O innej wielkanocnej tradycji na Kujawach czyli Przywołówkach pisałam TUTAJ.
W dziele Oskara Kolberga, znanego etnografa, w części poświęconej folklorowi Kujaw, znalazłam inny wielkanocny obyczaj, a mianowicie WYBIJANIE ŻURU.
W Wielkim Tygodniu na Kujawach obchodzono tzw. Śródpoście lub Półpoście, kiedy to popularny był zwyczaj tłuczenia garnków z popiołem. Nazywano to wybijaniem żuru.
Garnki napełnione popiołem, gnojem oraz innymi nieczystościami rozbijano o drzwi lub próg domu, o okna chałup. Wyobrażam sobie miny gospodyń, które musiały cały ten bałagan sprzątać tuż przed świętami, gdy wszystko wyszorowane.
Istniała także odmiana tego zwyczaju, gdy takie garnki zawieszano na słomianym powrozie między kominami domów i rozbijano nad głowami przechodniów.
Żur na progach chałup rozbijano w Wielki Czwartek, a nad głowami pechowców w Wielką Sobotę.
Bywało, że zawleczono kogoś siłą w taką pułapkę, ale mógł się wykupić kilkoma groszami na wódkę w karczmie.
O dyngusie w drugi dzień świąt nie ma co się rozpisywać, bo ten zwyczaj chyba wszyscy znają, dodam jedynie to, że dawniej dziewczęta nie tylko obficie polewano, ale czasem wrzucano do stawu lub kałuży, niekiedy największe śpiochy wstawiano wraz z łóżkiem do zbiornika.
Z opowiadań babci pamiętam, że najwięksi żartownisie we wsi potrafili w nocy zawlec wóz gospodarza na dach stodoły, by rankiem obserwować reakcję właściciela na takie psoty.
Na koniec dyngusowa przyśpiewka, którą chłopcy wykonywali, chodząc po wsi po dyngusie:
Powiedziała nam tu wasza kaczka
żeście napiekli pszennego placka.
Powiedziała nam tu wasza kura
że naniesła jaj, aż ją boli dziura.
Powiedziała nam tu wasza świnia
żeście zabili jej syna,
a nie syna to córeczkę
dajcie nom z nij choć szpyreczkę
a z daleka od ręki
byście sobie nie narobili męki...
(czyli ukrojcie od razu spory kawał)
Dziękuję za miłe życzenia, ponawiam swoje: spokojnych, dobrych Świąt!🌷🌷🌷
OdpowiedzUsuńA wybijanie żuru to - sądząc po opisie- barbarzyński obyczaj!
Dobrze, że już przeszedł do historii!
UsuńWszystkiego dobrego:-)
Zdrowia...zdrowia...zdrowia... I obyśmy jak najprędzej doczekali odejścia w nicość trzech wirusów - żoliborsko-smoleńskiego, toruńskiego i kowidowego.
OdpowiedzUsuńJestem za, jak najbardziej i również zdrowia życzę:-)
UsuńDołączam do komentarza Jotki.
Usuń..JoAsiu, dziekuje za śliczne życzenia i oczywiście z całego serca życzę
OdpowiedzUsuńTobie i Twoim Bliskim nie tylko w ten świateczny czas, ale każdego dnia ogrom zdrowia i wszelakiej radości, niech zawsze uśmiech na buzi gości, moc szczęścia i miłości po prostu wiele cudowności <3
- ściskam Cię najserdeczniej :*
Dziękuję jak mogę najmocniej i równie pięknego czasu dla Ciebie i najbliższych:-)
UsuńNajlepsze życzenia ever 😊 wzajemnie zatem, z naciskiem na jak lubisz 🐣
OdpowiedzUsuńZ serca dziękuję, wszelkiego dobra!
UsuńOch, co za okropny zwyczaj! Nie podoba mi się. Wściekłabym się za takie coś.
OdpowiedzUsuńJa też, zwłaszcza po porządkach, oby na podobny pomysł nikt nie wpadł...
UsuńJa słyszałam o takich zwyczajach.
UsuńKażdy region w Polsce ma swoje i to jest ciekawe:-)
UsuńNie znałem tego zwyczaju, może i dobrze, bo bym jeszcze próbował go przeszczepić na Warmię i Mazury. Pozdrawiam Świątecznie, dziękuję za życzenia.
OdpowiedzUsuńLepiej nie, mało mają gospodynie roboty?
UsuńSpaceruj dla zdrowia, ciesz się wiosną:-)
Wesołych świąt. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWesołych i pogodnych:-)
UsuńTaki kawał, jak z wozem na dachu stodoły, to rozumiem :)
OdpowiedzUsuńPrawda? nawet własnego trudu w to wkładali, a nie że łatwizna...
UsuńUwierzysz czy nie, jak taką furę na dachu widziałem na własne oczy w czasach radosnego socjalizmu (chyba stąd nazwa) na wsi białostockiej.
OdpowiedzUsuńO tm żurze nie słyszałem, ale za to trzaskanie talerzy dzień przed ślubem było modne nawet w blokach.
