Zawsze uczono mnie, że wypowiedź powinna być zrozumiała, niezbyt rozwlekła, bez zbędnych ozdobników i zapożyczeń.
Najlepiej, gdy wyobrazimy sobie jakich wypowiedzi sami lubimy słuchać, a wystąpienia na forum czy w mediach to trudna sztuka, łatwo znudzić słuchacza, łatwo zgubić wątek.
Dlatego lubię od czasu do czasu odświeżyć sobie pewne zasady , zwłaszcza gdy poprawność wypowiedzi niektórych osób w mediach często razi uszy, a po wysłuchaniu wielu tych samych błędów mam już sama wątpliwości, co jest poprawne...
Bardzo klarownie wyjaśnia wszystko Walery Pisarek w książce z 1985 roku z ilustracjami Jerzego Flisaka "Słowa między ludźmi".
Wedle autora popełniamy w naszych wypowiedziach takie grzechy jak:
1. Pretensjonalność
Nadużywanie napuszonych form wypowiedzi, taki przerost formy nad treścią, gdy można przecież prościej, bez zbędnego koloryzowania. Wystarczy powiedzieć przejść na emeryturę, zamiast przejść w stan spoczynku zawodowego czy będzie padał deszcz zamiast istnieje prawdopodobieństwo opadu atmosferycznego.
2. Rozwlekłość
Nadużywanie niektórych słów w dużej liczbie tam, gdzie jeden wyraz doskonale oddaje sedno wypowiedzi. Zamiast więc mówić - dopuścił się kłamstwa, mówmy po prostu skłamał, a zamiast poddano świadka czynnościom wyjaśniającym, mówmy przesłuchano świadka.
3. Uległość wobec mody
Każdy okres w historii, każde niemal środowisko ulegają modom na wyrażenia, zwroty, określenia, które bywają nadużywane i zaciemniają nieraz sens wypowiedzi. Zaliczyć tu można takie zestawienia jak: wachlarz usług, panorama firm, zagłębie turystyczne, rozwiązać bolączki handlu, szeroki czytelnik.
4. Nieuzasadnione zapożyczenia zagraniczne
To chyba najczęściej spotykana naleciałość, na przykład u sprawozdawców sportowych, bo zamiast zespołu mamy team, zamiast trenera jest coach, a zamiast rzutu rożnego korner.
Podobnie w takich zwrotach, jak: immunizować, perspektywiczny, preferować, opcja, spektakularny - można zastąpić obce naleciałości polskimi wyrazami.
5. Błędy składni
Błędy te polegają na niewłaściwy składaniu wyrazów w wyrażenia, zwroty, zdania. Takie najbardziej rażące to chyba: Idąc przez park świecił księżyc lub Przeczytawszy książkę zgasła świeca.
6. Błędy w odmianie wyrazów
To często nazwiska sprawiają nam problemy z odmianą, zwłaszcza nazwiska obce. Niepoprawne bywa też użycie takich nazw jak: rożen/rożno, por/pora, sweter/swetr, gerbera/gerber.
7. Błędy w używaniu liczebników
Zdarza się niepoprawne używanie liczebnika dwoje (to para osób różnej płci) nie powiemy przecież dwoje chłopców, ale już możemy powiedzieć dwoje skrzypiec, dwoje drzwi .
8. Błędna wymowa, głównie akcentowanie
Często w szkole słychać u uczniów nieprawidłowe akcenty w wyrazach takich, jak Afryka, matematyka, republika, biblioteka, kronika.
Pierwszy kwiatek jest super. Mnie też rozłożył na łopatki. Nie n brzmiał obco tzn często można go usłyszeć.
OdpowiedzUsuńNawet chyba zbyt często, jak dla mnie...
UsuńMnie mierzi wyrażenie "na komisji", "na naradzie" itp. Z uporem używam dłuższego: w czasie posiedzenia komisji, podczas narady...
OdpowiedzUsuńPodobnie z określeniem - idę na miasto; na świetlicy; na ogrodzie...
