sobie, a mieć dla siebie, to jednak różnica...
UsuńFilm ciekawy z psychologicznego punktu widzenia:-)
Pięknie to Asiu podsumowałaś, wszystko się zgadza. Znam wiele osób, które idąc za " radą" rodziców ,są teraz więźniami swojego życia.
OdpowiedzUsuńMoże zbytnio się uzależnili od rodziców lub rodzice zbyt zaborczy byli...
UsuńNie! Człowiek już nie potrafi żyć bez stworzonej przez siebie i dla siebie infrastruktury. Zginie. Filmowe i filmowane wyjątki są tylko wyjątkami. A Kiplingowski Mowgli tylko te wyjątki potwierdza jako zasadę.
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że latem to jeszcze można po tych lasach polatać, ale jesienią i zimą?
UsuńWidać, że bardzo ciekawy ten film. Niestety nie obejrzałam go, bo nie znalazłam z tłumaczeniem. Od razu pomyślałam sobie o wychowaniu właśnie - tak jak piszesz. Niełatwe to, by nie zostawić takich śladów w psychice dziecka, które nie pozwolą rozwinąć jemu skrzydeł... ale trzeba próbować.
OdpowiedzUsuńMoże pod angielskim "Leave no trace" lub Zatrzyj ślady?
UsuńPróbować trzeba, cały czas się tego uczymy...
Rodzice przekazują dziecku, jakoby w spadku, to, co uważają za najcenniejsze. Jedno dziecko realizuje potem w życiu dorosłym ten sam model/skrypt albo wprost przeciwny - antyskrypt. Jakby nie było i tak od związku z rodzinną tradycją nie ucieknie. Tak to działa i nie ucieknie się przed tym.
OdpowiedzUsuńTo fakt, niektórzy ulegają, inni nie - wyłamują się, płacąc czasami dużą cenę, jedni pogodzą się z losem, inni ciągle walczą, często wykreśleni z rodziny...
UsuńTo bardzo smutne, kiedy rodzice chcą sterować życiem dorstającego i nawet dorosłego dziecka, to takie egoistyczne. Nie dbają o dziecko, chcą spełniać swoje ambicje. Nazywa sie, oczywiście, że dla dobra dziecka, bo rodzice wiedzą, co dla niego dobre. A niby skąd wiedzą? Z własnego życia? Ale to ich życie, nie ich dziecka. Nie przeżyją go za dziecko. trzeba dziecku pokazywać różne możliwości, podsuwać pomysły, radzić, gdy dziecko o rade prosi. A ów filmowy ojciec chciał córkę ograniczyć do tego świata, który jemy wydawał się bezpieczny. Chciał dziecku umeblować życie na swój obraz i podobieństwo. Zapomniał, że to nie jego własność, że to odrębny człowiek, który ma prawo do swoich błędów i do wolności wyboru.
OdpowiedzUsuńPięknie podsumowane, Haniu:-)
UsuńPrzecież w rodzinie każde dziecko jest inne, wiec nie wiemy tak do końca czy to co dobre dla jednego dziecka, jest równie dobre dla innego...
Niestety, zbyt wielu rodziców traktuje swoje dzieci, jak własność, a nie jak osobny byt. W związku z tym posyłają je do kościoła, na religię, na balet, pianino, boks, piłkę nożną, dodatkowe języki - tyle że bez konsultacji z dzieckiem. To samo może się tyczyć sposobu życia: przeprowadzki, nietypowe warunki, diety. I rozumiem, że w pewnym wieku rodzice muszą pomóc w decyzjach, ale gdy nie znają umiaru w narzucaniu dziecku swojego stylu, to jest prawdziwa tragedia. A zauważ, że nie ruszyłem jeszcze zmuszania dzieci do uczestnictwa w libacjach, wymuszanie dorosłych obowiązków na dziecku (opieka nad rodzeństwem, czy niepełnosprawnym, bądź nietrzeźwym rodzicem)...
