... lub odwrotnie, bo przecież nie samym chlebem żyje człowiek, a aktywnym warto być na wielu polach.
Jeść trzeba i ruszać się także trzeba, przy każdej pogodzie i na przekór dolegliwościom. Nic tak nie poprawia humoru i odporności jak długie spacery i dobre jedzenie po wędrówce.
Na urodziny męża upiekłam jako przystawkę takie paluchy z ziarnami. Wykorzystałam jeden płat ciasta francuskiego, wyszły dwie blachy, danie szybkie i smaczne:-)
To już dzieło jubilata, małe klopsiki, dobre na ciepło i na gorąco, są naprawdę pyszne, ja nawet nie próbuję męża wyręczać, te klopsiki i placek drożdżowy to jego specjalność.
Na święta z kolei wymyśliłam kulebiak drożdżowy z cebulą i prawdziwkami, posypany ziarnami.
Muszę dokupić długą foremkę, bo drugi kulebiak trochę rozpłaszczył się na zwykłej blasze.
W czasie jednej z wycieczek do lasu znaleźliśmy małe jezioro i ścieżkę wzdłuż jego brzegu.
Zobaczcie, jak wśród kamieni, na granicy wody zadomowiły się pierwsze roślinki, jeszcze zimno, woda lodowata, a wiosenne zwiastuny już rozweselają ponure tło.
Natknęliśmy się także na podniszczone podium , prawdopodobnie dla wędkarzy, którzy spotykają się tu i rywalizują o najlepszy połów.
Nie wiem jak Wy, ale ja w tym roku jestem zdziwiona urodzajem na fiołki, są ich całe polany i to nie tylko w ogrodach czy parkach, gdzie nie spojrzeć na dowolny trawnik - wszędzie fiołki.
Ale pierwszy raz zobaczyłam białe fiołki!
Wreszcie trochę wiosny na niedzielnym spacerze, 14 stopni, słońce i ogromna ochota , by po prostu iść przed siebie... a krokomierz pokazał taki oto wynik, oczywiście była przerwa na obiad :-)
Pozdrawiam wszystkich wiosennie, dbajcie o siebie i bliskich, rozpieszczajcie się, nie dajcie wirusom i ponurym myślom!
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakże zauważyłam morze fiołków, nawet na boisku piłkarskim.
Pozdrawiam serdecznie.
Chyba żadnego roku tylu nie widziałam, czy to aura im sprzyja?
UsuńMoże lubią tegoroczną aurę...
UsuńJa już któregoś roku widziałam takie zatrzęsienie fiołków nawet w miejscach, w których nigdy ich nie było, ale nie pamiętam, jaka wiosna wtedy była.
W ubiegłym roku było sporo maków, a czasami nie ma ich wcale...
UsuńPiękna wycieczka, też byłam wczorajw lesie. Już widać pierwsze makenkie liście i kwiatki.
OdpowiedzUsuńW lesie bardzo powoli, może słońce nie wszędzie dociera...
UsuńUrokliwe te brzozy, bardzo je lubię, na naszym podwórku jest jedna i zaczyna już kwitnąć.
OdpowiedzUsuńBiałe fiołki rosną nad fosą zmieszane z tymi fiołkowymi, w tym roku na skarpie fosy nie ma dużo fiołków, a 2 lata temu była ich mnogo a mnogo.
Brzozy przyciągają mnie jak magnes, mają w sobie cos takiego, że mogłabym wśród nich siedzieć godzinami...
UsuńAleż smakołyki! Od raz uw brzuchu burczy na ich widok!:-)
OdpowiedzUsuńU mnie też już pojawiły sie fiołki, ale niewiele poza nimi, bo dopiero dzisiaj stopniał snieg, co tu zalegał od prawie tygodnia. Teraz straszna mokrawica i błoto dokoła.
Ale wiosna jest. Powietrze nią pachnie!:-)
No tak, u Was zima trzyma długo, ale chyba wkrótce i tam się wiosna rozgości?