UsuńZagraniczne zapożyczenia... Łapię się na tym, że sama ulegam tej modzie w ... pracy. Czasem nawet zastanawiam się czemu powiedziałam np. team zamiast zespół. W domu to się nie zdarza :)
OdpowiedzUsuńJa też łapię się na zapożyczeniach, nawet od dzieci:-)
Usuńzachwycony jestem szczególnie "szerokim czytelnikiem". pobudza wyobraźnię i niemal widzę zapaśnika SUMO, ślęczącego nad poezją Pawlikowskiej... Boski obrazek... Albo ściana płaczu, łykająca nadzieje wiernych i po nocach wzdychająca: dajcie choć jedną noc odsapnąć - rzygać się chce od waszych marzeń i modlitw.
OdpowiedzUsuńDzieci mawiają: chuda książka, co zawsze kojarzy mi się z zagłodzonym tomem , z którego ktoś wyrwał kartki...
Usuńznaczy wydepilowana... z kartek.
UsuńWydepilowana to raczej z okładki, bo i takie bywają :-(
Usuń9.błędne użycie słów, niezgodnie ze znaczeniem... moje "ulubione" kwiatki nagminne to:
OdpowiedzUsuń"kompetencje" gdy powinno być: "uprawnienia"...
"oceniać" /"ocenić"/ gdy powinno być: "szacować" /"oszacować"/...
nie wspomnę już o powszechnym "ktoś (np. ksiądz) siedzi za pedofilię", gdy powinno być "siedzi czyny pedofilne"...
p.jzns :)
*/errata... w ostatnim zdaniu zgubiło się "za" :)
UsuńO tak, to stało się nagminne, także w oświacie, te wszystkie ewaluacje, staniny, raporty, dysleksje...
UsuńTemat rzeka, powiem tak - powinien byc w szkolach srednich obowiazkowo przedmiot o nazwie 'lekcje retoryki' (albo cos podobnego), zeby mlody czlowiek cwiczyl sie w mowieniu i dyskutowaniu.
OdpowiedzUsuńtrawestując hasło wyborcze "komunikacja głupcze!" i to się zgadza, bo większość konflktów międzyludzkich bierze się błędów komunikacji... ja bym pomysł lekcji retoryki zmodyfikował szerzej na naukę sztuki komunikacji właśnie... co prawda istnieją takie warsztaty, ale raczej dla dorosłych (do tego zwykle płatne), takie korekcyjne, leczące skutki braku właśnie tego przedmiotu w szkole...
Usuńp.jzns :)
p.s. z pośpiechu nie napisałem czyje to było hasło wyborcze: Billa Clintona, a oryginał brzmiał nieco inaczej...
UsuńJestem za nauką retoryki i wystąpień publicznych, okroić programy na rzecz nauki dyskutowania chociażby.
UsuńW niektórych projektach szkolnych jest to możliwe, aczkolwiek w czasie pandemii i zdalnej nauki trudne ...
Nie udaje ze uzywam zupelnie poprawna polszczyzne na moim blogu ale unikam uzywania angielskich slow - bo skoro mam pisac po polsku to tak robie.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie drazni, czasem smieszy, zastepowanie polskich slow obcojezycznymi. Nie widze powodu a takze jesli taka osoba mysli ze podniesie wstawkami swe ego to sie myli.
Zauwazylam iz inna blogowiczka mieszkajaca w USA pisze podobnie, bez angielskich wstawek , co mi sie podoba a przedewszystkim dalo do pomyslenia ze my, ktore na upartego bylybysmy usprawiedliwione nie zanieczyszczamy polszczyzny a Polacy owszem. Bardzo dziwne.
Natomiast bardzo grzesze rozciagloscia wpisow, niestety.
Ależ twoje wpisy są bardzo ciekawe, do ostatniej kropki:-)
UsuńKiedyś śmiano się z Polaków wyjeżdżających za ocean, że po kilki tygodniach stają się bardziej tamtejsi, niż sami Amerykanie:-)
Ja jakoś nie mam sztywnych reguł. Lubię język kolokwialny, on żyje, powstają nowe słowa, bo wszystko się zmienia. Może kiedyś powstanie jeden język dla wszystkich? Może wtedy lepiej byśmy się rozumieli?
OdpowiedzUsuńByć może tak, język powinien być żywy, ale jednocześnie zrozumiały i niezbyt męczący dla słuchacza, czytelnika.
