Miejsce zdarzenia- ścieżka wokół stawu osiedlowego.
Czas - powrót na skróty ze sklepu.
Piękne okoliczności przyrody - trzciny, ptaki wodne i latające, drzewa, krzewy.
Idę sobie spokojnie ścieżką, podglądam kaczki i samotnego łabędzia na stawie, aż tu nagle coś czarnego przeleciało mi koło ucha, za chwilę znowu...
Zadzieram głowę, a nade mną dwa czarne ptaszyska zawisły jak śmigłowce i wrzeszczą niemiłosiernie! Znalazłam się w środku ptasiej awantury.
Przyspieszyłam kroku, bo ten czarny ptasi nalot przypominał PTAKI Hitchcocka.
Po kilku metrach zrozumiałam w czym rzecz.
Kawki przystąpiły do obrony swoich gniazd przed srokami, które czaiły się w zaroślach.
Miałam na sobie białą kurtkę, może podpadałam im pod srokę?
Wróciwszy do domu, zasięgnęłam opinii cioteczki Wikipedii:
Kawka jest podobno ptakiem towarzyskim, zazwyczaj tworzy niewielkie stada. Zimą ptaki te łączą się w większe grupy, bardzo często z gawronami.
Do zachowań towarzyskich (?) należy odruchowy atak na potencjalnego drapieżnika.
Agresja udziela się innym osobnikom i w ten sposób informacja o potencjalnym drapieżniku przekazywana jest reszcie stada, także międzypokoleniowo. Osobniki ze stada włączają się również w grupową obronę zaatakowanego pobratymca, co ma miejsce np. w czasie lęgów.
Kawki gniazdują w koloniach. Typowe gniazdo to duże, chaotyczne zbiorowisko gałęzi, jednak materiały na gniazdo bywają bardzo różnorodne. Pierwotnie gniazda mieściły się w dziuplach i szczelinach skał, później kawki zaczęły gniazdować w szczelinach budynków, przewodach kominowych i wentylacyjnych.
(By Patrick Clement from West Midlands, England - Jackdaw chick and eggs in nest box., CC BY 2.0, wikimedia commons)
Przy okazji znalazłam zdjęcie kawkowego gniazda, nie przypuszczałam, że takie nieciekawe z wyglądu ptaszyska składają tak kolorowe jajka!
Obrazek poniżej to wprawdzie nie atak przypuszczony przez kawki, ale tak mogło wyglądać powitanie gołębi na rynku w Krakowie lub innym mieście w Polsce po okresie pod hasłem Zostań w domu!
Dobrze, że wiewiórki nie atakują spacerowiczów gromadnie!
Kiedyś w Łazarkienkach Krolewskich bylam swiadkiem ataku gawronow na wiewiorke ktorej dalam orzecha. Gdyby nie uciekla szybko na drzewo porzucajac orzecha to chyba by ją zadziobaly na śmierć. ..Niektore ptaki są niestety agresywne nawet jak nie należą do drapieznych....
OdpowiedzUsuńNa daszku od wejścia do klatki schodowej zauważyłam martwego wróbelka, wyraźnie jakieś ptaszysko go zaatakowało...
UsuńMnie przerażają gromady ptaków- bardzo głośnych krążących nad moim blokiem moim blokiem. To rybitwy!
OdpowiedzUsuńSąsiadka dokarmia psy, koty, ściąga wszystkie stworzenia przy okazji!
Choć ma tego zakaz na piśmie od WM!
A wiesz, że w filmie "Ptaki" Alfreda Hitchcocka, naprawdę w tej scenie aktorka była zaatakowana przez żywe ptaki?
Reżyser miał "chrapkę" na młodą, piękną aktorkę-Tippi Hedren, ona go nie chciała, stąd scena w klatce. Aktorka przeszła depresję, bo doznała poważnych obrażeń.
Oglądałam dokument o kręceniu całego filmu.
Pozdrawiam:)
ŁOMATKO to niezły gagatek z tego Hitchcocka. O_O
UsuńTak, miał "popaprany" charakter.
UsuńWziął kobietę "brzydką" za żonę, żeby mieć mnóstwo kochanek i liczne romanse!
A żona kochała go, pomimo wszystko i była z nim, upokarzana i poniżana!
