Nie każdy będzie rodzicem, teściem, babcią, dziadkiem, rodzeństwem.
Nie ma także szkół ani szkoleń, gdzie uczono by nas jak swoje role odgrywać wedle najlepszych wzorców.
Nie ukrywam, że do tych refleksji sprowokował mnie włoski film CZUŁOŚĆ, obejrzany na Netflixie.
Nie jest to film dla każdego, dość trudny w odbiorze, gorzki w wyrazie, momentami irytujący.
Sporo w nim takiej psychologii, jak lubię, a przesłanie zostaje w głowie na długo.
Bohater- owdowiały prawnik nie bardzo dogadywał się z dorosłymi dziećmi, jak sam stwierdził, nawet nie wie czy kochał żonę, a własne dzieci nie budziły w nim ojcowskiego przywiązania. W zasadzie nie była to niczyja wina, taki typ człowieka, takie zdanie miała o nim nawet dawna kochanka. Jedynie dla wnuka znajdował czas i chęci by razem wybrać się na lody...
Nowi sąsiedzi w starej kamienicy, małżeństwo z dwójką dzieci wzbudziło zainteresowanie starszego pana.
Na chłopca i dziewczynkę zwrócił swoje uczucia, często rozmawiał z ich matką, razem z nimi wędrował po mieście.
Nie chcę opowiadać całego filmu, dodam jedynie, że rodzinę sąsiadów spotyka niebywała tragedia, a godziny spędzone w szpitalu, być może spowodowały szereg refleksji i pewien przełom w psychice prawnika na tyle, by docenić starania własnej córki o bliskość z ojcem.
Pamiętam, że jako nastolatka słyszałam rozmowy osób dorosłych w rodzinie czy wśród znajomych o tym, jak dziwnie plotą się ludzkie losy, że w wieku dojrzałym dopiero dostrzegamy to, co straciliśmy z rodzinnych relacji w przeszłości.
Czasami młodzi rodzice zajęci sobą i pracą zawodową nie poświęcają dostatecznej uwagi dzieciom, dopiero jako dziadkowie odnajdują w sobie pokłady uczuć i cierpliwości, których kiedyś zabrakło dla własnych dzieci.
Nie zawsze jest w tym czyjaś wina, to życie stawia przed nami pewne wymagania, którym nie umiemy sprostać. Nikt z nas nie wie, czy będzie lepszym rodzicem czy dziadkiem.
Nie wszyscy widzą siebie w takich rolach, natomiast uwielbiają i rozpieszczają dzieci swego rodzeństwa.
Zdarza się, że samotne, bezdzietne panie z niezwykłym oddaniem opiekują się dziećmi znajomych lub sąsiadów.
Wzruszają mnie także historie o młodych ludziach, którzy nie znając swoich dziadków, opiekują się obcymi staruszkami. Nazywa się to wolontariatem, ja raczej nazwałabym to zapełnianiem jakiejś pustki uczuć, których nie zaznali wcześniej w rodzinie.
Wielokrotnie słyszymy lub czytamy, by nie bronić się przed okazywaniem czułości, przytulaniem, głaskaniem...teraz to naprawdę trudne, bo dystans, bo epidemia.
Obyśmy nie przegapili najważniejszych gestów, bo to trudno będzie kiedyś nadrobić.
Ciekawy i poruszający temat, jak bardzo życiowy i prawdziwy. W
OdpowiedzUsuńFilm dla mnie też był ciekawy, zmuszał do refleksji w wielu momentach.
UsuńW moim rozumieniu czułość nierozerwalnie związana jest z miłością. O ile możliwa jest miłość bez czułości, o tyle nie wyobrażam sobie czułości bez miłości- zawsze będzie fałszywa i budząca niesmak...
OdpowiedzUsuńBardzo trafnie to określiłaś, czasami widujemy takie niby czułe gesty, ale osoba zainteresowana wyczuje fałsz.
