Ludzie rozstają się z różnych powodów. O jednej historii postanowiłam napisać, bo rzadko się zdarza, aby powodem rozstania dwojga ludzi był kot.
Ona i On planujący wspólną przyszłość, oboje pod trzydziestkę, a rodzice obojga nie mogli się już doczekać wnuków. Podróżowali, mieli świetną pracę i wsparcie rodziców pod każdym względem. Mówi się o takich, że ptasiego mleka tylko im brakowało...
Pewnego dnia Ona przyniosła do domu kota, pięknego, puszystego, rasowego. Jakież było zdziwienie partnera,gdy oświadczyła, że kot ma być na stałe, żaden tam kaprys, bo było to Jej marzenie od zawsze. A przecież wiedziała, że On ma silną alergię na koty, próbował się kiedyś odczulać, ale niewiele to pomogło, wszak kotów wystarczy unikać. A tu taka niespodzianka ! Nie pomogły rozmowy, awantura, chwilowa separacja na zastanowienie. W końcu On oświadczył swojej zdziwionej rodzinie, że rozstał się z partnerką, bo Ona wybrała kota. Zatem marzenie rodziców obojga młodych o wnukach legły w gruzach. Wisienką na torcie jest fakt, iż tego kota Ona otrzymała w prezencie od swojego byłego...
Czy nasuwa Wam się tu jakiś wniosek, bo mi tak, nawet dwa...
To była zemsta byłego chłopaka, żeby rozbić ich związek. A tak poważnie, dziewczyna jest bezdennie głupia, skoro wiedziała, że jej narzeczony ma alergię na koty. To poważna sprawa i przewlekła, uciążliwa choroba z różnymi objawami. Myślę, że dobrze zrobił, że zostawił taką idiotkę.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że idea spisku byłego ma ręce i nogi...bo skąd nagle taki prezent?
UsuńWidocznie miłość do kota silniejsza, pozostaje życzyć jej szczęścia z kotem a jemu trafniejszego wyboru :)
OdpowiedzUsuńPan Prezes też z kotem szczęśliwy jest, więc kto wie Gabrysiu?
UsuńMoże nie dane jej jest zestarzeć się z mężczyzną u boku, a zamiast tego z tabunem kotów? Kto wie?
OdpowiedzUsuńMoże woli gadać z kotami, niż z ludźmi? A od jednego się zaczyna...
UsuńA może kot był tylko pretekstem do rozpadu związku?
OdpowiedzUsuńTak myślę, taki przysłowiowy gwóźdź do trumny...
Usuń:) Dooobreee....Czyli kot pomógł wybrać . A facet niech się cieszy, że teraz na nie 7 lat po ślubie. A w alergie na sierść kota nie wierzę ... Mój Dziecek był uczulony niemalże na wszystko, był na lekach przeciwalergicznych , przeciwhistaminowych "od zawsze". Przytargałam do domu kota , ale pomyślałam że jak Dziecek dostanie ataku alergicznego kot będzie musiał mieszkać na dole domu i w ogródku. Przez pierwsze dni było źle, kichał charczał prychał , drapał się, ale kotka akurat u niego w pokoju zapragnęła mieszkać. Lekarz kazał zwiększyć dawkę leków i czekać. Bałam się , żeby nie skończyło się to jakąś astmą. Po kilkunastu dniach , objawy zaczęły zanikać , teraz nie ma ich wcale. Stąd w domu drugi kot i wielki pies :)
OdpowiedzUsuńZwierzyniec masz imponujący i sympatyczny, a o alergii nie wypowiem się, bo nie mam, chyba że na głupotę...
UsuńPoważnie nasz Młody tak kaszlał że bałam się że płuca wypluje.... I tak jak stary alergolog mówił. "JAK BY OD ZAWSZE MIAŁ ZWIERZA W DOMU TO BY NIE SMARKAŁ....ALE I DO TEGO SIĘ PRZYZWYCZAI". Zaufałam jego doświadczeniu i mądrości. Uwierz Joasia - opłaciło się.