Widocznie pani Hitchcocowa była typem ofiary. On miał taki niemiły wygląd...
UsuńA horrorów nie trawię. Natomiast stałam na ulicy i patrzyłam, jak sroka szła za grubą jamniczką i koniecznie chciała jej urwac ogon. Sunia ją odganiała ale wreszcie schowała sie za nogami swojej pani. Wyglądało niesamowicie. anka
Oglądałam ten film. Żona miała wybór, jakoś jej nie współczuję.
UsuńZ drugiej strony to dobry pomysł na dyskusję - jak daleko może posunąć się reżyser, by osiągnąć cel?
Aktorkę torturował, ale efekt znakomity...
Ja widziałam a ten reżyser ro ogólnie był jakiś taki "dziwny"
UsuńMnie się kawki podobają, mają piękne, jasnobłękitne oczy. Lubię je obserwować. Ich stadne zachowanie i odwaga są godne podziwu. U siebie obserwuję jak bronią swojego terytorium przed drapieżnikami takimi jak kania ruda. Zawsze wygrywają bo w kupie siła.
OdpowiedzUsuńKawki tak, wrony już nie bardzo...
UsuńSroki tez bywają bardzo agresywne, choć na razie atakują inne ptaki.
A wrony czemu nie?
UsuńRozdziobią nas kruki, wrony...pamiętasz?
UsuńStraszne jakieś i źle się kojarzą.
E tam, mnie się nie kojarzą wcale źle. To bardzo inteligentne ptaki, ze wszystkich krukowatych mam uciechę, można się z nimi dogadać. ;)
UsuńUciecha swoją drogą, ale jakbyś przechodziła pod drzewami, gdzie tysiące gniazd i "sraczy", to nie byłoby miło...
UsuńWszystkie ptaki się załatwiają, nie ma znaczenie czy są wrona czy są papugą.
UsuńAle papugi jednak stadami nie latają mi nad głową...
UsuńJakbyś mieszkała w ciepłym kraju gdzie latają, nie lubiłabyś papug, bo one rzeczywiście są stadne no i żyją nad ludzkimi głowami.
UsuńBardzo możliwe ;-)
UsuńPodobno gołębie z krakowskiego rynku głodowały w czasie narodowej kwarantanny więc rzeczywiście mogło tak być jak na załączonym obrazku:-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Jotko.
Domyślam się, przyzwyczajone do dokarmiania były zdezorientowane pewnie...
UsuńKawek w śródmieściu Wrocławia było kiedyś znacznie więcej i były przez cały rok. Teraz zjawiają się jesienią i żerują obok gawronów, z tym że kawek jest znacznie mniej niż gawronów.
OdpowiedzUsuńWrony zaś są cały rok i to one są agresywne w obronie swoich gniazd. Kilka lat temu głośno było o koloni wron która znajdowała się na terenie kampusu Akademii Ekonomicznej. Wrony atakowały ludzi przechodzących w pobliżu gniazd. Mnie także wrona miała ochotę zaatakować, to było przed laty na spacerze z psem, gdy zauważyłam że nadlatuje, przyspieszyłam kroku i oddaliłam się z jej rewiru ;)
Wrony i gołębie to u nas prawdziwa plaga. Niektóre ulice są co jakiś czas czyszczone z ich odchodów, bo stają się kloaką, a kuracjuszy może to odstraszać...
UsuńPrzypomniałaś mi ów horror „Ptaki”. Tak z perspektywy czasu, to był chyba ostatni film z tego gatunku, który mi się podobał.
OdpowiedzUsuńStacja Krzyż (wielkopolska) to chyba największa w Polsce oaza kawek i gawronów. Tam nawet nie sposób normalnie porozmawiać. Zagłuszają nawet lekko podniesiony głos. ;)
To przyjedź do mnie, w pobliżu parku jest tyle gniazd, że zainstalowano odstraszacze dźwiękowe, które nic nie dały, a jednego roku zrzucano gniazda z drzew...
UsuńOj, mnie kiedyś zaatakowała wrona, i to dwukrotnie, dziabnęła mnie w głowę:(
OdpowiedzUsuńO matuchno, chyba bym zawału dostała...