UsuńAle fajny spacer, miło było zobaczyć trochę tegorocznej wiosny 😊
OdpowiedzUsuńW taki dzień nie chce się wracać do domu:-)
Usuńbiałych fiołków w życiu nie widziałem. chodzę dużo, ale nie aż tyle, żeby zobaczyć - zachwycony jestem - wyzwanie, bo ja te chcę powąchać takie białe.\
OdpowiedzUsuńmądrze postępujesz, ale kobiety tak maja wrodzone - jeśli facet robi coś dobrego, to tylko chwalić. i nie usiłować zastąpić go pod żadnym pozorem, bo to obraza majestatu. i obowiązek przy okazji pod okiem najsurowszego krytyka na świecie - urażonej dumy.
Dla mnie to nawet wygodne, gdy mam kulinarnego lenia, to podpowiadam mężowi, by zrobił właśnie klopsiki lub upiekł placek:-)
UsuńJa też nie widziałam białych fiołków nigdy :)
OdpowiedzUsuńAle słońce i u nas wyszło, tulipany, krokusy, szafirki, tylko patrzeć jak wystawią łebki. Mimo dewastacji jaką gmina nam urządza, przyroda się nie daje. Głupi my, głupi Jotko...
Szafirki tez widziałam, są śliczne:-)
UsuńMam nadzieję, że wszystkiego nam nie zabetonują!
Fajne paluchy ❤
OdpowiedzUsuńGościom smakowały:-)
UsuńI Tobie Jotko dużo zdrówka i niech Cię wszystkie wirusy omijają :)
OdpowiedzUsuńOby, przynajmniej do drugiego szczepienia, dziękuję:-)
UsuńPiękna wycieczka, Jotko! A żarełko- palce lizać! :)
OdpowiedzUsuńŻarełko trzeba czasami urozmaicać, prawda?
UsuńAle umieć urozmaicić- to już sztuka! ;)
UsuńNajgorzej idzie mi wymyślanie, bo leniwa jestem...
UsuńSame pyszności!
OdpowiedzUsuńA już fiołki... białe fiołki? No proszę.
O liczbie kroków nawet nie wspomnę, bo gdy to na kilometry próbuję przeliczyć, to nie wierzę :) Jakaś się zmęczona czuję ostatnio i nie do spacerów, po krótkim zrywie okołoświątecznym.
To pewnie przesilenie wiosenne, mnie często głowa boli, za dużo zmian w pogodzie...
UsuńBrawo za ilość kroków!
OdpowiedzUsuńZa sałatkę kolejne brawa!
Za szukanie wiosny i znajdowanie jej cudowności!
Za piękny kolor włosów i świetne zestawienie z nim garderoby :)
Zdrówka!
Kolor lubię, na moich włosach i tak wszystkie ciemne wychodzą, zresztą sama kładłam farbę, bo mi fryzjera zamknęli!
UsuńNie pisałam na blogu,
OdpowiedzUsuńbo naprawdę jestem meteoropatką.
Lepsze to chyba niż bycie psycholem,
ale daje w kość.
U mnie kwiecień fatalny, jak do tej pory:
bardzo deszczowy, dużo śniegu i śniegu z deszczem
ze względu na niskie temperatury.
Ale też chodzę, fotografuję, wiem, że wiosna w Gdyni
opóźniona jest o co najmniej dwa tygodnie od tej u mnie,
a ta u mnie o miesiąc od tych z poprzednich lat.
Jedzenia muszę zacząć unikać. :D
Oj, znam to, ostatnio często mam bóle głowy lub migreny, a myślałam, że mam to za sobą...
UsuńTyle jest pysznych rzeczy do poznania, że jak tu unikać?
Jakie pyszności na zdjęciach. Uwielbiam sałatki, a takie zrobione z niczego wychodzą najlepsze. ;)
OdpowiedzUsuńStaram się robić codziennie, zwłaszcza na przednówku:-)
UsuńI znów przepiękna wyprawa, ale tym razem zwróciłem uwagę na smakołyki. Zastanawiałem się, cóż to takiego kulebiak, a i z paluchami miałbym problemy. Wierzę, że wszystko co na zdjęciach smakuje wyśmienicie. Ja mam talent do naleśników i nadzienia do nich, żona jest zdecydowanie bardziej wszechstronniejsza... ostatnio zaskoczyła mnie prześwietnymi pasztecikami na kruchym cieście...