UsuńW odróżnieniu od innych mnie się wszystko podoba, no może z wyjątkiem obcojęzycznych wtrętów. Muszę napisać, że mi się podoba, gdyż pisząc swoje notki, opieram je na tekstach serwowanych przez media. I chcąc nie chcą ulegam tym kwiecistym wypowiedziom do tego stopnia, że sam taki styl stosuję. I co mi zrobisz? ;))
OdpowiedzUsuńDopóki rozumiem o czym piszesz, nie ma sprawy :-)
Usuńw blogosferze przy tworzeniu postów istnieje "licentia blogica", więc nikt od nikogo zbyt poprawnej polszczyzny nie wymaga, za to w dyskusjach /nie licząc żartobliwych kontekstów/ wymagania raczej rosną, przynajmniej u mnie...
UsuńNo i dobrze, tak trzymaj:-)
UsuńBardzo drażnią mnie zapożyczenia z innych języków, wypowiadane tylko dlatego że są modne. Mój mąż na przykład ma uczulenie na słowo "grill" :) Zawsze powtarza, że w Polsce mamy ruszt :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasami mam wrażenie, że wstydzimy się zwykłych polskich nazw.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że zapożyczenia zagraniczne chętnie stosują ciemniacy, którzy chcą w ten sposób zaimponować.
Pozdrawiam serdecznie po rekonwalescencji poszczepiennej.
O, to długo Cię trzymało, ja mam niedługo drugie szczepienie, aż strach...
UsuńJa raczej zrezygnuję z drugiego. Może jeszcze zmienię zdanie, bo wyznaczone mam dopiero na 10 czerwca, wiec do tego czasu zapewne zapomnę o tym długim pobycie w zaświatach po pierwszej dawce.
UsuńW razie czego dam Ci znać, jak było po drugiej dawce.
UsuńPoproszę i z góry dziękuję.
UsuńWszystkie błędy, które wymieniłaś są rażące. Najbardziej jednak mnie denerwują błędy składni. Wypowiadają je ludzie, którzy chcą brzmieć mądrze
OdpowiedzUsuńi inteligentnie.
Serdecznie pozdrawiam :)
Najgorzej, gdy ktoś sili się na kwiecistość, która mu nie pasuje...
UsuńKażda wypowiedź z przytoczonych przez Ciebie pod koniec jest charakterystyczna dla pewnych środowisk, np. ta notatka policyjna - oni chyba naprawdę tak muszą pisać. :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej rażą właśnie błędy składni, czyli te wszystkie pomieszane imiesłowy:
"Czytając książkę zgasło światło" :)))
Czy błędy odmiany przez przypadki:
"Jestę kobietom"
itp.
Nadmierna rozwlekłość też mnie męczy podczas czytania - zawsze zanim opublikuję tekst sprawdzam, czy to się da przeczytać i czy nie za długie. Niestety jest to słabość, z którą sama sobie czasem niezbyt dobrze radzę :)
pozdrowienia!
Rozumiem, ze w pewnych środowiskach istnieją jakieś szablony, ale człowiek ma rozum, więc powinien go używać, a nie ślepo powtarzać rażące kwestie, które mogą być proste i lepsze.
UsuńPierwszy przykład to taka korpomowa. ;) Chociaż czasami pasuje, dla uproszczenia. U mnie w firmie jest nie lepiej, bo używamy sporo niemieckich nazw, z czego połowa jest źle wymawiana - raz jeden Niemiec mówił, że ma ochotę to nagrać. :D
OdpowiedzUsuńTen drugi przykład to typowa wypowiedź policyjna. ;)
A prawidłowy akcent w wyrazach typu "matematyka" dla mnie brzmi jakoś pretensjonalnie. :)
Korpomowa bywa zrozumiała chyba tylko dla pracowników, gdy syn mi kiedyś opowiadał o swojej pracy, poprosiłam o przetłumaczenie na nasze:-)
UsuńCiekawa właśnie jestem, kto wymyśla wytyczne dla takich komunikatów?
Źle znoszę obcojęzyczne zwroty i "bardzo mądre" wyszukane słownictwo mające sugerować wiedzę czy inteligencję mówiącego.Prezes jest mistrzem w wyszukiwaniu słów, których nikt nie zna i z lubością wprowadza je do języka potocznego.:(
OdpowiedzUsuńPrezes jest mistrzem w wyszukiwaniu słów obrażających wielu z nas ... niestety.
UsuńKiedyś prezes powiedział: brat nie fraternizował się .... w popłochu rzuciłam się na poszukiwania, co też znaczy to tajemnicze słowo:-)
Usuńno i słowo "akolita" z lubością kiedyś używane przez polityków.
Witaj pięknie:-)
UsuńSprawdziłam akolitę - w sensie podążających za kimś, to bardzo pasuje dla miernych, ale wiernych...
kiedyś w Bizancjum akolita oznaczało konkretną funkcję szefa ochrony, obecnie oznacza takiego pomagiera księdza w kościele rz-kat., a potocznie, metaforycznie to po polsku "przydupas", ale w mediach poważniej brzmi "akolita" :)
UsuńAkolita to więc zaszyfrowany przydupas:-)
UsuńNajbardziej nie lubię wodolejstwa. Lubię, kiedy autor wypowiedzi w krótkich, żołnierskich słowach :) przedstawia mi o co chodzi. Wiem, że nie zawsze się tak da. Szczególnie w wypowiedziach pisemnych (blogi, książki), gdzie poza treścią liczy się także forma. A szkoda :)
OdpowiedzUsuńZbytnia kwiecistość lub powtórzenia mogą męczyć, sama staram się nie nadużywać cierpliwości czytelników, ale chyba nie zawsze się to udaje, zależnie od tematu...
UsuńAleż udaje Ci się, Inaczej bym tu nie zaglądała :)
UsuńForma nie jest bez znaczenia. Kocham styl Twardocha, hipnotyzuje mnie, wciąga, odrywa od szarości, ale on to robi po coś. Czytam czasem ludzi (bo trudno mi ich nazwać twórcami), którzy używają 200 słów, żeby opisać fakt przejścia psa pod oknami. To jest czyste grafomaństwo.
No kamień z serca, staram się pisać treściwie, bo sama nie lubię rozwlekłych wpisów, od tego jest literatura, ale i tam meczą takie zabiegi, o jakich piszesz, zwłaszcza jeśli nie wnoszą do całości niczego:-)
UsuńHmm...Rozwlekłość a także zbytnia kwiecistość - to są moim zdaniem moje własne grzechy w pisaniu. Z drugiej jednak strony czasem myślę, że może taki mam już styl, i nie ma co z sobą walczyć, nie ma co byc zanadto wobec siebie, ale i innych surowym. Najwazniejsze chyba to cieszyć sie pisaniem lub czytaniem. Mieć pasję. To tyle, jeśli idzie o blogi. Bo literatura to już inna sprawa, większy kaliber, tu bardzo liczy się artyzm języka i treści...
OdpowiedzUsuńMasz rację , pasja tworzenia jest chyba najważniejsza, są też miłośnicy bardziej kwiecistego stylu, czy patetycznego, czasami on pasuje do okoliczności.
UsuńOlgo, masz wrażliwą duszę i nie zauważyłam byś pisała rozwlekle, dla mnie - adekwatnie do tematu, nastroju, zdjęć:-)
Dziękuję za życzliwe słowa, Asiu!;-)*
UsuńZapożyczenia zagraniczne, niestety rozgościły się na dobre.
OdpowiedzUsuńNiektórych nie wyrzucimy pewnie, bo nie ma polskich odpowiedników lub nie oddają treści.
UsuńPolski język trudny jest 😊 ale jaki piękny.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zwłaszcza u klasyków:-)
UsuńJa bardzo nie lubię zapożyczeń zagranicznych i często łapię się na tym, oglądając jakiś program w tv lub słuchając audycji, że po prostu nie rozumiem o czym mowa. Nie lubię też, gdy ktoś nie mówi płynnie, zwłaszcza w wystąpieniach publicznych i często między słowami dodaje: " yyyy", " iiii" lub "eee". Lubię słuchać ładnej, poprawnej mowy. Sama nie jestem dobrym mówcą. Lepiej wychodzi mi pisanie.
OdpowiedzUsuńO właśnie, tego nie ma na piśmie, ale w wywiadach to okropna maniera, jakby ktoś dawał sobie czas na myślenie, ja tez tego nie lubię, to takie niechlujstwo wypowiedzi...
UsuńChyba najbardziej mnie drażni taka ,,korpo mowa", gdzie wszystko musi nazywać się po angielsku. W takich korporacjach to nawet sprzątaczka nie nazywa się tak, tylko jest menagerem powierzchni płaskich (albo jest jakimś cleaning menagerem). Koszmar.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. Święta przeszły bez problemów, a kolejne dni też niczego sobie były.