UsuńJasne, że wierzę. Pediatra mojego syna zawsze powtarzała, że np. sterylność dzieciom nie służy i przestałam prasować pieluchy, wyparzać wszystko dookoła, a owoce jedliśmy prosto z krzaka itp. Dziś mam w domu okaz zdrowia, a jak coś się przyczepi, to słyszę: mama daj mi coś....i przechodzi po 2 dniach.
UsuńA mnie wydaje się to trochę smutne......Pewnie miłość nadejdzie z innej strony,może ta prawdziwa,kto wie
OdpowiedzUsuńMoże to już nie była miłość lub dziewczyna nie była gotowa?
UsuńDla mnie wniosek jest jeden, no, może dwa :)
OdpowiedzUsuń1. Dobrze, że nie pojawiły się jeszcze te wymarzone przez niedoszłych dziadków dzieci.
2. Pani niedoszła matka nie dojrzała do małżeństwa. Takie dużo dziecko w kobiecym ciele.
A ja obserwuję, jak coraz częściej młode pary zamiast dziećmi otaczają się kotkami i pieskami, na nie przelewając potrzeby macierzyńsko - tacierzyńskie. A dzieci? "Potem". Jakby nie wiedzieli, że to "potem" może nigdy nie nadejść.
A wiesz, że też to zauważyłam, może trochę z tchórzostwa lub wygodnictwa?
UsuńNie do końca zawsze jest to z wygodnictwa czy tchórzostwa....Witam serdecznie :) Mam dwoje już dorosłych dzieci ale gdy patrzę na ten świat dziś mnie otaczający , na bezrobocie, brak stabilizacji, niskie pensje i wysokie koszty, fatalną służbę zdrowia i naprawdę mogła bym wymieniać i wymieniać ....to naprawdę mocno bym się zastanawiała gdybym to dziś była młodą kobietą , bardzo mocno bym się zastanawiała czy nie jest egoizmem dawać w takim świecie komuś życie......
UsuńJota moja rodzina rozpadła się też między innymi dlatego że nie mieliśmy już siły toczyć swojej " kulki gnoju przed sobą " Całe życie mieliśmy pod górkę i ciągle kłody rzucane pod nogi przez rodzinę , obcych , politykę ........A byliśmy delikatni i nasiąknięci przekonaniem że świat jest piękny a miłość przezwycięża wszystko....Nie daliśmy rady.....a dziś świat jest jeszcze gorszy tylko młodzi troszkę mądrzejsi, więc sobie jakoś radzą ale w życiu chyba nie chodzi by sobie jakoś radzić lecz by żyć.......
UsuńAnno kochana, na pewno masz trochę racji, ale... bo zawsze jest jakies "ale". Gdybym swoje wybory życiowe warunkowała przyczynami , które wymieniasz, to nie miałabym odwagi zakładać rodziny, nie miałabym dziś wspaniałego syna, a widzę że on radzi sobie lepiej od nas - rodziców i dobrze! My mieliśmy gorzej, niż młodzi dziś, a nasi rodzice gorzej, niż my, więc to nie jest kwestia tego, że czasy są fatalne, zawsze coś było nie halo, nawet w czasie wojen ludzie zakładają rodziny i rodzą dzieci. Swoich osobistych porażek nie zrzucajmy na czasy i polityków. Przykro mi, że nie wszystko poszło po Twojej myśli, ale czy to znaczy, że Twoje dzieci musza mieć takie same doświadczenia? Myślę, że każdy musi wybrać sam... Pozdrawiam :-)
UsuńMoim zdaniem ,nie było tam miłości na poważny związek.Dobrze ,że nie było dzieci bo wiadomo ,że na rozstaniach one najbardziej cierpią. Smutna to historia....a na początku czytając ,że powodem rozstania był kot,pomyślałam ,że to jakiś dobry żart.....
OdpowiedzUsuńNo niestety nie Grażynko, historia prawdziwa...
UsuńMyślę, że nie było w tym związku miłości, skoro wybrała kota.
OdpowiedzUsuńI chyba jednak powróci do byłego...