UsuńMój Mąż kilka dni temu wyczytał gdzieś, że w czasie epidemii hiszpanki, najlepiej sobie radziły te wioski, czy miasta, gdzie ludzie sobie nawzajem pomagali, gdzie związywały się grupy wsparcia i pomocy. I tam była najmniejsza śmiertelność.
OdpowiedzUsuńWsparcie, dotyk, czułość, empatia...leki na całe zło.
To prawda, dlatego teraz tez wielu ludzi sobie pomaga lub wymyśla sposoby na oszukanie pandemii, np. przytulanie seniorów przez folię, rozmowy przez kamerkę, spotkania w plenerze, byle bliżej ludzi.
UsuńW tej sytuacji chodziło raczej o to, że przebywając ze sobą nabywali odporność i mniej było przypadków zachorowań. A tam, gdzie się ludzie od siebie izolowali, nie nabyli odporności i zarażali się przy pierwszej okazji. To dowód, że lockdown nie pomoże przezwyciężyć wirusa.
UsuńMoże właśnie dlatego nie choruję często na infekcje, pracuję w takiej przestrzeni bakterio i wirusogennej, że chyba uodporniłam się na byle katar...
UsuńKiedy dzieci były małe, bardzo dużo pracowaliśmy, wydawało mi się, że byliśmy wyrodnymi rodzicami, teraz to służby socjalne odebrałyby nam potomstwo. Ale niedziela zawsze była nasza, jeździliśmy od ich najmłodszych lat nad wodę, chodziliśmy po górach, na grzyby, i teraz, po wielu latach słyszę od moich przerosłych synów, że mieli fajne dzieciństwo:-) Może to nie była czułość na pokaz, czasami szorstka, ale mieli w nas oparcie, nie było wybujałych oczekiwań. Czy czułości czy miłości można się nauczyć? nie, to trzeba mieć w sobie, a przede wszystkim wynieść je z domu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoże czasem czułość przychodzi z wiekiem?
UsuńNie pamiętam gestów czułości, serdeczności ze strony mojej mamy, za to okazywała jej wiele naszemu synowi:-)
Ja nawet do skunksa i niech pierdzi, niech smrodzi ale niech odwzajemni... <3 I do od dłuższego czasu
OdpowiedzUsuńTo tak w temacie obrazka
UsuńTo chyba nasza wspólna bolączka, tęsknimy nawet za bezpośrednimi relacjami w pracy..
Usuńja tez w rodzinie i to tej z najbliżej
Usuńnie da się uciec przed nieuniknionym. a czasami trzeba dopiero dorosnąć.
OdpowiedzUsuńNiektórzy dojrzewają bardzo wolno...zwłaszcza do niektórych ról.
UsuńTakie przypadki, kiedy rodzice nie mieli czasu dla własnych dzieci, za to dla wnuków są do dyspozycji na każde skinienie, są całkiem częste. Szczególnie wśród mężczyzn, dawniej zaangażowanie ojców w opiekę było mniej powszechne.
OdpowiedzUsuńPo sobie widzę, że przy braku własnych uwielbia się dzieci rodzeństwa, chociaż do cierpliwości dziadków mi trochę brakuje. :D
Jak się widzi takiego jeża jak na zdjęciu, to bardzo by się chciało przytulić. :)
Mój teść niestety nawet do roli dziadka nie dojrzał, trudno.
UsuńWszystkie maluchy chyba rozczulają i wzruszają:-)
Bez czułości nie ma zdrowej, ciepłej więzi...
OdpowiedzUsuńNo niestety i tym ciężej pracujemy nad poprawą własnych relacji z innymi.
UsuńMilosc, czulosc - to uczucia ktore ksztaltuja sie od wczesnej mlodosci, czesto nieswiadomie wyniesione z wzorcow nabytych w zyciu rodzinnym - a ono dawniej bylo blizsze, wiecej czasu spedzano razem i na wspolnych zajeciach. Obecnie dzieci niestety wychowuja sie albo samodzielnie albo elektronicznie. Moze to sa uwagi wyniesione z faktow ktore widze w USA, niekoniecznie w Polsce, ale bardzo duza wine za to zdalnie sprawowana opieke nad dziecmi zwalam na obecna technologie - to ona daje im wzorce zachowan dawniej nie znanych, oddala od bliskich, powoduje iz ich zachowanie jest czysto mechaniczne, bez prawdziwej glebi.