Pozdrawiam!
Czyli przerost formy nad treścią.
UsuńTrzymam kciuki, by zdrowie u Was nie pogarszało się za bardzo!
U Ciebie zawsze ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, do Ciebie zaglądam po nowości i polecajki, jesteś skarbnicą wiedzy o rynku wydawniczym:-)
UsuńOsobiście drażni mnie to zapożyczanie z języków obcych. Czasami nie ma wyjścia. Na ogół jednak istnieje polskie słowo zastępcze.
OdpowiedzUsuńMoże dla niektórych używanie obcych słów brzmi mądrzej, bardziej światowo?
UsuńTego już się chyba nie wypleni. W czasach, gdy przeciętny Kowalski nie znał języków obcych, nie wtrącał zapożyczeń. Ale to było krótko. Bo pamiętam jak drażniło mnie wtrącanie dialektów regionalnych lub zapożyczeń pozostałych jeszcze po czasach zaborów ( u mnie najwięcej z j. niemieckiego) To mnie też zawsze irytowało. Języka literackiego szukać zatem trzeba w literaturze. Tylko czy aby w każdej książce znajdziemy?
OdpowiedzUsuńP.S. Pierwszy kwiatek obłędny!
Zapożyczenia niemieckie i rosyjskie pamiętam, zwłaszcza niemieckie, bo dziadkowie znali z czasu okupacji lub jeszcze z zaborów.
UsuńPowiem szczerze, ze kilka książek i filmów odrzuciłam za nieliteracki język, dość mam tego na ulicach...
Każdy orze jak może...
OdpowiedzUsuńByle równo i z pasją:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńIrytuje mnie wiele rzeczy.
Niepoprawny akcent - bardzo. Nie tylko w słowach, które wymieniłaś, także w 3.os. l.mn. cz. przeszłego czasowników (robiliśmy). Tam również akcent pada na trzecią sylabę od końca, a nie - na drugą...
Gwary zawodowe mnie nie rażą, póki nie przekradną się do języka potocznego, po to jest on "potoczny", by był zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy, specjalistyczne wyrażenia powinny pozostać w środowiskach, w których są niezbędne do komunikowania się.
Bardzo irytują mnie też logorea i dukanie (przeważnie wynikające z braku wiedzy, kompetencji lub przygotowania), jedno i drugie nie do przyjęcia w wypowiedziach publicznych.
Nie widzę również większego sensu w zastępowaniu istniejących, powszechnie zrozumiałych słów zapożyczeniami (dżołkować=żartować). Ani w tworzeniu na siłę polskich odpowiedników zapożyczeniom, które już się ugruntowały i też są rozumiane przez większość (na stojaka=stand-up).
Razi mnie również używanie "rynsztokowca" - języka naszpikowanego słowami z gwary więziennej, lumper-proletariackiej... Tam słowa często mają podwójne znaczenie, o którym mówiący może nie mieć pojęcia.
Jestem już także zmęczona tendencją do wciskania wszędzie tzw. dowcipu rozporkowego.
O agresji werbalnej, która cechuje wiele wypowiedzi, nawet nie chce mi się pisać. Napastliwość, obrażanie rozmówcy, by odwrócić uwagę od treści jego wypowiedzi, to chyba najczęściej dziś spotykany chwyt, mający na celu zbicie z pantałyku słuchającego. Chwyt żenujący, ale często skuteczny...
Rozpisałam się:)
Pozdrawiam:)
Wulgaryzmy to przekleństwo naszych czasów, chyba jeszcze nigdy tego nie było w tak dużej skali.
UsuńDziękuję za ciekawe uwagi:-)
Jotko droga, jak miło gościć znów u Ciebie. A treści, które przekazujesz - ponadczasowe.:) Wszystko o czym piszesz - święta prawda.
OdpowiedzUsuńBędę do Ciebie wpadać, w miarę możliwości.
Ściskam mocno.
Cieszę się, że zdrowie pozwala Ci w ogóle czytać i pisać, oby pogoda pozwoliła tez na słoneczne spacery:-)
UsuńPrzeczytawszy tekst zrozumiałem, że wiele mi jeszcze do prof. Miodka brakuje...
