Tutaj zamieszkaliśmy, nowy pensjonat o nazwie Jelonek, bardzo miła gospodyni obiektu, pokój duży, z Tv i lodówką, łazienka tez duża, wszystko O.K. Ceny umiarkowane. Najważniejsze, że blisko do szlaków, wejście do Parku Narodowego ok 10 minut od naszej kwatery. Trochę dalej do centrum, a raczej do sklepów i innych obiektów, ale to dla nas nie problem. Zawoja to w zasadzie jedna ulica z numerami, za to są tzw.przysiółki i szukając kwatery trzeba znać namiary na rejon (górna, dolna, baranica itd.) oraz nazwę przysiółka i numer. Pierwszego dnia po przyjeździe odpoczywaliśmy po podróży (no cóż, lata lecą) i zrobiliśmy rekonesans po miejscowości, zaliczając pizzę na kolację. Pizzeria jest blisko, a w oczekiwaniu można wychylić zimne piwko...
Dziś natomiast od razu ruszyliśmy na Babią Górę. Szlak przepiękny, dojście żółtym trochę trudne, ale głównie pod koniec, po drodze schronisko na Markowych Szczawinach, na wysokości ponad 1100 m.
Pięliśmy się dzielnie do góry, najpierw przez las, potem po skałkach, trzymając się łańcuchów, aż doszliśmy na szczyt, gdzie oprócz drogowskazu jest miejsce upamiętniające ostatni pobyt tutaj Jana Pawła II
Ciąg dalszy nastąpi, gdyż kończy mi się bateria w laptopie, a na tarasie, gdzie mam zasięg nie ma gniazda z prądem....
Ciekawe widoki. Byłam w górach kilka razy z ciekawości, ale nie przepadam za chodzeniem po nich, chociaż jestem wysportowana. Lubię odpoczywać nie męcząc się fizycznie, dlatego spędzam upalne dni na plaży w Sopocie. :)
OdpowiedzUsuńNie chciałabyś słyszeć moich myśli, jak włażę ostatkiem sił na szczyt!!!
UsuńWspaniale, gratuluję i.. zazdroszczę! Ja urlop mam dopiero w sierpniu :(
OdpowiedzUsuńMoże pogoda będzie lepsza, bo tu bardzo w kratkę i burzowo.
UsuńNo żadna siła by mnie nie zmusiła włazić na te górę w te cholerne upały (u nas prawie 40 st)
OdpowiedzUsuńNa górze nie czuje się upału, czego dowodem moje spalone części ciała...
UsuńNo to macie pięknie, super fotki i życzę miłego wypoczynku!!
OdpowiedzUsuńDzięki, a zagubionego komentarza nie ma, sprawdziłam nawet w spamach....
UsuńUwielbiam te rejony; na studiach spędziłam sporo czasu buszując w roślinności na Babiej :)
OdpowiedzUsuńRoślinność jest tu faktycznie bajeczna...
UsuńJuż po mnie.
OdpowiedzUsuńPękłam z zazdrości !!! ;)
Baw się miło na tych szlakach !!!
Sama sobie się dziwię, że daje radę czyli chodzenie na piechotę do pracy daje efekty!
UsuńJa góry bardzo lubię... podziwiać z doliny :) Pięknie Joasiu wyglądasz. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGabrysiu, do niczego nie można się zmuszać, ja gdyby nie mąż, to tez nie byłabym pewnie taka góralka...
UsuńTo się nazywa czynny wypoczynek. Super się prezentujesz! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, jak tylko jest pogoda staramy sie czas wykorzystać maksymalnie.
UsuńLubię taki aktywny wypoczynek, dawno z mężem stwierdziliśmy, ze leżenie na plaży nie dla nas...trochę tak, ale potem się nudzi. teraz przekazujemy pasje dzieciom. narazie się udaje, garną się ;)
OdpowiedzUsuńTo ważne, żeby dzieciaki zarażać pasją turystyczną, my tez staraliśmy się zarazić naszego syna.
UsuńMoje na Babiej jeszcze nie były ale zdobyły Gorc, Strzebel, Żar na Spiszu, Czantorie Wielką. Byliśmy z nimi też na Hali Gąsienicowej. A i zapomniałam o Bereśniku w Beskidzie Sądeckim. Ogólnie chodzimy z nimi tam gdzie się da.
OdpowiedzUsuńI słusznie, skorupka nasiąka za młodu :-)
Usuń