UsuńPrzyznaję, przez kilka dni wychodząc z domu, oglądalam się nerwowo...
UsuńJa tak reaguję na gołębie, bo to one mnie zaatakowały - odchodami...
UsuńTak ciekawie opisałaś tę historię, że aż przebiegł mnie dreszczyk. :)
OdpowiedzUsuńWzmianka o białej kurteczce mnie rozbawiła. Wzięły Cię za srokę, powiadasz? ;) A potem jeszcze tyle się dowiedziałam o kawkach i Hitchcoku.
Miłego dnia (bez ptasich ataków)! ;)
Zawsze powtarzam, że blogi i komentarze to skarbnica wiedzy:-)
UsuńNajbardziej bezradna byłam widząc sroki niszczące gniazdo wróbli... Krzyk wróbli roznosił się po okolicy z taką mocą, że aż serce się krajało. Niestety - moja miotła była za krótka, by przegonić tych skrzeczących wandali, którzy niczego się nie bali. Od tamtej pory jeszcze bardziej nie lubię srok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kiedyś tez byłam świadkiem, jak sroka wywlokła z krzewu pisklę wróbla, a te biedne dorosłe mogły tylko krzyczeć.
UsuńW W-wie na swoim osiedlu wielekroć oglądąłam sroki atakujące ....koty. Bezpańskich kotów było sporo, wiecznie głodne, choć stale były dokarmiane.Gdy tylko na podwórku pokazywał się kot, zaraz był alarm- sroczyska darły się koszmarnie i "pikowały" na kota. Kawki u nas gniazdowały dewastując styropianowe płyty ocieplające budynki. A i tak najwięcej to było gołębi skalnych, których szczerze nie lubiłam.
OdpowiedzUsuńSrok też nie polubiłam, bo niszczyły gniazda drobnych ptasząt.
Sroki i inne duże ptaki dziwnie się u nas rozmnożyły, hałasują i faktycznie niszczą elewacje, o gołębiach nawet nie wspominam, nie cierpię i już.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńKawek i u nas sporo:)
A jednym z najbardziej przykrych widoków są chyba walczące o terytorium łabędzie. Taniec wojenny mają piękny, ale, gdy zaczynają walczyć, robi się tragicznie. Trzeba je rozdzielać, bo walczą na śmierć i życie:(
Pod poprzednim tekstem miałam kłopot z komentarzem - nie wyświetlił się.
Nie wiem, jak będzie teraz, mam nadzieję, że się uda.
Pozdrawiam:)
Walka na śmierć i życie brzmi groźnie...
UsuńW spamach nie ma, pewnie uleciał w eter, szkoda.
Czyli towarzysko Cię zaatakowały:):) Tak, można się takiego ataku przestraszyć. To były duże kawki, a nas kiedyś zaatakowały kosy, bo wynieśliśmy ich pisklę z piwnicy, gdzie wpadło. One myślały, że je chcemy zniszczyć. Latały jak zwariowane wokół nas i darły się niemiłosiernie. To była prawdziwa furia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za takowe towarzystwo, ale nie dziwie się im, skoro w obronie gniazd...
UsuńW sumie to one nas ignorują. Chodzą pod nogami, nie usuwają się, najwyżej łaskawie podlecą kawałek dalej. Jednak wtedy bardzo mnie przestraszyły. W tym roku znowu mają gniazda bardzo blisko domu. One chyba jednak czują, że je obronimy przed np. krogulcem i kotami
UsuńW końcu ptaki nie mają przysłowiowych ptasich móżdżków, szybko się uczą...
UsuńLepszy atakujący ptak niż pies... Ostatnio na spacerze idąc z córką przechodziłyśmy obok zagrodzonego podwórka na którym było kilka psów (psy rasy niebezpiecznej) szczekały, ujadały i tylko pomyślałam co by było gdyby ktoś nie zamknał dobrze bramy itp. Nie byłoby nic. Nic z człowieka którego by dopadły. To jest straszne. Zapytałam właścicielkę co się stanie jak one uciekną? Ona mi odpowiedziała: "dla mnie są przyjacielskie i się przymilają". A dla innych też takie będą? - zapytałam znowu. Już nic nie odpowiedziała...