OdpowiedzUsuńTemat jak ocean i gdy pracuje się w środowisku różnych rodzin i problematycznych dzieci, to widać z boku jak wiele błędów rodzice popełniają, nie widząc tego od środka...
UsuńTak mi się wydaje, że bycie rodzicem to najtrudniejszy "zawód". Na dodatek nigdzie i nigdy nie można się do niego przygotować.
OdpowiedzUsuńAle najgorszy typ rodzica to typ roszczeniowy. Na przykład matka, która oczekuje od dziecka że będzie mu całe życie służyło...
Oczekiwanie wdzięczności i przypominanie o tym na każdym kroku to duże obciążenie dla młodego człowieka...
UsuńNa szczęście w większości rozwijamy się wszechstronnie a nie "wylatujemy spod sztancy". Recepta na wychowanie leży gdzieś pośrodku, o ile dziecka nie wychowuje np. "ulica".
OdpowiedzUsuńZdarzają się ekstrema - ulica, domy poprawcze, skłóceni rodzice, fatalne rodziny zastępcze...
UsuńNic nie można dzieciom narzucać, mają prawo do własnych wyborów. Ale...pokazywać, dawać dobry przykład, tworzyć atmosferę, zawsze można. Nie po to, aby bezkrytycznie naśladowały, ale po to by wzrastały w rzeczywistości pełnej możliwości. Aby nie bały się w dorosłym życiu podejmować decyzji i wyborów...
OdpowiedzUsuńCiekawy i mądry temat :)
Dobre podejście, własny przykład może zmobilizować lub przeciwnie, ważne, by nasza pociecha potrafiła podjąć decyzję:-)
UsuńDzieciom narzuca się automatycznie, nie kontrolując się. Później żałujemy, ale tak to już jest.
OdpowiedzUsuńLepiej więc, byśmy mieli mniej do żałowania...
UsuńMyślę, że nie da się nie zostawiać śladów. Zawsze cokolwiek byśmy robili, w najlepszej nawet wierze, cokolwiek byśmy mówili zostawia to ślady. Raz wyraźniejsze, raz słabsze. Byleby nic dziecku na siłę nie narzucać. szanować jego odrębnosć, nawet prawo do potknięc i upadków - wszak na nich sie najlepiej mozna czegos nauczyć. I podawać rękę wtedy, gdy naprawdę potrzeba (ale to trudne wyczuć kiedy jest ten moment i stąd tyle nadopiekuńczosci).
OdpowiedzUsuńBo to trudne i łatwo wpaść w pułapkę, czasem sami tego nie widzimy...
UsuńNie da się uniknąć tego, by dziecko w pewnym momencie zrozumiało, że świat nie kręci się tylko wokół jego rodziców i domu rodzinnego. Nie da się też, moim zdaniem, dziecku od małego pokazywać, że istnieje wiele możliwości. Wprawdzie jakąś nauką jest dla nich kontakt z różnymi ludźmi, przebywanie w różnych miejscach, ale z psychologicznej strony dziecko chyba dużo bardziej potrzebuje stabilności.
OdpowiedzUsuńStabilizacja i poczucie bezpieczeństwa są ważne, dlatego gdy z dzieckiem dzieje się coś złego, to przeważnie przyczyna tkwi w rodzinie...
UsuńNiekoniecznie... To może być też przyczyna z zewnątrz. Np. problemy z rówieśnikami.
UsuńOczywiście, dlatego napisałam, że przeważnie...
UsuńOglądałam ten film. Bo interesują mnie takie filmy... Jestem ciekawa takiego życia bliżej natury niż bliżej miast i miasteczek... Film trudny, wzruszający, niosący przekaz. A jaki przekaz? Każdy sam i z osobna powinien chcieć sobie odpowiedzieć. Czasami wracam myślami do tego filmu.