Trzaskanie talerzy chyba tez odchodzi do lamusa, bo dawno nie słyszałam...
UsuńMoże i tradycja w narodzie rzecz święta, jednakoż ta tradycja z tym wybijaniem żuru nie podoba mi się całkowicie i chwała jej za to że odeszła w zapomnienie ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czułam także sentymentu do dyngusa-śmigusa albowiem nie lubię jak jest mi mokro i zimno, wiosenne święta raczej rzadko bywają cieplusie. Po za tym śmigus-dyngus w miastach to bardzo często była chuliganeria, dobrze że to w zasadzie także już się skończyło.
A świąt życzę Ci Jotko takich prawdziwie wiosennych!
Oj tak, pogoda to mogła przyprawić o zapalenie płuc przy takiej tradycji, a miastowi to często wodą kolońską dyngusowali, nie wiem co gorsze...
UsuńWszelkiego dobra i pięknych chwil:-)
Nigdy nie slyszalam o tych zwyczajach - i dobrze ze nie sa popularne bo kto by chcial miec balagan kolo domu dla "rozrywki".
OdpowiedzUsuńNatomiast SmigusDyngus pamietam i zawsze w tym dniu bylam przemoczona co podobno swiadczylo o popularnosci.
Dobrych Swiat zycze jotko i oby Ci nikt nie wewlokl wozu (lub samochodu) na dach :)
Dziękuję i dla was wszystkich za wielką wodą samych miłych dni i spokoju, z dala od zmartwień:-)
UsuńI Tobie spokojnych, zdrowych Świąt bez żuru :)
OdpowiedzUsuńBez tego żuru jak najbardziej, bo żurek z jajkiem to lubię:-)
UsuńSpokoju i łagodności świata:-)
o żesz!... to musiało boleć ten prank z tym garnkiem syfu w roli głównej... w sumie jakiś mało estetyczny ten kawał...
OdpowiedzUsuńa furmankę na chałupie sam kiedyś montowałem... znaczy "montowałem" to za dużo powiedziane, po prostu byłem przy takiej akacji jako dzieciak, a montowali starsi...
za to "temi ręcami" wstawiałem, wraz z kumplami auto do bramy kamienicy w poprzek... i tak właściciel został łagodnie i kulturnie potraktowany, bo nie lubiliśmy go wybitnie... w obecnych, prymitywnych czasach nikt by się nie patyczkował, tylko poprzebijał opony i usprejował karoserię...
p.jzns :)
To musiał się Wam właściciel auta mocno narazić...ale jak tradycja, to tradycja:-)
UsuńOjejku ! Jaka straszna tradycja !? Dobrze, że już tego się powszechnie nie stosuje. Ja wiem tylko, że chłopaki witkami z bazi smagają dziewczyny. To zdaje się - znak dobrego powodzenia i rychłego zamążpójścia.
OdpowiedzUsuńSmaganie witkami to nawet dla zdrowia:-)
UsuńOby Cię za bardzo nie wysmagali, masaż lepszy:-)
Pięknych, spokojnych i zdrowych Świąt :)
OdpowiedzUsuńZ wzajemnością i pozdrowienia dla męża:-)
UsuńNie znałem tych zwyczajów ewidentnie z nich wynika, że kiedyś ludzie mieli świetne poczucie humoru...my przy nich to smutasy.
OdpowiedzUsuńRadosnych i pogodnych świąt.
pewnie fantazja w nich była większa, bo innych rozrywek nie było, sami sobie organizowali:-)
UsuńWesołych, spokojnych, zdrowych Świąt Wielkanocnych
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie:-)
UsuńSzkoda garnków ;)
OdpowiedzUsuńJotko kochana, zdrowych i spokojnych dni po Świętach również :)))
Pewnie, że szkoda:-)
Usuńsamych pięknych chwil, kochana:-)
Dziękuję. Zdrowych i pogodnych Świą <3
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie tego samego:-)
UsuńDobrego nastroju i zdrowia, reszta sama się spełni!
OdpowiedzUsuńTo wybijanie żuru to jakiś koszmarny obyczaj!
Nie chciałabym tego sprzątać, to na pewno!
UsuńWszystkiego dobrego Jotko, dużo zdrówka przede wszystkim:)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że znów jesteś, już myślałam, że zniknęłaś.
UsuńI Tobie życzę wszystkiego, co dobre i piękne:-)
Etnografia to ciekawa nauka, zwłaszcza jak nikt nie ma pomysłu co sądzić o np. jakiejś tradycji, skąd się wzięła itd. :)
OdpowiedzUsuńZa długo też nie mogę czytać, bo jednak mam już nieco osłabiony wzrok (właściwie od czasów dziecięcych). Ale nie narzekam na razie. Co do reszty to może w najbliższy wtorek coś się wyjaśni więcej w sprawie Staruszka.
Dobrej Wielkanocy życzę. :)
Pozdrawiam!