OdpowiedzUsuńZ psami to zupełnie inna sprawa, nigdy nie wiadomo, kto im "wpadnie w oko". Na spacerach pod miastem obszczekują nas podwórzowe, z czasem całe przedmieście szczeka, zwariować można...
UsuńJeszcze bardziej nieprzyjemny jest atak pszczół.
Te jajka bardziej jak pisanki. A między kłócące się strony lepiej nie wchodzić. Tak chyba jest i 2 naszym świecie.
OdpowiedzUsuńJak pisanki, a ten kolor!
UsuńZnalazłam się między dwiema stronami konfliktu...
Ja ostatnio obserwuję kosy, ale one nie atakują. Uciekają lub odfruwają, gdy się do nich zbliżam.
OdpowiedzUsuńKosy pięknie śpiewają i też ich sporo:-)
UsuńMój mąż miał oswojoną kawkę.Podobno są bardzo inteligentne.
OdpowiedzUsuńMożliwe, jak wszystkie krukowate:-)
UsuńCiekawe, jak to człowiek może się wiele dowiedzieć, po prostu spacerując :) Trzeba przy tym być ciekawym, inaczej się nie da
OdpowiedzUsuńZawsze umysł można czymś zająć, wystarczy dobrze patrzeć:-)
UsuńTakie zachowania kawek w okresie lęgowym też są mi znane ...:) Tyle ,że oberwało się mojemu psu, który truchtał sobie beztrosko przodem podczas gdy pańcia wlokła się w pewnej odległości za nim spacerowym krokiem :) No cóż każde stworzenie broni swego gniazda . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo musiało się psisko zdziwić...
UsuńCzyli co? Chciały się z Tobą zaprzyjaźnić? ;D Nieprzyjemne to spotkanie.
OdpowiedzUsuńNo raczej nie:-(
UsuńBardzo, niby małe ptaki, a wrażenie straszne...
Kawki są piękne, spójrz jakie mają oczy.
OdpowiedzUsuńCo mi po oczach, gdy atakują?
Usuń"Moje" sokoły/pustułki nie atakują, widzą chyba, że tego kąska by nie przejadły. Nawet nie boją się, gdy otwieram okno, tylko maluchy trochę robią się niespokojne.
OdpowiedzUsuńTaki punkt obserwacyjny jest lepszy, niż kino:-)
UsuńOstatni obrazek wymiata:)
OdpowiedzUsuńPrzerażające, prawda?
UsuńBył taki moment że i u nas te ptaki się kłóciły ale z wróblami. Od kiedy dokończyliśmy dach jest spokój ale niejednokrotnie ratowałam a to kawkę a to wróbla z odpływu rynny.
OdpowiedzUsuńPies mojej mamy odkrył kiedyś ptaka w rynnie - został uratowany...
UsuńGniazdowanie kawek w warunkach miejskich przenosi się (koloniami oczywiście) w ocieplone styropianem ściany budynków, czego doświadczył moje osobiste miejsce pobytu. Para kawek potrafi w ciągu dnia potrafią wydziobać solidny kawał ocieplenia w miejscach gdzie tynk jest uszkodzony. Jak tylko wiosną styropian niczym śnieg biały rozsiewa się po okolicy - trzeba szukać kucia dziupli i... znajduje się je.
OdpowiedzUsuńTo samo robią wróble, co widziałam na własne oczy i w tych otworach gniazdują, często wystaje z dziur trawa i inne sznurki...
UsuńNiech szlag trafi kawki - namolne i wrzaskliwe brudasy usiłujące wyciągać małe pisklęta z gniazd jeżyków...
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda...
UsuńNudziły się, a ty byłaś pewnego rodzaju atrakcją, rozrywką.
OdpowiedzUsuńTo wolę być nieatrakcyjna...
UsuńU nas w ogródku ostatnio jedna kawka często przylatuje i przygląda nam się z daleka a my jej, muszę się rozejrzeć, może też gdzieś sobie gniazdko uwiła, a swoją drogą cudne te jajeczka kolorowe, jak malowane :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJajeczka jak najbardziej, cudne:-)
UsuńPrzeżyłam mały horror nad morzem, kiedy chciałam pokarmić mewy... Nigdy więcej. Nie miałam pojęcia, że one takie agresywne są :)
OdpowiedzUsuńJak w horrorze, lepiej nie karmić:-(
UsuńU nas też jest dużo ptaków. Były karmione całą zimę. Teraz pewno wezmą się za nasze borówki amerykańskie. A wytłumaczyć im nie umiemy, że nie życzymy sobie, aby nas objadały.