OdpowiedzUsuńDo Miodka czy Bralczyka to wielu z nas sporo brakuje...
UsuńMnie chyba najbardziej działa na nerwy błędne/wymienne używanie "mi" i "mnie".
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej działa mi na nerwy błędne/wymienne używanie "mi" i "mnie".
Niestety jest powszechne :(
To także prawda, sama często zastanawiam się nad poprawnym użyciem tych zaimków.
UsuńChyba najbardziej mnie wkurzają nieuzasadnione i głupie zapożyczenia z języków obcych.
OdpowiedzUsuńA przecież język polski jest bogaty i barwny:-)
UsuńNie umiem pisać, podobnie z mówieniem. Możliwym jest ,że moje braki zaczęły się od chwili w której na wyraźne zaproszenie mojej polonistki do odwiedzin, wybrałam cos innego po czym poziom ocen spadł, wiedza przestała być wystarczająca. Nie mszczę się za to na szkolnictwie ale mam wrażenie ,że od trzydziestu lat mszczą się na nim miernoty i niszczą je za pewnie mniejsze niźli moje, przewinienia a konsekwencją jest postępująca zapaść.Jest wysoce prawdopodobnym ,że nowymi rządzącymi zawiadywał będzie chętny do skasowania ze szkół historii i pewnie wzorem poprawności politycznej , matematyki a może jeszcze czegoś. Ministrem edukacji może zostać , najmodniejszy teraz autorytet wśród wielu , czyli zboczeniec zwany tęczowym aktywistą i wrócimy do epoki zezwierzęcenia. Czy wtedy ktoś będzie zajmował się tak trudnym tematem jak poprawna mowa ?...
OdpowiedzUsuńZ tym pisaniem to kokieteria, czytałam pani teksty.
UsuńNasze prywatne doświadczenia z polonistami nie powinny rzutować na całokształt.
Poprawna polszczyzna zawsze była i chyba będzie pielęgnowana, a że nie przez wszystkich? Całego świata nie zbawimy.
błędów językowych w mediach naprawdę dużo.Wydaje się, że wśród dziennikarzy coraz więcej osób przypadkowych, dobieranych według klucza politycznego.Brak dbałości o "warsztat dziennikarski" wpisuje się w ogólną bylejakość, upadek standardów zawodowych i etycznych.
OdpowiedzUsuńzłości mnie "mimo tego", chociaż,jak czytam:"Powszechnie w wyrażeniach mimo tego, pomimo tego nie widzi się uchybienia i nie wie się, że w starannej polszczyźnie wciąż należy używać określeń mimo to, pomimo to (a także mimo wszystko, pomimo wszystko), gdyż są to relikty czasów, kiedy przyimki mimo i pomimo łączyły się z innymi wyrazami w bierniku, a nie w dopełniaczu."
Może po prostu językowa niestaranność jest znakiem dokonującej się rewolucji?
Wiele nowinek zaakceptowała Rada Języka Polskiego i nadal przyswajane są kolejne zapożyczenia na znak zmieniających się czasów i potrzeb.
UsuńSkrótowość, niestaranność, wulgaryzmy - oby nie zawładnęły językiem na dobre...
A rodzaje? Aż uszy bolą: "dwoma maseczkami , szklankami, kołdrami..." itd.I w słowie mówionym i pisanym , niestety, "leje się" to z radia , tv , na okrągło.
OdpowiedzUsuńNo tak , z mediami nie można polemizować na żywo, można jedynie kurczyć się w sobie po usłyszeniu niektórych kwiatków.
UsuńKażdy kto pisze ma swój styl. Styl który ma zalety ale też wady... To co dla jednego jest 'be' dla innego jest 'cacy'. To jest proste. Wszystkim nie dogodzimy. Ja szukam oryginalności w tekstach nawet za cenę błędów... Nic mnie tak nie nudzi jak brak wyobraźni i kreatywności. Na pierwszej stronie mojego bloga zamieściłam słowa ks. Twardowskiego na temat pisania... myślę że to odpowiedź na wiele pytań. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKażdy piszący poszukuje swojego stylu, a błądzić jest rzeczą ludzką.
UsuńNa szczęście i na blogach, i w literaturze każdy znajduje cos bliskiego sercu.