OdpowiedzUsuńBlisko natury tak, ale tak ekstremalnie to niekoniecznie...
UsuńTrzeba czasem długo się uczyć w trudnej sztuce wychowywania dzieci, by uzyskać ten magiczny złoty środek. Ciężkie ale do zrobienia chyba.
OdpowiedzUsuńJakoś boję się zaczynać z serialami. Bo mnie niestety wciągają takie rzeczy.
Pozdrawiam!
Dlatego my staramy się oglądać mini seriale:-)
UsuńO tym, jest trudno warto, by wiedzieć na etapie planowania. Życie weryfikuje niemiłosiernie.
OdpowiedzUsuńCały czas nas życie weryfikuje:-)
UsuńJa zostałam w ten sposób potraktowana, rodzice wiedzieli od razu, co powinnam robić w życiu. Zatem wybrali mi szkołę średnią, wiedzieli, że powinnam przejąć gospodarstwo, jako jedyne dziecko, a ja i tak uciekłam :-D Ale do dzisiaj czuje posmak goryczy, bo przez ich decyzje wtedy moje życie wskoczyło na tory, które w jakiś sposób zdeterminowały moją dalszą egzystencję. Uważam, że dzieci nie są własnością rodziców, rolą rodzica jest kochać i wspierać. Wyciągnęłam lekcję z życia i moje dzieci były traktowane przez nas tak, jak ja chciałabym, żeby kiedyś mnie potraktowano.
OdpowiedzUsuńJa obserwuję kompletny brak wsparcia u kolegi mojego syna, bardzo to smutne...
Usuńdziękuje Ci za słowa u mnie i za ten wpis tu dało mi to do myślenia i chyba muszę obejrzeć ten film
OdpowiedzUsuńdziękuje za to ze Jesteś i ze dzielisz sie ze mną swoją mądrością
Kochana, bardzo mnie wzruszyły te słowa, naprawdę.
UsuńTo ja Tobie dziękuję:-)
Film, który moim zdaniem porusza ważne tematy, a o których nie mówi się często. dreamerworldfototravel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńLubie własnie takie filmy i takie książki:-)
UsuńChciałoby się powiedzieć: rodzicu, daj dzieciom żyć. Każdy ma jedno krótkie życie, więc powinien przeżyć tak, jak mu wygodniej, jak sam chce. Podsunęłaś ważne dla mam i dla przyszłych mam treści do przemyśleń.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Przemyśleń, wymiany doświadczeń nigdy za wiele, całe życie to nauka...
UsuńPogodzić się z wyborami Dzieci to prawdziwe wyzwanie...;o)
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwłaszcza że niektóre wybory bywają zaskakujące:-)
UsuńŻeby zacytować mistrzynię: "trudne jest to rodzicielstwo, oj trudne...", co oddaje sens, i niepokój wychowania. Zaiste należałoby dążyć do jakiegoś "złotego środka", który przydaje się także w wychowaniu. O ile w początkowej fazie życia dziecka jest to łatwiejsze, to później, kiedy dorasta, kiedy wyrywa się w świat, a nie potrafi jeszcze latać... problemów jest bez liku. A kiedy nakłada się na to odwieczne pragnienie rodziców, aby ich dziecko miało w życiu lepiej niż oni, albo aby powieliło ich drogę życia i pasję, to skutek tych pragnień może być odwrotny od zamierzonego. A z drugiej strony służyć pomocą, własnym doświadczeniem trzeba, bo lepiej uczyć się na cudzych błędach, nie własnych... tak mniej boli... a ze strony trzeciej skąd nasza pociecha będzie wiedziała, że gorącego dotykać nie wolno gołą ręką, jeśli przynajmniej raz się nie sparzy? Grube księgi na ten temat napisano... ja cały czas błądziłem...
OdpowiedzUsuńJak my wszyscy, ale nie wszyscy wyciągali wnioski z tej nauki...