OdpowiedzUsuńCoś jeść muszą, może siatki załóżcie lub na wyścigi rwać przyjdzie?
UsuńZapewne w pobliżu było gniazdo, broniły go i młode chroniły przed wszędobylskim człowiekiem. Któż to wie, co w takiej główce siedzi...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
W każdym razie, wyszłam z tego bez szwanku:-)
UsuńNie z kajzerką, tylko obwarzankiem :) gołębie, nawet głodne wiedzą na co się rzucić:)
OdpowiedzUsuńA tak serio ...czy biała kurtka czy nie, nie wiem , ale wiem , że najlepsze co mogliśmy zrobić dla ptaków i innych braci mniejszych, to zamknąć się w domach :) Te ilości ptaków na każdym kroku jeszcze wciąż ciągle są hak dla mnie niesamowita ♡
Podobno przyroda odpoczęła, nawet zieleń jakby bardziej soczysta:-)
UsuńCzy zieleń bardziej , to nie zaobserwowałam...ale zwierzaków pełno, a ptaków jak mrówków :)
UsuńZieleń zieleńsza, ptaki głośniejsze!
UsuńSroki są okrutne i niszczą pisklęta innych, mniejszych ptaków. Ponieważ w ostatnich latach rozmnożyły się powaznie, zniknęły całkowicie wróble :(
OdpowiedzUsuńP.S. Ale historia... I przypmniałaś mni horror Hitchcocka. Dobry był :)
U nas na szczęście wróbli nie brakuje, ale walki ptaków słychać i widać często.
UsuńNo to miałaś przygodę :)
OdpowiedzUsuńCelne spostrzeżenie, że tak nieciekawy z wyglądu ptak składa tak cudne jajka :)
Bardzo mnie zdziwiły te jajeczka:-)
Usuńze dwa razy musiałem uciekać przed wronami - młode, któremu nie udało się pofrunąć siedziało gdzieś na ziemi i przechodząc obok stanowiłem zagrożenie - atakowały mnie dorosłe i trzeba było uciekać kilkadziesiąt metrów, żeby odpuściły i wróciły do młodego.
OdpowiedzUsuńKiedyś na naszym balkonie było gniazdo czyżyków, które spadło po burzy. Młode włożyliśmy do innego gniazda, chyba się wychowały...najwyżej było im ciasno.
UsuńCzęsto spotykam takie obrazki i nie tylko z tymi ptakami. Asiu tak jak i Tobie zawsze przypomina się film Ptaki Hiczkoka. Pozdrawiam. :) .
OdpowiedzUsuńTrochę przerażające, prawda?
UsuńJoanno ! Muszę Ci powiedzieć, że zainspirowałaś mnie - i nie o ptaki tutaj chodzi , ale o Ciebie właśnie ! Postanowiłam napisać o Tobie kilka słów na moim blogu. Jeśli nie masz nic przeciw temu - oczywiście ?
OdpowiedzUsuńPost jest gotowy i za kilka dni opublikuję. Czy zgadzasz się ? czy chcesz mieć wgląd wcześniej ? Pozdrawiam :)
Ale niespodzianka, czuje się wyróżniona i mam pełne zaufanie, Uleńko:-)
UsuńDziękuję:-)
Och ! Jak się cieszę :)))
UsuńOd razu się przyznaj, że miałaś ochotę na kawczą jajecznicę...;o)
OdpowiedzUsuńNo właśnie jakoś nie!
UsuńJesienią na moim osiedlu gromadzi się chmara kawek, obsiadają dach pobliskiego wieżowca, potem przenoszą się na rosnące dęby przy drodze. Wygląda to dość groźnie.
OdpowiedzUsuńU nas rozmnożyły się wrony, ich krakanie jesienią jest nie do zniesienia...