OdpowiedzUsuńJezyk niezmiernie rozkoszny - chce sie go przytulic.
Masz rację, do laptopa czy konsoli się nie przytulisz, komputer herbatki nie zrobi, a widywanie się tylko na kamerce to nie to samo...
UsuńJa odnośnie ostatniego akapitu.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłem w stanie przytulać się do każdej ładnej dziewczyny, w każdych okolicznościach i w każdym miejscu. I nie rozumiem, dlaczego mi to przeszło?
Może już się na przytulałeś za wszystkie czasy?
UsuńDeLu, Tobie przeszło czy dziewczynom?
Usuń:)
Pytanie za 100 zł:-)
UsuńSynowie uzgodnili, że koniecznie trzeba mi założyć Netflix, bo są tam filmy, które MUSZĘ zobaczyć. Nikt mnie specjalnie nie pytał, czy chcę :) ale nie protestowałam, bo wspieram wszystko, co robią razem, a po drugie, to chyba właśnie taki rodzaj czułości - dbanie, żeby stara matka nie wypadła za burtę bieżącego życia.
OdpowiedzUsuńJeśli ich plan się powiedzie, to na pewno obejrzę ten film.
To samo z nami, to młodzi nam założyli , płacimy do spółki z nimi, teściami syna i jeszcze z kimś, ale faktycznie filmów naoglądałam się przez rok, jak nigdy!
UsuńMamy naturalną potrzebę no może nie wszyscy, dzielenia się uczuciami z innymi. Nie zawsze są to najbliżsi, czasami są to właśnie zupełnie obcy ludzie, coś kliknie i to jest właśnie to.na co czekaliśmy.
OdpowiedzUsuńI często od obcych otrzymujemy więcej, niż od rodzonych...
UsuńRzeczywistość wystawiła nas na wielką próbę przetrwania - to prawda. Bez podstawowych gestów świadczących o czułości - jest trudno i zaczyna coraz bardziej ich brakować. Mnie też los sprawił małą zamianę - i moja babcina miłość skierowana jest w zastępstwie za moją nieżyjącą siostrę - a nie na moje wnuki za które ktoś zadecydował , że się obejdą... może się i obejdą - ale do czasu. Tak jak piszesz - każda pustka musi być zapełniona. Coś ostatnio do filmów nie mam pociągu, ale to pewnie chwilowe.
OdpowiedzUsuńRóżnie się te nasze losy plotą, ale nic na siłę, przyjmujmy życie, jak leci, tak pewnie zdrowiej i spokojniej...
UsuńDużo zależy od rodziców... Ale rodzice też mieli różne dzieciństwo, a dziadkowie też czasami trudne itd. Brak czułości zabija... Przytulanie jest jak lekarstwo, udowodnione.
OdpowiedzUsuńZgadza się, czasami nie miał kto nam pokazać, jak być powinno, jak można inaczej.
UsuńTo się chyba nazywa witamina M :-)
Zazwyczaj tak jest, że dopiero z perspektywy czasu dochodzimy do wniosków tych prawidłowych... Różnie to bywa... U mnie czułości ze strony rodziców akurat nie brakowało :)
OdpowiedzUsuńTo miło słyszeć, miałaś szczęście:-)
UsuńZawsze mawiam, że "wychowanie własnych dzieci, to najtrudniejszą praca domowa, jaką przychodzi nam odrobić w życiu". Każdy ( czytaj: większość, bo są wyjątki) chciałby to zrobić jak najlepiej, ale z umiejętnością bywa różnie. Ja akurat mam to szczęście, że w rodzinie czułości od pokoleń nie brakowało, a moje uczucie do 3-miesięcznego wnuka jest oszałamiająco wielkie :) Widzę też, jak istotną wartością jest bliskość i pomoc dziadków w wychowaniu dziecka, zwłaszcza, gdy młodzi kształcą się, robią kariery lub angażują we własny biznes. Ja też taką pomoc dostałam, dlatego mogłam dość szybko wrócić do pracy.