OdpowiedzUsuńPaluchy najłatwiejsze z możliwych, kupujesz płat ciasta, tniesz na paski, smarujesz jajkiem i do piekarnika, a kulebiak to taki inny makowiec, z wytrawnym nadzieniem, może być z rybą i kapustą.
UsuńZawsze mnie wzruszają malutkie kwiatki w trawie - fiołki,stokrotki... . Takie niezpozorne a tyle w nich siły...
OdpowiedzUsuńTo fakt, mrozy, śnieg, a one kwitną, takie niby delikatne...
UsuńPodzielam apel...dbajmy o siebie...spacer to samo dobro...nie dajmy się zastraszyć.
OdpowiedzUsuńAle dziwią mnie spacerowicze w maseczkach i gumowych rękawiczkach ...
UsuńI ja tego nie pojmuje. Chyba właśnie dlatego tak łatwo nami manipulować.
UsuńNo ja też nie, wczoraj szłam przez park, a tam pani - na ławce folia, na twarzy maska, na dłoniach plastik...
UsuńDla Męża spóźnione, ale szczere życzenia Urodzinowe-100 lat. Paluchy i kulebiak chętnie bym spałaszowała, ale za sałatkami(z wyjątkiem ziemniaczanej) nie przepadam. Dalszych udanych wypadów w plener życząc, serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdyby to były trwalsze wypieki, wysłałabym Ci kurierem:-)
UsuńDziękuję w imieniu męża!
Też uwielbiamy takie spacery :) A i przekąsić w terenie zawsze miło. Te paluchy mogą się świetnie sprawdzić na piknikach. Dziękuję za inspirację :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w tym roku też nie będą kosić namiętnie trawy, to i oko kwiatami w mieście nacieszymy. Ciągle pamiętam zatrzęsienie zeszłorocznych maków!
Zobaczymy, przeważnie w maju ruszają masowe koszenia, słucham tego zawsze w bólem głowy i serca...
UsuńI ruszył lud w las, byle dalej od C-19, byle dalej od tych co maseczek nie noszą. Lud wróci niebawem by w mieście zachorować.
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie, tylu już zaszczepionych!
UsuńChciałabym zobaczyć łabędzia z tak bliska <3
OdpowiedzUsuńA co stoi na przeszkodzie?
Usuńżycie
UsuńJest życie, jest nadzieja!
UsuńJa jej nie mam
UsuńSałatka, paluchy i kulebiak bardzo apetyczne! Do tego paluchy takie proste, trzeba zapamiętać. :) I ładny wynik, widać, że był porządny spacer. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba korzystać, póki pogoda dopisuje i póki siły są!
UsuńPozwole sobie zmalpowac Twe paluchy bo wygladaja niesamowicie, w dodatku latwe do wykonania.
OdpowiedzUsuńMieliscie przepiekny spacer i wspaniale ze nie odstrasza Was grymasna pogoda czy wirus.
Wyobraz sobie ze szukuje podobny tematycznie wpis - wiosna u mnie - a nawet nie ze spaceru tylko szybkiego wypadu do sklepu.
Pozdrawiam i zycze nastepnych spacerow i slonca.
Polecam Ci tez przepis z takiego ciasta, tniesz na wąskie paski i owijasz wokół kiełbasek, wychodzi świetna przekąska lub ciepła kolacja:-)
UsuńWszystko wygląda wyjątkowo apetycznie! Szczególnie kusi mnie ta sałatka- muszę spróbować taką zrobić. Dodatek mandarynek brzmi wyjątkowo kusząco :)
OdpowiedzUsuńSałatki to dobre pole do popisu, wystarczy zmieniać składniki:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńWiosna całą (za przeproszeniem) gębą - w duszy i na talerzu:)
Pozdrawiam:)
No tak czarujemy, czarujemy, żeby wreszcie zadomowiła się na dobre:-)
UsuńJak to wszystko smacznie wygląda. Te paluchy i klopsiki mnie najbardziej kuszą, jak na nie patrzę. Tak, wiosna wychynęła z cienia i robi się przyjemnie. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńPaluchy są łatwe i można posypać ziołami lub tartym serem:-)
UsuńApetycznie, smacznie, pysznie i jeszcze pięknie :) Paluchy zrobię na pewno, jeszcze nie próbowałam. Śliczne zdjęcia wiosny, a Wiosenka przy brzozie - pierwsza klasa :)))
OdpowiedzUsuńWiosna dopiero się rozkręca :-)
UsuńBuziaki, Aniu:-)
Aż ślinka leci! :) Smaczności:) Ja robię podobna sałatkę, zamiast mandarynek gruszki i jeszcze orzechy włoskie dodaję (był urodzaj w zeszłym roku, dodaję do czego sie da i robię ciasta orzechowe).