UsuńGenialne to pierwsze zdjęcie. To prawda ptaki potrafią być bardzo głośne. Mam wrażenie, że mewy są najgłośniejsze, szczególnie te które są u mnie to potrafią krzyczeć, że czasami ich nie widać, a słychać.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwłaszcza że przylatują także wgłąb lądu...
UsuńTyle się znam na ptakach, że gdyby ktoś mi powiedział, że to kruk to też bym uwierzyła :D
OdpowiedzUsuńKruk jest dużo większy i w miastach nie występuje raczej.
UsuńJa też nie znam wszystkich, chyba tylko ornitolodzy znają...
Heh obrazek ciekawy xD Ja takimi stworzonkami zbytnio się nie interesuję,
OdpowiedzUsuńtakże fajnie było przeczytać informacje, które zamieściłaś we wpisie :D
Pozdrawiam!
Świat przyrody jest ciekawy i sam pcha się przed oczy:-)
UsuńWow, nie sądziłam, że kawki potrafią się zachowywać w taki sposób (i mają takie barwne jajka)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jajeczka to prawdziwa niespodzianka...
UsuńCiekawskie i nie bojące się ludzi ptaki. Kiedyś w moim mieście zupełnie nie spotykane, ale teraz jest ich już bardzo dużo. Ludzie zabierają im kolejne tereny bytowe, to i się przenoszą.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś podobną przygodę z kawkami. Szłam sobie powolutku z moją sunią staruszką przez park i nagle opadły nas dwa wrzeszczące i łopoczące ptaki. Pikowały mi nad głową, dopadały do psa.. I co się okazało? Że w trawie jest młodziutka kawka, której pilnowali rodzice dzielnie odganiając intruzów. Oczywiście szybko, w miarę możliwości starych łapek mojej suni, oddaliłyśmy się stamtąd.
Jajka przecudne. Nie wiedziałam że mają takie piekne kolory.
No to także niezła przygoda Was spotkała, w końcu to nie takie małe ptaki.
UsuńNie widzimy na co dzień gniazd ptasich, więc to dla nas nowość:-)
Solidarne te kawki. Na drzewie obok mojego rodzinnego domu jest budka lęgowa, do ktorej zaglądały jakies małe ptaszki i z tego powodu zainteresował sie nią także kot. Przyleciały wowczas jakieś większe i kota pogoniły. Może to były kawki właśnie - pewnie wyczuły zagrożenie takze dla siebie.
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdjęcie wygląda trochę smiesznie i trochę przerażająco zarazem :D
Prawda? I śmieszno i straszno:-)
UsuńPodobno mewy potrafią być okrutne w stosunku do ludzi. Ale ja swego czasu zaobserwowałem jak czajki potrafią bronić swoich małych. Czajki zakładają gniazda w wysokich trawach na łące, często w bliskim sąsiedztwie rzeczek, potoków czy stawów, przez co podczas powodzi i gwałtownych ulew narażone są na zniszczenia. Ale wrogiem, także przypadkowym, tych ptaków bywa człowiek, który z łatwością może zniszczyć, gdyby tylko zechciał, czajkowe gniazda. Ptaki obu płci rozpoczynają gwałtowny taniec najpierw nad gniazdem, po czym kołują w inne miejsce, chcąc w ten sposób zainteresować nim zbliżającego się do gniazda człowieka. Kto by się nie skusił wędrować w stronę 'tańczących", a do tego krzykliwych ptaków - podążamy więc za tym tańcem, a ptaki odprowadzają nas coraz dalej i dalej... od swego gniazda. Spryciule.
OdpowiedzUsuńA człowiek myśli, że przechytrzy zwierzęta!
UsuńNo to faktycznie niezła ptasia przygoda.
OdpowiedzUsuńMnie atakowały zawsze gęsi. Do dzisiaj omijam je szerokim łukiem...
Pozdrowionka posyłam.:)
Mojego męża kiedyś gęsi pogoniły...
UsuńWitaj jeszcze wiosennie Jotko
OdpowiedzUsuńW moim ogrodzie najczęściej krzyczą sroki, gdy tylko ktoś śmie zakłócić im spacer po zroszonym trawniku
Pozdrawiam ciepło i przesyłam uśmiech
Srok u nas także sporo.
UsuńI ja się do Ciebie uśmiecham:-)