Drażnią mnie: nieprawidłowe akcentowanie, zastępowanie końcówki wyrazu z „ą” na „om”…. Gdy słyszę „idom” wstrząsam się cała.
OdpowiedzUsuńNastępnie: używanie specjalistycznego, nie dla wszystkich zrozumiałego słownictwa . Jest to dla mnie lekceważenie słuchaczy, nieprzygotowanie się do spotkania z ludźmi o różnym poziomie wiedzy, czy wykształcenia. Dotyczy głównie osób utytułowanych….
doktorów, profesorów.
Raziło nie kiedyś wyrażenie „na wyjeździe” / np. klub jest na wyjeździe. / Dzwoniłam kiedyś do prof. Miodka podczas jego spotkania ze słuchaczami – usłyszałam, że …. nie uważa się tego za błąd…. a ja nadal tego nie lubię /
Znam osoby, które celowo chwalą się nowym słownictwem lub wiedzą po przeczytaniu książki i w rozmowie celowo chcą "zagiąć" rozmówcę z jakiegoś tematu. Nie bardzo to o nich świadczy według mnie.
UsuńZauważam czasami błędy, które są uznawane za dopuszczalne, choć mi nie pasują i odwrotnie, ktoś zwraca uwagę, że mówi się inaczej, ale ta poprawiona wersja jakoś mi nie pasuje.
I co z tym zrobić?
Super post, najbardziej rozśmieszyło mnie wyrażenie 'istnieje prawdopodobieństwo opadu atmosferycznego.'
OdpowiedzUsuńJa nie lubię jak ktoś przeklina albo jeszcze gorzej jak używa wulgaryzmów jako tzw.kropki.
O, takie przerywniki są niestety częste, nie tylko zamiast spójników...
UsuńMnie zawsze rażą przekleństwa, chamstwo, brak szacunku do drugiej osoby!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie cieplutko kochana🌞💛🌼😊
Och, tego ciepełka nam brakuje!
UsuńWiosno przybywaj!
1. Czasami używam takich form dla jaj. ;D
OdpowiedzUsuń2. Nauczyłam się już, że rozwlekać można tekst pisany, natomiast mówić powinno się zwięźle.
4. To jest nagminne.
6. Często mam problem z odmianą.
8. Ja w ogóle nie słyszę właściwego akcentowania u ludzi. Nikt już nie akcentuje chyba.
W p.2 masz całkowitą rację, teksty pisane rządzą się innymi prawami, zwłaszcza te z nurtu artystycznego.
UsuńChyba ta pretensjonalność mnie uderza najbardziej - jakby ktoś chciał w ten sposób udowodnić własną inteligencję. A taki poradnik, jak opublikowałaś, to bardzo by się przydał wielu osobom z życia publicznego, a już politykom szczególnie.
OdpowiedzUsuńPoradników już wiele napisano, byle z nich korzystać:-)
UsuńJęzyk nasz trudny jest to fakt, ale i bardzo piękny. Mieszkając już prawie dwadzieścia lat w Norwegii gubię nasz język co bardzo mnie boli... języków tu używamy dużo i to różnych, to na zapożyczanie nawet nie zwracam ale co mnie drażni u naszych napodkanych rodaków to tego typu słownictwo cytuje - "uwielbiam moje buty na duzych obczasach" albo "byli my dwie" nie wiem jak nazywa się taki język...
OdpowiedzUsuńOsobom mieszkającym wiele lat za granicami kraju ojczystego jest trudno, i tak podziwiam, że potrafią zachować jakąś poprawność, zwłaszcza jeśli mają mały kontakt z rodakami.
UsuńJęzyk lolski ciągle potrafi czymś zaskoczyć. Może dlatego co niektórzy przyznają, że dobrze polskiego nie potrafią, a co dopiero jakiegoś języka obcego. Pierwszy przykład, jak podałaś jestocno rażący obcymi wyrazami. A co mi przeszkadza w wypowiedziach innych to chyba, gdy co drugie słowo to wulgaryzm. Żeby nie było sama przeklinam, ale jako wtrącenie, a nie przecinek. Chamskie odzywki też mi przeszkadzają.
OdpowiedzUsuńKażdemu zdarzy się przekląć chyba, ale w danym momencie ma to sens, a nie jako przerywnik ...