Pozostaje mi życzyć Tobie i rodzicom zdrowia i nadziei na lepszy czas.
UsuńJa częściowo znam ten zwyczaj, a teraz u Ciebie Jotko z ciekawością o nim przeczytałam, o tym, że pochodzi z Kujaw. Nie pochodzę z Kujaw, tylko z Warszawy mieszkałam w czasie okupacji z Mamą i starszym bratem na Woli w domach Wawelberga. W tym samym domu, tylko w innej klatce schodowej, na 3 piętrze mieszkała siostra mojej Mamy z dwoma córkami w wieku 16 i 18 lat, Brat chyba 9 letni miał kolegów na podwórku.... ja prawie 3 lata od niego młodsza wszędzie oczywiście za nim " łaziłam', nawet wtedy gdy coś z kolegami broili. Moje siostry cioteczne - ładne dziewczyny cieszyły się pewnie powodzeniem, bo przed Świętami Wielkiej Nocy kilka razy o ich drzwi.... na 3 piętrze rozbijano butelki.... nie wiem z czym, pewnie nie z żurkiem, ale popiół był w nich na pewno. Głównie robiła to podwórkowa smarkateria, uciekająca potem z piskiem. Przyznaję się, że kiedyś czepiając się jak zawsze brata znalazłam się wraz z nim wśród tych małych chuliganów.zbiegających szybko po schodach.Było potem lanie oczywiście i zakaz zabawy na podwórku. Nie wiem jak reagowały moje siostry, ale zdawały sobie pewnie sprawę, że to za ich przyczyną musiały szorować na drugi dzień drzwi.
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to Jotko, bo jak piszesz zwyczaj ten jest rodem z Kujaw.. , a ta podwórkowa zabawa to pewnie tylko taki kujawski odprysk.....
Zwyczaje i obrzędy mieszały się pewnie, bo ludzie podróżowali za chlebem, moi dziadkowie nawet do Niemiec i Francji.
UsuńZa niektórymi świątecznymi psikusami to nie tęsknię, choćby za biczowaniem w dyngusie, po gołych nogach...
Napisałaś u mnie w komentarzu, że moje życzenia wesołe. Przy Twoich dowcipnych "z jajem", niczym się zdają. Obyśmy w zdrowiu i dobrym nastroju zobaczyli się po świętach.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dziś przeważają życzenia zdrowia i rychłych spotkań z bliskimi i przyjaciółmi.
UsuńWszystkiego Dobrego !! ;o)
OdpowiedzUsuńDla Was także, no i dla książąt oczywiście:-)
UsuńWszystkiego Dobrego i Zdrowego Tobie i Rodzinie :)
OdpowiedzUsuńDobro w naszych rękach:-)
UsuńPrzytulam Aniu twoje życzenia, a Ciebie tez bym kiedyś chętnie przytuliła:-)
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńŻur i śledź jako dania postne w wielu regionach spotykał podobny los, gdy tylko umartwianie się kończyło:)
Dziękuję za piękne życzenia i również życzę wielu radości Tobie, Twoim Bliskim i wszystkim Odwiedzającym Twój blog.
Pozdrawiam:)
Dziękuję w swoim imieniu oraz moich gości:-)
UsuńMarzy mi się "wybijanie żuru" np. o okna sejmowe, albo nad głowami znanych głów ... 😉 😁
OdpowiedzUsuńOj, garnków by zabrakło!
UsuńSzczerze mówiąc nie słyszałam o tej tradycji. Wszystkiego Dobrego!
OdpowiedzUsuńZawsze warto poznać:-)
UsuńA to wybijanie żuru miało jakiś swój cel symboliczny? Czy było tylko robieniem bałaganu?
OdpowiedzUsuńChyba głównie bałagan, ale tłuczenie skorup to może na szczęście?
UsuńUwielbiam starodawne opowieści, tradycje ludowe i te wszystkie obrzędy. Dużo zdrowia na Święta , na wiosnę.
OdpowiedzUsuńZdrowie dziś bezcenne, więc wzajemnie:-)
UsuńDziękuję za życzenia. Radosnego świętowania!
OdpowiedzUsuńRadość wśród bliskich na pewno poprawi nam humory:-)
UsuńTrochę żal... Nie ma już glinianych garnków, nie ma wozów... Trzeba pomyśleć i wymyślić jakieś nowe tradycje!
OdpowiedzUsuńEkipa Mikołaja Miki na pewno cos wymyśli:-)
UsuńCudownego poniedziałku lanego (spóźniłam się z życzeniami, przepraszam), a później, po świętach samej radości z wiosny. Tylko tych garnków szkoda :(
OdpowiedzUsuńPrzytulam serdecznie
Dobre życzenia zawsze na czasie!
UsuńGarnków szkoda, a jakże, lepiej niech na płocie wiszą:-)
Ciekawe zwyczaje, choć nie do końca mi się podobają. Wszelkiego dobra i dużo zdrowia Asiu.
OdpowiedzUsuńJa tez bym nie była zachwycona taką niespodzianka na progu:-(
Usuń