Pozdrawiam serdecznie :-)
Może wróci, a może woli koty od facetów? Serdeczności :-)
UsuńPo przeczytaniu tej historii tak, jak ją opisałaś, nasuwa mi się tylko jeden wniosek. Pani od dawna chciała pozbyć się Pana, tylko widocznie potrzebowała pretekstu i wolała by sam się pożegnał. I tak czworonóg bez słowa spławił dwunożnego. :-) Nie wierzę, że ktoś będący w fajnym, szczęśliwym związku podjął by takie kroki, wiedząc o alergii ukochanego. Niezależnie jak bardzo kocha zwierzęta i jak kotek był słodki.
OdpowiedzUsuńInna sytuacja jest, gdy zwierzę już jest w domu od dawna a pojawia sie nowy partner czy partnerka nietolerujący sierściucha... wówczas wybory są znacznie trudniejsze i niejednoznaczne.
Też myślę, że to był pretekst i chyba bardzo jej to było na rękę...bo jeśli jest tak jak piszesz na końcu, to decyzje są na miarę uczuć...
UsuńCzyli kot pomógł im podjąć konkretną decyzję. :) Zawsze wiedziałam, że to mądre sierściuchy. ;)
OdpowiedzUsuńNa to wygląda, a ja mam przed kotami respekt :-)
UsuńCzasami lepszy taki kot, niż durny chłop na karku ;) A skoro wybrała kota to widać kiepska ta miłość była; niech najpierw nauczy się kochać kota, a potem niech się bierze za szukanie miłości w męskim ciele ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się Ewka, kobitka nie dojrzała do związku i kot był pretekstem, bo sama nie umiała tego zakończyć...
UsuńA to był zwykły kot? Czy może Tomasz Kot?
OdpowiedzUsuńNo gdyby to był Tomasz Kot, to nawet bym się nie dziwiła...chociaż nie mój typ!
UsuńWitaj Asiu:) Mój mąż ma alergię na koty, dowiedział się o tym, mając ponad 30 lat...wiem, jak się cierpi, widziałam nie raz ataki duszności i ulgę na twarzy, po wykorzystaniu inhalatora, który po prostu ratuje życie. W przypadku opisanej kobiety...mogę tylko powiedzieć o wielkim egoizmie. Smutna historia. Dobrej niedzieli:))))
OdpowiedzUsuńSyn koleżanki też ma alergie na koty i gdy idzie do kolegi, który ma kota, to koleżanka jest w gotowości bojowej by w razie co jechać do szpitala...
UsuńSerdeczności Moniko:-)
Witam
OdpowiedzUsuńRozstali się, bo już dłużej nie powinni z sobą być i dobrze że nie zdążyli sobie sprawić dzieciątka, bo ewidentnie widać że nie był im pisany wspólny żywot.....
No właśnie, bo co powiedziałaby mama dziecku, że wolała kota od tatusia?
UsuńZ jednej strony rozumiem faceta, sama mam alergię na kocia sierść i płaczę, puchnę, gdy tylko kociak kręci się koło mnie.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony rozumiem kobietę. Mam psa i za nic w świecie, bym go nie oddała, czy nie wyrzuciła.
Dla mnie rozwiązanie było jedno- pan wysłany na odczulanie. Zacząłby brać lekarstwa na alergię i myślę, że może nie od razu, ale po jakimś czasie odczułby ulgę. Dawniej się odczulał i nie pomagało, chyba dobrze wyczytałam? :) Być może teraz medycyna idzie do przodu i mógłby spróbować raz jeszcze.I kot i związek uratowane :)
Aniu, tu pewnie sprawdziłby się cytat: I w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało naraz. Ale skoro żadne nie chciało iść na kompromis, to może lepiej, że się rozstali...
UsuńMiłość wymaga poświęceń. Ta do kota była po prostu silniejsza.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa to wygląda lub miłość do faceta już przebrzmiała...
UsuńCiężki dylemat.
OdpowiedzUsuńJednak chyba uczucie nie było tak duże skoro pozostał kot :( .
Dylemat byłby cięższy, gdyby kot jako pierwszy zdobył serce właścicielki.
UsuńKot wygrał z facetem o cholera 😀😀😀😀 Nie mógł jakichś odczulaczy wziąć czy czegoś.
OdpowiedzUsuńMógł, on też wybrała...
Usuń