UsuńWiesz, odkąd nie ma kin...
OdpowiedzUsuńNic nie oglądam...
Od marca jedynie druga część Czarownicy z Angeliną Jolie.
Ja, kinomaniak...
Chyba muszę nadrobić zaległości.
Jest taki film z moim ulubionym Viggo Montersenem pt. Captain Fantastic - w podobnym tonie, jak ten, który opisałaś.
Pozdrawiam serdecznie.
A ja własnie więcej, bo kina i tak nie lubię...albo raczej widzów w tym kinie.
Usuńfilmu nie widziałam, ale zgadzam się z tymi, którzy stawiają na rodzicielstwo z miłością otwartą i intuicyjną. Nie ma podręczników, bo potrzeba by ich tyle, ile dziecięcych osobowości.
OdpowiedzUsuńTo prawda, człowiek zbyt skomplikowany, by instrukcje obsługi napisać:-)
UsuńOglądałam ten film. Potrafię zrozumieć głównego bohatera-weterana wojennego, cierpiącego na zespół szoku pourazowego, który uciekając od cywilizacji pragnie za wszelką cenę uchronić córkę przed okrucieństwami otaczającego świata... Zaskoczyło mnie zakończenie. Ojciec odszedł zostawiając córkę i pozwalając jej żyć tak, jak chce. Czy jednak w jej odczuciu nie porzuca jej? Czy nie spowoduje to u niej traumy na całe życie..?
OdpowiedzUsuńCo do wychowywania dzieci... Nie wiem czy powinnam się wypowiadać w tym temacie. Nie mam dzieci. Ale uważam, że rodzice powinni wychowywać swoje pociechy mądrze i odpowiedzialnie aby przygotować je jak najlepiej do przejścia drogą zwaną życiem.
Może na tym polega mądra miłość, by w pewnym momencie zostawić i nie zakotwiczać za bardzo?
UsuńI dlatego zawsze będę wdzięczna mojej mamie, że pozwoliła mi żyć po mojemu :)
OdpowiedzUsuńFilmu poszukam :)
Brawa dla mamy:-)
UsuńAngielski tytuł "Leave no trace".
Film zobaczę.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś bardzo ważny temat. Jeszcze tu wrócę...
Pozdrawiam Cię ciepło w czerwcowy wieczór.
Niedługo koniec ślęczenia w laptopie, więc może i film obejrzysz...
UsuńNiby tak, ale wakacje rozpoczynam pobytem w klinice... :(
UsuńMoże zdążę zobaczyć film przed wyjazdem.
Oj to niefajnie, ale leczenie to także nadzieja, trzymam więc kciuki!
UsuńJakże mądre słowa Dalajlamy. Jakże trudne ich wypełnianie w życiu.
OdpowiedzUsuńTo prawda, rodzice nie mają łatwo, a czasami ich role pełnią dziadkowie...
UsuńAutorytety, mądrości, sentencje... dużo ludzi wypowiada się o sprawach, których sami nie doświadczają.
OdpowiedzUsuńCzy jest słuszna droga, którą należy iść w wychowaniu dzieci? Jedyna i prawidłowa? Nie sądzę.
Myślę, że głównym zadaniem rodzica jest tak kochać własne dziecko, żeby było one świadome tej miłości, a jednocześnie nie dusiło się od niej. To trudne i łatwe jednocześnie.
Jestem bardzo daleka od oceniania wychowania rodzicielskiego innych ludzi - bo wiem jak łatwo jest skrzywdzić taką oceną. Wciąż i niezmiennie uczę się jak być mamą.
A film z pewnością zobaczę.
Wszyscy się tego uczymy, nawet bycia mądrym dziadkiem uczymy się, bo nowe doświadczenie...
UsuńCzy droga była słuszna widać dopiero po latach, a i czasami wbrew wysiłkowi rodziny jakaś czarna owca znajdzie się w gronie krewnych.