OdpowiedzUsuńO tak, móc liczyć na pomoc w najtrudniejszych momentach to połowa problemów z głowy.
UsuńSama ciekawa jestem swoich reakcji, gdy zostanę babcią:-)
Życzę Ci tego z całego serca. To radość nie do opisania :)
UsuńKiedy urodziłam Dzieciaki, myślałam, że większej Miłości nie przeżyję...Dokąd nie pojawiły się Wnuki...;o)
OdpowiedzUsuńNasze Dzieciaki Dziadków nie miały, więc się chyba w nas dwa pokolenia "dziadowskiej miłości" skumulowały...;o)
Te doświadczenia jeszcze przede mną, ale chyba wkrótce i ja posmakuję tego miodu:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNapisałaś: "Obyśmy nie przegapili najważniejszych gestów, bo to trudno będzie kiedyś nadrobić."
Ja myślę, że tego nie da się nadrobić. Przecież przytulenie 40 letniego syna czy córki nie zrekompensuje braku czułości, której potrzebowali w dzieciństwie.
Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście, że nie! Dlatego zawsze powtarzam - przytulajmy nasze dzieci, póki możemy, bo tak szybko dorastają...
UsuńCzułość ogarnia mnie na widok każdego malucha bez względu na rasę,nawet może być cudze ludzkie dziecko ;)A taki jeżyk to słodkie stworzonko i chętnie bym przytuliła. Przytulanie to bliskość, przekazanie uczucia miłości, przywiązania i cieszę się, że moje dziewczynki chętnie się przytulają. Poza Calineczką, bo ona nie ma czasu na takie bzdury, chyba, że pada i zasypia w locie :)
OdpowiedzUsuńPrzytulam :)))
Bliskość to także wspólne chwile, rozmowy, a nawet wspólne milczenie:-)
UsuńZgadzam się z alEllą Asiu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo myślimy podobnie, cieszę się:-)
UsuńLubię takie filmy, które skłaniają do refleksji, dlatego z chęcią go obejrzę.
OdpowiedzUsuńMoże Ci się spodoba, trzymam kciuki:-)
UsuńOkazywanie uczuć to bardzo ważna sprawa. Słowa nie zawsze wystarczą, choć też są ważne. Nie jestem zwolennikiem wyręczania rodziców przez dziadków, ale świetnie jeśli stanowią pomoc i uzupełnianie. Zresztą tkliwe i serdeczne uczucia są potrzebne każdemu z nas. Życzę zatem wszystkim częstszego przytulania się, trzymanie za rękę, głaskania, miziania i czego sobie tam jeszcze zażyczycie 😄
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nawet czasami współpracowników chętnie przytulamy, gdy jest okazja, poklepanie po ramieniu też bywa potrzebne.
UsuńW ogóle okazywanie życzliwości jest O.K.
Dokładnie!👍😊
Usuńz natury jestem "dystansowa". Tak kiedyś było w domach, mało było czasu na czułości takie, jak teraz rozumiemy. Czułość zawierała się w geście- ulubionej potrawie, podarowanym tak "po cichu" cukierku, przydzieleniu lżejszego obowiązku. Często bez słów, tylko w spojrzeniu.
OdpowiedzUsuńNamacalnej czułości musiałam się nauczyć, bo kiedyś nie pochwalano zbytniego okazywania uczuć, ciekawe dlaczego?
UsuńJa bym jeszcze dodała, że do czułości trzeba dodać uczenie samodzielności i wiary we własne siły.