UsuńTrafiłaś, Jotko, swoim postem, wprost w serce mojego językowego „konika”, albowiem podobają mi się słowne igraszki, którymi niejednokrotnie sam siebie zadręczam. Zgadzając się z postawioą niejako twoją tezą, że „wypowiedź powinna być zrozumiała, niezbyt rozwlekła, bez zbędnych ozdobników i zapożyczeń”, nie omieszkam słów kilka poświęcić dalszej części twego blogowego dzieła, znaczy się słowom naszego roztomiłego pana Walerego.
OdpowiedzUsuńOtóż natomiast często w swoich wypowiedziach, prawda, że pisemnych częściej, wkraczam w świat pretensjonalności, i chociaż przypuszczam, że deszcz we wtorek spadnie, to jednak ku uciesze własnej lubuję się w sformułowaniu, że ze wszystkich znaków na niebie i na ziemi, tudzież od tatrzańskich górali ośmielam się wyrazić przypuszczenie o prawdopodobieństwie opadów deszczu za dwa dni, czym już uczyniłem moja wypowiedź rozwlekłą.
Jestem daleki od wszelkich mód, w tym „zapożyczeń językowych”, lecz o ile mierzi mnie „klinika zwierząt”, mieszcząca się w pomieszczeniu niewiele większym od dawnego kiosku ruchu, czy też „salon mięsny” lub. Co gorsza, „salon zęba”, to kiedy patrzę, a czynię to coraz rzadziej, na mecz piłkarski, słowo „coach”, a już na pewno „corner” nie wywołuje we mnie percepcyjnej agresji. Również bliski polskiemu językowi termin „spalony” użyty w kontekście meczu piłki nożnej czy footbolowego mnie nie przeraża, bo w końcu przez te dziesiątki lat kibice piłkarscy umówili się nazywać pewne rzeczy i działania po swojemu.
Z kolei błędy składni powodujące niezrozumienie, a nadające się do „humoru zeszytów”, to oczywiście spory problem językowy, i to nie tylko w wypowiedziach słownych. Podobnie jest z niedostatkami z dziedziny fleksji. Zwraca też moją uwagę błędne stosowanie zaimków, co często w wypowiedziach nawet nieźle przemawiających telewizyjnych głów, kiedy to idąc tokiem takiej wypowiedzi, aż się prosi o to, aby zastosować w dalszej kolejności formę zaimka „jej”, użyta jest forma „jego”, gdy chodziło o np. „książkę”, „radość” czy „wystąpienie”.
PS.
Podobno historia o mandacie, jaki wypisał policjant/milicjant zmotoryzowanemu obywatelowi za „niemanie” świateł, jest prawdziwa.
W Twoim wydaniu kwiecistość języka opowieści nie wadzi chyba nikomu, taki styl, taki klimat opowieści, zwłaszcza gdy historyjki z innej jakby epoki. Natomiast gdy ktoś w wypowiedziach codziennych sili się na podobny styl wypowiedzi, to można czasami zapomnieć, o czym była wypowiedź.
UsuńW wypadku nazw salonów, galerii itp. to przerost formy nad treścią, śmieszy mnie zawsze nazwa studio paznokcia:-(
Dziękuję za miłe słowa ;-)
OdpowiedzUsuńWow, to naprawdę ciekawy post. Przyznaję, że zawsze interesowałam się zagadnieniami związanymi posługiwaniem się językiem polskim. Pamiętam, że kiedyś z uwagą śledziłam odcinki "Słownika polsko@polskiego", gdzie prof. Miodek tłumaczył różne zawiłości językowe. Zaglądam też na strony takie, jak www.prosteprzecinki.pl czy www.sjp.pwn.pl.
Mnie bardzo denerwują błędy pokroju "w każdym bądź razie" albo "wziąść".
O dziwo, wtrącenia obcojęzyczne aż tak mnie nie rażą... Może to wynikać z moich chęci do poznawania języków obcych (w ramach nauki j. angielskiego tłumaczę swoje wiersze). Przez to czasem przyłapuję się na tym, że myślę po angielsku xD
Serdecznie Pozdrawiam!
Wielu wyrażeń pewnie nie da się przetłumaczyć dosłownie na język polski, poza tym już tak się przyjęły, ze ich krytykowanie nie zmieni wiele.
UsuńW każdym razie warto czasem sprawdzić, co jest poprawne, język się zmienia:-)