OdpowiedzUsuńA ilość kroków porażająca! Podziwiam! prawdziwa wiosna ma przyjść na dobre podobno w przyszłym tygodniu. Który to już raz "obiecują"? Ale w końcu i tak przyjdzie :)
Obiecują, obiecują, a jak jest, widzimy za oknem.
UsuńJak przyroda piękna i słoneczko świeci, to i kroków się nie czuje w nogach:-)
Spacery wiosenne to energia i moc !!!
OdpowiedzUsuńJa też robię taką przystawkę z ciasta francuskiego - z przyprawami, keczupem i serem. Nazwałam je : chrupaki. Pozdrawiam :)))
Chrupaki to tez ładnie:-)
UsuńBiegać nie lubię, ale chodzić mogę dłuuugo:-)
Dobre jedzonko po spacerze jak najbardziej:)) Pysznie to wygląda:) Spacery to samo zdrowie.. Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńApetyt jest, więc jakoś spalać trzeba te przysmaki:-)
UsuńOdwzajemniam wiosenne pozdrowienia ... cóż nam pozostało spacerować i rozpieszczać się :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, ciepełka i zdrówka!
UsuńAle cuda przydrożne!
OdpowiedzUsuńPrzyroda daje radę, ile byśmy nie narzekali, jest cudnie!
UsuńU nas dziś prawdziwy wiosenny dzień 😎 ale smakołyki mniam mniam 😀
OdpowiedzUsuńMusze częściej coś takiego wymodzić:-)
UsuńBardzo smaczne potrawy. Nie spotkałam się jeszcze z białymi fiołkami, a w tym roku jeszcze wcale nie widziałam fiołków.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
O, to dziwne, a u nas zatrzęsienie!
UsuńMoże te fiołki powinny się nazywać "biołki"?
OdpowiedzUsuńA wiesz, że to dobry pomysł?
UsuńPytanie tylko, czy to taka odmiana, czy fiołki albinosy?
Mmm... same pyszności. Piękne zdjęcia, wiosna zawitała pełną parą.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, dość już zimna:-)
UsuńPaluchy świetnie wyglądają. Ale ja na diecie ajjj. Może zrobisz jakieś danie Wege?
OdpowiedzUsuńSałatka jest wege, czy może ser nie pasuje?
UsuńZaszalałaś kuchennie...;o) Ale po tylu krokach pewnie ani okruszek nie został...;o)
OdpowiedzUsuńPo długim spacerze to najlepiej kawa i ciacho:-)
UsuńWitaj pogodnie Jotko
OdpowiedzUsuńBiałe fiołki znam od dawna
A Twoja opowieść nie wiem dlaczego przypomniała mi Przyjezierze. Mam że dlatego, że często jedliśmy nad jeziorem.
Życzę, aby w sercu zaświeciło słońce, a na duszy zrobiło się cieplej
Do Przyjezierza tez zaglądamy, ale tym razem to Suchatówka:-)
UsuńMoże miało być
OdpowiedzUsuńIle pyszności, hoho! Mam nadzieję, że wiosna już nie ucieknie, tylko z nami zostanie :) Chociaż widzę w górach, jeszcze jest trochę śniegu.
OdpowiedzUsuńO tak, zamawialiśmy noclegi na lato u znajomej pani Basi i potwierdziła, ze w górach jeszcze zimowo...
UsuńUwielbiam takie wycieczki ;) każdy weekend w marcu sobie tak organizowaliśmy po okolicy bo pogoda nam dopisywała, a w zeszłym tygodniu było 20 stopni na zachodniej stronie Norwegii to zaliczyliśmy już wyprawę w góry :)
OdpowiedzUsuńMy podobnie, staramy się wykorzystać pogodę na maksa:-)
Usuń