OdpowiedzUsuńJedno drugiego nie wyklucza:-)
UsuńSytuacja na obydwu ,,frontach" zbliżona, wraca do normalności mówiąc ogólnie. Pewnie i tu i tu wszystko zajmie jeszcze sporo czasu, żeby mówić o pełnej normalności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trzymaj się pozytywnych myśli:-)
UsuńZ dziećmi i wnukami widujemy się raz w tygodniu - z reguły w sobotę albo niedzielę przychodzą na obiad. Jak otwieram drzwi i wchodzą po kolei to najpierw się do siebie przytulamy a wnuki to nas na dodatek ściskają żeby pokazać ile mają siły i jak bardzo nas kochają :-))
OdpowiedzUsuńI tak trzymajcie, my rzadziej, bo do Poznania daleko, ale przy powitaniu ściskamy się mocno!
UsuńBycie czułym, empatycznym wynosi się z domu rodzinnego. Tymi cechami nasiąka się przez okres dziecięcego dorastania.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a gdy obserwuje się, że może być inaczej, to z czasem wyzwalamy w sobie całe pokłady czułości:-)
UsuńTemat bardzo ważny. CZUŁOŚCI mamy czasem tak niewiele... malutko. Smutne czasem jest to nowoczesne życie.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza w pandemii, która się już zadomowiła...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam, ale wierzę na słowo, że jest wart obejrzenia.
O czułości też pewnie nie napiszę niczego odkrywczego:)
Jest potrzebna. Wszystkim. I tym małym, i tym dużym.
I nie sprowadza się tylko do przytulania czy mówienia ciepłych słów.
Jest też w drobnych gestach, takich jak zrobienie rano drugiej połówce kawy, podanie pomocnej dłoni przy wysiadaniu z tramwaju w południe, albo przygotowanie kąpieli wieczorem:)
Pozdrawiam:)
Te wszystkie drobne gesty to kwintesencja miłości, zawsze to powtarzam. Nie bukiety róż, a właśnie ta herbatka czy zrobiony obiad...
UsuńWidziałam kiedyś gdzieś ten obrazek z jeżem i pomyślałam, że to prawdziwie smutne. Tak jak napisałaś, w życiu różnie bywa, są różne sytuacje. Człowiek z czasem dostrzega, co jest ważne i ważniejsze. Popełniamy błędy, czasu nie cofniemy. Można żałować i można coś naprawić, jeśli nie jest za późno, a za późno też bywa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że niektórzy z lękiem covidowym pozostaną już na zawsze i relacje nie będą już takie same, nawet wśród najbliższych.
UsuńWolę czułość wyrażoną w gestach i czynach, a nie słowach. Jako człowiek dość nieufny, w słowach szukam drugiego dna, fałszu:) Ale masz rację, czułości potrzebuje chyba każdy i najlepiej jakby ją dostał w takiej formie, jak oczekuje. Tylko problem jest w tym, czy będzie odpowiedni dawca:)
OdpowiedzUsuńZ tym dobieraniem się w pary tez jest problem, stajemy się podejrzliwi, zbyt dużo jest oszustów, ludzi niestałych, samotników...
UsuńNie wyobrażam sobie życia bez czułości, wyrażana w czynach czy też słowach ma dla mnie bardzo istotne znaczenie, oczywiście nie ma to jak mocne przytulenie i uczucie, że ktoś nas wspiera. Życzę, aby nigdy nikomu nie zabrakło czułości. ♥
OdpowiedzUsuńJa tez nie, w końcu komu mamy ją okazywać, jeśli nie najbliższym, a często czuły gest mamy dla znajomych tylko...
UsuńNie wyobrażam sobie nie okazywać czułości i miłości swoim bliskim. Nie wyobrażam sobie życia bez czułości... Robie to kazdego dnia i w każdym mijesjcu jakim jestesmy...Słowa "kocham Cie" i "tęsknię" nie sadzą mi z ust. Mowie je kazdego dnia do syna który mieszka teraz 8o km od domu i nie zawsze może przyjechać... Inaczej nie umiem...
OdpowiedzUsuńNo tak, teraz na odległość tylko to nam zostało, mój mieszka 130km od nas...
Usuń