Pogodę mamy kapryśną niezwykle, nie pamiętam lata tak obfitującego w burze, wichury i trąby. Sobota nie była u nas wyjątkiem. O świcie obudziły nas odgłosy grzmotów zbliżające się coraz bardziej. Była to pierwsza burza tego dnia i nie taka groźna. Po burzy rosła scena na łąkach, które widać z okna mojej kuchni, bowiem po południu miał odbyć koncert Lata z Radiem, zapowiadany medialnie i szumnie.
Wolę imprezy bardziej kameralne, bo takich masowych już kilka było, głównie na piciu piwa polegały i wiele się naoglądaliśmy przy tych okazjach.
Gdy działania logistyczne szły pełną parą, nawet balony nadmuchano, przyszła druga burza, już bardziej groźna i w deszcz obfitująca, a widok z okna był taki:
Po burzy praca ruszyła, przywieźli toalety, przyjechali ochroniarze i straż miejska, widzów jak na lekarstwo, bo pogoda niepewna. Impreza zaczęła się z opóźnieniem, bo nadciągnęła trzecia burza, po której rozbrzmiewać zaczęły syreny wozów strażackich wzywanych do pozalewanych garaży i sklepów. Koncert wreszcie się zaczął, a w programie: Papa D., Rafał Brzozowski i Perfekt. Nie brakło też rozrywek dla gawiedzi, czyli piwo w każdej ilości, byle zakupione na miejscu i kilkakrotnie droższe, wata na patyku, grill i stoiska sponsorów. Nawet ZUS rozdawał ulotki, zachęcając do skorzystania z usług online. Były zabawy dla dzieci, rzucanie piłki z autografem ze sceny oraz inne bajery, które z audycją radiową nijak się kojarzą, ale czymś trzeba tych kilka godzin zapełnić do występu gwiazdy nr 1 czyli Perfektu.
Koncert jak koncert, wstąpiliśmy, skoro tak nam blisko było, ale nie lubię stać w ciżbie, kiedy mi po palcach depczą i piwem w plastikach przed nosem wymachują. Przerwy miedzy występami zbyt długie jak na moja cierpliwość. W czasie ostatniego występu, który przyspieszono z powodu niepewnej pogody, znów zaczęło padać i część widzów schroniła się w pobliskim kinie. Perfekt był jednak nieustraszony i dał czadu. Występy zakończyły się tuż przed 23.00 pokazem fajerwerków.
Okoliczne sklepy, wyczuwając koniunkturę przedłużyły pracę do 23.00 i zarobiły nieźle, co widać było po leżących wokół puszkach i butelkach. Kierowcy, którzy zaparkowali w bliskości placu koncertowego mieli potem kłopoty z wycofaniem swoich aut, a my jeszcze długo nie mogliśmy udać się na spoczynek, bo niektórzy niedopici i niedoimprezowani kontynuowali imprezowanie między blokami na osiedlu.
Ale nie będę narzekać, w końcu trzeba dać społeczeństwu od czasu do czasu trochę rozrywki...
A ulice tego dnia wyglądały w naszym mieście tak:
U mnie z kolei byl wczoraj koncert radia RMF FM. Super grali i na szczęście nie lalo tylko wichrzylo. A Was nieźle podtopilo :-(
OdpowiedzUsuńW kilku miejscach woda stopniowo opadła, ale strażacy mieli sądny dzień.
UsuńO.... widzę że Wenecji pozazdrościliście :) Teraz już tylko gondola i na zwiedzanie czas
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a tu gondoli nawet na lekarstwo... Ale po Wrocławiu pływały łodzie w czasie pamiętnej powodzi.
UsuńTo miałaś "wielki świat" pod oknami swojej kuchni :) Kiedyś byłam niedaleko na koncercie Kombi, dawno to już było, ale teraz sobie uświadomiłam że też pamiętam te plastikowe kubki z piwem dookoła. A wody... sporo nie to co u nas. Jakoś ostatnio tam na Górze niesprawiedliwie dzielą nie uważasz Joasiu? Mogliby to ujednolicić jakoś i żeby tak gwałtownie nie było w miejscach, które mają nadmiar.
OdpowiedzUsuńAura sprawiedliwa nie jest. Kiedyś byliśmy w Zakopanym, robiliśmy zakupy w dużym sklepie, zimno i deszczowo było. Wchodzi facet, opalony, w krótkich spodenkach. Patrzy na nas w kurtkach, skurczonych z zimna. Pytamy skąd jedzie? A on, że prosto z wybrzeża. Niby ta sama Polska, a jakie różnice w pogodzie...Uciekaliśmy wtedy ostatnim pociągiem przed powodziami.
UsuńAleż Was podtopiło! Co do imprez masowych -lubię o ile mam nastrój, bo jak nie mam humoru to nie idę, bo wtedy takie skupiska "ludzióf" są dla mnie nie do zniesienia.
OdpowiedzUsuńCzasami też jest tak, że jak mamy opory przed pójściem na imprezę, to właśnie dobrze się bawimy...
UsuńTa pogoda ostatnio to szaleje... nigdy nie wiadomo czego można się spodziwać... A na Perfekt to i ja bym sobie poszła, bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPrzepis na kotleciki u mnie na blogu :)
Perfekt lubią słuchacze niezależnie od wieku...Przepis wypróbuję, dzięki:-)
UsuńAnomalie pogodowe na szczęście omijają Iławę, ale pamiętam jak spędzałam każde wakacje u Babci na Śląsku. Tam notorycznie powodzie, a burze były przerażające. Widok ulic przyprawia o szybsze bicie serca.
OdpowiedzUsuńNajgorsze burze i ulewy przeżyłam chyba w górach... a pozalewanym nie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń